„Nigdy nie sądziłam, że dożyję tego horroru…”

Fragmenty artykułu opublikowanego przez Guardiana 14 października 2020 r., który napisała dr Joëlle Gergis – wielokrotnie nagradzana klimatolog z Uniwersytetu Narodowego Australii, główna autorka Szóstego Raportu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmiany Klimatu ONZ (IPCC) oraz doradczyni ekspercka Rady ds. klimatu.

Nie należy spodziewać się, że którykolwiek z aktywnych zawodowo, uznanych klimatologów zdobędzie się publicznie na większą szczerość.

Jeśli kiedykolwiek byłeś u boku umierającej osoby, być może uderzyło cię to, jak silna jest wola jej życia. Kiedy mój tata ciężko chorował, stopniowa agonia w końcu przekroczyła niewidzialny punkt bez powrotu, poza którym śmierć nie była już widmem – stała się czymś wyraźnym, dostrzegalnym. Wiedzieliśmy wówczas, że nic więcej zrobić się nie da, że coś decydującego wymknęło się nam ostatecznie. Mogliśmy jedynie patrzeć, jak życie dogasa w powracających konwulsjach.

Nieubłagane upały i susze, jakich doświadczyliśmy podczas najgorętszego i najsuchszego roku w historii mojego kraju, sprawiły, że ostatnie lasy rodzime poszły z dymem. Widzieliśmy uciekające zwierzęta – ich płonącą sierść, ich ciała obrócone w popiół. Na te osobniki, które przeżyły, czekał głód pośród zwęglonych szczątków unicestwionych siedlisk. Podczas tego „Czarnego lata” spłonęły lub zostały wysiedlone ponad 3 miliardy zwierząt, a z ukochanego buszu nie pozostało nic. Odzyskanie różnorodności i złożoności tych unikalnych ekosystemów Australii wykracza poza skalę ludzkiej egzystencji. Zniszczenia mają charakter wielopokoleniowy – stanowią fundamentalną transformację naszego kraju. Zaraz po tym, jak dopalił się ostatni z pożarów, rekordowe temperatury oceanu wywołały trzecie od 2016 r. blaknięcie Wielkiej Rafy Koralowej. Tym razem to południowa jej część – która nie ucierpiała podczas podwodnych upałów  w 2016 i 2017 r. – padła ofiarą ekstremalnego ciepła. Największy żywy organizm na Ziemi dogorywa.

Jako jeden z kilkunastu głównych australijskich autorów zaangażowanych w prace nad fizyczną podstawą Szóstego Raportu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu ONZ uzyskałam przerażający wgląd w faktyczny stan kryzysu klimatycznego i jego przyszłe konsekwencje. System klimatyczny ma już w sobie bardzo dużo ciepła, którego destrukcyjny wpływ jest nieunikniony. Obawiam się, że wypchnęliśmy system planetarny poza punkt bez powrotu; wywołaliśmy kaskadę nieodwracalnych przeobrażeń, które nabrały takiego impetu, że możemy już tylko obserwować ich rozwój.

Po konfrontacji z tą porażającą rzeczywistością nie potrafię tak po prostu powrócić do codziennej rutyny, ponieważ byłoby to równoznaczne z uleganiem zbiorowemu złudzeniu, iż życie, jakie znamy, będzie trwało w nieskończoność bez względu na to, co robimy. Prawda jest taka, że wszystko w życiu ma swój punkt krytyczny. Boję się, że planeta straciła równowagę; patrzymy na przewracające się klocki domina. Musimy pogodzić się z faktem, iż jesteśmy pokoleniem, które prawdopodobnie będzie świadkiem zniszczenia Ziemi. Ludzkość wkroczyła w epokę „wielkiej dezintegracji”. Nigdy nie sądziłam, że dożyję horroru upadku planety.

Czuję się coraz bardziej przytłoczona i niepewna, jak mam najlepiej żyć w obliczu rozgrywającej się katastrofy. Czuję, że coś we mnie pękło jakby zerwała się najważniejsza nić nadziei. W pełni uświadomiłam sobie, że czasem nie ma ratunku; że Ziemia umiera; że nie zdołaliśmy w porę podjąć działań, by ocalić to, co niezastąpione. Mam wrażenie, że nasza historia dotarła do punktu, w którym wszystkie drzewa będące dobrem wspólnym zniknęły, a nasz związek z mądrością przodków został utracony na zawsze.

Przeczytaj koniecznie: Okruchy szczerości.

Jeśli jest Pani/Pan subskrybentem/stałym czytelnikiem bloga i uznaje moją pracę za wartościową i zasługującą na symboliczne wsparcie, proszę rozważyć możliwość zostania moim Patronem już za 5 zł miesięcznie. Dziękuję.

Tłum. exignorant

Ten wpis został opublikowany w kategorii Klimat, Poza nadzieją. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.