Podsumowanie zmiany klimatu

Ażeby uzyskać dostęp tylko do pożądanych informacji (w większości przeglądarek), wystarczy użyć CTRL-F, wpisać odpowiednie słowo w polu „Znajdź” i wcisnąć „Return” lub „Enter”.

Spis treści:

I. Wprowadzenie.

II. Podsumowanie zmiany klimatu i aktualizacja.

I.

NBL logo

„Każde przedstawiane obecnie ‚rozwiązanie’ rozgrywających się katastrof zakłada utrzymanie warunków przemysłowego życia. Cywilizacja przemysłowa uchodzi za pewnik, oczywistość. Ludzie, którzy tkwią w jej mechanizmach nie znajdą panaceum, ponieważ to sama cywilizacja stanowi przyczynę: niszczy blisko 200 gatunków roślin i innych istot dziennie (według Programu Środowiskowego ONZ z 2010 roku) deprecjonuje nie-przemysłowe kultury tubylcze, ignoruje i bezwzględnie eksploatuje biosferę. Fakty te przykrywa warstwa dezinformacji będąca treścią dominującej kultury. Nie chcemy ich znać, ponieważ musielibyśmy je uznać i być może rozpocząć życie poza systemem industrialnym.

Zmiana klimatu nie stanowi kwestii opłacalnej politycznie. Żaden polityk, korporacyjny menadżer czy dziennikarz nie stwierdzi publicznie, że sytuacja klimatyczna jest beznadziejna. Co byśmy w związku z tym zrobili? Wyłączylibyśmy cywilizację przemysłową, aby zapobiec niekontrolowanemu efektowi cieplarnianemu i dać jakąkolwiek szansę przetrwania innym gatunkom? Niewielu wyborców poparłoby taką propozycję. Większość ludzi głosuje na nadzieję i zmianę pt. ‚Więcej pieniędzy w mojej kieszeni’. Z każdym rokiem stan środowiska obchodzi nas mniej.

Żaden naukowiec nurtu głównego nie może mówić o wymarciu ludzi w krótkim terminie i liczyć na dalsze wsparcie w swojej pracy. Dlatego nikt tego nie robi. Nikt nie wykaże się konsekwencją w połączeniu faktów dotyczących naszego nieuchronnego końca. Paradoksalnie uczelniany etat ma w zamyśle chronić akademicką wolność. Administratorzy chodzą po linie: w imię pieniędzy promują obłęd dominującego paradygmatu i perorują o wolności akademickiej.

Zainicjowaliśmy wydarzenia, których nie jesteśmy już w stanie powstrzymać. Nasze dni są policzone. Nic nowego. Co najmniej od 10/12-go roku życia posiadamy zinternalizowaną świadomość nieuniknionej śmierci. Żyjmy więc z poczuciem pilności. Żyjmy tak, aby każda chwila miała znaczenie.

Żyjmy. Tu. Teraz.

Nie gońmy za jeszcze jedną działką pieniędzy, kiedy płonie świat. Z pasją poszukujmy piękna i doskonałości. Róbmy to, co kochamy. Przebywajmy z tymi, których kochamy. Spędzajmy mniej czasu na chomikowym kołowrotku cywilizacji, który zmusza nas do pogoni za kolejną marchewką.

Zamiast nadziei, która jest myśleniem życzeniowym i rezygnacją z inicjatywy, wybierzmy działanie. Nie uzależniajmy jego sensu od osobistej korzyści i prawdopodobieństwa osiągnięcia celu. Los ludzkości jest przesądzony – walczmy więc w imieniu pozostałych mieszkańców Ziemi; walczmy o przyszłość żyjącej planety.

Czy istnieje lepsza miara charakteru niż sposób, w jaki traktujemy ludzi nie mających niczego do zaoferowania w zamian? Czy istnieje lepsza miara charakteru niż sposób, w jaki traktujemy inne gatunki, których obecność i wymieranie ignorujemy, a które faktycznie pozwoliły nam przetrwać?

Opuszczając planetarną scenę, postępujmy z odwagą, współczuciem, szczodrością, szacunkiem i kreatywnością. Zdobądźmy się na zwyczajną przyzwoitość.”

GuyMcPhersonAutorem cytatu jest Guy McPherson, profesor emeritus zasobów naturalnych, ekologii i biologii ewolucyjnej Uniwersytetu w Arizonie. Wykładał także na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Utracił złudzenia związane z amerykańskim środowiskiem uniwersyteckim i systemem edukacji. Piętnowany za publiczne wypowiadanie poglądów na temat cywilizacyjnych przyczyn postępującego klimatycznego chaosu i środowiskowego zniszczenia, porzucił swoją posadę ze względów etycznych. 

Profesor McPherson specjalizował się w surowcach leśnych, ochronie środowiska naturalnego i wymieraniu gatunków. Od 30 lat zajmuje się analizą sytuacji klimatycznej. W 2002 roku podczas redagowania książki na temat antropogenicznego zaburzenia klimatu doszedł do wniosku, że z perspektywy biologicznej cywilizacja przemysłowa uruchomiła procesy, które doprowadzą do wyginięcia gatunku ludzkiego w niedługim czasie. Od stycznia 2013 roku przedstawia w poniższym opracowaniu rezultaty najważniejszych, powiązanych z klimatem badań i analiz, które publikowane są w literaturze specjalistycznej.

„Jestem rozdarty. Wszystkie napływające w ostatnim czasie informacje wskazują, że planetarne trwanie ludzi dobiega końca. Dzielę się przekazem o tej treści od pewnego czasu. Nie jestem pewien, czy więcej danych jest w stanie kogokolwiek o tym przekonać. Nie wiem, czy powinienem kontynuować aktualizowanie eseju, czy może spędzać czas robiąc to, do czego namawiam innych,” Guy McPherson, kwiecień 2015

„Emocje i symbolizm są górą. Udowodniliśmy ponad wszelką wątpliwość, że naukowe fakty na temat zaburzenia klimatu nie zdołają zmienić zachowania ludzi. […] Załóżmy, że istnieje tylko 10% szansa, że nasz niepokój – mój i McPhersona – (związany z kursem cywilizacji, biosfery i klimatu) jest słuszny. Jakie w związku z tym wybrałbyś ubezpieczenie? Istnieje jedna szansa na dwieście, że Twój dom spłonie, a mimo to wykupujesz stosowną polisę. W tym wypadku chodzi o życie Twoich dzieci i wnuków, a Ty nie zamierzasz nawet kiwnąć palcem?” Paul Ehrlich, prezes Centrum Biologii Ochrony Środowiska, profesor Studiów Demograficznych na Uniwersytecie Stanforda i autor „Bomby populacyjnej” (1968)

Fragment artykułu z 27 sierpnia 2016:

Terry Root często idzie spać zastanawiając się, jak zdoła nazajutrz zmierzyć się raz jeszcze z codziennością. Potem wschodzi słońce i kobieta zmusza się, by wstać z łóżka. Bywa, że idzie pobiegać, przez co uwalnia tłumiony lęk. Czasem płacze. Albo łączy się w żalu ze współpracownikami, dzieląc w ten sposób i potwierdzając wspólny niepokój. Za jej bezsenne noce nie odpowiadają pospolite przypadłości; szef–tyran czy złamane serce. Diagnoza: globalne ocieplenie. Jako starszy pracownik naukowy Instytutu na rzecz Środowiska przy Uniwersytecie Stanforda Root poświęciła minione dwie dekady swego życia na odkrywanie powiązań między zmianami klimatu i masowymi wymieraniami niezliczonych gatunków roślin i zwierząt – z ludzkimi zwierzętami włącznie. „Naprawdę bardzo trudno jest z tym sobie poradzić,” mówi zmęczonym, chrapliwym głosem. Na tym nie koniec. Gdy ta srebrnowłosa obserwatorka ptaków przekazuje innym swoje apokaliptyczne ustalenia, często spotka się z atakami osobistymi; obok pogardliwych słów sprzeciwu są wyzwiska i groźby ze strony polityków. Którą część swojej pracy uznaje za zdecydowanie najgorszą? My-społeczeństwo nie słuchamy. „Cholernie ciężko jest dźwigać tę świadomość,” dodaje. 

„Moje koleżanki i koledzy są zbyt przerażeni perspektywą utraty pracy lub grantów, aby wyartykułować wprost, co tak naprawdę się dzieje (z klimatem planety). Nie chcą straszyć opinii publicznej. Graniczy to z nieuczciwością. Nie wypełniają swego obowiązku jako badacze.” Prof. Peter Wadhams, dyrektor Grupy ds. Fizyki Oceanu Polarnego Wydziału Matematyki Stosowanej Uniwersytetu Cambridge, 26 września 2016

II.

Podsumowanie zmiany klimatu i aktualizacja.

Autor: Guy McPherson

Najnowsza i prawdopodobnie ostatnia aktualizacja: 31 sierpnia 2016. 

W krótkiej eksplikacji z 1 września 2016 autor przedstawia powody zaniechania dalszych aktualizacji eseju (wersja PDF).

***

Około 252 miliony lat temu Wielkie wymieranie unicestwiło co najmniej 90% ziemskich gatunków wskutek nagłego wzrostu średniej globalnej temperatury. Wyginęła zdecydowana większość złożonych form życia. Na podstawie informacji z najbardziej zachowawczych dostępnych źródeł Ziemia zmierza ku podobnej wartości średniej globalnej temperatury w bardzo bliskiej przyszłości. Niedawne i przyszłe skoki temperatury nastąpiły i będą następować co najmniej o trzy rzędy wielkości szybciej niż podczas najgorszych wcześniejszych wymierań. Środowisko życia ludzkich zwierząt zanika na całym świecie, a nagła zmiana klimatu dopiero się rozpoczęła. W niedalekiej przyszłości Homo sapiens całkowicie utraci swój habitat. Wkrótce po tym fakcie umrą wszyscy ludzie.

Obecne wydarzenia nie mają precedensu w planetarnej historii. Dlatego przewidywanie najbliższej przyszłości w oparciu o zdarzenia minione jest nierozsądne.

***

Jestem często oskarżany o selektywne zestawianie informacji w niniejszym eseju. Przyznaję się do winy i usprawiedliwiam w tekście zamieszczonym 30 stycznia 2014 [wersja polska – PDF]. Moi krytycy mają w zwyczaju koncentrować się na mojej osobie i moim braku pozycji w środowisku naukowym, na co odpowiadam słowami Johna W. Farley’a: „Argumentacja naukowa nie jest zależna od cytowania autorytetu, bez względu na to, jakim uznaniem ów autorytet się cieszy. Argumentacja naukowa jest zależna od dowodów doświadczalnych, logiki i rozumowania.” Innymi słowy, pora zaprzestać ataków na posłańca.

Niemieckojęzyczna wersja eseju, zaktualizowana 26 czerwca 2014, dostępna jest tutaj w formacie PDF. Wersja rosyjska skupiona na samonapędzających się sprzężeniach zwrotnych, opracowana przez Robina Westernę i jego kolegów, znajduje się tutaj.

Gazy cieplarniane

Wykres koncentracji gazów cieplarnianych: dwutlenku węgla [linia czerwona], metanu [linia zielona], podtlenku azotu [linia czarna].

Amerykańskiej aktorce Lily Tomlin przypisuje się wypowiedź, „Niezależnie od tego, jak cynicznym się stajesz, to nigdy nie wystarczy, aby dotrzymać kroku.” W odniesieniu do ustaleń klimatycznych moje wysiłki, aby nadążyć zostają co tydzień zmiecione przez nowe dane, modele i szacunki. Bez względu na to, jak tragiczną staje się sytuacja, sprawdzenie najnowszych raportów tylko ją pogarsza.

Reakcja polityków, szefów organizacji pozarządowych i liderów korporacyjnych pozostaje bez zmian. Pogrążeni są w Bagnie Nicości. Margaret Beckett, była minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, we wrześniu 2008 roku nawiązała w wywiadzie dla BBC America do kwestii zmiany klimatu: „Czy wyrządzi krzywdę naszym dzieciom? Czy skrzywdzi nasze wnuki? W rzeczywistości jest to problem dotykający nas już dzisiaj.” Jak powiedział 17 września 2013 roku Halldor Thorgeirsson, starszy dyrektor Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych ds. Zmian Klimatu: „Ponosimy klęskę jako wspólnota międzynarodowa. Nie jesteśmy na dobrej drodze.” Są to ludzie, którzy wiedzą – i prawdopodobnie mogliby coś w związku z tym zrobić, chociażby podnieść alarm – o naszym nieustającym wyścigu ku katastrofie. Komentarz Tomlin nabiera szczególnej wagi, kiedy pomyślimy o ich pogoni za kolejnym dolarem kosztem życia na Ziemi.

Jeszcze gorsze są media. Pochwycone przez korporacje i państwa korporacyjne, tańczą wokół kwestii zmian klimatycznych. Okazjonalnie pojawi się szczery artykuł, ale z reguły publikacje wskazują w niewłaściwą stronę, np. sugerując, że klimatolodzy i aktywiści powinni zostać zabici (przepełniony nienawiścią tekst Jamesa Delingpole’a na łamach Telegraph, 7 kwietnia 2013). Wiodące publikacje popularne rutynowo wprowadzają opinię publiczną w błąd.

Naukowcy nurtu głównego minimalizują dramatyzm przekazu na każdym kroku. Wiemy od lat, że badacze niemal zawsze umniejszają skutki zmian klimatycznych. (James Hansen, były główny klimatolog NASA i dyrektor Instytutu Studiów Kosmicznych Goddarda, określił ten fenomen mianem „naukowej powściągliwości” w swoim badaniu o wzroście poziomu morza z 24 maja 2007 w Environmental Research Letters.) Praca badawcza, która 27 czerwca 2016 pojawiła się w internetowym wydaniu Nature Climate Change, potwierdza zachowawczość nauki, ponieważ ujawnia, iż odwoływanie się do zapisów historycznych spowodowało przeoczenie jednej piątej globalnego ocieplenia od 1860 roku.

W niektórych przypadkach naukowcy są agresywnie uciszani przez swoje rządy. Władze Kanady nie pozwalają już, aby informacje o zmianie klimatu przedostawały się do sfery publicznej („Rząd Kanady nakazuje naukowcom, aby nie ujawniali zasięgu polarnego topnienia”, raport z 20 sierpnia 2015). Nawet muzea nie są bezpieczne – dezinformacja o badaniach klimatycznych ma na celu udobruchać filantropów z branży paliw kopalnych, o czym doniósł 17 czerwca 2014 portal AlterNet. Nie sugeruję żadnego spisku w ich szeregach. Nauka wybiera zachowawczość. Środowisko akademików wybiera skrajną zachowawczość. Ludzie ci stronią od ryzyka skupienia na sobie uwagi poprzez formułowanie prognozy, że cywilizacja jest zagrożona. Nie wspominając już o krótkoterminowym zagrożeniu dla całego naszego gatunku (inne gatunki nie obchodzą ich w ogóle). Jeśli prawda jest straszna, potrafią znaleźć inną, nie tak straszną jej wersję. Koncepcję tę wspiera artykuł w Global Climate Change z lutego 2013, wskazując, że klimatolodzy rutynowo pomniejszają konsekwencje „skłaniając się ku najmniej dramatycznemu wydźwiękowi”. (Proszę zapoznać się z omówieniami tego fenomenu z 21 maja 2014 oraz 15 lipca 2014, to ostatnie przedłożyła amerykańska Narodowa Rada Badawcza, o czym informuje TruthOut). Nawet reakcja klimatyczna na gazy cieplarniane jest zbyt zachowawcza, jak wyjaśniono 14 grudnia 2015 w internetowym wydaniu Nature Climate Change. Nawet często konserwatywny Robert Scribbler zwraca uwagę w swoim eseju z 18 lipca 2014, że: „Badanie CARVE NASA milczy od roku, Uniwersytet w Maryland zaprzestał upubliczniania danych pomiarowych metanu AIRS, pomiary ESRL NOAA nie są aktualizowane od połowy maja, prawdopodobnie z powodu braku funduszy, i nawet Gavin Schmidt z GISS NASA stał się małomówny w temacie, który w ostatnim czasie wywołał tyle niewygodnych kontrowersji.” (Odpowiedź na uwagi Scribblera pojawiła się w dniu 24 lipca 2014 roku, link jest tutaj.) Schmidt zwiększył wysiłki, aby na początku października 2014 roku zdyskredytować pracę wybitnych badaczy swoim bezpodstawnym, nieprofesjonalnym zachowaniem. Jego szaleństwo stało się oczywiste za sprawą jednego zdania, które wypowiedział w wywiadzie zamieszczonym w Esquire z sierpnia 2015: „Nie ma żadnego dowodu, że w Arktyce dzieje się coś dramatycznie odmiennego, poza tym, że każdy jej zakątek topnieje.”

Co więcej, konsolidacja naukowej branży wydawniczej przyspiesza ze spodziewanym, determinowanym przez zysk rezultatem. Analiza opublikowana 10 czerwca 2015 w PLoS One, oparta na 45 milionach prac zindeksowanych w Web of Science w latach 1973-2013, wykazała, że pierwsza piątka najbardziej płodnych wydawców odpowiada za ponad połowę ostatnich publikacji badawczych.

Prawie każdy, kto czyta te słowa ma żywotny interes w tym, aby nie myśleć o zmianach klimatycznych, co pomaga wyjaśnić, dlaczego ludzie negujący globalne ocieplenie zwyciężyli.  Byli oni wspierani i finansowani przez przemysł paliw kopalnych, którego wewnętrzna korespondencja „ujawnia trwającą przez dziesięciolecia dezinformację – rozmyślną, trwającą do dziś kampanię, aby wprowadzić opinię publiczną w błąd,” co stwierdziła dogłębna analiza Związku Zaniepokojonych Naukowców z lipca 2015 roku.

Dziennikarz śledczy Lee Fang ujawnił 25 sierpnia 2015 na witrynie The Intercept związek między negującym zmianę klimatu prawnikiem Christopherem Hornerem i przemysłem węglowym. Horner znany jest w społeczności naukowej z nękania i ośmieszania klimatologów; często określa ich obraźliwym mianem „komunistów” i oszustów. Jest stałym gościem Fox News i CNN. W ciągu ostatniej dekady związany był z wieloma grupami eksperckimi i organizacjami prawnymi. Nawoływał do wszczęcia postępowań przeciwko badaczom z Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu i NASA. 20 sierpnia 2015 we wniosku o ogłoszenie bankructwa Alpha Natural Resources, jednej z największych spółek węglowych w Ameryce, znalazły się pozycje ze wszystkimi podwykonawcami i odbiorcami jej grantów. Wśród nich jest Horner – indywidualnie, pod adresem domowym, a także jako starszy członek zespołu adwokackiego Kliniki Środowiskowego Prawa Wolnego Rynku.

Nie tylko naukowcy zaniżają skalę szkód. Czyni to sama nauka. Proszę przykładowo rozważyć informacje pochodzące z satelitów, które – według pracy zamieszczonej w Journal of Climate w marcu 2015 – znacznie zaniżają temperaturę środkowej troposfery. „Krótko mówiąc Ziemia ociepla się, ocieplenie jest wzmacniane w troposferze, a ci, którzy twierdzą inaczej prawdopodobnie są w błędzie.”

Niektórzy profesorowie uniwersyteccy promują negowanie zmiany klimatu za odpowiednią cenę. Raport Guardiana z 8 grudnia 2015 donosi: „Prowokacja Greenpeace’u ujawniła, że dwóch prominentnych sceptyków klimatycznych można wynajmować na godziny do sporządzania raportów podających w wątpliwość niebezpieczeństwa związane z globalnym ociepleniem.” Rzeczeni profesorowie to William Happer, profesor fizyki na Uniwersytecie Princeton, i Frank Clemente, emerytowany profesor socjologii na Uniwersytecie Stanu Pensylwania.

Zmiana nieliniowa

Często wspominałem, że Ziemia w żadnym razie nie może dostatecznie szybko zareagować na zmianę klimatu, aby uczyniło to nam jakąkolwiek różnicę. Ale – jak podkreśla nagłówek Sceptical Science z 27 maja 2014 r. – „Nagłe zmiany klimatu są w historii Ziemi bardziej zabójcze niż uderzenia asteroid.” Zgadza się: zmiana klimatu jest bardziej zabójcza niż asteroidy.

Jak zwykle spóźniony Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC) w raporcie z 27 września 2013 przyznaje, że postępujące globalne ocieplenie jest nieodwracalne bez geoinżynierii. 22 kwietnia 2014 TruthOut nadaje swojej ocenie właściwy tytuł: „Międzyrządowy Raport Klimatyczny nadzieję pokłada w technologii ze świata fantazji”. Dwa dni później Time kontynuuje wątek rozpaczliwym nagłówkiem, “Szef NASA: Przyszłość ludzkości zależy od misji na Marsa” (na początek: szklarnie na Marsie). Jak wykazano w Earth System Dynamics, numer z 5 grudnia 2013, znane strategie geoinżynierii raczej nie odniosą sukcesu („Geoinżynieria nie może tak po prostu zostać wykorzystana do cofnięcia globalnego ocieplenia.”).” Próby odwrócenia skutków globalnego ocieplenia poprzez wprowadzenie do stratosfery cząstek odbijających promienie słoneczne mogą pogorszyć sytuację,” stwierdza badanie opublikowane 8 stycznia 2014 w Environmental Research Letters. Ponadto, jak opisuje Journal of Geophysical Research: Atmospheres z grudnia 2013, nawet gdyby geoinżynieria zdołała skutecznie ochłodzić Ziemię, zburzyłaby przy tym porządek opadów atmosferycznych na całym świecie. Co więcej, „z implementacją SRM na dużą skalę wiąże się nieodłączne ryzyko nagłego i niebezpiecznego ocieplenia,” jak wykazuje analiza z Environmental Research Letters, wydanie z 17 lutego 2014. I wreszcie „przedsięwzięcia mające zminimalizować globalne ocieplenie i wywołany przez nie chaos poprzez celowe manipulowanie klimatem Ziemi mogą być względnie bezużyteczne lub faktycznie katastrofalne,” wynika z analizy opublikowanej 25 lutego 2014 w Nature Communications. Liczna grupa utytułowanych badaczy międzynarodowych zdruzgotała technokratów 25 czerwca 2014 na łamach Nature, formułując konkluzję, iż geoinżynieria nie powstrzyma zmiany klimatu. Amerykańska National Academy of Sciences dołączyła się w raporcie opublikowanym 10 lutego 2015, w którym stwierdza, że geoinżynieria nie stanowi realnego rozwiązania problemu zmiany klimatu. Analiza przeprowadzona w Europie przyniosła tę samą konkluzję w ocenie opublikowanej 16 lipca 2015. Okazuje się, że opinia publiczna też nie jest pod wrażeniem: badanie z 12 stycznia 2014 w Nature Climate Change ujawnia, że „ogólna publiczna ocena inżynierii klimatycznej jest negatywna.” Mimo wszechobecnej amerykańskiej głupoty, społeczeństwo trafnie interpretuje geoinżynierię postrzegając ją w tym samym świetle, co naukowcy – w opozycji do techno-optymistów.

Niektórzy badacze, pozostając obojętnymi na dowody i głos opinii publicznej, prą naprzód – demonstrują, że perspektywa progresywna często oznacza posuwanie się ku krawędzi urwiska. Jak podano w New Scientist z 27 listopada 2014, początkowe wysiłki zmierzające do schłodzenia planety poprzez geoinżynierię nabrały kształtu i mogą zostać zapoczątkowane w ciągu dwóch lat.

IPCC działa w oparciu o bardzo konserwatywny proces, który przygotowuje bardzo zachowawcze raporty z kilku powodów; jednym z nich (będącym konsekwencją 4/10-letniego opóźnienia raportów IPCC w stosunku do najnowszych ustaleń badawczych; przyp. tłum.) jest pominięcie kluczowych dodatnich sprzężeń zwrotnych (jak wykazano w wydaniu Washington Post z 1 kwietnia 2015). Następnie ingerują w nie światowe rządy, aby zapewnić rezultaty zgodne z regułą Pollyanny, o czym donosi uczestnik procesu (praktykę demaskuje również raport Nafeeza Ahmeda opublikowany w Guardianie z 14 maja 2014 oraz dochodzenie opisane 3 lipca 2014 w National Geographic). Według analizy Davida Wasdella z maja 2014, która obejmuje krytykę nieustającego obłędu IPCC, “wzrost temperatury równowagi, prognozowany jako rezultat obecnej koncentracji atmosferycznych gazów cieplarnianych, już teraz przekracza 5°C”. Nie widzę sposobu, aby ludzie przetrwali taki wzrost średniej globalnej temperatury.

Analiza Wasdella z września 2015 zawiera kilka godnych uwagi wniosków: (1) „Wykazano, że aktualne komputerowe szacunki Czułości Klimatu wyglądają na niebezpiecznie zaniżone,” ujawniono (2) „ośmiokrotną amplifikację (wzmocnienie) wymuszania CO2 (w przeciwieństwie do trzykrotnego wzmocnienia, które prognozuje zespół modelowania komputerowego Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu) oraz fakt, iż (3) „docelową granicę wzrostu temperatury ustalono na o wiele za wysokim poziomie 2°C” (tekst wyróżniony w oryginale), zaś (4) „antropogeniczna zmiana jest co najmniej 100 razy szybsza niż w którymkolwiek okresie z zapisu paleoklimatycznego.” Główna konkluzja raportu: „Budżet węglowy jest niedostępny. Został już znacznie przekroczony, nawet dla 2°C.”

Dalsze dowody ma zachowawczy charakter ustaleń Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) ujawnia badanie streszczone 8 stycznia 2016 w Journal of Geophysical Research: Oceans, które koncentruje się na ociepleniu Północno-Zachodniego Atlantyku: „Piąta ocena IPCC przewidująca globalne i regionalne zmiany temperatury oceanu opiera się na globalnych modelach klimatycznych, które mają mało precyzyjne (~100 km) rozdzielczości oceanu i atmosfery. W przypadku Północno-Zachodniego Atlantyku zespół globalnych modeli klimatycznych błędnie określa temperaturę powierzchni morza ze względu na niewłaściwe wskazanie pozycji Golfsztromu; dlatego istniejące prognozy zmiany klimatu opierają się na nierealnej regionalnej cyrkulacji oceanicznej. W niniejszej pracy porównujemy symulacje i reakcję podwajania atmosferycznego CO2 z czterech globalnych modeli klimatycznych o różnej rozdzielczości oceanu i atmosfery. Odkryliśmy, że model klimatu o najwyższej rozdzielczości (~10 km – ocean, ~50 km – atmosfera) najdokładniej reprezentuje cyrkulację Północno-Zachodniego Atlantyku i dystrybucję masy wodnej. Reakcja podwajania atmosferycznego CO2 z tego modelu pokazuje, iż temperatura górnej warstwy (0-300 m) Północno-Zachodniego Atlantyku rośnie niemal dwukrotnie szybciej niż w mniej precyzyjnych modelach i prawie trzy razy szybciej niż średnia światowa.”

Mniej niż dwa tygodnie później praca badawcza opublikowana 19 stycznia 2016 w Geophysical Research Letters odniosła się do kwestii super-burz o sile huraganu Sandy oraz wpływu, jaki wywrze na nie dużo cieplejszy Ocean Atlantycki. Fragment streszczenia zawiera następujące zdania: „Ustaliliśmy, że ewentualna reakcja super-burz podobnych do Sandy na wpływ znacznie cieplejszego Atlantyku podzieli się na dwie grupy. W pierwszej będą burze podobne, ale o wiele silniejsze; szczytowa wartość Indeksu Siły Zniszczenia (Power Destructive Index – PDI) wzrasta o 50-80%, deszcze o 30-50%, a maksymalne rozmiary burzy (maximum storm size – MSS) około dwukrotnie. W drugiej grupie burze zdecydowanie przybierają na intensywności, ze szczytową wartością PDI wyższą o 100-160%, ulewnymi deszczami większymi o 70-180%, a MSS ponad trzykrotnie przekraczającymi współczesną super-burzę Sandy.”

Stopniowa zmiana nie jest gwarantowana, wyjaśnia U.S. National Academy of Sciences w grudniu 2013: „Historia klimatu na naszej planecie – odczytana z archiwów takich jak słoje drzew, osady oceaniczne i rdzenie lodowe – jest przerywana dużymi zmianami, które nastąpiły szybko w ciągu dziesięcioleci, a nawet kilku lat.” Raport z grudnia 2013 powtarza ustalenia analizy Wood Hole Oceanographic Institution sprzed ponad dziesięciu lat. W analizie opublikowanej w Global Policy, numer z lutego 2013, Michael Jennings wyciąga wniosek, iż „seria samowzmacniających się mechanizmów sprzężeń zwrotnych, takich jak potężne wycieki metanu z dna Oceanu Arktycznego, została już uruchomiona i prawdopodobnie nie można jej powstrzymać”. Podczas późniejszego wywiadu z Alexem Smithem z Radio Ecoshock, Jennigs przyznaje, że „klimat Ziemi znajduje się już poza najczarniejszymi scenariuszami zmian”. TruthOut dodaje 18 marca 2014: “Zmiana klimatu nie jest najważniejszym problemem, w obliczu którego stoi dzisiaj społeczeństwo; jest nim nagła zmiana klimatu.” Skeptical Science nareszcie uznaje realia 2 kwietnia 2014 w eseju zatytułowanym „Niepokojące nowe badanie przedstawia obecną zmianę klimatu jako porównywalną z najgorszym masowym wymieraniem w historii Ziemi.” Konkluzja tego zachowawczego źródła: “Jeszcze do niedawna skala Wymierania permskiego była postrzegana jako zbyt rozległa, jego trwanie zbyt długie, a datowanie zbyt nieprecyzyjne, aby dokonać rozsądnego porównania z dzisiejszą zmianą klimatu. Już za taką nie uchodzi.” Praca badawcza ze styczniowego wydania – roku 2015 – pisma Progress in Physical Geography kończy podsumowanie następującym zdaniem: „Wszystkie dowody wskazują, że większość długoterminowej zmiany klimatu następuje w postaci nagłych skoków, a nie przeobrażeń przyrostowych.” Brisbane Times w końcu nadrabia zaległości w związku z nagłą zmianą klimatu w dniu 18 sierpnia 2014 roku: „Powiedzmy sobie jasno: jeśli emisje metanu nadal będą rosnąć, istnieje niebezpieczeństwo, że planetę ogarnie przyspieszone lub ‚niekontrolowane’ ocieplenie. Kiedy podobna sytuacja zaistniała ostatnim razem 50 milionów lat temu, globalna temperatura wzrosła o 9 lub 10 stopni. W obecnym kontekście będzie to oznaczać koniec zaopatrzenia żywnościowego świata.” Robert Scribbler wreszcie dołącza do powstania 29 października 2014: „Oczywiste jest, że sprzężenia zwrotne wywołane ludzkim wymuszaniem cieplnym stają się widoczne. Są one corocznym dowodem silniejszych emisji z niektórych źródeł.” Daily Kos podsumowuje 14 marca 2015 dowody wskazujące na nagłą zmianę klimatu w artykule zatytułowanym, „Ziemia doświadczy szybkiego ocieplenia.” Badanie opublikowane 12 października 2015 w Proceedings of the National Academy of Sciences nareszcie odkryło „nagłe zmiany w lodzie morskim, pływach oceanicznych, lądolodach i reakcjach ekosystemu naziemnego. […] Ich szczególnie dużą liczbę prognozuje się przy poziomach ocieplenia poniżej 2°C.” Analiza ta była tematem artykułu Washington Post z 15 października 2015. W tym samym miesiącu badanie zamieszczone 15 października 2015 w Paleoceanography przedstawia kolejne argumenty przemawiające za nagłą zmianą klimatu: „Zapis ten pokazuje, że zmiana klimatyczna okresu wczesnej deglacjacji nastąpiła szybko (<700 lat) w trzech etapach nagłego ocieplenia. Początek Stadium Izotopu Morskiego (Marine Isotope Stage – MIS) 15 był niezwykle gwałtowny – z 4-5°C ociepleniem powierzchni morza w ciągu ~50 lat. […] Jednym z najbardziej oszałamiających ustaleń jest szybkość wzrostu temperatur powierzchni morza,” wyjaśnił współautor James P. Kennett, emerytowany profesor Wydziału Nauk o Ziemi Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara. „Największe ocieplenie nastąpiło niemal natychmiast na samym początku.”

W dniach 24-25 sierpnia 2015 roku w Sacramento odbyło się Kalifornijskie Sympozjum na temat Zmiany Klimatu. Konkluzję spotkania komunikuje nagłówek Daily Breeze z 25 sierpnia 2015: „Kalifornijscy klimatolodzy podnoszą na sympozjum alarm: ‚Nie ma wyjścia’”. Artykuł cytuje Susanne Moser, wiodącego badacza klimatycznego z Santa Cruz: „Potrzebujemy transformacyjnej zmiany. Zamiast prowadzić dalsze badania musimy informować o pilnej potrzebie działania. Nie musimy dyskutować w nieskończoność.” Fakt, że naukowiec przyznaje, że nie musimy już studiować problemu jest oszałamiający.

Regionalne ocieplenia z ostatnich 56.000 lat zostały opisane w Science, edycja internetowa z 23 lipca 2015, co przyniosło spodziewany „nieoczekiwany” wniosek: „Niespodziewane, nagłe zmiany klimatu związane z interstadialnymi ociepleniami są silnie związane z regionalną zamianą/wymarciem głównych kladów genetycznych lub gatunków megafauny.” W skrócie, „nie wróży to dobrze przyszłemu przetrwaniu populacji światowej megafauny.” W badaniu tym megafauna oznacza zwierzęta o wadze powyżej 45 kilogramów. Zgodnie ze streszczeniem pracy badawczej przedstawionej 17 czerwca 2016 na łamach Science Advances „Przyczyny wymierań megafauny późnego plejstocenu (od 60.000 do 11.650 lat temu, dalej od 60 do 11.65 ka) pozostają źródłem kontrowersji – główne fazy zbiegły się zarówno z przybyciem ludzi, jak i zmianami klimatycznymi na całym świecie. Obie Ameryki dają wyjątkową możliwość zrozumienia tych czynników, ponieważ ludzka kolonizacja nastąpiła w wąskim przedziale czasowym (~15 do 14.6 ka), chociaż odbywało się to równolegle z kontrastującymi kontynentalnymi wartościami temperatury. […] Identyfikujemy wąską fazę wymierania 12.280 ± 110 lat temu, od 1 do 3 tysięcy lat po początkowym pojawieniu się człowieka na tym terenie. Mimo że ludzie przybyli tuż przed fazą zimną, stadialne wymierania megafauny w trakcie Zimnego Odwrócenia Antarktycznego (Antarctic Cold Reversal) nie pojawiły się do jego zakończenia, kiedy 1-3 tysiące lat później rozpoczęła się faza ocieplenia. Podwyższona rozdzielczość materiału z Patagonii ujawnia, że sekwencja zmian klimatycznych i wymierania w Ameryce Północnej i Południowej zostały czasowo odwrócone, ale w obu przypadkach do wymierania megafauny doszło dopiero, gdy zbiegły się ze sobą ludzka obecność i ocieplenie klimatu.”

Jak donosi Robert Scribbler 22 maja 2014, “Anomalie globalnej powierzchniowej temperatury morza przyniosły oszałamiający wzrost o +1.25°C powyżej średniej z lat 1979-2000, która również przekraczała normę. To odchylenie znajduje się o +1.7 °C powyżej poziomu z roku 1880 – niesłychany odczyt, który sygnalizuje, że świat najpewniej wkracza w fazę raptownego ocieplenia.” Choć od lipca 2015 analizy Scribblera są coraz bardziej alarmujące – odzwierciedlają rozwój sytuacji – nie przyjmuje on do wiadomości koncepcji ludzkiego wymarcia, ponieważ uznaje 2°C za bezpieczny pułap.

Aby nie pozostać w tyle – teraz, kiedy nagła zmiana klimatu weszła do naukowego leksykonu – Science w numerze 25 lipca 2014 dzieli się ponurą wiadomością. „Badanie wykazało, że synchronizacja dwóch systemów regionalnych rozpoczęła się w miarę stopniowego ocieplania klimatu. Po synchronizacji badacze wykryli gwałtowną zmienność, która spotęgowała zmiany i przyspieszyła w kierunku nagłego ocieplenia o kilka stopni [do 10-ciu] w ciągu kilku dekad.” Globalna średnia temperatura rosnąca „o kilka stopni w ciągu kilku dekad” wydaje się problematyczną dla mnie i dla każdego z zamiłowaniem do biologii. Jak odnotowano osiem dni później w Nature Climate Change, szybki wzrost temperatury Oceanu Atlantyckiego, spowodowany najpewniej przez globalne ocieplenie, doładowuje pacyficzne wiatry równikowe. Obecnie wiatry te są na poziomie nigdy nie odnotowanym w dotychczasowych zapisach [klimatycznych], które sięgają roku 1860. Gdy zjawisko to ustanie, nastąpią prawdopodobne szybkie zmiany – z nagłym skokiem średniej globalnej temperatury powierzchniowej włącznie.

Jest goręcej, niż myślisz

Wykresy pokazują wzrost globalnego ocieplenia powyżej wartości bazowych z 1750 i 1880 roku.

Praca badawcza zamieszczona 10 listopada 2015 w numerze Nature Communications donosi, że tempo przeszłych przypadków zmian klimatycznych może być zaniżone. Konkluzja autorów: „Kompilacja 194 opublikowanych zmian temperatur oceanicznych i kontynentalnych obejmująca czas od ordowiku (476 milionów lat temu) do chwili obecnej daje całościowy obraz osiągalnej intensywności i tempa przypadków ocieplenia i ochłodzenia w wielu objętych pomiarami okresach dziejów Ziemi. Demonstrujemy, że intensywność i tempo geologicznych zmian temperatury ujętych w tej kompilacji wykazują skalowanie prawa potęgowego z przedziałem czasowym [ang. power law scaling with timespan], co podkreśla, jak geologiczne dane błędnie identyfikują krótkoterminową zmienność klimatu. W związku z tym prawdziwe osiągalne tempo zamierzchłej zmiany klimatu może być powszechnie zaniżane, na czym cierpi nasze rozumienie względnego tempa (i nasilenia) zarówno dawnej, jak i aktualnej zmiany klimatu.” W tym przypadku tytuł analizy mówi wszystko: „Maksymalne tempa zmian klimatycznych są systematycznie zaniżane w zapisie geologicznym.”

Praca badawcza opublikowana 9 marca 2016 w Nature Climate Change stwierdza, że znajdujemy się u progu „przyspieszenia tempa zmiany temperatury w krótkim terminie.” W tym przypadku ‚w krótkim terminie’ oznacza rok 2020. Autorzy pracy podkreślają: „Ustaliliśmy, iż obecne trendy w zakresie emisji gazów cieplarnianych i aerozoli przenoszą system Ziemi w porządek wielodekadowego tempa zmian, które jest bez precedensu od co najmniej 1.000 lat.” „Tempo antropogenicznego uwalniania węgla nie miało precedensu w ciągu ostatnich 66 milionów lat,” oznajmia tytuł badania zamieszczonego 21 marca 2016 w internetowym wydaniu Nature Geoscience. Podsumowanie badania zamieszczonego 8 kwietnia 2016 w Science konkluduje: „Zmiany klimatyczne podczas paleoceńsko-eoceńskiego maksimum termicznego (PETM) nastąpiły w dłuższych skalach czasowych niż antropogeniczna zmiana klimatu. Dlatego konsekwencje tej ostatniej mogą być jeszcze bardziej poważne.”

Ludziom negującym nagłą zmianę klimatu wyczerpują się argumenty. Jesteśmy w jej trakcie. Wydarzenie to ma liczne precedensy, jak podano w najnowszej analizie z NatureCommunications. Nawet głosy z mediów nurtu głównego zaczynają doganiać rzeczywistość nagłej zmiany klimatu. Artykuł opublikowany 11 stycznia 2016 w The New Yorker akcentuje szybkość, z jaką może zmienić się klimat – ze śmiertelnym skutkiem dla wielu ludzi: „Jednym z najważniejszych spostrzeżeń ostatnich badań jest to, że klimat może przeobrazić się błyskawicznie i nieubłaganie. W ramach czasowych pojedynczego życia można doświadczyć wzrostu poziomu mórz i dezintegracji szelfów lodowych, a kiedy już nastąpią, nic z treści dalszego ciągu wydarzeń nie może być brane za pewnik. Zapis klimatyczny pełen jest nagłych katastrof.” Badanie opublikowane 22 lutego 2016 w internetowym wydaniu Proceedings of the National Academy of Sciences ustaliło, iż wzrost poziomu morza następuje w tempie najszybszym od 28 stuleci. Natomiast według pracy badawczej zamieszczonej 7 marca 2016 w internetowym wydaniu Geophysical Research Letters za rekordowo gorące lata, które sięgają aż 1930 roku odpowiada antropogeniczna zmiana klimatu.

 Nagłówek magazynu Grist z 6 lipca 2016, „Nowy Jork ma nadzieję, że 3-metrowy mur zdoła uratować miasto przed wzrostem poziomu morza.” Nie liczyłbym na nadzieję, modlitwę czy jednorożce. W nadchodzących latach Nowy Jork przestanie istnieć.

Według ustaleń badania zamieszczonego 10 marca 2016 w Earth System Dynamics geoinżynierowie nie zdołają uporać się ze wzbierającymi morzami. Proponowane rozwiązanie, które bazuje na pompowaniu wody i magazynowaniu jej w postaci lodu na kontynencie Antarktydy nie opóźni wzrostu poziomu morza. Jeśli woda morska nie będzie pompowana na ogromne odległości przy niewyobrażalnym koszcie energetycznym, strategia przyspieszy przepływ lodowców i wszystko trafi z powrotem do morza.

Praca badawcza zamieszczona 10 listopada 2015 w Nature Communications prezentuje „geomorfologiczne dane ujawniające istnienie dużej sieci podziemnego paleodrenażu na wybrzeżu Mauretanii.” Artykuł Guardiana z tego samego dnia zawiera następujący fragment: „Pod spieczonymi piaskami Mauretanii odkryto ogromną sieć rzeczną, która kiedyś przenosiła wodę przez setki mil Sahary Zachodniej. […] Woda płynęła tymi kanałami po raz ostatni najprawdopodobniej 5.000 lat temu.” Guardian cytuje Russell Wynn z Narodowego Centrum Oceanografii w Southampton, która nie uczestniczyła w tym badaniu: „Ludzie czasem nie są w stanie pojąć zmiany klimatu i tego, jak szybko zachodzi.”

Artykuł skierowany do druku w czasopiśmie naukowym Arctic, Antarctic, and Alpine Research, przypuszczalnie pojawi się w numerze z lutego 2016, donosi o ogromnej utracie lodu w Jaskini Lodowej Mauna Loa na Hawajach. Jej wstępnych oględzin dokonano w 1978 roku, natomiast autorzy niniejszego badania odkryli ją ponownie w 2011. Wszechstronne pomiary, przeprowadzone w latach 2011–2014, opisano w streszczeniu: „Wieloletni lód wciąż blokuje kanał lawy na końcowym odcinku, ale znajdująca się tam wcześniej, rozległa podłoga lodowa (szacowana na 260 metrów kwadratowych) zniknęła. Osadzony na ścianach jaskini wtórny minerał interpretowany jest jako rezultat wcześniejszych, długotrwałych poziomów lodu.”

Według relacji opublikowanej 28 grudnia 2015 w Hawaii News Now artykuł zamieszczony w Limestone Ledger z 1978 roku zawierał dokładną mapę 656-metrowej jaskini oraz kluczową informację o położeniu permanentnego lodu. Po zapoznaniu się z tym materiałem naukowcy szybko odnotowali rzecz następującą: Przegląd z 1978, który zawierał zdjęcia, ujawnił ciągłą lodową podłogę (znaną jako „lodowisko”) i duże bloki lodu. Tymczasem nowe badanie jaskini wykazało, iż permanentnego lodu jest znacznie mniej. Zespół zakomunikował, że zanim zakończył swoją wieloletnią analizę, „lodowiska” już nie było. Wszystkie zidentyfikowane wcześniej bloki lodu również uległy stopieniu. Lód pojawiający się na ścianach jest teraz sezonowy, a nie całoroczny. W skrócie, grupa badawcza odkryła, że w ciągu trzech dekad większość lodu jaskini zniknęła.

Praca badawcza zamieszczona 4 stycznia 2016 w internetowym wydaniu Nature Geoscience przedstawia kolejne dowody ilustrujące gwałtowny przebieg współczesnych zmian koncentracji atmosferycznego dwutlenku węgla w porównaniu z wydarzeniami z przeszłości – nawet tymi, które długo uważano za szybkie. „Podczas oceanicznego zdarzenia beztlenowego 1a [Aptian Oceanic Anoxic Event 1a], około 120 milionów lat temu, […] stężenie CO2 rosło od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy lat.” Według głównego autora badania: „Nasza analiza potwierdza ogromny skok pCO2. Jednakże ówczesna zmiana była znacznie wolniejsza od obecnej – trwała setki tysięcy lat, a nie stulecia, podczas których działalność człowieka podniosła poziom dwutlenku węgla w atmosferze.” Innymi słowy, „szybka” zmiana w zapisie kopalnym jest niczym w porównaniu ze zmianą dzisiejszą.

Badanie opublikowane 3 lutego 2016 w Nature zidentyfikowało „dowód winy” w odniesieniu do dwutlenku węgla zmagazynowanego w głębokim oceanie. Jak się okazuje, węgiel przechowywany był w głębinach Oceanu Południowego, gdy poziom atmosferycznego dwutlenku węgla był dość niski. Dodatkowe potwierdzenie zostało zamieszczone 9 maja 2016 w Nature Communications: W ciągu ostatnich 800.000 lat historii klimatu przejściom od interglacjałów i zlodowaceń zawsze towarzyszyło znaczne obniżenie zawartości dwutlenku węgla w atmosferze. Następnie odnotowywał on spadek z 280 do 180 ppm (części na milion). Źródłem kontrowersji były spekulacje na temat miejsc, gdzie mogła podziać się ta duża ilość dwutlenku węgla oraz procesów, poprzez które gaz cieplarniany trafił do atmosfery. Dokument ten informuje o potężnym rezerwuarze dwutlenku węgla na głębokości od 2.000 do 4.300 metrów na południowym Pacyfiku i rekonstruuje szczegóły historii emisji jego gazów.

Ogólny zarys zagadnienia naszego wymarcia

Jeśli jesteś zbyt zajęty [Czytelniku], aby zapoznać się z dowodami przedstawionymi poniżej, oto konkluzja: na planecie o 4°C cieplejszej niż temperatura bazowa można przygotować się na nasze wymarcie (synteza Olivera Tickella z 2008 roku przedstawiona w Guardianie). Tickell obiera podejście konserwatywne – ludzie nie byli obecni przy poziomie 3.5°C powyżej wartości wyjściowej (czyli od początku Rewolucji Przemysłowej, za której początek przyjmuje się powszechnie rok 1750). Nie potrafię sobie wyobrazić scenariusza, w którym nagły wzrost średniej globalnej temperatury nie pozbawi ludzi środowiska życia. Podobnie zresztą jak australijski klimatolog Clive Hamilton, o czym napisał 17 czerwca 2014 roku. Według raportu Banku Światowego 2012 „Zmniejszyć upał: dlaczego należy uniknąć świata cieplejszego o 4°C” i uzasadnionej oceny zawartej w Prognozie Energetycznej BP 2030 zebranej przez Barry’ego Saxifrage dla Vancouver Observer, nasza droga prowadzi bezpośrednio do 4°C przed rokiem 2030. Ostrożna Międzynarodowa Agencja Energetyczna skapitulowała w kwestii uniknięcia wzrostu globalnej temperatury o 4°C, o czym poinformowała podczas konferencji w czerwcu 2014 (proszę sprawdzić 25 minutę filmowej relacji). Uczestnicy 19 Konferencji Stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych ws. Zmiany Klimatu (COP 19), zorganizowanej w listopadzie 2013 w Warszawie, usłyszeli ostrzeżenie profesora klimatologii Marka Maslina: „Spodziewamy się już świata cieplejszego o 4°C i opracowujemy w związku tym stosowny plan. Właśnie w tę stronę zmierzamy. Nie znam badacza, który nie podziela tego przekonania.” Wśród naukowców, którzy uważają, że wzrostu globalnej temperatury o 4°C nie da się uniknąć, wyłącznie w oparciu o emisje dwutlenku węgla, jest dr Peter Wadhams, profesor fizyki oceanów oraz dyrektor Grupy ds. Fizyki Oceanu Polarnego Wydziału Matematyki Stosowanej Uniwersytetu Cambridge (proszę odtworzyć fragment materiału filmowego z 8 sierpnia 2014, który rozpoczyna się w 51 sekundzie), który mówi: „…dwutlenek węgla, który wprowadzamy do atmosfery – przekraczający obecnie 400 części na milion – wystarczy, nawet bez dodatkowych emisji, aby podnieść globalną temperaturę o około cztery stopnie.” Planetarną udrękę potęguje badanieProceedings of the National Academy of Sciences z 16 grudnia 2013, które wnosi, że wzrost temperatury globalnej o 4°C eliminuje zdolność ziemskiej roślinności do sekwestracji atmosferycznego dwutlenku węgla. Według artykułu Washington Post z 6 grudnia 2015: „Eksperci Exxonu powiedzieli, że bez interwencji rządu średnie temperatury mogą odnotować katastrofalny (moje słowo, nie ich) wzrost o 5 stopni Celsjusza – skok o 6, 7, a nawet więcej stopni jest całkiem możliwy.”

Nie jestem pewien, co oznacza „opracowywanie planu” na 4°C (czyli wyginięcie). Nie jestem też zaskoczony, że cywilizowani naukowcy twierdzą, że snują plany na tę okoliczność. Ale wiem, że jesteśmy ludzkimi zwierzętami; wiem, że aby przetrwać, zwierzęta potrzebują habitatu. Kiedy utracona zostanie zdolność uprawy żywności lub zabezpieczenia dostępu do wody, człowiek zejdzie z planetarnej sceny – w badaniu z 2 października 2015 zamieszczonym w Science społeczność naukowa nurtu głównego w końcu uświadomiła sobie, że stabilna sieć pokarmowa miała krytyczne znaczenie dla nielicznych gatunków, które przetrwały najpoważniejsze masowe wymieranie w historii planety. I nawet Wikipedia akceptuje dowody na wymarcie ludzi w nieodległej przyszłości, na co wskazuje podpis poniższego wykresu.

Atmospheric_CO2_CH4_Degrees_Centigrade_Over_Time_by_Reg_Morrison

Poziom CO2 550ppm koreluje ze wzrostem globalnej temperatury o +9°C, który wcześniej wystarczył, aby wywołać samonapędzające się pętle dodatnich sprzężeń zwrotnych zmiany klimatu, które doprowadziły do Wymierania permskiego z utratą 95% planetarnych gatunków. Jeszcze bardziej niepokojące jest to, że obecne poziomy atmosferycznego metanu (>1820 ppb) wskazują na wyginięcie gatunku ludzkiego w bliskiej perspektywie.

Według Colina Goldblatta, autora pracy opublikowanej w sieci wNature Geoscience z lipca 2013, „Zainicjowanie niekontrolowanego efektu cieplarnianego może być znacznie łatwiejsze, niż wcześniej sądzono.” Ponadto na łamach Sciencez sierpnia 2013 wykazano, że w najbliższym czasie ziemski klimat ulegnie przeobrażeniu znacznie szybciej niż kiedykolwiek w ciągu ostatnich 65 milionów lat. 55 milionów lat temu średnia globalna temperatura wzrosła o 5°C  na przestrzeni 13 lat (ustalenie zakwestionowane później w tym badaniu ze stycznia 2015 roku) – nawet bez dużej i wciąż rosnącej liczby samonapędzających się sprzężeń zwrotnych, które uruchomiliśmy niedawno, przed rozumną małpą poważne kłopoty. Konkluzja ta nie uwzględnia długowiecznego, niezwykle silnego gazu cieplarnianego odkrytego 9 grudnia 2013 przez badaczy Uniwersytetu w Toronto: perfluorotributylamina (PFTBA) jako atmosferyczny gaz cieplarniany jest 7.100 razy silniejsza niż dwutlenek węgla i utrzymuje się w atmosferze przez setki lat. Wniosek ten pomija również kwestię nieodwracalnego charakteru zmiany klimatu: atmosfera ziemska zachowa obecny poziom stężenia atmosferycznego dwutlenku węgla przez co najmniej kolejnych 1000 lat, co wykazano w Proceedings of the National Academy of Sciences z 28 stycznia 2009. Sytuacja morska jest równie katastrofalna: nagłówek Guardiana z 16 lipca 2015 krzyczy, „Ocieplenia oceanów spowodowanego zmianą klimatu nie da się już zatrzymać, mówią badacze z USA,” w odpowiedzi na Raport o stanie klimatu w 2014 roku. Według badania opublikowanego 3 sierpnia 2015 przez Nature Climate Change: „Usuwanie dwutlenku węgla (Carbon Dioxide Removal – CDR) z atmosfery zostało zaproponowane jako środek mający osłabić globalne ocieplenie i zakwaszenie oceanów. […] Skoncentrowaliśmy się na pH, temperaturze i rozpuszczonym tlenie – odkryliśmy, że nawet po kilku stuleciach stosowania CDR dawne emisje CO2 pozostawią znaczącą spuściznę w środowisku morskim.” Innymi słowy, usunięcie atmosferycznego dwutlenku węgla, nawet gdyby było ono możliwe, nie wystarczyłoby do naprawienia szkód, jakich doświadczył ocean.

Nareszcie, choć o wiele za późno, New Yorker zadaje w dniu 5 listopada 2013 istotne pytanie: Czy jest już zbyt późno, aby przygotować się do zmiany klimatu? Do spóźnionych dołącza Towarzystwo Geologiczne Londynu [Geological Society of London], które 10 grudnia 2013 udowodniło, że klimat Ziemi może być dwukrotnie bardziej wrażliwy na działanie atmosferycznego dwutlenku węgla niż sądzono.New Scientist dokłada się w marcu 2014 – podkreśla, że planetarne ocieplenie jest o wiele bardziej wrażliwe na stężenie dwutlenku węgla w atmosferze, niż wskazywały na to przeszłe raporty. Jak zwykle i zgodnie z oczekiwaniami emisje dwutlenku węgla ustanowiły ponowny rekord w 2013 rokubył to czwarty najcieplejszy rok w historii i drugi najcieplejszy sezon bez towarzyszącego zjawiska El Niño. Kolejny El Niño jest w drodze, o czym informuje Robert Scribbler 6 marca 2014: „Jeśli prognozowany El Niño wyłoni się i będzie tak silny, jak wskazują na to modele, średnie globalne wartości temperatury powierzchniowej wzrosną o 0,05 i 0,15 stopni Celsjusza… Byłby to znaczący skok w skali jednego roku, czego rezultatem byłaby kolejna duża zmiana w kierunku jeszcze bardziej ekstremalnego klimatu.” Rzeczywiście, górna granica prognozowanego zakresu zabiera nas na poziom o 1°C cieplejszy niż temperatura bazowa.

Czy jest wyjście?

PETM vs. współczesne emisje

Szybkość zmiany temperatur: dzisiaj (kolor czerwony) i podczas Paleoceńsko-eoceńskiego maksimum termicznego – PETM (kolor niebieski). W okresie PETM temperatura wzrastała równomiernie ze względu na powolne uwalnianie gazów cieplarnianych (około 2 miliardów ton rocznie). Obecnie spalanie paliw kopalnych prowadzi do rocznej emisji 30 miliardów ton węgla, co podnosi temperaturę w oszałamiającym tempie.

Wszystkie powyższe informacje nie uwzględniają doskonałej pracy Tima Garretta, który podkreśla, że tylko kompletny upadek gospodarki przemysłowej może zapobiec niekontrolowanemu efektowi cieplarnianemu. Garrett doszedł do tego wniosku w analizie przedłożonej w 2007 roku (komunikacja osobista) i opublikowanej w sieci przez Climatic Change w listopadzie 2009 (oburzenie ze strony cywilizowanych naukowców opóźniło formalną publikację do lutego 2011). Praca badawcza jest w dużej mierze ignorowana przez społeczność naukową; od chwili upublicznienia zacytowano ją mniej niż dziesięć razy. Praca Garretta w końcu doczekała się wsparcia ze strony szerszej społeczności naukowej w artykule opublikowanym 15 lipca 2015 w internetowej edycji Proceedings of the National Academy of Sciences. Jednakże późniejsza odpowiedź na pracę Garretta ma już spodziewaną treść, którą zawiera artykuł zamieszczony 4 kwietnia 2016 w Nature Climate Change: „Fakt ten podkreśla, jak istotne jest utrzymanie gospodarczego wzrostu w świecie z ograniczoną eksploatacją węgla oraz obniżenie kosztów środków ochronnych, takich jak usuwanie CO2 na dużą skalę, w każdej ambitnej strategii maksymalizacji konsumpcji, aby ograniczyć ocieplenie szczytowe.”

Według Ivo de Boera – który pełnił funkcję sekretarza wykonawczego Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu w 2009 roku, kiedy to próby osiągnięcia porozumienia podczas szczytu w Kopenhadze nie powiodły się ze względu na rozbieżności między krajami uprzemysłowionymi i rozwijającymi się – „Jedynym sposobem na to, aby na mocy porozumienia z 2015 powstrzymać globalną temperaturę przed wzrostem o 2°C jest wyłączenie całej globalnej gospodarki.” Politycy w końcu zaczynają rozumieć wnioski ze znakomitej pracy Tima Garretta w Climatic Change.

W wywiadzie zamieszczonym w The Atlantic, numer z listopada 2015, Bill Gates, najbogatszy człowiek świata, powiedział, że sektor prywatny jest zbyt egoistyczny i nieefektywny, aby wyprodukować skuteczne alternatywy energetyczne dla paliw kopalnych. Zapewne wie, o czym mówi.

Associated Press opublikowała 1 grudnia 2014 materiał zatytułowany, „Klimatyczne środki finansowe dla węgla podkreślają brak norm ONZ.” Artykuł zwraca uwagę na trudności związane z wykorzystaniem narzędzi cywilizacji przemysłowej do rozwiązania ‚kłopotliwej sytuacji’ stworzonej przez cywilizację przemysłową: „Finanse klimatyczne mają decydujące znaczenie dla każdego globalnego porozumienia w sprawie klimatu, a bogate kraje zobowiązały się przekazać miliardy dolarów podczas negocjacji klimatycznych ONZ, które zostaną wznowione w poniedziałek w Limie. Jednakże nie istnieje żadna agencja nadzoru, która gwarantuje, iż środki wydawane są w najbardziej efektywny sposób. Nie ma nawet wspólnej definicji tego, czym są finanse klimatyczne.” Konkluzja tekstu: Około miliard dolarów przeznaczony na złagodzenie zmiany klimatu wykorzystano do sfinansowania elektrowni węglowych – najgorszych emiterów dwutlenku węgla na planecie.

Piszący dla Arctic Methane Emergency Group John Davies konkluduje: „Świat najprawdopodobniej znajduje się na początku niekontrolowanego Wydarzenia Cieplarnianego, które zakończy większość ludzkiego życia na Ziemi przed rokiem 2040.” Uwzględnia wyłącznie atmosferyczne stężenia dwutlenku węgla, pomija samonapędzające się sprzężenia zwrotne opisane poniżej. Uwzględniając zaledwie jedno sprzężenie zwrotne – uwolnienie metanu w Oceanie Arktycznym – Sam Carana pisze 28 listopada 2013, że spodziewa się wzrostu średniej globalnej temperatury o 20°C przed rokiem 2050. Nic dziwnego, że atmosferyczny metan może wywołać globalną katastrofę; wystarczy wziąć pod uwagę jego dramatyczny wzrost w ostatnich kilku latach; trend wyjaśniony przez Caranę 5 grudnia 2013 na poniższym wykresie.

Atmospheric-methane-and-other-GHG-through-November-2013

Atmosferyczny poziom gazów cieplarnianych [źródło: Arctic News]

Jeśli wierzymy, że nasze bardzo rozległe rozmieszczenie geograficzne zapewnia nam zdolność uniknięcia wymarcia, tytuł artykułu zamieszczonego 1 sierpnia 2015 w Nature Communications koryguje to przekonanie: „Zasięg geograficzny nie przyniósł kręgowcom lądowym odporności na wyginięcie podczas kryzysu z końca triasu.” Badanie nawiązuje do masowego wymierania sprzed około 200 milionów lat.Zmiana naszych żywieniowych nawyków również nie pomoże. Praca badawcza opublikowana 24 listopada 2015 w Environment Systems and Decisions ustaliła, że przejście z typowej amerykańskiej diety na zdrowszą, w oparciu o żywieniowe zalecenia USDA (Amerykańskiego Departamentu Rolnictwa) z 2010, przyspiesza środowiskowe zniszczenie. Wygląda na to, że wegetarianizm ma duży koszt w postaci znacznego śladu węglowego. W tym przypadku zamianie „typowej” na „zalecaną” towarzyszy 43% wzrost zużycia energii, „głównie ze względu na wytyczne USDA odnośnie większego spożycia kalorii z owoców, warzyw, nabiału i ryb/owoców morza, które wymagają stosunkowo wysokiego zużycia zasobów i wysokiego poziomu emisji przypadających na jedną kalorię.”

Obcy raczej nie uratują nas przed nami samymi. Badanie opisane 20 stycznia 2016 w Astrobiology demonstruje, że życie na innych planetach byłoby krótkotrwałe – jego wymarcie nastąpiłoby bardzo szybko.

Poza punktem krytycznym

Jeżeli chodzi o punkty krytyczne, to nasz Rubikon przekroczyliśmy w 2007 roku wraz z poziomem ocieplenia 0.76°C. Wówczas – o czym informuje doskonały raport Davida Spratta z września 2013 zatytułowany „Czy klimat już jest niebezpieczny?” – swój punkt krytyczny przekroczył nie tylko lód morski Arktyki, ale także pokrywa lodowa Grenlandii; podobnie jak Arktyka zmierza ku wolnym od lodu warunkom pory letniej (Marynarka USA prognozuje, że w 2016 Arktyka będzie pozbawiona letniego lodu, rok później niż szacunki parlamentu Wielkiej Brytanii, który podkreśla, że najmniejsze wrześniowe rozmiary lodu pojawiły się w ostatnich sześciu latach, 2006-2012, a teraz do listy możemy dodać 2013 i 2014). Glacjolog Jason Box, specjalizujący się w kwestii lodu Grenlandii, zgadza się z tą konkluzją. Box był cytowany w artykule Guardiana z 5 grudnia 2012 roku: „W 2012 roku Grenlandia przekroczyła próg – po raz pierwszy byliśmy świadkami całkowitego stopienia powierzchni na najwyższych wzniesieniach, które nazywaliśmy strefą suchego śniegu. Kiedy Grenlandia przekroczy punkt [krytyczny] i zacznie topić się na wyższych poziomach, powrót do normy nie nastąpi, chyba że klimat doświadczy poważnego ochłodzenia przez długi czas, co jest raczej nieprawdopodobne.” (W styczniu 2013 Box doszedł do wniosku, że mamy zagwarantowany wzrost poziomu morza o 21 metrów.) Badanie opublikowane 10 lipca 2015 przez Science wyjaśnia, iż skok średniej globalnej temperatury o 1-2°C przyczynił się do szybkiego wzrostu poziomu morza kilkakrotnie w ciągu ostatnich 3 milionów lat. W rzeczy samej – we wrześniowym wydaniuGlobal Policy z tego samego roku stwierdzono, „Ze względu na wzrost temperatur wywołany emisją gazów cieplarnianych, uaktywniony został komplet samowzmacniających się mechanizmów sprzężenia zwrotnego – takich jak ogromne wycieki metanu z dna Oceanu Arktycznego – i prawdopodobnie nie ma sposobu na ich zatrzymanie.” Do grudnia 2013 r. tempo zanikania lodu Grenlandii przyspieszyło pięciokrotnie w porównaniu z latami minionymi, a IPCC przyznał, że poprzednie szacunki były zbyt ostrożne. Nieustający konserwatyzm wzmacnia badanie opublikowane w Nature Climate Change z 16 marca 2014 – które wskazuje, że topniejący lód Grenlandii odpowiada za jedną szóstą niedawnego wzrostu poziomu morza – jak również analiza z łamów Nature Geoscience z 18 maja 2014, która podkreśla, że wbrew wcześniejszym przypuszczeniom lodowe obszary Grenlandii są bardziej podatne na działanie wód oceanu ocieplonych przez zmianę klimatu. 12 listopada 2015 w internetowej edycji Science zamieszczona została praca badawcza pt. „Szybkie wycofanie lodowca Zachariæ Isstrøm w północno-wschodniej Grenlandii.” W streszczeniu czytamy: „Po trwającym 8 lat rozpadzie szelfu Zachariæ Isstrøm, potężny lodowiec północno-wschodniej Grenlandii, którego objętość odpowiada wzrostowi poziomu morza o 0.5 metra, wkroczył w fazę przyspieszonego wycofania jesienią 2012. Prędkość lodowca uległa potrojeniu, topienie szelfu rezydualnego i redukcja jego uziemionej części podwoiły się, a cielenie się następuje teraz na granicy samego uziemienia. Cieplejsze temperatury powietrza i oceanu spowodowały, że lodowiec oderwał się od progu stabilizującego i szybko wycofał wzdłuż pochyłego, osadzonego w morzu koryta. Jego sąsiad z identyczną objętością lodu, Nioghalvfjerdsfjorden, również doświadcza gwałtownego topnienia.” Badanie opublikowane 18 listopada 2015 w The Cryosphere wykazuje, że w związku z szybko ogrzewającym się klimatem Grenlandii intensywność letniego topnienia nie oscyluje wokół długoterminowej średniej, a wydarzenia uznawane wcześniej za wyjątkowe stają się normą. Praca zamieszczona 4 grudnia 2015 w Climate of the Past wskazuje, że lodowce Grenlandii cofają się co najmniej dwa razy szybciej niż w jakimkolwiek okresie minionych 9.500 lat. Badanie prezentuje również nowe dowody znaczącej wrażliwości lodowców na temperaturę, które pokazują, jak reagowały one na minione okresy gwałtownego oziębienia i ocieplenia trwające w niektórych przypadkach zaledwie kilka dekad. Praca badawcza opublikowana 16 marca 2016 w Geophysical Research Letters stwierdza, że modele klimatyczne stosowane powszechnie do symulacji topnienia pokrywy lodowej na Grenlandii regularnie zaniżają wpływ wyjątkowo ciepłej pogody na lądolód. Analizie poddano przyczyny gwałtownego topnienia lodu podczas dwóch epizodów z 2012 roku, które miały miejsce w dniach 8-11 lipca i 27-28 lipca. Podczas tych zdarzeń, będących odpowiednikiem przyszłego klimatu, nad lądolód nadciągnęło niezwykle ciepłe i wilgotne powietrze. W trakcie jednego z epizodów naukowcy dokonali pomiaru topnienia pokrywy lodowej, które postępowało w tempie 28 cm dziennie – było największym, jakie kiedykolwiek udokumentowano. Podczas gdy rozpatrywane przypadki topnienia trwały łącznie tylko przez sześć dni – czasowy ekwiwalent sześciu procent sezonu roztopów – to odpowiadały za 14 procent całkowitego topnienia.

Zgodnie z oczekiwaniami praca badawcza zamieszczona 25 stycznia 2016 w internetowym wydaniu Proceedings of the National Academy of Sciences informuje, iż wcześniejsze ustalenia na temat skutków zmiany klimatu zaniżyły rozszerzalność cieplną spowodowaną przez ocieplenie oceanu. W ostatnich 12 latach była ona dwukrotnie większa, niż zakładano wcześniej.

I wreszcie badanie opublikowane na łamach Geophysical Research Letters z 13 czerwca 2014 wykazuje, że wolna od lodu Arktyka najprawdopodobniej doprowadzi do szybkiego stopienia lodu Grenlandii. W numerze Newsweeka z 10 sierpnia 2015 czytamy, „National Geographic wykreślił na nowo swój atlas z powodu topniejącej Arktyki.” W latach 1999-2014 zasięg arktycznego lodu zmniejszył się o około dwie trzecie. Kontynuując demontaż argumentów osób negujących zmianę klimatu, badanie, które ukazało się 4 grudnia 2015 w Science Advances, zwraca uwagę, że tzw. średniowieczne optimum klimatyczne nie było szczególnie ciepłe, a samo ocieplenie ograniczało się do regionu wschodniego Północnego Atlantyku.

Według wydania Washington Post z 4 stycznia 2016: „Nowe badanie ustaliło, iż rosnące globalne temperatury mogą wywierać bardziej poważny i zróżnicowany wpływ na pokrywę lodową Grenlandii – oraz jej wkład we wzrost poziomu morza – niż wyobrażali to sobie naukowcy. Ostatnie zmiany w śnieżnej i lodowej pokrywie wyspy zdają się wpływać na jej zdolność do magazynowania nadmiaru wody, co oznacza, że topniejący lód trafia do oceanu w większej ilości, niż dotychczas sądzono. Badanie skupia się na części lądolodu znanej jako ‚firn’ – porowatej warstwie nagromadzonego śniegu, który wraz z upływem czasu powoli lodowacieje.” Fragment rozważanej pracy badawczej, zamieszczonej 4 stycznia 2016 w Nature Climate Change, zawiera następujące zdania końcowe: „Nasze obserwacje obejmujące dwie pory letnie wyjątkowego topnienia w 2010 i 2012 roku ujawniają istotne zmiany w strukturze firnu na różnych wysokościach spowodowane przez sukcesywne, intensywne topnienie. W regionach położonych wyżej (ponad ~1.900 metrów nad poziomem morza) firn zgęstniał, tymczasem na wysokościach niższych, gdzie topnienie jest najbardziej obfite, porowaty firn utracił większość swojej zdolności do zatrzymania wód roztopowych. Tutaj warstwy lodu utworzone przy powierzchni utrudniają dostęp do głębokiej przestrzeni porowatej, co wprowadza wody roztopowe w efektywny system powierzchniowego spustu lądolodu oraz intensyfikuje utratę masy pokrywy lodowej wcześniej, niż sugerowano dotychczas.”

Topnienie lodu Grenlandii ma związek z kurczącym się lodem morskim Arktyki, jak donosi badanie zamieszczone 26 lutego 2016 w Journal of Climate. Topnieniu lodu morskiego sprzyjają silniejsze i częstsze „blokujące” systemy wysokiego ciśnienia, które wirują w prawo, pozostają przeważnie w jednym miejscu i w okresie letnim mogą uniemożliwić zimnemu, suchemu kanadyjskiemu powietrzu przedostanie się do Grenlandii. Zjawisko to zwiększa przepływ ciepłych, wilgotnych mas powietrza nad Grenlandią, przyczyniając się do zwiększenia intensywności ekstremalnych temperatur i topnienia lodu powierzchniowego.

Według pracy badawczej zamieszczonej 8 kwietnia 2016 w czasopiśmie Science Advances topniejące pokrywy lodowe, zwłaszcza na Grenlandii, zmieniają rozkład masy na Ziemi. W rezultacie zarówno Biegun Północny, jak i oscylacja, nazywana ruchem polarnym, zmieniły kierunek. Biegun północny przemieszcza się. Ostro skręcił na wschód.

Lód ma ogromne znaczenie. „Niewielkie wahania w rozmiarach pokryw lodowych podczas ostatniego zlodowacenia były wystarczające, aby spowodować nagłą zmianę klimatu,” informuje Nature w numerze z 13 sierpnia 2014. W Nature Communications z 25 września 2014 wskazano, że po zainicjowaniu proces topnienia pokryw lodowych trwa przez stulecia. Jak można było się spodziewać, późniejsza analizy opublikowane 10 października 2014 w Environmental Research Letters i 14 stycznia 2015 w Nature wyjaśniają, że wszystkie wcześniejsze prace naukowe na temat wzrostu poziomu morza były zachowawcze. Co więcej, wzrost poziomu morza zwolnił, ponieważ grunty wchłaniają dodatkowe opady deszczu związane ze wzrostem średniej globalnej temperatury. Według badania z 11 lutego 2016, które opublikowało czasopismo Science, „w latach 2002-2014 zmienność klimatu doprowadziła do zmagazynowania na lądzie dodatkowych 3200 ± 900 gigaton wody, […] co spowolniło tempo wzrostu poziomu morza o 0.71 ± 0.20 milimetra rocznie.”

Habitat też ma znaczenie. Już teraz, zgodnie z ustaleniami badania zamieszczonego 28 sierpnia 2015 w Nature, 5.7% całkowitej powierzchni lądowej świata doświadczyło ‚przemieszczenia’ w latach 1950-2010 w stronę cieplejszych typów klimatu, a istotne przeobrażenia obejmują poszerzenie się suchych stref klimatycznych wyższych szerokości geograficznych; skurczenie się kontynentalnych klimatów stref polarnych i środkowych szerokości geograficznych; ‚przesunięcie’ klimatów umiarkowanych, kontynentalnych i polarnych w kierunku bieguna oraz zwiększenie średniej wysokości klimatów tropikalnych i polarnych.”

Fragment badania zamieszczonego 6 maja 2016 w Environmental Research Letters brzmi następująco: „Prezentujemy tutaj pierwszą analizę przybrzeżnej dynamiki z tzw. hotspotu wzrostu poziomu morza na Wyspach Salomona. Korzystając z czasowej serii lotniczych i satelitarnych zdjęć 33 wysp wykonanych od 1947 do 2014, wraz z historycznym wglądem w wiedzę lokalną, zidentyfikowaliśmy pięć pokrytych roślinnością wysp rafowych, które w tym okresie zniknęły, a kolejnych sześć doświadcza poważnego wycofania linii brzegowej. To wycofanie w dwóch lokalizacjach zniszczyło wsie, które istniały co najmniej od 1935 roku, i doprowadziło do wysiedlenia tamtejszych społeczności.”

Badanie opublikowane 29 czerwca 2016 w Nature ustaliło, że zmiana klimatu zaburza sezonowe zachowania roślin i zwierząt w Wielkiej Brytanii. Autorzy poddali analizie 10.003 długoterminowych, fenologicznych zestawów danych z lat 1960-2012, które dotyczą 812 morskich, słodkowodnych i lądowych gatunków roślin i zwierząt oraz obejmują wszystko, od tarła ryb po kwitnienie roślin. W ostatnim paragrafie pracy czytamy: „Nasze podejście formułuje upraszczające założenie, że zmiana klimatu ma nadrzędny wpływ na sezonowość. Mimo to nasze wyniki sugerują, że systemowe różnice we wrażliwości klimatycznej mogą doprowadzić do rozległej fenologicznej desynchronizacji.” To oczywiste. Każdy gatunek jest dobrze dostosowany do określonego zestawu warunków środowiskowych. Zmiana tych warunków powoduje utratę siedliska. Dla niektórych naukowców jest to najwyraźniej nowe odkrycie.

Artykuł The New York Timesa z 3 lipca 2016 zawiera krótki, apokaliptyczny wstęp: „Zmiana klimatu zagraża egzystencji, a nawet istnieniu narodu z Kiribati. Rząd przygotowuje się na zagładę wyspy.” Cztery dni później Times donosi o uchodźcach opuszczających brzegi dawnego jeziora Boliwii: „Woda wycofała się, zaś ryby zdechły. Pojawiły się na powierzchni w liczbie kilkudziesięciu tysięcy, do góry brzuchami, a smród unosił się w powietrzu przez wiele tygodni. […] Ptaki, które żywiły się rybami, zmuszone były porzucić jezioro Poopó – niegdyś drugi co do wielkości akwen Boliwii, teraz jedynie sucha, słona równina. Wielu przedstawicieli ludu Uru-Murato, których od pokoleń żywiły wody jeziora, również wyruszyli w drogę, dołączając do nowego globalnego marszu uchodźców uciekających nie przed wojną i prześladowaniami, lecz przed zmianą klimatu.”

Prognoza wymarcia gatunku ludzkiego w krótkim terminie

Jeśli uważasz, że zdołamy się dostosowywać, jesteś w błędzie; nawet Wall Street Journal stwierdził 2 września 2014, że na działania łagodzące jest już za późno. Tempo ewolucji jest 10.000 wolniejsze od tempa zmian klimatycznych, konkluzja analizy z łamów Ecology Letters z sierpnia 2013. Przykład pochodzi z pracy naukowej, opisanej 20 stycznia 2016 w internetowym wydaniu Global Ecology and Biogeography, która skoncentrowała się na Kalifornii posiadającej obszerną kolekcję zapisów zielnikowych. Badacze wykorzystali 681.609 georeferencyjnych zapisów, by oszacować średnie zmiany w wysokościowej i klimatycznej przestrzeni 4.426 taksonów roślin; stwierdzono, że inwazyjne gatunki nierodzime częściej rozszerzają swój zasięg niż gatunki rodzime. Ponadto rośliny i zwierzęta nie poruszają się razem w zsynchronizowany sposób, co tym samym rodzi podejrzenie, iż społeczności ekologiczne załamują się i rozpadają. Dodajmy kolejny tytuł badania zamieszczonego 6 czerwca 2015 w PLoS Biology i bez trudu zrozumiemy, jak ważny dla ludzkich zwierząt jest ich środowisko życia: „Odpowiednie dla wzrostu roślin dni znikają przy prognozowanej zmianie klimatu: Potencjał ludzkiej i biotycznej wrażliwości.”  Nawet bogate niegdyś habitaty Antarktydy są wyniszczane biologicznie, ponieważ coraz więcej gór odłamuje się od otaczającego lodu morskiego i ogołaca skały oraz kamienie płycizn, które utrzymują przy życiu liczne organizmy (stwierdziło badanie opublikowane 16 czerwca 2014 w Current Biology). Badanie zamieszczone 22 lutego 2016 w Proceedings of the National Academy of Sciences informuje, że motyle – podobnie jak kręgowce – nie są w stanie nadążyć za szybkimi zmianami zachodzącymi w ich środowisku życia. Konkluzja streszczenia: „Wyniki podkreślają potencjalnie powszechną sytuację w zmieniających się środowiskach: zmiany ewolucyjne nie są wystarczająco silne, aby w pełni zrekompensować bezpośrednie negatywne skutki zmiany środowiskowej i tym samym uratować populacje przed wymarciem.” Natomiast praca badawcza przedstawiona w Climatic Change z lutego 2016 ustaliła, że węże radzą sobie dobrze. „Szczegółowe prognozy dotyczące potencjalnych przyszłych zmian zasięgu występowania gatunków najważniejszych pod względem medycznym wskazują, iż zasięg osobników północnoamerykańskich prawdopodobnie się zwiększy, jednakże w przypadku węży południowoamerykańskich wyniki były niejednoznaczne.” Masowe wymierania nie są na tej planecie ewenementem, co wyjaśnia program BBC Dzień, w którym prawie umarła Ziemia.

Badanie opublikowane 22 czerwca 2016 przez Earth and Planetary Science Letters informuje, że pewne rejony oceanu stały się niegościnne dla części organizmów, kiedy 94 miliony temu doszło do ocieplenia klimatu Ziemi. W trakcie wzrostu temperatur planety kilka naturalnych pierwiastków – o których myślimy jako odpowiednikach witamin – uległo znacznemu uszczupleniu, co spowodowało wymieranie lub drastyczne zmniejszenie liczebności niektórych organizmów. Redukcja obecności tych metali śladowych sugeruje również, iż doszło do globalnych niedoborów tlenu, które najpewniej powiększyły strefy martwych wód w akwenach na całym świecie.

Tempo zmian klimatycznych wyraźnie wyszło poza bieg liniowy, na co wskazuje obecność wielu opisanych poniżej, samonapędzających się sprzężeń zwrotnych, a teraz w nieodległej perspektywie zagraża istnieniu naszego gatunku. Australijski biolog Frank Fenner w czerwcu 2010 powiedział: „Wyginiemy. Bez względu na to, co teraz zrobimy jest już za późno.” Antropolog Louise Leakey rozpatruje kwestię naszego wymarcia w swojej ocenie z 5 lipca 2013 na stronachHuffington Post; wtóruje jej ojciec Richard w materiale filmowym z grudnia 2013 (proszę obejrzeć szczególnie fragment: 1:02:18 sek. – 1:02:56 sek.). Kanadyjski biolog dzikiej przyrody Neil Dawe dołącza do nich w wywiadzie z 29 sierpnia 2013. Przedstawiciele służby zdrowia zabierają pod koniec marca 2014 roku ostrzegawczy głos w dyskusji na temat wyginięcia naszego gatunku wskutek zmiany klimatu, chociaż wzrost temperatury o 4°C postrzegają jako problem, którym należy zająć się w późniejszym terminie. Dziennikarz TruthOut John Feffer w swoim eseju z 27 kwietnia 2014 pisze: „Planeta i jej bardziej odporni mieszkańcy mogą walczyć nadal, ale dla nas będzie to koniec.” Amerykański językoznawca i filozof Noam Chomsky stwierdza, że zbliża się nasz kres w wywiadzie przeprowadzonym 15 czerwca 2014 przez Chrisa Hedgesa dla Truthdig: „Zmiana klimatu może skazać nas na zagładę w nieodległej przyszłości.” Larry Schwartz, piszący dla AlterNet, w artykule z dnia 21 lipca 2014 roku stwierdza: „Wielu ekologów uważa, że przekroczyliśmy próg nieodwracalnych zmian.” W wywiadzie opublikowanym 29 lipca 2014 profesor Uniwersytetu Johna Hopkinsa i ekspert od skamieniałości Ken Rose przyznaje: „Jesteśmy w środku szóstego wielkiego wymierania na Ziemi. Na wyginięcie ludzi prawdopodobnie nie trzeba będzie czekać zbyt długo.” Menedżer projektu AT&T Jennifer Hynes uznaje wyginięcie ludzkości w krótkim terminie za pewne w 1:20:30 sek. wszechstronnej prezentacji na temat globalnych emisji metanu (link do wersji zaktualizowanej z 30 sierpnia 2015 znajduje się tutaj). Trzy tygodnie później Robert Scribbler w swojej ocenie globalnych emisji metanu stwierdza, „To, co właśnie opisałem jest procesem, który w przekonaniu większości naukowców nastąpił podczas najgorszego masowego wymierania w geologicznej przeszłości. […] Obecne postępowanie ludzi można uznać za szokująco podobne.” Chris Hedges zgadza się w wywiadzie przeprowadzonym 22 listopada 2014 roku. Hollywood dogania rzeczywistość w odcinku serialu HBO The Newsroom z 23 listopada 2014. W tym fragmencie gość programu przytacza moje wnioski. Randy Malamud, profesor Uniwersytetu Georgii, pisze w Huffington Post 8 grudnia 2014: „Nadszedł czas, aby zaakceptować nasz nieuchronny koniec.” Najwyraźniej podzielając sentyment wielu stosunkowo zamożnych, heteroseksualnych mężczyzn rasy kaukaskiej, pisarz Robert J. Burrowes włącza się do dyskusji w dniu 15 grudnia 2014 roku na łamach Lahore Times(esej został usunięty, ale w styczniu 2016 napisał, „Bez wspólnego, strategicznego wysiłku jednostek, grup i społeczności spodziewam się ludzkiego wyginięcia przed rokiem 2030.”): „W istocie to strach napędza dysfunkcyjne zachowania środowiskowe. A historia mówi, że strach uniemożliwi nam podęcie w porę wystarczających działań.” Paul Ehrlich absurdalnie wychwala wspaniałości cywilizacji, ale wyciąga słuszny wniosek o wyginięciu gatunku ludzkiego w nieodległym terminie w wywiadzie dla MSNBC z 10 stycznia 2015. W streszczeniu badania zamieszczonego 19 czerwca 2015 w Science Advances stwierdzono, że „szóste masowe wymieranie jest już w toku.” Wywiad z głównym autorem pracy zawiera tę oto wypowiedź: „Życie będzie potrzebować wiele milionów lat, aby się w pełni odrodzić, a nasz gatunek najprawdopodobniej zniknie na etapie początkowym.” Jill Stein, kandydatka na prezydenta Stanów Zjednoczonych z Partii Zielonych, w wywiadzie przeprowadzonym przez Chrisa Hedges’a w lutym 2016 roku stwierdziła: „Trwa wymieranie, którego nie przetrwamy.” W obliczu masowego wymierania większość Amerykanów postrzega zagrożenie jako odległe i bez znaczenia, co ilustruje artykuł z 22 kwietnia 2013 w Washington Post powołujący się na wyniki ankiety, które powtarzają dobrze znany sentyment: wybrani urzędnicy powinni skoncentrować się na gospodarce przemysłowej, a nie odległych, drobnych niedogodnościach, takich jak zmiany klimatyczne.

Orędownicy rolnictwa węglowego [carbon farming] – nonsensownego poglądu, iż cywilizację przemysłową można wykorzystać do zaradzenia problemowi stworzonemu przez cywilizację przemysłową – utrzymują, że wystarczy wypełnić pustynię roślinami nierodzimymi w ilości pokrywającej obszar Stanów Zjednoczonych. Mówią, że zdołamy tym sumptem obniżyć poziom atmosferycznego dwutlenku węgla o zdumiewające 17.5 ppm zaledwie w dwa dziesięciolecia. Ekscytujące. W tak zawrotnym tempie atmosferyczny dwutlenek węgla powróci do względnie bezpiecznego poziomu 280 ppm po 140 latach, ponad sto lat od chwili prawdopodobnego wyginięcia homo sapiens wskutek zmiany klimatu. Ponadto badanie opublikowane 2 maja 2014 w Science stwierdza, że magazynowanie węgla w glebie jest przeceniane i ulega redukcji przy rosnących koncentracjach atmosferycznego dwutlenku węgla.

Zalesianie i gospodarka leśna są uznawane za kluczowe instrumenty łagodzenia zmiany klimatu. Jednakże praca badawcza streszczonea5 lutego 2016 w Science ustaliła, iż ekspansja europejskich ciemnozielonych drzew iglastych podsyca globalne ocieplenie. Posadzono je ze względu na zdolność do szybkiego wzrostu przy minimalnym dozorze, lecz ich skłonność do sekwestracji atmosferycznego dwutlenku węgla została pokonana przez ciemny kolor. Tak więc „dwa i pół wieku europejskiej gospodarki leśnej nie ochłodziło klimatu,” czytamy we fragmencie badania.

Zgodnie z planem zaprezentowanym w Scientific American, numer z 13 sierpnia 2013, rośliny nierodzime – irygowane coraz trudniej dostępną wodą, pompowaną dzięki coraz trudniej dostępnej energii paliw kopalnych – dokonają wystarczającej sekwestracji węgla, aby zniwelować współczesne emisje. Któż by tam przejmował się emisjami będącymi rezultatem pompowania wody, zamianą pustyń w monokultury, czy kwestią utrzymania cywilizacji przemysłowej kosztem nie-cywilizowanych ludzi i nie-ludzkich gatunków. Rozważ jedną, prostą myśl: Kiedy rośliny nierodzime obumrą, z powrotem wyemitują do atmosfery praktycznie cały przechwycony węgiel. Niewielka jego ilość pozostanie w glebie. Reszta powróci do atmosfery na skutek dekompozycji.

Niniejszy esej zwraca uwagę na najnowsze prognozy i dodatnie sprzężenia zwrotne. Większość tych informacji zaprezentowałem na konferencji Bioneers Bluegrass (ocena prezentacji jest tutaj). Niedawno przedstawiłem zaktualizowaną wersję w Bolingbrook, Illinois. Wszystkie informacje i źródła można łatwo potwierdzić poprzez wyszukiwanie sieciowe, a linki do informacji na temat sprzężeń zwrotnych znajdują się tutaj.

Szacunki na dużą skalę

Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (druga połowa 2007): >1.8°C przed 2100 (nawet do 4.5°C, w zależności od scenariusza emisji gazów cieplarnianych)

Centrum Badań Meteorologicznych Hadley’a (druga połowa 2008): ~2°C przed 2100

Pod koniec 2008 roku, kierująca wydziałem prognoz klimatycznych Centrum Hadley’a dr Vicky Pope zgłasza najgorszy scenariusz – ponad 5°C przed 2100. Joe Romm, piszący dla portalu Grist, twierdzi, że “teraz nawet [Centrum] Hadley’a rozumie, że temperaturę >5°C można lepiej opisać jako przykład niezdolności do wprowadzenia systemowych zmian.”

Program Środowiskowy ONZ (połowa 2009): 3.5°C przed 2100

Centrum Badań Meteorologicznych Hadley’a (październik 2009): 4°C przed 2060

Globalny Projekt Węglowy, Diagnoza z Kopenhagi (listopad 2009): 6°C, 7°C przed 2100

Program Środowiskowy ONZ (grudzień 2010 r.): do 5°C przed 2050

Narodowe Centrum Badań Atmosferycznych (styczeń 2011): 16°C przed 2100

Międzynarodowa Agencja Energetyczna (maj 2014): 6°C przed rokiem 2050 przy zachowaniu obecnego modelu gospodarczego

[W kilku paragrafach profesor McPherson wyjaśnia, dlaczego z perspektywy biologicznej zmiana klimatu oznacza koniec gatunku ludzkiego: wersja polska – PDF.]

Każda kolejna prognoza wzrostu temperatury, choć uwzględnia nowe dane, pomija istotne, samonapędzające się sprzężenia zwrotne (tj. dodatnie sprzężenia zwrotne – termin, który sugeruje przeciwieństwo swojego znaczenia). Okrzyczana Piąta Ocena Międzyrządowego Zespołu ds. Zmiany Klimatu (IPPC) będzie kontynuować ten trend, ponieważ pomija wagę sprzężeń zwrotnych. Podobnie jak w przypadku wcześniejszych raportów, ten ostatni „został zmieniony po etapie analizy eksperckiej – zmiany wprowadzono, aby zbagatelizować gospodarcze konsekwencje globalnego ocieplenia”. Zwracam przykładowo uwagę na brak wzmianki o lodzie arktycznym w Podsumowaniu Grupy Roboczej z 31 marca 2014 (dodatkowe linki są tutaj). 3 września 2014 nawet Business Insider obwieścił w nagłówku: „Sytuacja lodu morskiego Arktyki jest w rzeczywistości gorsza – nie lepsza – niż sądziliśmy.” Znaczenie arktycznego lodu w opóźnianiu katastrofalnego ocieplenia jest wprost ogromne, co w prosty sposób wyjaśniono w 2007 roku:

„Każdy, kto nie posiada wiedzy o tym, czym jest ‚ciepło utajone’ trwa w fałszywym poczuciu bezpieczeństwa. Nie będzie to zagadnienie trudne do przyswojenia, jeśli nie użyję żargonu fizyki. Na rozgrzanym piecu umieść garnek zimnej wody zawierającej 1 kg kostek lodu. Zamieszaj ją długim termometrem i odczytuj temperaturę. Moje pytanie brzmi: Kiedy termometr zaczynie wykazywać wzrost temperatury? Odpowiedź: Po stopieniu całego lodu. Innymi słowy całe ciepło z pieca najpierw zostanie zużyte na stopienie lodu bez podwyższania temperatury wody. Ilość ciepła wchodzącego w system bez podnoszenia poziomu jego temperatury nazywa się ‚ciepłem utajonym’. Potrzeba 80 kalorii ciepła, aby stopić jeden gram lodu. Zatem w tym przypadku pierwsze 80.000 kalorii ciepła z pieca posłużyło najpierw do stopienia 1 kg lodu. Tylko wtedy, gdy stopieniu ulegnie cały lód temperatura wody zacznie rosnąć, aż osiągnie 100°C i nastąpi jej wrzenie. Po raz kolejny ‚ciepło utajone’ zacznie odgrywać swoją rolę i temperatura wody ustabilizuje się w punkcie wrzenia, aż cała woda przeobrazi się z cieczy w parę, a wówczas temperatura suchego naczynia wzrośnie do temperatury płomienia. Jak to się ma do klimatu Ziemi? Wyobraź sobie, że Ocean Arktyczny to gigantyczny garnek wody z lodem, a słońce to piec. Tak długo, jak w morzu znajduje się lód morski Ocean Arktyczny pozostanie względnie chłodnym, mimo stale wzbierającej ilości słonecznego ciepła trafiającego doń wskutek malejącej pokrywy lodowej. Kiedy latem lód morski zniknie, a nastąpi to już w drugiej połowie tej dekady, temperatura Oceanu Arktycznego gwałtownie wzrośnie, a wraz z nią średnia temperatura globalna – i rozpęta się piekło.”

Wątek pozytywny: główne oceny nie uwzględniają upadku gospodarczego. Jednakże, ze względu na czterdziestoletnie opóźnienie między emisjami [dwutlenku węgla] i wzrostem temperatury, jak również opisanymi poniżej pętlami sprzężeń zwrotnych, podejrzewam, że jest już za późno, aby upadek gospodarczy przedłużył byt naszego gatunku. Rzeczywiście, jak zauważył Bruce Melton w artykule TruthOut z 26 grudnia 2013 z udziałem klimatologa Wallace’a Broekera: „Dzisiaj funkcjonujemy przy koncentracjach gazów cieplarnianych z 1970 roku. W ciągu ostatnich 29 lat do atmosfery wpompowaliśmy ilość gazów cieplarnianych odpowiadającą łącznej emisji poprzednich 236 lat. Za sprawą wielkiego efektu chłodzenia oceanicznego nie doświadczyliśmy jeszcze nawet w niewielkim stopniu ocieplenia, które przyniesie to ostatnie podwojenie emisji gazów cieplarnianych.” Uwolnienie gazów cieplarnianych wciąż przyspiesza, nawet w chwili, kiedy światowa gospodarka przemysłowa staje w miejscu: W pierwszej dekadzie nowego millenium emisje wzrosły dwukrotnie szybciej niż podczas poprzednich 30 lat, o czym poinformował Guardian w numerze z 11 kwietnia 2014.

Jak się okazuje tzw. 40-letnia zwłoka jest niebezpiecznie zachowawcza. Badanie opublikowane 3 grudnia 2014 w Environmental Research Letters wskazuje, że maksymalne ocieplenie wskutek emisji dwutlenku węgla pojawia się około dziesięć lat po uwolnieniu CO2. Wzrost emisji odnotowywany w każdej z ostatnich dekad zapowiada prawdziwie katastrofalną, nieodległą przyszłość. Zgodnie z ustaleniami badania opisanego w Geophysical Research Letterswydanie z maja 2015 – cieplarniany potencjał planetarny dwutlenku węgla przewyższa swój cieplarniany potencjał użycia indywidualnego na przestrzeni dwóch miesięcy, a skumulowane wymuszanie radiacyjne tego gazu przekracza ilość energii uwalnianej przy spalaniu o ponad 100.000 razy.

Guy Callendar wskazał wpływ rosnących koncentracji dwutlenku węgla na temperaturę w badaniu na łamach Quarterly Journal of the Royal Meteorological Society z 1938 roku. Umieszczony poniżej, narysowany odręcznie [przez autora analizy] wykres pokazuje wyraźny wzrost średniej globalnej temperatury od około 1915, w przybliżeniu 40 lat po zdecydowanym zwiększeniu konsumpcji paliw kopalnych. Pracę Callendara wykorzystał J.S. Sawyer w opublikowanej w Nature analizie z 1972, aby z oszałamiającą dokładnością sformułować prognozę „wzrostu CO2 o 25% przed końcem stulecia… [oraz] wzrostu światowej temperatury o 0.6°C.”

Callendar-1938-figure

Obierając szersze spojrzenie

Astrofizycy długo trwali w przeświadczeniu, że Ziemia znajduje się blisko centrum ekosfery naszego Układu Słonecznego. Wyniki najnowszych badań opublikowane 10 marca 2013 w numerze Astrophysical Journal wskazują, że Ziemia znajduje się na wewnętrznej krawędzi strefy podtrzymującej życie, a od strefy śmierci dzieli ją zaledwie 1% (1.500.000 km lub pięciokrotna odległość między Ziemią a Księżycem). Drobna zmiana w ziemskiej atmosferze niszczy siedliska ludzkie. Niestety, zapoczątkowaliśmy większe zmiany.

Półkula północna jest szczególnie podatna na przyspieszone ocieplenie, jak wyjaśniono w Journal of Climate, wydanie z 8 kwietnia 2013. Dwa dni później referat w Nature potwierdził, że sezon letni na półkuli północnej jest teraz cieplejszy niż przez 600 ostatnich lat. Jak wykazali Sherwood i Huber w pracy opublikowanej w Proceedings of the National Academy of Sciences z 25 maja 2013, a następnie James Hansen w referacie z 15 kwietnia 2013, ludzie nie mogą przetrwać temperatury mokrego termometru o wartości 35°C.

Grupa Doradcza Narodów Zjednoczonych ds. Gazów Cieplarnianych opisała w 1990, że „wzrost temperatury powyżej 1°C może wywołać szybkie, nieprzewidywalne i nieliniowe reakcje, które mogą prowadzić do rozległych uszkodzeń ekosystemu” (link powtórzony tutaj). Ale jak zauważa David Spratt w materiale filmowym z października 2014, 0.5°C jest było bardziej rozsądnym celem (zapomina przy tym wspomnieć, że wzrost o 2°C mamy już zagwarantowany). 21 lat po ostrzeżeniu ONZ, James Hansen i jego zespół w końcu odkryli zgubny charakter ocieplenia o 1°C – o 57 samowzmacniających się, dodatnich sprzężeń zwrotnych za późno.

Jak ważne są cele poniżej 2°C? James Hansen jest cytowany 4 stycznia 2011 w wywiadzie dla The Independent: „Dwa stopnie Celsjusza gwarantują katastrofę.” I proszę rozważyć nagłówek amerykańskiego wydania Al Jazeery z 8 listopada 2014: „Zatrzymanie ocieplenia na poziomie 2°C nie wystarczy, aby uniknąć katastrofy, ostrzegają klimatolodzy.” Żadne z tych źródeł nie uznaje, że 2°C są już zapewnione pod nieobecność baśniowej technologii: chodzi konkretnie o to – jak sygnalizuje tytuł artykułu Nature Communications z 3 sierpnia 2015 – że „Utrzymanie globalnego ocieplenia poniżej 2°C fizycznie wymaga ujemnych emisji.” Streszczenie analizy stwierdza, iż „nie wykazano, by podejście to było wykonalne.” I wreszcie badanie zamieszczone 12 października 2015 w internetowej edycji Nature Geoscience stwierdziło: „Dostarczenie wykonalnych scenariuszy ograniczenia wzrostu temperatury do poziomu poniżej 2°C wymaga spekulacyjnych emisji ujemnych lub zmiany przeszłości. Naukowcy muszą uczynić swe założenia przejrzystymi i możliwymi do obrony, jakkolwiek niewygodne politycznie są formułowane przez nich wnioski.”

Bezsprzecznie uruchomiliśmy dodatnie sprzężenia zwrotne, przed którymi w 1990 roku ostrzegała ONZ. Mimo to moi koledzy i znajomi myślą, że wybrniemy z tego strasznego bałaganu za pomocą narzędzi cywilizacji przemysłowej (które – jak wykazał Tim Garrett – zafundowały nam ten bałagan) lub permakultury (nie oczerniam permakultury, której zasady wdrażam codziennie). Zalesianie nie zdoła przezwyciężyć spalania paliw kopalnych, co wykazał referat na łamach Nature Climate Change z 30 maja 2013. Ponadto ekosystemy leśne nie pochłaniają dodatkowego dwutlenku węgla, którego w atmosferze przybywa, co zostało niestety wyjaśnione w New Phytologist, numer z 6 sierpnia 2013. Do krwawiącej rany soli dosypuje skandaliczna, najnowsza inicjatywa edukacji publicznej w Stanach ZjednoczonychStandardy Naukowe Następnej Generacji – która bagatelizuje związek między spalaniem paliw kopalnych i ociepleniem planety. Nieszczęśliwe przypadki korporacyjnego rządu trwają, mimo postępującego upadku ekosystemów. Jak zaakcentowano w tegorocznym, kwietniowym wydaniu PLoS ONE – dla wielu ekosystemów jest już za późno na ratunek – „katastrofalne załamania mogą nastąpić bez uprzedniego ostrzeżenia.”

Poszukiwacze rozwiązań – uzależnieni od fałszywej nadziei, poddani zielonemu praniu umysłów – zbawczego schronienia szukają w elektrowniach jądrowych. To zdumiewające do jakich można dojść wniosków, kiedy sieciowa elektryczność postrzegana jest jako prawo naturalne. Pomimo poparcia Jamesa Hansena, elektrownie jądrowe nie tylko nie zapobiegają, ale powodują dodatkowe ocieplenie Ziemi. Biuletyn Naukowców Atomowych w dniu 18 lutego 2016 wykazał, że budowa i eksploatacja elektrowni jądrowych nie spowalnia, tylko przyspiesza zmianę klimatu.

Pomińmy na chwilę modele i weźmy pod uwagę tylko wyniki jednego briefingu z Konferencji Stron ONZ w Kopenhadze (COP15). Bywalcy bloga pamiętają COP15 jako serię spotkań o zmianach klimatycznych, które administracja Obamy rzuciła lwom na pożarcie. Podsumowanie tego dawno zapomnianego briefingu zawiera następujące [zapisane drukowanymi literami] stwierdzenie: „DŁUGOTERMINOWY POZIOM MORZA, KTÓRY ODPOWIADA BIEŻĄCEMU STĘŻENIU CO2 ZNAJDUJE SIĘ 23 METRY POWYŻEJ PUŁAPU DZISIEJSZEGO, A TEMPERATURA BĘDZIE WYŻSZA O 6°C LUB WIĘCEJ. SZACUNKI TE SĄ OPARTE NA PRAWDZIWYCH DŁUGOTERMINOWYCH ZAPISACH KLIMATYCZNYCH, A NIE NA MODELACH.”

Innymi słowy wymarcie gatunku ludzkiego było już wtedy zagwarantowane, o czym dowiedział się Obama i jego administracja (tj. Centralna Agencja Wywiadowcza, która zarządza USA i kontroluje władzę prezydencką). Jeszcze zanim społeczność naukowa doniosła o zgubnych sprzężeniach zwrotnych, administracja porzuciła kwestię zmian klimatu, ponieważ wiedzieliśmy już 2009 roku, że nasz los jest przesądzony. Zamiast udźwignąć niegodne pozazdroszczenia zadanie przekazania prawdy, Obama zrobił to, czego zażądali imperialni zwierzchnicy: skłamał na temat [postępującego] gospodarczego upadku, skłamał o zmianach klimatycznych. Robi to nadal.

A były to stare dobre czasy, kiedy to stężenie dwutlenku węgla w atmosferze wynosiło poniżej 400 części na milion (ppm). Wkrótce z impetem przekroczymy tę granicę, prawdopodobnie po raz pierwszy od 3.2 do 5 mln lat. I jak donosiGlobal and Planetary Change z kwietnia 2013, każda cząsteczka dwutlenku węgla w atmosferze od 1980 roku pochodzi z emisji ludzkich. Aby nie wypaść gorzej, poziomy metanu osiągnęły średnią 1800 części na miliard (ppb) w godzinach porannych 16 czerwca 2013. Ekspedycja SWERUS C-3 poinformowała 3 sierpnia 2014 roku o drugim potężnym wycieku metanu na Morzu Wschodniosyberyjskim, z lokalnym uwolnieniem metanu o wartości 3.188 ppb włącznie. Uwzględnienie kilku dodatkowych gazów cieplarnianych przyczyniających się do zmian klimatycznych i obranie podejścia konserwatywnego podwyższa ekwiwalent dwutlenku węgla do 480 ppm. (Indeks gazów cieplarnianych NOAA jest tutaj.) Wycieki pojawiają się w wielu miejscach na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, co prowadzi do szybkiej destabilizacji hydratów metanu (Nature, 25 października 2013). Sytuacja pogarsza się z każdym raportem: badanie zaakceptowane do publikacji w Geochemistry, Geophysics, Geosystems w dniu 1 października 2015 roku informuje, że pióropusze metanu wydostają się z Pacyfiku u wybrzeży Oregonu i Waszyngtonu. Główny autor H. Paul Johnson powiedział: „To, co obserwujemy jest możliwym potwierdzeniem tego, co przewidywaliśmy w oparciu o temperatury wody: wodzian metanu zdaje się ulegać rozkładowi i uwalniania dużo gazu. Jeśli spojrzymy na to systematycznie, lokalizacja największej liczby pióropuszy metanu na metr kwadratowy znajduje się na krytycznej głębokości 500 metrów.” Na lądzie antropogeniczne emisje metanu w Stanach Zjednoczonych zostały poważnie zaniżone przez Agencję Ochrony (sic!) Środowiska, o czym informuje badanie opublikowane na łamach Proceedings of the National Academy of Sciences z 25 listopada 2013. Liczba ta jest o 1100 ppb wyższa niż szczytowy poziom sprzed epoki przemysłowej. Uwalnianie metanu pozostaje w bliskiej relacji ze wzrostem temperatury w dziejach Ziemi – w szczególności istnieje bezpośrednie powiązanie między uwolnieniem arktycznego metanu oraz gwałtownym wzrostem globalnej temperatury– nawet o blisko 1°C rocznie w ciągu jednej dekady, co ujawniły dane z rdzeni lodowych. Ścisły związek między ociepleniem Arktyki i globalnym ociepleniem został zweryfikowany w artykule z 2 lutego 2014 opublikowanym w Nature Geoscience, który stwierdził, że arktyczna czapa warstwowego powietrza odgrywa istotniejszą rolę w zwiększaniu polarnego ocieplenia niż szczuplejąca pokrywa śnieżna i lód.Warstwa płytkiego, nieruchomego powietrza działa jak pokrywka, koncentrując ciepło blisko powierzchni. Wreszcie oliwy do coraz bardziej intensywnego ognia dolewa badanie opublikowane w Nature z 27 marca 2014, które artykułuje silną korelację między emisjami metanu i wzrostem temperatury: „Przy każdym stopniu wzrostu globalnej temperatury ilość metanu uwalnianego do atmosfery zwiększy się kilkakrotnie. Wraz ze wzrostem temperatury, względne emisje metanu wyprzedzą emisje dwutlenku węgla”.

Jak długo wybrzmiewać będą echa imprezowania dzięki paliwom kopalnym? Według oceanografa Davida Archera z Uniwersytetu w Chicago: “Klimatyczne konsekwencje uwalniania atmosferycznego CO2 potrwają dłużej niż Stonehenge, dłużej niż kapsuły czasu, niż odpady radioaktywne i znacznie dłużej niż dotychczasowy wiek ludzkiej cywilizacji.” (Cytat z wydanej w styczniu 2008 roku książki autora pt. „Długa odwilż”.) Badanie zamieszczone 8 lutego 2016 w internetowym wydaniu Nature Climate Change wykazuje długofalowe skutki zmiany klimatu Ziemi: „Argumentujemy, że XX i XXI wiek… należy umieścić w długoterminowym kontekście, który obejmuje… następne dziesięć tysiącleci, podczas których przewidywane skutki antropogenicznej zmiany klimatu będą się nasilać i utrzymywać. Ta długoterminowa perspektywa pokazuje, iż decyzje polityczne podejmowane w ciągu najbliższych kilku lat i dekad wywrą ogromny wpływ na globalny klimat, ekosystemy i społeczeństwa ludzkie – nie tylko w tym wieku, ale przez następne dziesięć tysięcy lat, a nawet dłużej.”

Numer Nature z 17 grudnia 2015 zawiera pracę badawczą opisującą zmiany w zbiorze społeczności roślin i zwierząt. Podsumowanie streszczenia: „Nasze wyniki sugerują, iż zasady rządzące tymi społecznościami zostały ostatnio zmienione przez działalność człowieka.” Oczywiście autorzy nie wzmiankują, że działalność człowieka zbiegła się z rolnictwem (czyli cywilizacją). Przypisywanie odpowiedzialności za szkody ludziom jest błędem. Trafniejsze byłoby przypisanie ich ludziom cywilizowanym.

Zgodnie z ustaleniami badania opublikowanego 29 grudnia 2015 w internetowej edycji Reviews of Geophysics rolnicza działalność ludzi doprowadziła 7000 lat temu do spowolnienia procesu naturalnego ochłodzenia. Dokument rozstrzyga dziesięcioletnią debatę na temat roli człowieka w globalnym ociepleniu w holocenie. Gdyby nie istniała cywilizacja, Ziemia wkroczyłaby we wczesną fazę epoki lodowcowej.

Dodatnie sprzężenia zwrotne

(Fragmenty poprzedzone [ ] są aktualizacjami autora przekładu.)

1. Poniższy opis łączy podwodną wieczną zmarzlinę i hydraty metanu w Arktyce. Te dwa źródła metanu są wystarczająco podobne, aby uzasadnić rozpatrywanie ich we wzajemnym powiązaniu. Korporacja MSNBC doniosła o uwolnieniu metanu z dna Oceanu Arktycznego w roku 2007. Zadziwiające jest to, że dzisiaj fakt ten jest przez redakcję ignorowany. Tymczasem raport o metanie autorstwa Dahra Jamaila, laureata wielu dziennikarskich nagród, znalazł się na 6 miejscu w kompilacji Project Censored podsumowującej rok 2015. (Jest to lista artykułów poruszających najważniejsze tematy zignorowane przez media nurtu głównego.)

Około 250 pióropuszy hydratów metanu wydostaje się z płytkiego arktycznego dna morskiego, prawdopodobnie w wyniku wzrostu regionalnej temperatury o 1°C, o czym poinformowano 6 sierpnia 2009 w Geophysical Research Letters.

Metan wydobywający się z Oceanu Arktycznego opisano dodatkowo w Science z marca 2010.

W kolejnej analizie zamieszczonej w Geophysical Research Letters z czerwca 2010 stwierdzono, że niewielki wzrost temperatury spowoduje uwolnienie do 16.000 ton metanu rocznie.

Burze przyspieszają emisje według pracy badawczej opisanej 24 listopada 2013 w Nature Geoscience. Ostatnia analiza konkluduje również, że Wschodni Syberyjski Szelf Kontynentalny uwalnia rocznie do atmosfery co najmniej 17 teragramów metanu; 7 lat wcześniej wartość ta wynosiła zaledwie 0.5 teragramów (teragram to 1 milion ton).

Według projektu NASA CARVE pióropusze metanu miały szerokość do 150 km w połowie lipca 2013.

Spodziewany jest wzrost średniej globalnej temperatury o ponad 4°C przed rokiem 2030 i 10°C przed 2040 wyłącznie na podstawie emisji metanu z Oceanu Arktycznego – wykazała to analiza Sama Carany (proszę przyjrzeć się szczególnie ilustracji nr 24).

Kolejne ujawnione informacje – zwłaszcza z projektu CARVE – wskazują, że istnieje poważne zagrożenie katastrofalnymi emisjami metanu. Szybkie uwalnianie metanu w Arktyce dodatkowo potwierdza wyczerpująca analiza Nafeeza Ahmeda na łamach Guardiana z 5 sierpnia 2013 oraz Natalii Szakowej (badaczka Wschodniego Syberyjskiego Szelfu Kontynentalnego) w wywiadzie z Nickiem Breeze z 29 lipca 2013.

Wydanie Geophysical Research Letters z 16 sierpnia 2013 zawiera raport z syberyjskiego Morza Karskiego, gdzie „region arktycznego szelfu z rozległymi emisjami gazu z dna morskiego sugeruje, iż wieczna zmarzlina doświadczyła znacznie poważniejszej degradacji, niż wcześniej sądzono.” Na początku listopada 2013 poziomy metanu o wartości znacznie przekraczającej 2.600 ppb odnotowano na różnych wysokościach Arktyki. W tym samym miesiącu zespół Szakowej opublikował w Nature Geoscience analizę, która sugeruje, iż „ze Wschodniego Syberyjskiego Szelfu Kontynentalnego uwalniane są znaczące ilości metanu” i podkreśla, że ‚erupcja’ metanu o wartości pięćdziesięciu miliardów ton może ogrzać Ziemię o 1.3°C. Takie zdarzenie jest wysoce prawdopodobne w każdej chwili.” 

Według interpretacyjnego przeglądu literatury badawczej, opublikowanego 8 lutego 2017 przez Amerykańską Służbę Geologiczną i Uniwersytet Rochester, spowodowany ociepleniem klimatu rozkład hydratów nie powinien doprowadzić do uwolnienia ogromnej ilości metanu do atmosfery.

→ Tymczasem ocieplenie klimatu w kredzie doprowadziło do potężnych emisji metanu z zalegających na dnie morskich hydratów. Fakt ten jest tym bardziej niepokojący, że obecne ocieplenie przebiega znacznie szybciej. Wyprawa badawcza na wyspę Ellefa Ringnesa w kanadyjskiej Arktyce odkryła zdumiewającą liczbę ujść metanu w osadach z okresu kredowego. Są to zwały węglanowe, które tworzą się w miejscach podmorskiego wycieku C4. Na 10.000 kilometrów kwadratowych oceanicznego dna zlokalizowano ich ponad 130. Powstały one w bardzo krótkim odstępie czasowym na początku globalnego ocieplenia w kredzie. Zdestabilizowane hydraty uwolniły nagle dużą ilość metanu, co przyspieszyło wzrost temperatur Ziemi. Ustalenia z ekspedycji, opisane 7 kwietnia 2017 w Biuletynie Amerykańskiego Towarzystwa Geologicznego, potwierdzają, iż dzisiejsze obawy dotyczące podobnej emisji są w pełni uzasadnione. 

Do 15 grudnia 2013 metan ulatniający się z dna Oceanu Arktycznego miał dość siły, aby zapobiec tworzeniu się lodu morskiego na tym obszarze. Prawie dwa lata po swojej wstępnej, często lekceważonej analizie, Malcolm Light sformułował 22 grudnia 2013 wniosek, że „przekroczyliśmy punkt krytyczny hydratów metanu i obecnie przyspieszamy w stronę wymarcia, ponieważ ‚działo klatratu’ wystrzeliwuje salwy metanu do atmosfery Arktyki.” Według analizy Lighta z końca 2013 temperatura atmosfery Ziemi będzie przypominać atmosferę Wenus jeszcze przed rokiem 2100.

Literatura badawcza mierzy się z tematem cieplarnianej Ziemi w pracy opublikowanej 9 lutego 2016 w Nature Communications: „Bogate w wodę planety takie jak Ziemia ostatecznie stają się niezdolne do utrzymania życia, ponieważ znajdująca się na powierzchni ciekła woda traci stabilność ze względu na wzrost temperatury związany ze wzrostem jasności słońca. Nie było wiadomo, czy wzrost stężenia gazów cieplarnianych w atmosferze takich jak CO2 również może zniszczyć zdolność bogatych w wodę planet do utrzymania życia. Za pomocą trójwymiarowych symulacji pokazujemy w niniejszym badaniu, że wywołane przez CO2 wymuszanie destabilizuje klimat równie łatwo, jak wymuszanie słoneczne. Niestabilność klimatu spowodowana jest dodatnim sprzężeniem zwrotnym chmur i prowadzi do nowego stanu równowagi ze średnią globalną temperaturą powierzchni morza powyżej 330 K.” (330 kelwinów to około 57°C; temperatura obecna to mniej więcej 15°C.)

Dwa tygodnie po analizie z 2013 roku, w eseju akcentującym wyginięcie gatunku ludzkiego w bliskiej przyszłości, Light stwierdza: „Tempo przenoszenia prądu zatokowego uruchomiło w Arktyce ‚działo klatratu metanu’ w 2007 roku, kiedy jego energia/rok przekroczyła 10 milionów razy ilość energii/rok niezbędnej do dysocjacji arktycznych hydratów metanu.” Nic dziwnego, że nastąpiło to w 2007 roku, kiedy zasięg arktycznego lodu morskiego osiągnął punkt krytyczny.

Uruchomienie ‚działa klatratu metanu’ potwierdza również Örjan Gustafsson z Uniwersytetu w Sztokholmie, który 23 lipca 2014 podzielił się raportem z rejsu po Morzu Łaptiewów: „Wyniki wstępnych analiz próbek wody morskiej wykazały poziom rozpuszczonego metanu, który jest od 10 do 50 razy wyższy niż poziom tła.”

[Glacjolog] Jason Box odpowiada na tę wiadomość w zachowawczy sposób – niczego innego nie spodziewam się po naukowcach akademickich – w dniu 27 lipca 2014: „Jakie znaczenie ma według mnie ta wiadomość? Podwyższony poziom atmosferycznego węgla ze spalania paliw kopalnych jest mechanizmem spustowym szturchającym klimatycznego smoka. Trajektoria, którą zdążamy, prowadzi do obudzenia niekontrolowanego ogrzania klimatu, które zdewastuje globalne systemy rolne, powodując masowy głód i konflikty. W porównaniu z nimi wzrost poziomu morza będzie drobnostką.” Podczas późniejszego wywiadu z Vice, opublikowanego 1 sierpnia 2014, Box nieco się rozluźnił mówiąc: „Nawet jeśli niewielki ułamek arktycznego węgla zostanie uwolniony do atmosfery, mamy przesrane.” Zaufaj mi Jason, jest po wszystkim.

Równolegle z misją na Morzu Łaptiewów na Syberii odkryto kilka ogromnych kraterów. Wstępna reakcja w literaturze naukowej, analiza opublikowana 31 lipca 2014 w Nature, wskazuje na poziom atmosferycznego metanu 50.000 razy wyższy od normalnego. Artykuł z 4 sierpnia 2014 w TruthOut rozważa kwestię kraterów: „Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, czy może zobaczycie koniec znanego nam świata za swojego życia, prawdopodobnie nie powinniście czytać tego artykułu, studiować wykresów, ani patrzeć na zdjęcia utworzonych przez metan kraterów zwanych ‚smoczym oddechem’.”

Jeden z autorów dwóch prac badawczych dotyczących syberyjskiego Morza Karskiego 22 grudnia 2014: „Jeśli temperatura oceanów wzrośnie o dwa stopnie, jak sugerują pewne raporty, to nastąpi ekstremalne przyspieszenie topnienia. Ocieplający się klimat może doprowadzić do wybuchowego uwolnienia gazu z płycizn.” Jak już wiadomo od kilku lat, wzrost o 2°C jest już przesądzony.

Pod koniec lutego 2015 w mediach popularnych powróciła saga o syberyjskich kraterach, które są „liczniejsze i bardziej przerażające, niż ktokolwiek przypuszczał”. Oczywiście raporty koncentrują się na skutkach gospodarczych i potrzebie kontynuowania obserwacji i analiz.

Według badaczy cytowanych 22 września 2015 przez Siberian Times – wyjątkową publikację, która gotowa jest poruszać kwestię nagłej zmiany klimatu w znaczący sposób – te ogromne jamalskie kratery zostały faktycznie utworzone przez uwolnienie metanu. Ponadto można spodziewać się większej ich liczby ze względu na erupcje spowodowane przez dalsze topnienie wiecznej zmarzliny.

Okazuje się, że te gigantyczne, emitujące metan kratery w regionie jamalskim Syberii mają swoje podwodne odpowiedniki. Badanie zamieszczone 7 sierpnia 2015 w Journal of Geophysical Research: Earth Science łączy kratery naziemne z tymi, które znajdują się w sąsiednim, płytkim Morzu Karskim. Według streszczenia w Siberian Times: „Duże kopce – określane mianem ‚pingów’ – zidentyfikowano na dnie morza u wybrzeży Półwyspu Jamalskiego, a ich powstawanie postrzegane jest jako konsekwencja topnienia podwodnej wiecznej zmarzliny, które powoduje ‚wysoką akumulację’ metanu.”

Wagi metanu nie sposób wyolbrzymić. Coraz więcej dowodów wskazuje na emisje metanu jako główną przyczynę Wymierania permskiego, o czym informuje Proceedings of the National Academy of Sciences z 31 marca 2014. Jak poinformował 14 lipca 2014 Malcolm Light: „W podmorskich hydratach Arktyki zalegają tak ogromne rezerwy metanu, że nawet jeśli uwolnionych zostanie tylko kilka procent, doprowadzi to do wzrostu średniej temperatury atmosfery Ziemi o 10°C i wywoła masowe wymieranie na skalę permskiego, które zakończy życie nas wszystkich.”

Dyskusja na temat uwolnienia metanu z Oceanu Arktycznego stała się gorąca (gra słów zamierzona). [Fizyk-klimatolog] Paul Beckwith został skrytykowany przez zachowawczą witrynę Skeptical Science. Jego odpowiedź z dnia 9 sierpnia 2013 znajduje się tutaj.

24 lutego 2014 Robert Scribbler przedstawia porażające podsumowanie i kończy: „W Oceanie Arktycznym zaobserwowano dwa szczególnie duże i niepokojące wybuchy metanu z morskiego dna do atmosfery.” Takie zdarzenie nie miało miejsca w ciągu ostatnich 45 milionów lat. Ostateczna konkluzja Scribblera: „Wygląda na to, że nadszedł czas niebezpiecznego i wybuchowego przebudzenia.”

methane-concentration

Koncentracja metanu: Globalna dystrybucja [źródło: NASA]

Sam Carana w analizie z 10 września 2014 zamieścił poniższy wykres. Sporządzony na podstawie danych z kilku wiarygodnych źródeł [Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu, Amerykańska Narodowa Służba Oceaniczna i Meteorologiczna, Światowa Organizacja Meteorologiczna, Meteorologiczny Operacyjny program satelitarny], wyraźnie pokazuje, że trwa wykładnicze uwalnianie metanu. Robert Scribbler w końcu dochodzi do tego samego wniosku 8 grudnia 2014.

Globalne poziomy emisji metanu [źródło: Arctic News]

Globalne poziomy emisji metanu [źródło: Arctic News]

Badanie opublikowane 22 grudnia 2015 w internetowej edycji Proceedings of the National Academy of Sciences donosi, „że emisje w czasie zimnej pory roku (od września do maja) stanowią ≥50% rocznego ujścia metanu z tundry Alaski, co ustalono na podstawie strumieni uzyskanych z miejsc kowariancji wirowych oraz strumieni regionalnych obliczonych na podstawie danych z samolotów. […] Dominacja emisji z sezonu zimowego, wrażliwość na warunki glebowe i znaczenie suchej tundry nie są obecnie symulowane w większości globalnych modeli klimatycznych.”

Podczas rozpoczętej we wrześniu 2016, 40-dniowej ekspedycji na Morze Łaptiewów zespół badaczy pod wodzą dr. Igora Semiletowa odkrył, że rozkład tamtejszej podwodnej zmarzliny mocno przyspieszył. Z dna wydobywają się coraz większe ilości metanu. „Obszar rozprzestrzeniania się potężnych emisji metanu odnotował znaczny wzrost w porównaniu z danymi, jakie zebrano w latach 2011-2014,” powiedział badacz. „Obserwacje mogą wskazywać na szybsze tempo degradacji podwodnej zmarzliny.”

→ Międzynarodowe badanie zamieszczone w grudniu 2016 w prestiżowym dzienniku Palaeoworld zawarło groźne – i prawdopodobnie prorocze – ostrzeżenie, które zostało zignorowane przez media. „Globalne ocieplenie wywołane uwalnianiem dwutlenku węgla może być katastrofalne,” napisali w streszczeniu autorzy. „Jednakże uwalnianie metanu z hydratów może być apokaliptyczne.” Praca zatytułowana „Hydrat metanu: Zabójcza przyczyna największego masowego wymierania” podkreśla fakt, że najważniejszą zmienną wielkiego wymierania permskiego, które miało miejsce 250 milionów lat temu i wyniszczyło ponad 90% wszystkich gatunków Ziemi, były hydraty metanu.

2. Ciepła woda Atlantyku rozmraża Arktykę, przebijając się przez Cieśninę Frama (Science, styczeń 2011).

Zasięg arktycznego lodu morskiego przekroczył punkt krytyczny w 2007 według badania opublikowanego w The Cryosphere w lutym 2013.

Według oceny NASA z 17 grudnia 2014 „ilość wchłanianego w Arktyce promieniowania słonecznego w czerwcu, lipcu i sierpniu wzrosła o pięć procent” w stosunku do roku 2000. „Ta uśredniona w skali globalnej zmiana albedo stanowi ekwiwalent 25% bezpośredniego wymuszania [ang. forcing] ze strony CO2 w ciągu ostatnich 30 lat,” stwierdza badanie opublikowane 17 lutego 2014 przez Proceedings of the National Academy of Sciences.

Destabilizacja głębokiej cyrkulacji w Atlantyku może odnotować „raczej spazmatyczny i nagły, a nie bardziej stopniowy wzrost”, którego oczekiwano, czytamy w Science z 21 lutego 2014.

Modele wciąż zaniżają skalę i intensywność zjawisk w porównaniu z obserwacjami, podaje 10 marca 2014 Geophysical Research Letters.

Szybkie topnienie lodu w regionie wyjaśnione jest jako „produkt adwekcji powietrza, transformacji ciepłych mas powietrza i mgły” w Geophysical Research Letters z czerwca 2015.

Naukowcy z Instytutu Oceanograficznego Scrippsów Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego obliczyli w 2019 r., że utrata tego, co pozostało z letniego lodu morskiego Arktyki i jego zdolności do odbijania energii słonecznej z powrotem w kosmos, byłaby równoznaczna z dodaniem jednego biliona ton dwutlenku węgla do atmosfery, w której jest już 2,4 biliona ton tego gazu wyemitowane przez cywilizację od początku epoki przemysłowej. Odpowiada to w przybliżeniu 25 latom aktualnych globalnych emisji CO2.

Dzięki danym satelitarnym jest wiadomo, że Ocean Arktyczny – najmniejszy i najpłytszy z oceanów – ociepla się najintensywniej na świecie. Okazuje się, że ten przyspieszający od dwudziestu lat proces rozpoczął się już na początku ubiegłego wieku wskutek napływu wód Atlantyku. Korzystając z sygnatur chemicznych znalezionych w mikroorganizmach morskich, międzynarodowa grupa naukowców zrekonstruowała historię ocieplania się oceanu w Cieśninie Fram położonej pomiędzy Grenlandią a Svalbardem. Zdaniem badaczy wyniki ich analizy obnażyły istotną wadę modeli klimatycznych: w symulacjach zabrakło ważnego elementu układanki, którym jest wczesna atlantyfikacja mórz arktycznych. [Science Advances, 24 listopada 2021 r.]

3. Analiza reakcji chemicznych zachodzących w wyniku rozkładu materii organicznej w jeziorach słodkowodnych ujawniła, że szczątki drzew hamują wytwarzanie metanu, natomiast szczątki roślin, które zalegają w szuwarach, produkują ten gaz cieplarniany. Roślinność występująca w zbiornikach wodnych i wokół nich zmienia się, pokrywa leśna ginie, zaś globalne ocieplenie sprzyja rozwojowi roślin na terenach podmokłych. Wskutek tych trendów jeziora na półkuli północnej, które już teraz uwalniają bardzo dużo CH4, wkrótce podwoją emisje metanu. Naukowcy potwierdzili, że jest to kolejna „pętla dodatniego sprzężenia zwrotnego klimatu”. Ekosystemy słodkowodne są już odpowiedzialne za 16% naturalnych emisji metanu. „Uważamy, że odkryliśmy nowy mechanizm, który może sprawić, iż jeziora słodkowodne będą wytwarzać coraz większą ilość gazów cieplarnianych”, powiedział dr Andrew Tanentzap z Wydziału Nauk o Roślinach Uniwersytetu Cambridge, współautor badania, które zostało opublikowane 4 maja 2018 w czasopiśmie Nature Communications.

4. Torf w światowych lasach borealnych rozkłada się w oszałamiającym tempie (Nature Communications, listopad 2011).

Profesor Sergiej Kirpotin, dyrektor Centrum Doskonałości w Badaniach nad Zmianą Klimatu BioClimLand w Tomsku, ostrzegł na początku maja 2016, że topnienie torfowisk, które stanowią aż 80 procent lądu Syberii Zachodniej, wprowadzi do atmosfery miliardy ton metanu. Dodał, że proces ten znacznie przyspieszy globalne ocieplenie z potencjalnie katastrofalnymi skutkami.

5. Ozon, gaz o wysokim współczynniku potencjału cieplarnianego, przyczynia się do śmiertelności drzew. (Global Change Biology, listopad 2011)

Śmiertelność drzew zmniejsza absorpcję dwutlenku węgla w atmosferze i tym samym przyspiesza jego emisje atmosferyczne. Zamieranie lasów będące rezultatem działania to główne zagadnienie, które analizuje Gail Zawacki.

Analiza danych troposferycznych powiązała podwyższony poziom ozonu z indonezyjskimi pożarami lasów; jej szczegóły opublikowano 13 stycznia 2016 w Nature Communications. Podobnie jak metan, ozon jest silnym, choć utrzymującym się krótko gazem cieplarnianym. We fragmencie pracy czytamy: „Badanie sugeruje, że spalanie biomasy w lasach tropikalnych zachodniego Indo-Pacyfiku odgrywa większą rolę w wymuszaniu radiacyjnym klimatu, niż się powszechnie szacuje.”

6. Inwazja wysokich krzewów ogrzewa glebę i destabilizuje wieczną zmarzlinę (Environmental Research Letters, marzec 2012). Dodatkowe wyjaśnienie tego zjawiska zawarto w badaniu 25 gatunków – blisko 42.000 rocznych zapisów rozwoju 1.821 roślin – opublikowanym w internetowym wydaniu Nature Climate Change z 6 lipca 2015.

7. Lód Grenlandii ciemnieje (The Cryosphere, czerwiec 2012). Jak podano 8 czerwca 2014 w Nature Geoscience „zmniejszenie albedo świeżego śniegu o 0.01 prowadzi do rocznej utraty masy powierzchniowej o wartości 27 gigaton [27 miliardów ton metrycznych].”

Każde zmniejszenie albedo jest katastrofą,” mówi Peter Wadhams, dyrektor Grupy ds. Fizyki Oceanów Polarnych przy Uniwersytecie w Cambridge.

Jak zauważa Robert Scribbler 1 sierpnia 2014, usunęliśmy zatyczkę i trwa przyspieszenie przypominające odpływ wody z wanny: „Rozległe ciemnienie powierzchni lądolodu, zwłaszcza w pobliżu jego krawędzi, sprawia, że pochłania on więcej energii słonecznej. Ostatnie badania wykazały, iż konsekwencją topnienia obrzeża jest destabilizacja i przyspieszenie prędkości odpływów z lodowca ze względu na fakt, że jego krawędź tradycyjnie działa jak ściana powstrzymująca bardziej centralną i gęstszą pokrywę lodową.”

Badanie zamieszczone 15 grudnia 2014 w Proceedings of the National Academy of Sciences przedstawia pierwszy kompleksowy obraz zanikającego lodu Grenlandii i konkluduje, że „Grenlandia może w najbliższej przyszłości utracić lód szybciej, niż dotychczas sądzono.”

Analiza przedstawiona 17 grudnia 2015 w Nature oblicza przestrzenną utratę masy lodu wokół pokrywy lodowej Grenlandii od roku 1900 do chwili obecnej i stwierdza, że „wiele zmieniających się teraz obszarów nie różni się od tych, które doświadczyły znacznej redukcji w XX wieku.” Według jednego z współautorów pracy „w ciągu ostatniej dekady średnie tempo utraty masy było znacznie wyższe niż w jakimkolwiek okresie minionych 115 lat.”

Szybkość topnienia lodu Grenlandii potęgowana jest przez efekty zachmurzenia. Praca opublikowana 12 stycznia 2016 w Nature Communications pokazuje, że chmury odgrywają większą rolę w ogrzewaniu lądolodu grenlandzkiego, niż zakładano dotychczas. Zatrzymują one ciepło i tym samym odpowiadają za 30% nieprzerwanego topnienia pokrywy lodowej.

8. Antarktyda także uwalnia metan (Nature, sierpień 2012). Zgodnie z raportem opublikowanym w Scientific Reports 24 lipca 2013 tempo topnienia wiecznej zmarzliny w Antarktyce zrównało się z Arktyką.

Zachodnia Pokrywa Lodowa Antarktydy traci ponad 150 kilometrów kwadratowych lodu rocznie według obserwacji CryoSat opublikowanych 11 grudnia 2013, natomiast kruszący się Lodowiec Szelfowy Larsena B zmierza ku ostatecznemu upadkowi według Teda Scambosa, glacjologa Narodowego Centrum Danych Śniegu i Lodu [the National Snow and Ice Data Center], który poinformował o tym podczas dorocznego spotkania Amerykańskiego Związku Geofizycznego [American Geophysical Union].

Badanie zamieszczone 12 września 2014 w Nature stwierdziło, że poważne załamanie Lodowca Szelfowego Larsena B w 2002 roku było wynikiem ciepłych, lokalnych temperatur powietrza, co wskazuje na znaczący wpływ globalnego i lokalnego ocieplenia na zdynamikę lodu. Dwa dni później badanie w Nature Climate Change wykazało, iż ta wrażliwość na temperaturę unaocznia, „że przyszły wzrost intensywności opadów raczej nie zdoła zrównoważyć wywołanego ogrzaniem atmosfery topnienia peryferyjnych lodowców Półwyspu Antarktycznego”.

Analiza opublikowana 1 czerwca 2015 przez Earth and Planetary Science Letters ustaliła, że ostatnia część Lodowca Szelfowego Larsena B, który zapadł się częściowo w 2002 roku, szybko słabnie i prawdopodobne ulegnie całkowitej dezintegracji przed końcem dekady. Tymczasem Lodowiec Szelfowy Larsena C jest gotowy do upadku, o czym informuje artykuł The Cryosphere z 13 maja 2015.

Badanie przedstawione 8 lutego 2016 w internetowej edycji Nature Climate Change wzmacnia wcześniejsze ustalenia o upadku dużych szelfów lodowych na Antarktydzie. Niektóre z tych „pasów bezpieczeństwa” o wielkości kraju są niezwykle dynamiczne i w związku z tym podatne na szybki rozpad.

Tempo utraty pokrywy lodowej w okresie 2010-2013 było dwukrotnie wyższe niż w latach 2005-2010, co ustaliła praca badawcza wyznaczona do publikacji w Geophysical Research Letters.

Do połowy maja 2015 nagła utrata lodu na Antarktydzie była na tyle duża, że wywarła wpływ na pole grawitacyjne Ziemi, o czym donosi Science w wydaniu z 21 maja 2015.

Klimatolog-glacjolog NASA Eric Rignot stwierdza na początku 2015, że „bezpiecznik jest spalony”. Rignot objaśnia ten „porażający moment” i wskazuje na zupełną nieudolność klimatologów w wyjaśnianiu tej kwestii opinii publicznej.

Według badania opisanego w Science w wydaniu z 26 marca 2015, „Tempo utraty lodu Antarktydy Zachodniej wzrosło w ostatnim dziesięcioleciu o 70%, natomiast wcześniejszy przyrost objętości szelfów lodowych Antarktydy Wschodniej zatrzymał się.”

Utrata lodu Antarktydy przyspiesza nawet na obszarach długo uznawanych za stabilne, co dokumentuje Scientific Reports 24 lipca 2014.

Wyniki oparte na danych grawitacyjnych opublikowanych 1 kwietnia 2015 przez Earth and Planetary Science Letters: „W ciągu ostatnich dziesięciu lat potężna pokrywa lodowa Antarktydy utraciła dwukrotnie więcej lodu w swojej zachodniej części, niż zakumulowała na wschodzie, stwierdzili badacze Uniwersytetu w Princeton, którzy doszli do następującego wniosku ogólnego: pokrywa lodowa na kontynencie południowym topnieje jeszcze szybciej.”

Następna odsłona narracji „szybciej, niż się spodziewano” nastąpiła 10 lipca 2015, kiedy to opublikowana przez Science Advances analiza odkryła, że aktywność geotermalna przyczynia się do szybkiego topnienia pokrywy lodowej Antarktydy Zachodniej. Kolejne potwierdzenie intensywnych emisji metanu ujawniają polarne chmury mezosferyczne nad półkulą południową w dniach 21 listopada 2013 – 6 grudnia 2013.

Nie tylko Antarktyda pluje spod lodu hydratami (wodzianem) metanu. Arktyczne lądolody mogą również skrywać ogromne rezerwuary tego gazu, o czym poinformowało 7 stycznia 2016 pismo Nature Communications. Ze streszczenia badania dowiadujemy się, że „niedawne datowanie miejsc ujścia metanu sugeruje, iż uwolnienie gazu trwało przez wiele tysiącleci. W niniejszej pracy dokonujemy syntezy obserwacji ~1.900 cech ujścia – zagłębień i aktywnych flar gazowych – na zlodowaconym wcześniej obrzeżu Arktyki z modelowaniem termomechanicznej, zawierającej hydraty strefy stabilności pokrywy lodowej. Nasze wyniki wskazują, że nawet przy ostrożnych szacunkach grubości lodu w umiarkowanych warunkach subglacjalnych, 500-metrowa strefa stabilności wodzianu – która może zawierać metan – istniała pod warstwą lodu. Ponadto ujawniamy, iż na głębokości 150-520 metrów uwalnianie metanu utrzymywało się również przez szerokie na 20 kilometrów ‚okno’ pomiędzy podmorską i subglacjalną strefą stabilności wodzianu. Przestrzeń ta poszerzyła się w odpowiedzi na polodowcowe ocieplenie klimatu i deglacjację, co stworzyło warunki do uwolnienia metanu z szelfu arktycznego.”

9. Rosyjskie pożary lasów i trzęsawisk stają się coraz częstsze (NASA, sierpień 2012), zjawisko widoczne na całej półkuli północnej  (Nature Communications, lipiec 2013).

New York Times informuje o cieplejszych, suchych warunkach wzniecających ogromne pożary w zachodniej części Ameryki Północnej jako „nowej normie” w wydaniu z 1 lipca 2013. Analiza w Proceedings of the National Academy of Sciences z 22 lipca 2013 demonstruje, że lasy borealne płoną w tempie przewyższającym wyniki z ostatnich 10.000 lat.

Według doniesień Międzyagencyjnego Centrum Pożarowego Kanady całkowita liczba hektarów strawionych przez ogień na początku lata 2014 jest sześć razy wyższa od średniej powierzchni sezonowej. To tempo spalania jest bezprecedensowe nie tylko dla bieżącego stulecia, lecz także dla każdego okresu w zapisie leśnego podłoża Kanady z ostatnich 10.000 lat.

Kompleksowa ocena spalania biomasy opublikowana 21 lipca 2014 w Journal of Geophysical Research: Atmospheres tłumaczy większość średniego wzrostu globalnej temperatury i wyjaśnia, że spalanie biomasy powoduje więcej globalnego ocieplenia na jednostkę masy niż inne węglowe źródła związane z działalnością ludzi.

Na początku sierpnia 2014 pożary tundry szalały zaledwie 110 kilometrów na południe od wód Oceanu Arktycznego i tworzyły własną pogodę poprzez chmury pyrocumulus.

Zgodnie z ustaleniami pracy badawczej zamieszczonej 14 lipca 2015 w Nature Communications sezon pożarów wydłużył się od 1979 roku o prawie 20%.

Źródła podpaleń także wzbierają. Według badania opublikowanego w Science 14 listopada 2014 każdy skok średniej globalnej temperatury o 1°C przyczynia się do wzrostu liczby wyładowań atmosferycznych o 12 ± 5%.

Praca badawcza zamieszczona 6 października 2015 w internetowym wydaniu Proceedings of the National Academy of Sciences opisuje, w jaki sposób wzrost średniej globalnej temperatury o 0.5°C związany ze średniowieczną anomalią klimatyczną – zwaną powszechnie ‚Średniowiecznym optimum klimatycznym’ – przyczynił się do znacznego zwiększenia powierzchni obszarów spalonych. W streszczeniu czytamy: „Około 1.000 lat temu ocieplenie o ~0.5°C zwiększyło w ciągu stulecia zasięg badanych obszarów spalonych o ~260% w stosunku do poprzedzających 400 lat.”

10. Pękanie lodowców przyspiesza w obecności zwiększonego stężenia dwutlenku węgla (Journal of Physics D: Applied Physics, październik 2012).

11. Wir Morza Beauforta najwidoczniej zmienił kurs (Narodowe Centrum Danych Śniegu i Lodu USA, październik 2012). Mechanikę tego procesu wyjaśnia Instytut Oceanograficzny w Woods Hole.

12. Wystawienie na działanie światła słonecznego zwiększa bakteryjną konwersję gruntowego węgla, tym samym przyspieszając topnienie wiecznej zmarzliny (Proceedings of the National Academy of Sciences, maj 2013).

Można się spodziewać, że późniejsze całkowite uwolnienie węgla „co najmniej podwoi jego straty netto w emisjach tundra-atmosfera”, informuje Ecology w numerze z marca 2014.

Arktyczna wieczna zmarzlina mieści połowę dwutlenku węgla zgromadzonego w glebie Ziemi – według szacunków NASA od 1.400 do 1.850 petagramów (1 petagram = 1 miliard ton). Ocieplenie zmienia chemię torfu, co przyspiesza ten proces, stwierdza analiza opublikowana przez Proceedings of the National Academy of Sciences w numerze z 7 kwietnia 2014.

13. Mikroby także dołączyły, co potwierdza raport New Scientist z 23 lutego 2013. Późniejsze badanie zamieszczone 22 października 2014 w Nature wyjaśnia kluczową rolę pojedynczego gatunku drobnoustroju, który potęguje zmianę klimatu.

Badanie opublikowane 8 lipca 2019 r. w Proceedings of the National Academy of Sciences potwierdziło, że wzrost temperatur, jakiego doświadcza tundra, sprawi, iż zamieszkujące ją drobnoustroje zwiększą produkcję metanu i dwutlenku węgla. Około połowa podziemnego węgla jest zmagazynowana w glebach występujących w wysokich szerokościach geograficznych. To ponad dwukrotnie więcej od aktualnych atmosferycznych koncentracji CO2. Naukowcy wykorzystali metagenomikę, by zanalizować zmiany w społecznościach mikrobiologicznych Alaski poddanych eksperymentalnemu ociepleniu. Zobaczyliśmy, że mikroby reagują dość szybko – w ciągu czterech lub pięciu lat – na nawet umiarkowany wzrost temperatur, powiedział Kostas T. Konstantinidis, autor pracy badawczej i wykładowca w Szkole Inżynierii Cywilnej i Środowiskowej oraz Szkole Nauk Biologicznych Instytutu Technologicznego Georgii. Gatunki drobnoustrojów i ich geny zaangażowane w uwalnianie dwutlenku węgla i metanu zwiększyły swoją liczebność w odpowiedzi na ocieplenie. Wynik nas zaskoczył, dodał uczony. Mimo tej szybkiej i wyraźnej reakcji na zmianę klimatu, mikroby glebowe z dalekiej północy i ich aktywność nie są uwzględniane w modelach klimatycznych. W 2019 r. na Syberii i Alasce po raz kolejny padły rekordy średniej temperatury miesięcznej – była wyższa od średniej długoterminowej nawet o 10°C.

14. Według analizy przedstawionej w Science 12 kwietnia 2013 „poważna emisja metanu jest niemalże nieunikniona” z wiecznej zmarzliny Alaski. Zastanawiam się, gdzie do tej pory ukrywali się jej autorzy – mówią o wydarzeniu, które jest w toku.

Drzewa przewracają się i obumierają wraz z topnieniem wiecznej zmarzliny, co ilustruje sposób, w jaki samowzmacniające się sprzężenia zwrotne karmią się nawzajem. Badanie opublikowane 6 kwietnia 2015 w internetowym wydaniu Nature formułuje następujący wniosek: „Należy oczekiwać, że produkcja ciepła nie tylko przyspieszy rozkład organicznego węgla i potencjalną ilość emisji dwutlenku węgla do atmosfery, ale może stanowić punkt krytyczny, który doprowadzi do utraty dowodów wczesnej historii człowieka w Arktyce, jakie do tej pory były bardzo dobrze zachowane w górnej warstwie wiecznej zmarzliny.”

Proces szybkiego rozkładu zmarzliny pojawił się niedawno i prowadzi do „efektu niekontrolowanego”, co odkryło badanie, którego wyniki pojawiły się 27 kwietnia 2015 w Geophysical Research Letters. W rezultacie – czytamy dalej w tej samej analizie – uwalniany węgiel przedostaje się do atmosfery „w zastraszającym tempie”.

Ustalenia pracy badawczej zamieszczonej 1 lutego 2016 w Journal of Geophysical Research: Biogeosciences wskazują na to, iż literatura naukowa w końcu dogania rzeczywistość dramatycznej sytuacji: „Nasze wyniki sugerują, że ekosystem subarktycznej tundry odchodzi od swojej historycznej funkcji pochłaniacza C i zamienia się w źródło C.”

Według naukowców z Uniwersytetu Kolorado w Boulder ekosystemy górskie zamieniają się w źródło emisji CO2 netto wskutek topnienia wiecznej zmarzliny. W swoim badaniu opublikowanym 21 marca 2019 r. w Nature Communications uczeni ujawnili, że alpejska tundra w górach Front Range w Kolorado uwalnia już więcej dwutlenku węgla, niż gromadzi. Mamy do czynienia ze sprzężeniem zwrotnym, które będzie zwiększać koncentracje atmosferyczne tego gazu i potęgować zmianę klimatu. Podobne zjawisko zaobserwowano w Arktyce. Zastanawialiśmy się, czy występuje ono na obszarach alpejskich, powiedział John Knowles z Instytutu Badań Arktycznych i Alpejskich (INSTAAR), główny autor pracy badawczej. Nasze dochodzenie wskazuje na to, że tak. Okazało się, że nawet bez izolującej warstwy głębokiego śniegu całoroczna aktywność tamtejszych drobnoustrojów jest zdecydowanie większa od spodziewanej. Kiedy skuta lodem gleba tundry rozmraża się i zostaje odsłonięta po raz pierwszy od długiego czasu, jej składniki odżywcze stają się dostępne dla mikrobów. W przeciwieństwie do roślin, które pozostają zimą w stanie spoczynku, mikroskopijne organizmy mogą ucztować przez cały rok, gdy pozwalają im na to sprzyjające warunki środowiskowe. W rezultacie lasy przestają pełnić rolę kluczowych „pochłaniaczy” węgla – sekwestrują go mniej, niż wytwarzają. Fakt ten nie jest uwzględniany w modelach globalnego ocieplenia.

Gleba arktyczna ogrzała się do tego stopnia, że ilość węgla uwalniana przez nią zimą jest większa od ilości węgla pochłanianej przez roślinność latem. Odkrycie to oznacza, iż rozległy pas tundry, jaki pokrywa północne regiony Ziemi – ogromny rezerwuar węgla, którego zawartość dosłownie miażdży obecne koncentracje atmosferyczne – stanowi już źródło emisji gazów cieplarnianych netto. Odnotowujemy stratę węgla netto, powiedziała Jocelyn Egan z Uniwersytetu Dalhousie, jeden z 75 autorów raportu opublikowanego 21 października 2019 r. w Nature Climate Change. Badanie naukowców z 12 krajów i kilkudziesięciu instytucji dowiodło, że naturalne systemy planetarnej północy przestały magazynować węgiel.

15. Letnie topnienie lodu Antarktydy jest na najwyższym poziomie od tysiąca lat: rozmraża się on 10 razy szybciej niż 600 lat temu, a największe przyspieszenie nastąpiło w ciągu ostatnich 50 lat (Nature Geoscience, kwiecień 2013).

Według badania w Geophysical Research Letters z 4 marca 2014 – które zakłada stosunkowo niewielkie zmiany w temperaturze regionalnej w nadchodzących dekadach – „modelowane letnie koncentracje lodu morskiego zmniejszą się o 56% do roku 2050 i 78% do roku 2100” (dogłębna analiza Roberta Scribblera znajduje się tutaj).

Cytując badania przygotowane do publikacji na łamach Science i Geophysical Research Letters, New York Times w numerze z 12 maja 2014 relacjonuje: „Duży fragment potężnej pokrywy lodowej Antarktydy Zachodniej zaczyna się rozpadać; dalsze topnienie wygląda na niemożliwe do powstrzymania. […] To nowe odkrycie najwyraźniej jest spełnieniem prognozy sformułowanej w 1978 roku przez glacjologa John H. Mercera z Uniwersytetu Stanowego w Ohio. Opisał delikatną naturę pokrywy lodowej Antarktydy Zachodniej i ostrzegł, że szybka, antropogeniczna emisja gazów cieplarnianych ‚grozi katastrofą’.”

Chociaż naukowcy od dawna wyrażają zaniepokojenie niestabilnością Pokrywy Lodowej Zachodniego Atlantyku (WAIS), badanie opublikowane 28 sierpnia 2013 w Nature unaocznia, że Pokrywa Lodowa Wschodniego Atlantyku (EAIS) uległa w ostatnim półwieczu szybkim przeobrażeniom. To największa pokrywa na świecie i wcześniej sądzono, że zmiany klimatu jej nie dotkną. Nagłe przeobrażenia sygnalizują potencjalne zagrożenie dla globalnego poziomu mórz. EAIS posiada wystarczającą ilość wody, aby podnieść poziom mórz o ponad 50 metrów. Zgodnie z badaniem zamieszczonym na łamach Geophysical Research Letters w lipcu 2014, od roku 1950 wiatry zachodnie półkuli południowej ulegają wzmocnieniu i przesunięciu w stronę bieguna, co przyspiesza tempo topnienia do tego stopnia, że – zgadłeś [Czytelniku] – „wyniki zaszokowały badaczy”.

Referat wygłoszony pod koniec 2014 podczas spotkania Amerykańskiego Związku Geofizycznego konkluduje: „Wyczerpująca, 21-letnia analiza najszybciej zanikającego regionu Antarktydy odkryła, iż w ciągu ostatniej dekady tempo topnienia tamtejszych lodowców uległo potrojeniu.” (Oznacza to, że co dwa lata następuje utrata lodu o ilości będącej odpowiednikiem Mount Everestu; przyp. tłum.) 16 marca 2015 internetowa edycja Nature Geoscience potęguje dramatyczną sytuację identyfikując oddolne topnienie lodowca Totten.

Badanie zamieszczone 12 października 2015 w Nature Geoscience informuje, że lód Antarktydy topnieje tak szybko, iż przed rokiem 2100 może być zagrożona stabilność całego kontynentu. Nie jest oczywiście zaskoczeniem dyżurna data: „w odległej przyszłości”. Jednakże analiza wykorzystuje dwa scenariusze emisji, aby przewidzieć podwojenie tempa topnienia powierzchniowego szelfów do roku 2050; według jednego z nich antarktyczne szelfy znajdą się w niebezpieczeństwie upadku przed końcem stulecia.

Autorzy pracy opublikowanej 2 listopada 2015 w internetowym wydaniu Proceedings of National Academy of Sciences stwierdzają, że „w przypadku destabilizacji sektora Morza Amundsena cała morska pokrywa lodowa trafi do oceanu”. Zdanie to zdaje się uznawać fakt „samopodtrzymującego się uwolnienia lodu Antarktydy Zachodniej”.

Zgodnie z badaniem opublikowanym 26 listopada 2015 w Nature Communications, „Lodowce wyprowadzające – osadzone w podłożu, które pogłębia się w kierunku lądu i rozciąga poniżej poziomu morza – są potencjalnie narażone na ‚niestabilność morskiej pokrywy lodowej.’ Ta niestabilność, która może prowadzić do galopującej utraty lodu, była symulowana przy pomocy modeli, lecz jej konsekwencje nie zostały zaobserwowane bezpośrednio w zapisach geologicznych. W niniejszej pracy prezentujemy nowe okresy odsłoniętej powierzchni z odcinka wyprowadzającego pokrywy lodowej Antarktydy Wschodniej, które ujawniają, że około 7000 lat temu nastąpiła szybka redukcja objętości lodowca pod nieobecność dużych zmian środowiskowych. Proces utrzymał się dłużej niż dwa i pół wieku, w wyniku czego doszło do utraty setek metrów lodu.”

16. Wzrost temperatury i redukcja opadów w południowo-zachodniej części środkowej Ameryki Północnej ułatwia przemieszczanie pyłu z położonych niżej pustyń do położonych wyżej pokryw śnieżnych, przyspieszając topnienie śniegu, informuje Hydrology and Earth System Sciences z 17 maja 2013.

17. Powodzie w Kanadzie wysyłają pylastą wodę przez Deltę Mackenzie do Morza Beauforta, barwiąc szeroki pas Oceanu Arktycznego w pobliżu delty na brązowo (NASA, czerwiec 2013). Zdjęcia tego zjawiska znajdują się na witrynie NASA.

18. Powierzchniowe wody roztopowe przeciekające przez pęknięcia w pokrywie lodowej mogą ogrzać pokrywę od wewnątrz, zmiękczając lód i przyspieszając jego przepływ, stwierdza badanie przyjęte do publikacji w Journal of Geophysical Research: Earth Surface z lipca 2013. Dodatkowe potwierdzenie tych ustaleń zostało zawarte 29 września 2014 w Nature Communications. Wygląda na to, że na Grenlandii zainicjowane zostało Zdarzenie Heinricha. Oto jego opis autorstwa Roberta Scribblera z 8 sierpnia 2013:

W Zdarzeniu Heinricha siły topnienia w końcu osiągają punkt krytyczny. Cieplejsza woda znacznie zmiękczyła pokrywę lodową. Strumienie wody płyną pod lodem. Lodowe baseny stają się wielkimi jeziorami, które mogą rozlać się zarówno po powierzchni lodu, jak i pod nim. Mogą utworzyć duże lodowe tamy (sic). Przez cały ten czas ruch lodu i topnienie przyspieszają. Wreszcie osiągnięty zostaje główny punkt zwrotny i jedno duże zdarzenie lub nieprzerwana ich seria powoduje, iż uwolnione zostaje mnóstwo wody i lodu, a pokrywa lodowa przechodzi w całkowicie chaotyczny stan. Tsunami stopionej wody wylewa się, niosąc flotyllę (sic) lodowych gór (sic), w znacznym stopniu podnosząc poziom morza. Wtedy zaczyna szaleć naprawdę paskudna pogoda. W przypadku Grenlandii linią ognia takich wydarzeń jest cały Północny Atlantyk i ostatecznie półkula północna.

Praca badawcza bazująca na danych z 2011 roku, które zamieszczono w sieciowej edycji Nature Geoscience z 13 lipca 2015, ustaliło: „Uwzględniając fakt, że adwekcja ciepłych, wilgotnych mas powietrza nad Grenlandią stanie się w nadchodzących dekadach coraz częstsza, nasze wyniki zapowiadają wcześniej nieprzewidzianą podatność pokrywy lodowej Grenlandii na zmianę klimatu.” W skrócie, wykazano, iż topnienie „pokrywy lodowej Grenlandii przyspiesza w odpowiedzi na powierzchniowe opady deszczu i roztopy związane z cyklonalnymi zjawiskami pogodowymi okresu późnego lata i jesieni”.

19. Załamanie termohalinowego pasa transmisyjnego zachodzi zarówno na Antarktydzie, jak i w Arktyce, co prowadzi do topnienia zmarzliny Antarktydy (Scientific Reports, lipiec 2013). W ciągu ostatnich 60 lat powierzchnia oceanu u wybrzeży Antarktydy stała się mniej słona ze względu na topniejące lodowce i bardziej intensywne opady atmosferyczne, odnotowuje Nature Climate Change z 2 marca 2014.

20. Utrata arktycznego lodu morskiego zmniejsza gradient temperatury pomiędzy biegunami i równikiem, co powoduje zwolnienie i meandrowanie prądu strumieniowego (warto zapoznać się zwłaszcza z analizą Jennifer Francis).

Najbardziej ekstremalny dipol w historii odnotowano w sezonie 2013-2014, o czym poinformowało pismo Geophysical Research Letters. Jednym z rezultatów jest utworzenie bloków pogodowych, takich jak niedawne, bardzo wysokie temperatury na Alasce.

O tzw. wirze polarnym szeroko informowano w Stanach Zjednoczonych w 2013 i zwrócił uwagę społeczności akademickiej, ponieważ susza zagraża produkcji roślin uprawnych w Kalifornii.

Ekstremalne zjawiska pogodowe już mają miejsce, na co zwraca uwagę Nature Climate Change z 22 czerwca 2014.

Według Proceedings of the National Academy of Sciences z 11 sierpnia 2014, atmosferyczne wydarzenia zwane Falami Rossby’ego występują coraz częściej.

Badanie, którego współautorką była Francis, zamieszczone 6 stycznia 2015 w Environmental Research Letters, zawiera w swojej konkluzji takie oto stwierdzenie: „Wyniki te sugerują, że w miarę dalszego ocieplenia Arktyki – przebiegającego szybciej niż na pozostałym obszarze planety w odpowiedzi na rosnące koncentracje gazów cieplarnianych – częstotliwość występowania ekstremalnych zjawisk pogodowych, spowodowanych przez utrzymujące się wzory zachowania prądu strumieniowego, wzrośnie.”

Jeżeli chodzi o Fale Rossby’ego, to podsumowana 24 kwietnia 2015 w wydaniu Journal of Geophysical Research: Atmospheres analiza zawiera następujący komentarz: „Odkryliśmy również mechanizm dodatniego sprzężenia zwrotnego będącego rezultatem anormalnej cyrkulacji południkowej, która schładza średnie szerokości geograficzne i ogrzewa Arktykę, co wprowadza z kolei do kolumny arktycznego powietrza dodatkowe ciepło stanowiące równowartość 60% bezpośredniego wydzielania ciepła powierzchniowego, które pochodzi z redukcji morskiego lodu.”

Ustalenia badawcze Francis zostały dodatkowo potwierdzone w artykule pt. „Dwa wyodrębnione oddziaływania ocieplenia Arktyki na mroźne zimy w Ameryce Północnej i Azji Wschodniej”, który ukazał się31 sierpnia 2015 w internetowej edycji Nature Geoscience.

Jedną z konsekwencji „wiru polarnego” jest to, że borealny torf wysycha i staje się łatwopalny niczym pokład węgla. Sadza trafia następnie do atmosfery, opada ponownie, powlekając powierzchnię lodu w innym miejscu, co zmniejsza albedo i przyspiesza topnienie. Każde z tych indywidualnych zjawisk bywa odnotowane w mediach sporadycznie; na ile mi wiadomo nikt dotychczas tych punktów nie połączył. Niezdolność lub niechęć mediów w tej kwestii nie zaskakuje; niedawno wspomniano o tym tutaj w odniesieniu do zmian klimatu i pożarów (lipiec 2013).

21. Arktyczny lód jest coraz ciemniejszy, tym samym odbija mniej słonecznego światła. (Nature Climate Change, sierpień 2013)

Arktyka ociepla się kilkakrotnie szybciej niż reszta globu. Przyczyniają się do tego m.in. pożary wybuchające dalej na południe. Sadza przedostaje się do atmosfery i przemieszcza nad koło podbiegunowe, gdzie opada na lód. Przyciemniona powierzchnia pochłania więcej promieni słonecznych, co wzmaga topnienie. Pożoga wprowadza do arktycznej atmosfery trzy razy więcej czarnego węgla, niż wskazywały na to modele klimatyczne. Sadza może również przyspieszać wzrost temperatur.tłumaczy Makoto Koike z Uniwersytetu Tokijskiego. Serwis monitorowania atmosfery Copernicus Unii Europejskiej (CAMS) podał, że czarny węgiel z pożarów lasów w Rosji dotarł latem 2021 r. aż do Grenlandii i Kanady. [Atmospheric Chemistry and Physics, 4 listopada 2021 r.]

22. Ekstremalne zdarzenia pogodowe napędzają zmiany klimatu (Nature, 15 sierpnia 2013). Szczegóły objaśnia modelowanie w Global Biogeochemical Cycles z 6 czerwca 2014. Dodatkowe dane i wyjaśnienia przedstawiono 27 kwietnia 2015 w internetowym wydaniu Nature Climate Change.

Biuletyn Amerykańskiego Towarzystwa Meteorologicznego opublikował w numerze z grudnia 2015 „Wyjaśnienie ekstremalnych wydarzeń 2014 roku z perspektywy klimatu” czerpiące z wniosków sformułowanych przez 32 międzynarodowe zespoły naukowców, które zbadały 28 oddzielnych zjawisk pogodowych. Raport, podany do wiadomości publicznej 5 listopada 2015 roku, zawiera następujące ustalenia: „Działania człowieka, takie jak emisje gazów cieplarnianych i zagospodarowanie terenu, wywarły wpływ na konkretne ekstremalne zjawiska pogodowe i klimatyczne w roku 2014, w tym tropikalne cyklony na centralnym Pacyfiku, intensywne opady deszczu w Europie, suszę w Afryce Wschodniej i fale duszących upałów w Australii, Azji i Ameryce Południowej.”

23. Wywołana suszą śmiertelność drzew przyczynia się do zwiększenia emisji dwutlenku węgla do atmosfery wskutek dekompozycji i zmniejszenia sekwestracji atmosferycznego dwutlenku węgla. Taką śmiertelność udokumentowano na całym świecie przynajmniej od listopada 2000; ostatnie podsumowanie obejmujące tropiki pojawiło się w edycji Nature z lutego 2013; o umiarkowanej Ameryce Północnej doniosło pismo Frontiers in Plant Science w sierpniu 2013, natomiast zestawienie dotyczące lasów borealnych opublikowano 21 sierpnia 2015 w Science. Sytuację pogarszają szkodniki i choroby, ponieważ poddane presji zmieniających się warunków środowiskowych drzewa stają się podatne na działanie czynników takich jak korniki oraz jemioła (mnożą się dodatkowe przykłady).

Jeden bardzo ważny przykład tego zjawiska występuje w Amazonii, gdzie susza z 2010 doprowadziła do uwolnienia CO2 w ilości większej niż odnotowane w tym samym roku emisje w Stanach Zjednoczonych (Science, luty 2011). Ponadto trwające w regionie wylesianie odpowiada za redukcję opadów, której tempo jest znacznie szybsze, niż sądzono, jak donosi Geophysical Research Letters z 19 lipca 2013. Przekrojowe omówienie zjawiska, skoncentrowane na Amazonii, przedstawiła 5 marca 2014 Climate News Network. „Obserwowany spadek zdolności wchłaniania dwutlenku węgla przez Amazonię odbiega znacznie od niedawnego wzrostu globalnej absorpcji węgla i jest sprzeczny z oczekiwaniami bazującymi na modelach,” stwierdza praca opublikowana 19 marca 2015 w Nature.

Naukowcy z Uniwersytetu w Stirling odkryli, że lasom na całym świecie grozi śmierć z powodu coraz intensywniejszych, coraz bardziej rozległych i coraz częstszych susz. Analiza opublikowana 21 lutego 2017 w Ecology Letters wykazała, że drzewa zachowują się w podobny sposób bez względu na lokalizację. Ich śmiertelność wzrasta proporcjonalnie do nasilenia suszy. „Widzimy, że wywołane suszą obumieranie drzew ma jednakowy przebieg w różnych środowiskach na całym globie,” powiedziała dr Sarah Greenwood z Wydziału Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu w Stirling. Spragnione drzewo rosnące w lesie tropikalnym Ameryki Południowej i umiarkowanym w Europie zareaguje na suszę niemal identycznie i ucierpi nieuchronnie wskutek skoku temperatur i zmian we wzorach opadów atmosferycznych. „W miarę dalszej eskalacji temperatur Ziemi masowa śmiertelność uderzy w więcej lasów niż kiedykolwiek przedtem. Magazynują one znaczną ilość węgla i ich obumieranie przyspieszy globalne ocieplenie,” powiedział Alastair Jump, profesor ekologii i współautor pracy badawczej.

W czerwcu 2016 monitoring pokazał, że Amazonia emitowała więcej CO2, niż go pochłaniała. Bujna roślinność zamiast redukować tempo atmosferycznej akumulacji węgla pochodzącego ze spalania paliw kopalnych, przyspieszyła je. Dokonane przez Obserwatorium Kopernika powierzchniowe pomiary CO2 ustaliły, iż nad znacznymi obszarami Amazonii wartości koncentracji wahały się od 500 ppm do 800 ppm – były prawie dwukrotnie wyższe od średniej globalnej. Podobne skoki stężeń CO2 zarejestrowano w zalesionych regionach Afryki Zachodniej. Kombinacja warunków suchych i rozprzestrzeniającego się ognia wypompowuje węgiel z roślin i gleb. Równikowe lasy przestają funkcjonować jako kluczowe pochłaniacze węgla, które spowalniały globalne ocieplenie.

Według badania opublikowanego w Nature 21 maja 2014, „wyższe tempo obiegu węglowej puli w biomach półpustynnych jest coraz ważniejszym regulatorem rocznej zmienności globalnego cyklu węglowego”, co wskazuje na wyłaniającą się rolę suchego lądu w kontrolowaniu warunków środowiskowych. „Z powodu wycinki deszczowych lasów tropikalnych Brazylii utracone zostało znacznie więcej węgla, niż zakładano wcześniej.” W rzeczywistości „fragmentacja lasu odpowiada za jedną piątą dwutlenku węgla emitowanego przez roślinność”. Konkluzje te pojawiły się 7 października 2014 w Nature Communications.

Badanie opublikowane 30 października 2019 r. w Science Advances odkryło, że w latach 2000–2013 degradacja lasów tropikalnych, których nie poddano wylesianiu, uwolniła o 626% więcej dwutlenku węgla więcej, niż sądzono. Oznacza to, iż tzw. lasy nienaruszone magazynują dużo więcej węgla w żywej materii, martwym drewnie i glebach. Ten „pochłaniacz”, obejmujący też w mniejszym stopniu łąki, usuwa z atmosfery aż jedną czwartą CO2 uwalnianego rokrocznie przez cywilizację przemysłową. Analiza milionów hektarów obszarów tropikalnych ujawniła ponury fakt: samo uszkodzenie lasu wywołane pożarem, wybiórczą wycinką drzew i suszą wystarczy, by zatracił on swoją zdolność do pochłaniania węgla. Wynik kalkulacji był sześciokrotnie gorszy od szacunków konwencjonalnych, które uwzględniały jedynie wylesianie. Pojedynczy przypadek poważnych szkód prowadzi do strat węglowych trwających przez dziesięciolecia. Poza potęgowaniem ocieplenia klimatu, szkody powodują też zanik różnorodności biologicznej, osłabiają ochronę zlewni, zaburzają wzory opadów i niszczą całe kultury. Obserwowany w czasie badania obszar lasu nienaruszonego został uszkodzony w ponad 7%. Trend znacznie przyspieszył w ostatnich latach. Planuje się zbudowanie dodatkowych 25 milionów kilometrów dróg, a globalne zapotrzebowanie na drewno, minerały i żywność rośnie wykładniczo. Ofiarą są nie tylko tropiki – w strefie umiarkowanej pozostało niewiele nietkniętych lasów. Nawet w północnej strefie borealnej kurczą się one w błyskawicznym tempie.

Badanie opublikowane 30 października 2019 r. w Science Advances odkryło, że w latach 2000–2013 degradacja lasów tropikalnych, których nie poddano wylesianiu, uwolniła o 626% więcej dwutlenku węgla więcej, niż sądzono. Oznacza to, iż tzw. lasy nienaruszone magazynują dużo więcej węgla w żywej materii, martwym drewnie i glebach. Ten „pochłaniacz”, obejmujący też w mniejszym stopniu łąki, usuwa z atmosfery aż jedną czwartą CO2 uwalnianego rokrocznie przez cywilizację przemysłową. Analiza milionów hektarów obszarów tropikalnych ujawniła ponury fakt: samo uszkodzenie lasu wywołane pożarem, wybiórczą wycinką drzew i suszą wystarczy, by zatracił on swoją zdolność do pochłaniania węgla. Wynik kalkulacji był sześciokrotnie gorszy od szacunków konwencjonalnych, które uwzględniały jedynie wylesianie. Pojedynczy przypadek poważnych szkód prowadzi do strat węglowych trwających przez dziesięciolecia. Poza potęgowaniem ocieplenia klimatu, szkody powodują też zanik różnorodności biologicznej, osłabiają ochronę zlewni, zaburzają wzory opadów i niszczą całe kultury. Obserwowany w czasie badania obszar lasu nienaruszonego został uszkodzony w ponad 7%. Trend znacznie przyspieszył w ostatnich latach. Planuje się zbudowanie dodatkowych 25 milionów kilometrów dróg, a globalne zapotrzebowanie na drewno, minerały i żywność rośnie wykładniczo. Ofiarą są nie tylko tropiki – w strefie umiarkowanej pozostało niewiele nietkniętych lasów. Nawet w północnej strefie borealnej kurczą się one w błyskawicznym tempie.

Podnoszące się morza zabijają drzewa, które żywią się słodką wodą. Proces pozostawia za sobą bagna z martwymi lub umierającymi w nich białymi suszkami. Tak powstają lasy-widma. Naukowcy odkryli, że ich rozprzestrzenianie się na wybrzeżach potęguje globalne ocieplenie. Badanie opisane 29 września 2020 r. w Nature Geoscience ustaliło, iż zmiana lasu w bagna wzdłuż linii brzegowej półwyspu Albemarle-Pamlico doprowadziła do uwolnienia znacznej ilości węgla zmagazynowanego w roślinach i drzewach. Wiele osób uważa, że wzrost poziomu mórz stanowi zagrożenie długoterminowe, powiedziała główna autorka pracy Lindsey Smart z Centrum Analityki Geoprzestrzennej Uniwersytetu Karoliny Północnej. W rzeczywistości obserwujemy poważne przeobrażenia w krótszych okresach czasu z powodu interakcji między stopniowym podnoszeniem się mórz a ekstremalnymi zdarzeniami pogodowymi takimi jak huragany lub susze, które przenoszą słoną wodę w głąb lądu. Uczeni prześledzili ekspansję lasów-widm na półwyspie o powierzchni 4 000 kilometrów kwadratowych. Okazało się, iż w latach 2001–2014 pokryły one 15% powierzchni. Według kalkulatora równoważności gazów cieplarnianych amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska jest to odpowiednik rocznych emisji 102 900 samochodów osobowych. Ponadto ustalono, że niebagatelną rolę odegrały susze: wywołują one większe i intensywniejsze pożary lasów i sprzyjają zasalaniu ekosystemów słodkowodnych. Kombinacja wzrostu poziomu morza i susz będzie powodować coraz większe straty netto planetarnej biomasy.

Natomiast badanie zamieszczone 28 grudnia 2015 w internetowej edycji Proceedings of the National Academy of Sciences wskazuje, że w reakcji na zmiany klimatyczne las amazoński może przejść w stan przypominający sawannę. Sawanny opisane są jako łąki z rozproszonymi na nich drzewami lub krzewami. Fragment pracy sugeruje, iż „w przeciwieństwie do istniejących prognoz stabilności lub katastrofalnej utraty biomasy, reakcją lasu Amazonii na coraz bardziej suchy klimat regionalny może być natychmiastowe, stopniowane, niejednorodne przeobrażenie lasów wilgotnych o wysokiej biomasie w przejściowe lasy suche i drzewiaste sawanny”.

Las borealny oplata górną część półkuli północnej. Jest to największy biom planety i stanowi 30 procent globalnej pokrywy leśnej. Łoś jest największym zwierzęciem kopytnym w lesie borealnym, ale jego populacja odnotowała gwałtowny spadek. Dennis Murray, profesor ekologii na Uniwersytecie Trent w Peterborough, uważa, że wymierające łosie z Minnesoty, New Hampshire i innych obszarów są symptomem czegoś znacznie poważniejszego – stadium nagłego zanikania, umierania i przeobrażeń gigantycznego ekosystemu leśnego. „Las borealny rozpada się,” mówi. „Pytanie brzmi: co go zastąpi?”

Streszczenie badania, które w kwietniu 2015 opublikowała Biogeochemistry, zawiera następujące stwierdzenie: „Rosnące temperatury i osadzanie się azotu (N) – dwa aspekty globalnej zmiany środowiskowej – przeobrażają biogeochemię materii organicznej gleby (MOG). […] Ogólnie rzecz ujmując, badanie to demonstruje, że rozkład i akumulacja odrębnych pod względem molekularnym komponentów MOG występuje przy ociepleniu gleby i zmianie N; następnie może ono zmienić obieg biogeochemiczny gleby.” Innymi słowy, w miarę wzrostu temperatur globalnych rozkład materii organicznej w lasach zdaje się przyspieszać, co prowadzi do szybszego uwalniania dwutlenku węgla do atmosfery.

Analiza przedstawiona 31 marca 2017 w Science wykazała, żezmiana klimatu powoduje redystrybucję bioróżnorodności na całej planecie. Zwierzęta i rośliny zmieniają zakresy i obszary swego występowania. Gatunki zmuszone są przenieść się do chłodniejszych klimatów: szkodniki penetrują nowe obszary. Korniki rozprzestrzeniają się w lasach na półkuli północnej. Insekty atakują drzewa, które mogły już zostać osłabione przez cieplejsze, bardziej suche warunki, co prowadzi do poważniejszych epidemii i obumierania drzew. To z kolei zasila pożary lasów. Uwalniany przez obumieranie i pożogę dwutlenek węgla potęguje globalne ocieplenie.

24. Zakwaszenie oceanów prowadzi do redukcji wydalania siarczku dimetylu (DMS) przez plankton. DMS osłania Ziemię przed promieniowaniem. (Nature Climate Change, 25 sierpnia 2013).

Plankton tworzy podstawę morskiego łańcucha pokarmowego, niektóre populacje zmniejszyły się 40% od 1950 roku (np. raport Nature z 29 lipca 2010) i znajdują się na krawędzi całkowitego zaniku, co ujawniło badanie zamieszczone w Global Change Biology z 17 października 2013.

Podobnie jak emisje dwutlenku węgla, zakwaszenie oceanów postępuje szybko, o czym poinformowało czasopismo Global Biogeochemical Cycles z 26 marca 2014.

Zakwaszenie przebiega w tempie najszybszym od 300 milionów lat, jak podali autorzy analizy opisanej 2 marca 2012 w Science.

Według ustaleń badawczych zamieszczonych 30 stycznia 2016 w Global Biogeochemical Cycles, w ciągu ostatnich 10 lat Ocean Atlantycki wchłonął 50 procent więcej dwutlenku węgla niż dekadę wcześniej, a to znacznie przyspieszyło zakwaszenie oceanu.

Nic dziwnego, że degradacja podstawy morskiego łańcucha pokarmowego zmniejsza zdolność populacji ryb do rozmnażania i odbudowy swoich społeczności na całym świecie, o czym poinformowano 14 grudnia 2015 w internetowym wydaniu Proceedings of the National Academy of Sciences.

Liczebność okrzemek, jednej z najważniejszych grup planktonu, zmniejsza się na całym globie w tempie około 1% rocznie – to wynik analizy opisanej 23 września 2015 w Global Biogeochemical Cycles.

Ocean Południowy jest zakwaszany przez rosnące emisje dwutlenku węgla w tak szybkim tempie, że duże jego obszary mogą nie być w stanie utrzymać przy życiu kluczowych organizmów łańcucha pokarmowego już przed rokiem 2030, stwierdziło badanie streszczone 2 listopada 2015 w internetowej edycji Nature Climate Change.

Praca badawcza, która pojawiła się 26 listopada 2015 w Science Express, wskazuje, że zmiany, jakich doświadcza plankton z subtropikalnych wód Północnego Pacyfiku, są „bezprecedensowe w ostatnim tysiącleciu”. Trwające przeobrażenie „rozpoczęło się w epoce przemysłowej i podtrzymywane jest przez rosnącą, wiążącą azotowe cząsteczki, cyjanobakeryjną produkcję”. W wywiadzie zacytowano jednego z autorów pracy: „Ta zmiana w społeczności pikoplanktonu mogła w ciągu minionego wieku stanowić ujemne sprzężenie zwrotne wobec wzrostu atmosferycznych koncentracji CO2. Jednak nie możemy oczekiwać, że pozostanie taką w przyszłości.”

Wyniki dalszych badań nad pierwotną produktywnością w oceanie ukazały się 19 stycznia 2016 w Geophysical Research Letters. W odniesieniu do Oceanu Indyjskiego sformułowano następujący wniosek: „Prognozy klimatyczne sugerują, iż Ocean Indyjski będzie ogrzewał się nadal, co zamieni ten produktywny region w ekologiczną pustynię.”

Naukowcy po raz pierwszy stwierdzili obecność toksyn w arktycznych ssakach. Wytwarzane są przez szkodliwe zakwity glonów. Pojawiają się u zwierząt morskich Alaski, nawet na obszarze Oceanu Arktycznego – o wiele dalej na północ, niż wskazywały na to wcześniejsze raporty, o czym doniosła 11 lutego 2016 analiza z łamów Hramful Algae. W jej fragmencie czytamy: „Niniejsze badanie objęło próbki pobrane z 905 przedstawicieli 13 gatunków ssaków, w tym: humbaków, wielorybów grenlandzkich, białuch, morświnów portowych, kotików zwyczajnych, lwów morskich Stellera, fok pospolitych, fok obrączkowanych, fok wąsatych, fok plamistych, fok pręgowanych, morsów pacyficznych oraz północnych wydr morskich. Kwas domoikowy wykryto u wszystkich 13 badanych gatunków, a najczęściej u wielorybów grenlandzkich (68%) i morświnów portowych (67%). Saksytoksynę stwierdzono u 10 spośród 13 gatunków. […] Wyniki te dowodzą, że […] toksyny występują w wodach Alaski w koncentracjach dostatecznie wysokich, by były one wykrywalne u zwierząt morskich i wpływały na zdrowie ssaków żyjących w arktycznym środowisku morskim.”

25. Meduzy odgrywają już podstawową rolę w oceanach świata (Wydanie New York Times Review of Books z 26 września 2013, recenzja książki Lisy-Ann Gershwin pt. „Ukłuci! O rozkwicie meduz i przyszłości oceanów”): „Tworzymy świat bardziej przypominający późny prekambr niż koniec XIX wieku – świat, w którym meduzy panowały w morzach, a organizmy z muszlami nie istniały. Tworzymy świat, w którym my/ludzie wkrótce możemy nie być w stanie ani przetrwać, ani wykrzesać na przetrwanie chęci.” Meduzy przyczyniają się do zmian klimatycznych poprzez (1) wydalanie bogatych w węgiel odchodów i śluzu, wykorzystywanych przez bakterie do oddychania, co zamienia je w fabryki dwutlenku węgla, a także (2) poprzez konsumowanie ogromnej liczby widłonogów i innego planktonu.

26. Wzrost poziomu morza powoduje załamania zboczy, tsunami i emisje metanu (Geology,wrzesień 2013). We wschodniej Syberii prędkość erozji wybrzeża wzrosła blisko dwukrotnie podczas ostatnich czterech dekad wskutek topnienia wiecznej zmarzliny.

Wygląda na to, że wzrost poziomu morza znajduje się już w stadium wykładniczym, co wyjaśnia analiza Roberta Scribblera z 4 maja 2015.

27. Wzrost temperatury oceanu zakłóci naturalne cykle dwutlenku węgla, azotu i fosforu, zmniejszając tym samym ilość planktonu (Nature Climate Change, wrzesień 2013).

Ocieplenie oceanu zostało poważnie zaniżone od 1970 roku, ustaliła praca badawcza przedstawiona w internetowej edycji Nature Climate Change z 5 października 2014. Zwłaszcza górne 700 metrów oceanicznych wód półkuli południowej ogrzało się po 1970 roku dwukrotnie szybciej, niż sądzono.

Według artykułu wydrukowanego w Guardianie 22 stycznia 2015, „oceany nagrzewają się tak szybko, że wykresom naukowców zabrakło skali”.

28. Trzęsienia ziemi prowadzą do uwolnienia metanu, a będące tego konsekwencją dalsze ocieplenie wywołuje trzęsienia ziemi, alarmuje Sam Carana z Arctic Methane Emergency Group (październik 2013).

29. Małe rozlewiska w Kanadyjskiej Arktyce uwalniają znacznie więcej metanu, niż się spodziewano (PLoS ONE, listopad 2013). Jest to pierwszy z wielu ekosystemów słodkowodnych, które emitują do atmosfery metan – ich przegląd zawiera Nature z 19 marca 2014, zaś opis pojawił się następnie w wyczerpującym badaniu w Global Change Biology z 28 kwietnia 2014.

Według Nature Geoscience z 20 maja 2012, uwalnianie metanu z tych źródeł w Arktyce i Grenlandii „oznacza, że w ocieplającym się klimacie dezintegracja wiecznej zmarzliny, lodowców i części polarnych lądolodów może ułatwić szybkie wyrzucenie metanu wolnego od 14/C, uwięzionego przez czapę kriosfery”.

Mechanizm uwalniania metanu w tych systemach jest słabo rozpoznany. Jeśli proces napędzany jest przez światło słoneczne, jak sugeruje badanie w Science z 22 sierpnia 2014, wówczas można spodziewać się jego wzmocnienia, ponieważ rozlewiska i jeziora będą coraz bardziej narażone na oddziaływanie promieni słonecznych.

Akweny położone we wnętrzu Afryki w znaczący sposób zwiększają całkowite emisje atmosferyczne gazów cieplarnianych, stwierdza analiza zamieszczona 20 lipca 2015 w internetowym wydaniu Nature Geoscience. Autorzy konkludują, że „będące ekwiwalentem dwutlenku węgla ogólne emisje gazów cieplarnianych [wynoszą] 0.9 petagrama węgla rocznie, co stanowi równowartość około jednej czwartej połączonych pochłaniaczy węgla – oceanu globalnego i lądu”.

Duże zbiorniki wodne zalegające pod pustyniami mogą poważnie pogorszyć sytuację. Zgodnie z ustaleniami badania opublikowanego 28 lipca 2015 przez Geophysical Research Letters, pod Kotliną Tarymską w chińskim Sinkiang zmagazynowana jest ogromna ilość dwutlenku węgla. Ukryty akwen zawiera „więcej węgla niż wszystkie rośliny świata. Podczas gdy informacja o dodatkowym źródle wody brzmi pozytywnie, naukowcy uważają, że uwolnienie tego węgla do atmosfery miałoby poważne konsekwencje”. Jeden z autorów wyjaśnił: „Przypomina to puszkę coca-coli. Jeśli zostanie otwarta, gaz cieplarniany ucieknie do atmosfery.”

Badanie zamieszczone 9 listopada 2015 w internetowym wydaniu Nature Geoscience demonstruje, że jeziora półkuli północnej prawdopodobnie uwolnią znacznie więcej dwutlenku węgla z powodu globalnej zmiany klimatu. Analiza bazująca na danych z ponad 5.000 szwedzkich jezior pokazuje, iż emisje dwutlenku węgla z jezior świata, cieków wodnych i rezerwuarów odpowiadają prawie jednej czwartej całkowitej ilości CO2 wygenerowanej przez spalanie paliw kopalnych.

Zgodnie z wynikiem badania, które zamieszczono 1 lutego 2016 w Nature Geoscience, stawy o wielkości około 1000 metrów kwadratowych stanowią jedynie 8.6% powierzchni jezior i stawów świata, niemniej odpowiadają one za 15.1% emisji dwutlenku węgla i 40.6% dyfuzyjnych emisji metanu.

Dalsze potwierdzenie znaczenia strumieni i rzek jako źródeł gazów cieplarnianych pochodzi z pracy opublikowanej w Ecological Monographs z listopada 2015. Nagłówek streszczenia mówi wszystko: „Emisje gazów cieplarnianych z cieków wód słodkich są wyższe, niż sądzono.”

Autorzy analizy przedstawionej 19 listopada 2015 w Yale Environment 360 napisali – odwołując się do dwóch najnowszych prac badawczych – że „legendarne północne jeziora świata doświadczają poważnych zmian, które obejmują szybkie ocieplenie wód, zmniejszoną pokrywę lodową i zakwity szkodliwych alg”. Należy do nich Bajkał, „najgłębsze, największe pod względem objętości i najstarsze słodkowodne jezioro na świecie, które zawiera jedną piątą naziemnych zasobów wody pitnej. Jest to Arka Noego różnorodności biologicznej, dom niezliczonych gatunków nie występujących nigdzie indziej na Ziemi”.

Na dnie Bajkału zalegają hydraty zawierające 424 gigatony metanu. Ich stabilizacja uzależniona jest od niskiej temperatury w strefie przydennej (3.5°C) i dużej ilości wody w akwenie, zapewniającej odpowiedni nacisk. Poziom wód jeziora obniża się ze względu na zmianę klimatu. Nieznaczny spadek poziomu wód jeziora wystarczy, by wywołać potężne emisje metanu, których wartość wielokrotnie przekroczy aktualne atmosferyczne koncentracje tego gazu cieplarnianego

Jak podano 16 grudnia 2015 w Geophysical Research Letters: „Z pierwszej globalnej syntezy danych miejscowych oraz pochodzących z satelitarnych obserwacji jezior wynika, że letnia powierzchniowa temperatura wody wzrosła gwałtownie (planetarna średnia = 0.34°C na dekadę) w latach 1985–2009.”

Analiza badawcza opublikowana 4 stycznia 2016 w internetowym wydaniu Nature Geoscience ujawnia, że „jeziora i stawy są dominującym źródłem metanu w wysokich szerokościach geograficznych północnych”. „Po zebraniu zgłoszonych wcześniej pomiarów, których dokonano w 700 położonych na północy akwenach, naukowcy byli w stanie dokładniej oszacować emisje na dużych skalach. Odkryli oni, że metan uwalniany z samych jezior i stawów stanowi ekwiwalent około dwóch trzecich wszystkich naturalnych źródeł gazu w regionie północnym.”

Zawartość tlenu w jeziorach słodkowodnych strefy klimatu umiarkowanego spada gwałtownie — szybciej niż w oceanach. Ten tragiczny trend, którego główny czynnik napędowy stanowi nagła zmiana klimatu, jest równoznaczny ze spadkiem bioróżnorodności i jakości wody pitnej. Od 1980 r. koncentracje O2 w 400 jeziorach zmniejszyły się przy powierzchni o 5,5%, zaś w wodach głębokich aż o 18,6%. Stężenia tlenu regulują wiele cech jakości wody. Kiedy O2 ubywa, bakterie produkujące metan zaczynają się namnażać. Wniosek: jeziora uwalniają do atmosfery więcej CH4 w wyniku utraty tlenu. [2 czerwca 2021 r., Nature]

30. Mieszanie prądu strumieniowego także stanowi katalizator. Wysokie emisje metanu następują po załamaniu prądu strumieniowego, co było przyczyną dawnych wzrostów globalnej temperatury do poziomu 16°C na przestrzeni dekady lub dwudziestu lat. (Paul Beckwith, 19 grudnia 2013)

31. Badania wykazują, że „w miarę postępującego ocieplenia planety powstaje coraz mniej chmur; oznacza to, że mniejsza ilość światła słonecznego odbijana jest z powrotem w przestrzeń kosmiczną, co powoduje dalszy wzrost temperatur”. (Nature, styczeń 2014)

Tymczasem analiza zreferowana 8 kwietnia 2016 w Science ujawniła, że dotychczasowe prognozy zmiany klimatu znacznie zaniżyły rolę, jaką odgrywają chmury, dlatego ocieplenie będzie o wiele gorsze od przewidywanego. Analiza danych satelitarnych przeprowadzona m.in. przez badaczy Uniwersytetu Yale ujawniła, iż chmury zawierają więcej cieczy niż lodu. Chmury z kryształkami lodu w większym stopniu odbijają światło słoneczne, które nie dociera w ten sposób do powierzchni Ziemi i nie ogrzewa jej. Zaniżenie aktualnego poziomu kropelek w chmurach wskazuje na to, że modele ocieplenia są błędne. Co więcej, wskutek wzrostu atmosferycznego CO2 mniej chmur osiągnie stan odbijający ciepło, a więc szacunki ocieplenia muszą zostać zrewidowane w górę.

32. „Topnienie wiecznej zmarzliny sprzyja mikrobiologicznej degradacji węgla – zarówno nowego, jak i poddanego krio-sekwestracji – co prowadzi do biogennej produkcji metanu.” (Nature Communications, luty 2014)

W myśl ustaleń badawczych opisanych 21 października 2015 w Proceedings of the National Academy of Sciences: „Obserwowane tempo utraty rozpuszczonego węgla organicznego [dissolved organic carbon – DOC] wiecznej zmarzliny należy do najszybszych, jakie kiedykolwiek zarejestrowano i demonstruje potencjalne znaczenie niskiej-masy-cząsteczkowej [low-molecular-wight – LMW] w napędzaniu szybkiego metabolizmu węgla podczas topnienia wiecznej zmarzliny z ery plejstocenu i wydalania CO2 do atmosfery przez gleby i okoliczne wody śródlądowe.”

33. Nad tropikalnym zachodnim Pacyfikiem znajduje się naturalna i niedostrzegalna dziura rozciągająca się na tysiące kilometrów w warstwie, która z racji swojego składu chemicznego uniemożliwia transport większości naturalnych i wytworzonych przez człowieka substancji do stratosfery. Wzorem windy wiele związków chemicznych uwalnianych na powierzchni przechodzi w związku z tym nieprzefiltrowanych przez tzw. warstwę detergentową atmosfery. Globalne emisje metanu z terenów podmokłych wynoszą aktualnie około 165 teragramów (megaton) rocznie. Analiza szacuje, że roczne emisje z tych źródeł wzrosną o 17 – 260 megaton. Dla porównania, całkowita roczna emisja metanu ze wszystkich źródeł (z wkładem ludzkim włącznie) to około 600 megaton. (Nature Geoscience, luty 2014)

34. „Wulkanolog Bill McGuire opisuje, jak szybkie topnienie lodowców i pokrywy lodowej w wyniku zmiany klimatu może spowodować wybuchy wulkanów, trzęsienia ziemi i tsunami.” (The Guardian, 13 lutego 2014)

W badaniu opublikowanym 5 lutego 2015 przez Geophysical Research Letters czytamy: „Wbrew oczekiwaniom podwodne wulkany wybuchają w nagłych seriach, a nie w powolnym tempie.”

35. Głębokie prądy oceaniczne najwyraźniej zwalniają. „Będziemy najprawdopodobniej świadkami mniejszej oceanicznej absorpcji wyprodukowanego przez człowieka, antropogenicznego ciepła i dwutlenku węgla, co czyni ten proces dodatnim sprzężeniem zwrotnym zmiany klimatu”. Ze względu na to, że zjawisko to przyczyniło się do ochłodzenia i zatopienia połynii Weddella „zawsze istnieje możliwość, że potężna połynia zdoła pojawić się ponownie w następnym stuleciu. Jeżeli tak się stanie, pojedyncza erupcja ocieplenia uwolni z głębokiego oceanu nagromadzone przez dekady ciepło i węgiel”. (Nature Climate Change, luty 2014; wyniki modelowania wskazują na „dużą przestrzenną redystrybucję oceanicznego węgla”, informuje w marcowym numerze Journal of Climate)

36. Zwiększony atmosferyczny dwutlenek węgla sprawia, że mikroby żyjące w ziemi produkują więcej dwutlenku węgla. (Science, 2 maja 2014)

37. Redukcja sezonowej pokrywy lodu w Arktyce „spowoduje większe fale, które z kolei będą mechanizmem łamania lodu i przyspieszania procesu jego wycofania”. (Geophysical Research Letters, 5 maja 2014)

Zjawisko to potwierdzono po raz kolejny 27 marca 2015 w Geophysical Research Letters.

38. Rozległa, ogromna ukryta sieć metanu zamrożonego i metanu w postaci gazowej, wraz z dziesiątkami spektakularnych pióropuszy wydobywających się z morskiego dna, została wykryta u wybrzeży Wyspy Północnej Nowej Zelandii (wstępne rezultaty przedstawione w New Zealand Herald z 12 maja 2014).

Pierwsze dowody na powszechne aktywne wycieki metanu w Oceanie Południowym, u brzegów pod-antarktycznej wyspy Georgia Południowa, zostały przedstawione 1 października 2013 w Earth and Planetary Science Letters.

39. Jak donosi Nature Geoscience z 8 czerwca 2014, wzrost globalnych temperatur może zwiększyć ilość dwutlenku węgla uwalnianego naturalnie przez oceany świata, intensyfikując zmianę klimatu.

40. W miarę postępującego wzrostu średniej globalnej temperatury „koncentracje pary wodnej również zwiększą się w odpowiedzi na ocieplenie. Z kolei zawilgocenie atmosfery absorbuje więcej ciepła i dodatkowo podnosi temperaturę Ziemi”. We fragmencie badania czytamy: „Nasza analiza pokazuje, że zawilgocenia górnej troposfery zaobserwowanego w latach 1979-2005 nie można wytłumaczyć przyczynami naturalnymi i jest ono głównie wynikiem antropogenicznego ocieplenia klimatu. Przypisując zaobserwowany wzrost bezpośrednio działalności człowieka, badanie potwierdza obecność największego znanego mechanizmu sprzężenia zwrotnego, który potęguje antropogeniczną zmianę klimatu.” (Proceedings of the National Academy of Sciences, 28 lipca 2014)

Według raportu Sceptical Science z lipca 2015, „sprzężenie zwrotne pary wodnej mniej więcej podwaja ilość ocieplenia wywołanego przez CO2. Zatem jeśli mamy zmianę o wartości 1°C spowodowaną przez CO2, para wodna doprowadzi do wzrostu temperatury o kolejny 1°C. Gdy uwzględnimy inne pętle dodatnich sprzężeń zwrotnych, całkowite ocieplenie ze spowodowanej przez CO2 potencjalnej zmiany o 1°C wynosi w rzeczywistości 3°C”.

41. Społeczności mikrobów żyjące w glebie uwalniają niespodziewanie więcej dwutlenku węgla, gdy rośnie temperatura. (Nature, 4 września 2014) W rezultacie „zmagazynowany w znacznej ilości w Arktyce i glebach borealnych węgiel może być bardziej podatny na ocieplenie klimatu, niż się obecnie przewiduje”.

42. „Na koniec ostatniego zlodowacenia siła upwellingu południowej, polarnej odnogi cyrkulacji termohalinowej Atlantyku była zróżnicowana, co zmieniło wentylację i stratyfikację termiczną na obszarze wysokich szerokości geograficznych Oceanu Południowego. W tym samym okresie nastąpiły co najmniej dwie fazy gwałtownego wzrostu globalnego poziomu morza – tzw. pulsy roztopowe.” Gdy ocean otaczający Antarktydę uległ większemu rozwarstwieniu termicznemu, ciepła woda roztopiła pokrywę lodową szybciej niż w okresie mniejszej stratyfikacji oceanu. (Nature Communications, 29 września 2014)

Robert Scribbler określa AMOC (Atlantycką Południkową Cyrkulację Wymienną) jako „serce systemu oceanu światowego”.

23 marca 2015 internetowe wydanie Climatic Change informuje, iż spowolnienie AMOC jest „poważne” i związane z topnieniem lodu na Grenlandii. To wyhamowanie z przełomu wieków najwyraźniej jest zjawiskiem wyjątkowym co najmniej od tysiąca lat.

23 marca 2015 internetowe wydanie Climatic Change informuje, iż spowolnienie AMOC jest „poważne” i związane z topnieniem lodu na Grenlandii. To wyhamowanie z przełomu wieków najwyraźniej jest zjawiskiem wyjątkowym co najmniej od tysiąca lat.

Badanie zamieszczone 25 maja 2023 r. w Nature Climate Change odkryło, iż spowodowane nagłą zmianą klimatu zaburzenie cyrkulacji wód w najgłębszych strefach oceanu wokół Antarktydy następuje „dziesięciolecia przed spodziewanym terminem”. Zwiększające się tempo topnienia lodu antarktycznego i wzrostu temperatur – napędzane emisją gazów cieplarnianych – wywiera poważny wpływ na ziemską sieć prądów oceanicznych, które przenoszą składniki odżywcze, tlen i węgiel. Na sile przybiera dodatnie sprzężenie zwrotne, które zintensyfikuje globalne ocieplenie. Głęboki ocean Antarktydy to kluczowa „pompa” globalnej sieci prądów oceanicznych. Gdy cyrkulacja oceaniczna zwalnia, więcej dwutlenku węgla i ciepła pozostaje w atmosferze, co stanowi dodatnie sprzężenie zwrotne, które przyspiesza globalne ocieplenie – tłumaczy Gunn. Fakt, że tak się dzieje, nie jest pod pewnymi względami zaskakujący. Tym, co zaskakuje jest moment, w którym to zachodzi. Z jednej strony zmniejsza się ilość węgla wchłanianego przez ocean, a z drugiej zwiększa się ilość węgla wyciąganego na powierzchnię, który był magazynowany w głębinach przez setki tysięcy lat.

43. „Otwarte wody oceanu są znacznie mniej efektywne niż lód morski w emitowaniu zakresu dalekiej podczerwieni widma optycznego. Oznacza to, że Ocean Arktyczny zatrzymuje większość energii promieniowania w dalekiej podczerwieni – zjawisko dotychczas nieznane, które prawdopodobnie przyczynia się do ocieplenia klimatu polarnego.” (Proceedings of the National Academy of Sciences, listopad 2014)

44. Ciemny śnieg znajduje się nie tylko na Grenlandii. Występuje prawie na całej półkuli północnej, co zostało potwierdzone 25 listopada 2014 w Geophysical Research Letters.

Opis tego zjawiska autorstwa Erica Holthausa, zamieszczony 13 stycznia 2015 w Slate, zawiera cytat wypowiedzi jednego z naukowców zaangażowanych w projekt badawczy: „Modele klimatyczne muszą dodać proces, którego obecnie nie zawierają, ponieważ ma on duży wpływ na klimat.” Tak jak w przypadku pozostałych głównych pętli samonapędzających się sprzężeń zwrotnych, współczesne modele nie uwzględniają ciemnego śniegu.

45. „Reprezentacja stratosferycznego ozonu w modelach klimatycznych może mieć pierwszorzędny wpływ na szacunki faktycznej wrażliwości klimatu.” (Nature Climate Change, grudzień 2014)

46. „Podczas gdy naukowcy są zdania, że globalne ocieplenie uwolni metan z hydratów na całym świecie, uwaga skupiona jest głównie na złożach w Arktyce. Niniejsze badanie szacuje, że w latach 1970-2013 dekompozycja hydratów u wybrzeży stanu Waszyngton wywołała emisję około 4 milionów ton metanu. Roczna ilość odpowiada w tym wypadku wartości metanu uwolnionego w 2010 roku przez platformę Deepwater Horizon u wybrzeży Luizjany i 500 razy przekracza tempo naturalnych emisji z dna morskiego.” (Geophysical Research Letters, wersja internetowa z 5 grudnia 2014).

47. „Wzrost uwalnianego przez ludzi, atmosferycznego dwutlenku węgla może zainicjować reakcję łańcuchową między roślinami i mikroorganizmami, która zdestabilizuje jeden z największych pokładów węgla na planecie – glebę.” (Nature Climate Change, grudzień 2014)

Badanie zamieszczone 1 grudnia 2016 w Nature zidentyfikowało kolejne sprzężenie zwrotne klimatu: ocieplenie Ziemi wywołane przez cywilizację industrialną sprawia, że gleby wydychają węgiel. Proces ten znany jest jako „bomba kompostowa”. Mikroorganizmy glebowe na ogół konsumują węgiel, a następnie uwalniają CO2 jako produkt uboczny. Duże obszary planety – od Alaski i północnej Kanady po Europę Północną i rozległe połacie Syberii – były wcześniej zbyt zimne, aby oddychanie gleb mogło tam zaistnieć. Wzrost temperatur spowodował, iż teraz wprowadzają one do atmosfery znacznie większe niż kiedykolwiek ilości dwutlenku węgla i metanu. Zjawisko to potwierdził też upubliczniony 13 grudnia 2016 raport o stanie Arktyki, opracowany przez Narodową Służbę Oceaniczną i Atmosferyczną USA (NOAA). Nawet przy natychmiastowym wstrzymaniu wszystkich cywilizacyjnych emisji gazów cieplarnianych, gleby nadal będą uwalniać taką samą ilość CO2 i CH4, jaką wytwarzał przemysł paliw kopalnych w połowie XX wieku. Przybierające na intensywności oddychanie gleb zwiększy atmosferyczne koncentracje CO2 o minimum 0.45-0.71 ppm rocznie. Naukowcy przyznają, że ich wyliczenia są zachowawcze. W rzeczywistości wartość ta może być aż cztery razy większa (2.7 ppm). Prognozy badawcze nie nadążają za tempem planetarnych zmian, należy zatem spodziewać się, że rzeczywistość po raz kolejny wyprzedzi oczekiwania. „Można śmiało powiedzieć, że globalne ocieplenie przekroczyło punkt bez powrotu i nie możemy już odwrócić jego skutków,” powiedział dr Thomas Crowther, główny autor pracy.

 Międzynarodowe badanie przeprowadzone przez Uniwersytet Exeter ustaliło, że ocieplenie Ziemi o 2°C w porównaniu z epoką preindustrialną (1750 r.) sprawi, iż gleby uwolnią ~230 miliardów ton węgla (ponad czterokrotnie więcej niż 100-letnie emisje Chin i ponad dwukrotnie więcej niż 100-letnie emisje Stanów Zjednoczonych). Gleby świata zawierają od dwóch do trzech razy więcej węgla niż atmosfera. Rosnące temperatury przyspieszają proces dekompozycji, przez co skracają czas magazynowania węgla (tzw. obrót węgla glebowego). Te dramatyczne szacunki zostały zaniżone. Nasza analiza wyklucza najbardziej skrajne przewidywania i nie obejmuje strat węgla zalegającego w głębokiej wiecznej zmarzlinie, przyznała współautorka dr Sarah Chadburn. Reakcja gleb na zmianę klimatu jest obszarem największej niepewności w prognozach zmiany klimatu. Aby lepiej zrozumieć ten wycinek obiegu węgla, naukowcy połączyli dane obserwacyjne z modelami systemu Ziemi. Dzięki temu zabiegowi udało się im zredukować niepewność związaną ze wzrostem średniej temperatury planety o 2°C ze 120 miliardów ton węgla do 50 miliardów ton węgla. Wyniki dochodzenia zostały opublikowane 2 listopada 2020 r. w Nature Communications.

W antropocenie wymuszanie radiacyjne związane z koncentracjami gazów cieplarnianych wzrosło o ponad 2,0 waty na metr kwadratowy, co odpowiada ociepleniu o ponad 2°C powyżej średniej przedprzemysłowej. To nagłe zdarzenie zaszło w okresie niewiele dłuższym od ludzkiego życia. – informuje prof. Andrew Y. Glikson, paleoklimatolog i badacz systemu Ziemi z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii. [Event Horizon, październik 2020 r.; rozdz. 4, str. 31].

→ Z badania przeprowadzonego przez naukowców Departamentu Energii Narodowego Laboratorium Lawrence’a Berkeley’a (Lawrence Berkeley National Laboratory) i zamieszczonego 9 marca 2017 w Science wynika, iż wskutek ocieplenia klimatu grunty mogą uwolnić do atmosfery znacznie więcej dwutlenku węgla, niż się spodziewano. Doświadczenie polowe pozwoliło po raz pierwszy ustalić, co się dzieje z uwięzionym w ziemi organicznym węglem, gdy wszystkie warstwy gleby zostaną ogrzane do głębokości 100 centymetrów. Na trzech doświadczalnych poletkach roczne emisje CO2 z powierzchniowych i głębszych pokładów gruntu zwiększyły się od 34 do 37 procent w stosunku do gleb nieogrzewanych. Większość gazu pochodziła z warstw położonych niżej, co wskazuje na to, że ich wrażliwość na ocieplenie jest zdecydowanie wyższa od oczekiwanej. Gleby planety zawierają trzy razy więcej węgla niż atmosfera. Ponadto wzrost temperatur Ziemi przyspieszy tempo, w jakim jest on rozkładany przez drobnoustroje. To sprzężenie zwrotne spotęguje zmianę klimatu. Dotychczas eksperymenty terenowe koncentrowały się wyłącznie na górnych 20 centymetrach gruntu. Eksperci szacują, że poniżej tego poziomu zmagazynowanych jest ponad 50 procent zasobów organicznego węgla. Wysoka wrażliwość badanych gleb na ocieplenie była podobna na każdej głębokości. „Zakłada się, iż węgiel w gruncie rodzimym jest bardziej stabilny i nie reaguje na ocieplenie w takim stopniu, jak warstwa wierzchnia, ale dowiedzieliśmy się, że to nieprawda,” powiedziała Margaret Torn, współautorka analizy. „Warstwy głębsze zmagazynowały mnóstwo węgla, a nasza praca wskazuje, iż jest to kluczowy brakujący element w naszym rozumieniu tego potencjalnego sprzężenia zwrotnego klimatu planety.” Obecny i przyszły wpływ organicznego węgla na zmianę klimatu został zaniżony.

 Zdolność gleb do gromadzenia węgla „spada gwałtownie” wraz ze wzrostem średniej temperatury. Intensywność emisji węglowych zależy od rodzaju podłoża: gleby gruboziarniste (niskogliniaste) tracą trzykrotnie więcej węgla od gleb drobnoziarnistych (bogatych w glinę). Ponieważ gruntowy rezerwuar magazynuje węgiel w ilości większej niż atmosfera i wszystkie drzewa, uwolnienie nawet niewielkiego procentu wywrze dramatyczny wpływ na klimat Ziemi. Analiza ponad 9 000 próbek z całego świata wykazała, iż pochłaniacze węgla w postaci gleb gruboziarnistych wysokich szerokości geograficznych są wrażliwe na ocieplenie w stopniu najwyższym.wyjaśnia prof. Iain Hartley z Kolegium Życia i Nauk Środowiskowych w Exeter. [Nature Communications, 18 listopada 2021 r.]

48. Zwiększona temperatura oceanu przyczynia się do redukcji akumulowanego w nim dwutlenku węgla. „Wyniki każą wnioskować, że prognozowane przyszłe wzrosty temperatury oceanu spowodują zmniejszenie ilości CO2 zmagazynowanego przez oceany.” (Proceedings of the National Academy of Sciences, styczeń 2015)

49. Według badania z 19 stycznia 2015 w Nature Geoscience, topniejące lodowce w znaczący sposób zwiększają koncentracje węgla w atmosferze i „około 13% rocznego, rozpuszczonego w lodowcach strumienia organicznego węgla jest wynikiem utraty masy lodowców. Prognozuje się, że będą one przyspieszać”.

50. Zgodnie z analizą, której rezultaty przedstawiono 20 kwietnia 2015 w internetowej edycji Nature Geoscience, prądy oceaniczne zaburzają funkcjonowanie żywiących się metanem bakterii. „Udało nam się wykazać, że siła i zmienność prądów oceanicznych kontroluje występowanie metanotrofów,” mówi Lea Steinle z Uniwersytetu w Bazylei i główny autor badania. „W związku z tym duże populacje bakterii nie mogą rozwijać się w silnym prądzie, co w konsekwencji prowadzi do zmniejszenia konsumpcji metanu.”

51. Efekt cieplarniany sprawia, że ocieplenie Arktyki jest wzmacniane przez fitoplankton. (Proceedings of the National Academy of Sciences, 12 maja 2015) Temperatury w Arktyce rosną znacznie szybciej niż średnia globalna głównie ze względu na zmniejszający się zasięg lodu morskiego. Badanie ustaliło, że biogeofizyczny wpływ przyszłych zmian fitoplanktonu intensyfikuje ocieplenie Arktyki o 20%.

52. Odkryto ostatnio, że rośliny zarodnikowe, które są jednymi z najstarszych form życia na Ziemi, są źródłem gazów cieplarnianych, zwłaszcza podtlenku azotu i metanu. Do amplifikacji dokładają się wyższe temperatury i zwiększona depozycja azotu. (Global Change Biology, 7 lipca 2015 roku)

53. Wpływ fitoplanktonu nie ogranicza się do Arktyki. Plankton Oceanu Południowego jest odpowiedzialny za tworzenie w okresie letnim prawie połowy kropel wody w chmurach; służy w ten sposób za czynnik chłodzący. Jako że ocieplenie zabija plankton, tych kropel ubywa, co z kolei potęguje ocieplenie. (Science Advances, 17 lipca 2015)

54. „Obserwacje pokazują, że na całym świecie lodowce są w odwrocie i tracą swą masę.” (Journal of Glaciology, lipiec 2015) Końcowe wiersze streszczenia: „Obserwacje glacjologiczne i geodezyjne (około 5.200 od 1850 roku) demonstrują, że tempo utraty masy na początku XXI wieku jest bez precedensu w skali globalnej, co najmniej w okresie obejmującym obserwacje i prawdopodobnie w całej historii, na co wskazują także rekonstrukcje z dokumentów pisemnych i ilustrowanych. Ta silna nierównowaga oznacza, iż w wielu regionach globu lodowce najprawdopodobniej poniosą dalsze straty, nawet przy stabilnym klimacie.”

55. Z badania zamieszczonego 1 września 2015 w Nature Communications pochodzą dowody, iż zwiększone zakwaszenie oceanów napędza nieodwracalne, duże przyrosty wiązań azotu i populacji kluczowych bakterii morskich zwanych trichodesmium. Jest to jeden z nielicznych mieszkańców oceanu, który potrafi „wiązać” atmosferyczny azot i tym samym udostępniać go innym organizmom. To niezwykle istotne, ponieważ całość morskiego życia – od alg po wieloryby – potrzebuje azotu, by wzrastać. Zmiana klimatu może wprowadzić trichodesmium w niemożliwy do powstrzymania tryb szybszej, wzmożonej reprodukcji i generowania niebywałych ilości azotu. Bez zdolności wyhamowania bakterie wchłoną wszelkie dostępne zasoby, co wywoła ich wymieranie i tym samym zagładę organizmów wyższych, które są od nich zależne. Przewiduje się, że nawet jeśli przez setki pokoleń poziom dwutlenku węgla ulegnie obniżeniu, proces ten wciąż będzie nieodwracalny i na ogromną skalę. We fragmencie pracy czytamy: „Mamy do czynienia z bezprecedensową ewolucyjną reakcją drobnoustrojów, ponieważ zwiększenie sprawności rozrodczej nabytej w środowisku doboru zostaje utrzymane po powrocie do środowiska rodowego.”

56. Wymarcie megafauny zarówno na lądzie, jak i na morzu doprowadziło do niedoboru mega-obornika. (Proceedings of the National Academy of Sciences, 26 października 2015) W rezultacie system kompostowania i recyklingu składników odżywczych planety jest uszkodzony. Do wyginięcia dużych zwierząt przyczyniły się również inne czynniki, ale rola odchodów megafauny w funkcjonowaniu ekosystemu była studiowana w przeszłości w niewielkim zakresie.

57. Praca badawcza zamieszczona 26 listopada 2015 w Science donosi o szybkim wzroście coccolithophyceae w odpowiedzi na zwiększone koncentracje dwutlenku węgla. W perspektywie krótkoterminowej glony te utrudniają usuwanie dwutlenku węgla z atmosfery.

58. „Widoczna wrażliwość oddychania [drzew] na nocne temperatury, które zgodnie z prognozami wzrosną szybciej niż średnie temperatury globalne, sugeruje, iż węgiel [C] zmagazynowany w lasach tropikalnych może być podatny na przyszłe ocieplenie,” ustaliło badanie udostępnione 7 grudnia 2015 przez Proceedings of the National Academy of Sciences. Autorzy podkreślają, że cieplejsze noce mogą w rzeczywistości wywierać dużo większy wpływ na atmosferę planety niż cieplejsze dni – co ostatecznie może doprowadzić do wprowadzenia do atmosfery większej ilości węgla.

59. Według analizy opublikowanej 18 grudnia 2015 w Science Advances „liczne duże drzewa tropikalne o znacznym wkładzie w magazynowanie węgla wykorzystują duże kręgowce do rozsiewania nasion i regeneracji, jednakże wielu owocożercom zagrażają polowania, nielegalny handel i utrata siedlisk. […] Ustaliliśmy, że eliminacja fauny może poważnie zmniejszyć składowanie dwutlenku węgla, nawet jeśli zniszczona zostanie tylko niewielka część drzew o dużych nasionach.” Zmiana klimatu powoduje więc utratę siedlisk zwierząt i zmniejsza zdolność lasów tropikalnych do przechowywania węgla – tworzy w ten sposób samowzmacniającą się pętlę dodatniego sprzężenia zwrotnego.

60. W internetowym wydaniu Proceedings of the National Academy of Sciences z 22 grudnia 2015 znalazła się praca badawcza wykazująca związek między arktycznym lodem morskim i regionalnymi opadami atmosferycznymi. Jej fragment zawiera następujące zdania: „Na globalny klimat swój wpływ wywiera arktyczny cykl hydrologiczny, regulowany częściowo przez lód morski, który kontroluje parowanie i opady atmosferyczne. […] Ustaliliśmy, że niezależne, bezpośrednie oddziaływanie lodu morskiego na procentowy wzrost arktycznej wilgoci […] prawdopodobnie powoduje zwiększenie opadów i zmiany w bilansie energetycznym, wnosząc znaczną niepewność w prognozy klimatyczne.” Jak wyraził to główny autor analizy, „Jeśli usuniesz lód morski z obszaru Arktyki, sprawisz, że ocean będzie w kontakcie z atmosferą, co prowadzi do odparowania większej ilości wody, która generuje opady.”

61. Zgodnie z ustaleniami badania opisanego 10 marca 2016 w Nature biosfera lądowa jest źródłem netto gazów cieplarnianych: „Odkryliśmy, że łączny potencjał ocieplenia równoczesnych emisji biogennego metanu i podtlenku azotu jest około dwukrotnie większy niż efekt chłodzenia wynikający z globalnego, lądowego poboru dwutlenku węgla w latach 2001-2010. Rezultatem jest skumulowany, dodatni wkład netto trzech gazów cieplarnianych w planetarny budżet energetyczny.”

62. Analiza badawcza przedstawiona 14 marca 2016 w Nature Geoscience zawiera te oto kluczowe zdania: „Lodowe kliny są powszechną podpowierzchniową cechą regionów wiecznej zmarzliny. Powstają poprzez powracające, spowodowane mrozem pęknięcia i narastające przez setki tysięcy lat lodowe żyły. […] Odkryliśmy, że zachodzące w ostatnich dziesięcioleciach topnienie na szczytach lodowych klinów oraz późniejsze zapadanie się terenu w skali decymetrowej jest w Arktyce zjawiskiem powszechnym. Mimo iż temperatury wiecznej zmarzliny wzrastają stopniowo, ustaliliśmy, że degradacja lodowych klinów występuje w okresach krótszych niż dziesięć lat. […] Przewidujemy, że degradacja lodowych klinów i hydrologiczne zmiany związane z wynikłym różnicami zapadania gruntu będą powiększać się i pomnażać na szybko ocieplających się obszarach wiecznej zmarzliny.”

Władimir Romanowskij, profesor geofizyki Uniwersytetu Alaska w Faibanks, który dla potrzeb badania monitorował degradację lodowych klinów w lokalizacjach na terenie Kanady, powiedział, że ogólne wnioski z badania były oszałamiające. W wywiadzie towarzyszącym publikacji powiedział: „Nie spodziewaliśmy się, że zobaczymy dramatyczne zmiany. […] Wydarzenia te nie miały w Arktyce miejsca od co najmniej 60 lat.”

63. Zwiększone koncentracje atmosferycznego dwutlenku węgla zakwaszają deszczówkę. Rezultatem jest względnie słaba postać kwasu węglowego. Deszcz pada na wapienie i pokrewne skały węglanowe, uwalniając tym samym do atmosfery zawarty w nich dwutlenek węgla. Im silniejszy staje się kwas węglowy, tym bardziej rozpuszcza wapień, co prowadzi do uwolnienia większej ilości dwutlenku węgla.

64. Według badania zamieszczonego 22 czerwca 2016 w Nature Communications, na północnych krańcach Ziemi kwitną glony o truskawkowym kolorze. Im więcej tych wykwitów, tym więcej topniejącego śniegu. Niezamrożona woda stymuluje dalszy wzrost tych mikroorganizmów. I tak dalej. Jest to samonapędzająca się pętla sprzężenia zwrotnego odmiany nieodwracalnej. Zacytuję ze streszczenia: „Czerwony śnieg, częste siedlisko glonów zakwitających po rozpoczęciu procesu topienia, odgrywa kluczową rolę w zmniejszaniu albedo. Nasze dane ujawniają, że czerwone algi śnieżne są zarówno kosmopolityczne, jak również niezależnie od czynników geochemicznych i mineralogicznych właściwych dla danej lokalizacji. Wzorce różnorodności glonów śnieżnych, pigmentacji, a tym samym albedo, są wszechobecne w całej Arktyce, zaś redukcja albedo przyspiesza topnienie śniegu i zwiększa obszar odsłoniętego lodu i okres jego odsłonięcia. Oszacowano, że w trakcie jednego sezonu topnienia ogólny spadek albedo śniegu spowodowany przez rozkwity śniegowych glonów o czerwonym zabarwieniu może wynosić 13%. Niezmiennym tego rezultatem będzie wyższe tempo topnienia.”

65 & 66. Ustalenia badawcze zawarte w internetowej edycji Nature z 11 lipca 2016 wyczerpująco dokumentują jedno z najważniejszych przeobrażeń planetarnych będących wynikiem ocieplenia klimatu: zmianę dystrybucji chmur nad całą Ziemią. Rozszerzyła ona subtropikalne strefy suche, zlokalizowane na obu półkulach pomiędzy 20 i 30 stopniem szerokości geograficznej, jak również podniosła wierzchołki chmur. Każda z tych zmian pogarsza ogólne ocieplenie globu. Według artykułu Washington Post, towarzyszącego publikacji badania, każda z tych zmian stanowi dodatnie sprzężenie zwrotne zmiany klimatu.

67. Badanie zrelacjonowane 25 lipca 2016 w Nature Geoscience potwierdza i kwantyfikuje od dawna panujące podejrzenie o tym, że ocieplająca się Ziemia zmniejsza zdolność roślin lądowych do magazynowania węgla. Redukcja ta prowadzi do wzrostu atmosferycznych koncentracji CO2, co podnosi poziom globalnej temperatury i zasila samonapędzający się mechanizm dodatniego sprzężenia zwrotnego zmiany klimatu.

→ Analiza przedstawiona 1 września 2016 w piśmie Weather wykazała, że w 2006 roku wegetacja planety osiągnęła szczyt absorpcji atmosferycznego dwutlenku węgla. Od tego czasu zdolność roślinności do pochłaniania CO2 raptownie spada. Według Jamesa Currana, współautora badania i byłego szefa szkockiej Agencji Ochrony Środowiska, jest to pierwszy dowód na to, iż przekraczamy krytyczny punkt nieodwracalnej zmiany klimatu. Wiadomość ta zaszokowała środowisko naukowe. Wcześniejsze szacunki zakładały, że swój maksymalny poziom konsumpcji dwutlenku węgla rośliny osiągną najwcześniej w 2030. Tymczasem nastąpiło to 10 lat temu. W samym 2014 redukcja absorpcji CO2 była równowartością rocznych emisji Chin. „W przyszłym sezonie spadek może już odpowiadać połączonym emisjom Chin i Australii,” wyjaśnia Curran. „Każdego roku jest gorzej. Nadejdzie moment, w którym rośliny i drzewa przestaną pochłaniać CO2 i biosfera stanie się wyłącznie jego emitorem.”

68. Naukowcy z Instytutu Technologicznego Massachusetts (MIT) odkryli, że rosnące temperatury ograniczają zdolność oceanu do magazynowania węgla. Ogromne populacje planktonu pochłaniają CO2 z wód powierzchniowych i wykorzystują go w procesie fotosyntezy, generując w ten sposób energię na potrzeby przetrwania. Gdy plankton obumiera, opada na tysiące metrów, zabierając ze sobą ten atmosferyczny węgiel. Badanie opublikowane 22 czerwca 2017 w czasopiśmie Limnology and Oceanography Letters wykazało, iż efektywność tego oceanicznego eksportu maleje wskutek ocieplenia Ziemi; coraz mniej planktonu opada na duże głębokości. W ciągu ostatnich 30 lat, kiedy na całym świecie odnotowano wzrost temperatur, ilość węgla usunięta i przechowywana w oceanicznej toni spadła o 1.5% – wartość ta odpowiada całkowitym rocznym emisjom dwutlenku węgla Wielkiej Brytanii.

Kiedy plankton umiera lub zostaje spożyty, zbiór procesów zwanych „pompą biologiczną” przenosi tonące cząsteczki węgla do głębokiego oceanu. Część tego „opadu śniegu morskiego” zostaje spożytkowana przez organizmy, a reszta ulega chemicznemu rozkładowi. Duża ilość węgla pozostaje w głębinach przez setki, a nawet tysiące lat. Gdyby nie to magazynowanie, Ziemia byłaby jeszcze cieplejsza. Uczeni z USA, Australii i Kanady postanowili sprawdzić, jak skutecznie „pompa biologiczna” wychwytuje węgiel. Swoją uwagę zogniskowali na tzw. strefie eufotycznej. Tę znajdującą się blisko powierzchni warstwę wód penetruje wystarczająca ilość światła, by mogło dojść do fotosyntezy. Okazało się, że w niektórych regionach Wszechoceanu takie strefy dużego nasłonecznienia mają większą głębokość. Szacujemy, iż „pompa biologiczna” przenosi dwa razy więcej węgla zatrzymującego ciepło, niż wskazywały na to wcześniejsze szacunki. Zjawisko to ma miejsce w całym Wszechoceanie. A zatem nawet niewielkie zmiany jego wydajności mogą znacznie zmienić poziomy dwutlenku węgla w atmosferze, a tym samym globalny klimat, napisał Ken Buesseller, główny autor pracy badawczej zamieszczonej 5 maja 2020 r. w Proceedings of the National Academy of Sciences.

Podmorskie upały są bezpośrednią konsekwencją nagłej zmiany klimatu. Ich częstotliwość i intensywność rośnie wraz z temperaturami planety. Zaburzają one funkcjonowanie całych ekosystemów i uśmiercają miliardy mieszkańców podwodnego świata. Dwuletnia fala ciepła tymczasowo osłabiła tzw. biologiczną pompę Pacyfiku – arcyważny mechanizm, który przenosi węgiel z powierzchni oceanu do głębin. Podobne upały zmniejszają biologiczną rolę oceanu jako pochłaniacza dwutlenku węgla. – mówi dr Steven Hallam, mikrobiolog z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej i autor badania. Wszechocean jest globalnym rezerwuarem atmosferycznego CO2. Skoro podmorskie fale gorąca redukują zdolność pochłaniania tego gazu cieplarnianego, to rezerwuar się kurczy, a w atmosferze pozostaje więcej dwutlenku węgla. – dodaje dr Colleen Kellogg z Instytutu Hakai. [Communications Biology, 22 października 2021 r.]

69. Na całym świecie nasila się zjawisko „globalnego brązowienia”, które blokuje promienie słoneczne w jeziorach i rzekach. Przyczyną jest globalne ocieplenie, które intensyfikując cykl hydrologiczny Ziemi, sprawia, że coraz więcej martwej materii organicznej – m.in. resztek roślin, ściółki – spływa z lądu do cieków wodnych. W ciemniejących akwenach zaczynają dominować bakterie nie uczestniczące w procesie fotosyntezy: żywiąc się związkami organicznymi, produkują dwutlenek węgla jako odpad, który następnie trafia do atmosfery i potęguje globalne ocieplenie. (New Scientist, 6 stycznia 2016)

70. Fitoplankton to mikroskopijne rośliny, które odgrywają kluczowa rolę w długoterminowym usuwaniu dwutlenku węgla z atmosfery. Badanie zamieszczone 14 marca 2018 w Nature pokazało, że powszechnie stosowany przez fitoplankton mechanizm pozyskiwania żelaza wymaga udziału jonów węglanowych. Rosnące stężenia atmosferycznego CO2 powodują zakwaszenie oceanu i redukcję węglanu. Ta utrata upośledza zdolność fitoplanktonu do zdobywania wystarczającej ilości odżywczego żelaza, warunkujacej wzrost roślin. Zakwaszenie oceanu będzie przybierać na sile i zmniejszać koncentracje jonów węglanowych na powierzchni morza. „Nasza analiza ujawnia ‚mechanizm dodatniego sprzężenia zwrotnego’ aktywnego w tych częściach oceanu, w których żelazo już teraz hamuje rozwój fitoplanktonu”, powiedział główny autor pracy badawczej Jeff McQuaid z Instytutu Oceanografii Scrippsa. „W tych regionach wysokie koncentracje atmosferycznego dwutlenku węgla mogą powstrzymywać wzrost fitoplanktonu, co ogranicza zdolność oceanu do absorpcji CO2, a tym samym potęguje jego akumulację w atmosferze”.

71. Badanie opublikowane 27 czerwca 2018 w Nature Communications dowodzi, że silniejsze wiatry zachodnie nad Oceanem Południowym mogły być przyczyną nagłego wzrostu koncentracji atmosferycznego dwutlenku węgla i temperatur około 16 000 lat temu. Wiatry zachodnie przybrały na sile, kiedy zmniejszyły swój zasięg w pobliżu Antarktydy, co wywołało efekt domina, w wyniku którego nastąpiło uwolnienie CO2 z Oceanu Południowego do atmosfery. Obecnie obserwujemy podobny proces redukcji zasięgu i wzmocnienia wiatrów, będący wynikiem spowodowanej przez cywilizację przemysłową zmiany klimatu. Jego wpływ na stężenia CO2 i wartości temperatur będzie podobny jak dawniej. Silniejsze wiatry przeobraziły wówczas cyrkulację oceanu, potęgując formowanie się przydennych warstw wody wzdłuż wybrzeża Antarktydy i zwiększając transport wód bogatych w węgiel z głębokiego Oceanu Spokojnego na powierzchnię Oceanu Południowego. W rezultacie doszło do emisji 100 gigaton [Gt] dwutlenku węgla.

72. Las usuwa z atmosfery metan. Czynią to bakterie żyjące w jego glebach. Coraz bardziej intensywne opady atmosferyczne – symptom zmiany klimatu – zaburzają ten ważny proces. Powstaje w ten sposób pętla dodatniego sprzężenia zwrotnego, która potęguje globalne ocieplenie. Zidentyfikowała ją praca badawcza opublikowana 21 sierpnia 2018 w Proceedings of the National Academy of Sciences. Jej autorzy odkryli, że na całym świecie zdolność gleb leśnych do pochłaniania CH4 została zawyżona o ponad 50%. W obliczeniach wykorzystano dane pochodzące z dwóch lokalizacji objętych programem „Długoterminowych badań ekologicznych”. Monitorowanie trwało przez 14 i 18 lat. Wyniki były jednoznaczne: absorpcja metanu przez gleby leśne odnotowuje globalny spadek. Najgorsza sytuacja panuje w regionach, gdzie zwiększa się ilość opadów. Trend nie jest uwzględniany w modelach, dlatego atmosferyczne koncentracje CH4 wzrosną szybciej i osiągną wyższy poziom, niż wskazują na to dotychczasowe prognozy.

73. Badanie opublikowane 23 stycznia 2019 r. w Nature wykazało, że obecna zdolność kontynentów do wychwytywania cywilizacyjnych emisji CO2 zdradza oznaki znacznego spadku. Naukowcy z Uniwersytetu Columbii ustalili, w jaki sposób wpływają na nią zaburzenia cyklu hydrologicznego Ziemi, takie jak susze czy powodzie. Dane z modeli planetarnych pozwoliły im sprecyzować poziom redukcji produktywności [netto] biomu (Net Biome Productivity – NBP) – ilości węgla, którą region zyskuje lub traci w określonym czasie ze względu na wahania wilgotności gleby. Wynik zaskoczył uczonych. „Widzieliśmy, że wartość NBP – w tym przypadku przyrost [netto] lądowego węgla – byłaby faktycznie prawie dwa razy wyższa, gdyby nie zmiany wilgotności ziemi”, powiedziała Julia Green, współautorka pracy. Innymi słowy, grunty wchłonęły o połowę mniej dwutlenku węgla, niż powinny. Obserwujemy bardzo niebezpieczne sprzężenie zwrotne: zmiana klimatu zwiększa częstotliwość i intensywność ekstremalnych zjawisk pogodowych, które ograniczając zdolność lądu do wychwytywania CO2, potęgują zmianę klimatu.

74. Naukowcy, którzy przez trzy lata monitorowali torfowisko na Alasce, zidentyfikowali kolejny mechanizm dodatniego sprzężenia zwrotnego klimatu. Wyniki swoich obserwacji przedstawili 4 lutego 2018 r. na witrynie American Association for the Advancement of Science. Globalne ocieplenie powoduje wcześniejsze nadejście wiosennych opadów. Skuty lodem grunt (wieczna zmarzlina) ma kontakt z ciepłą wodą, co stymuluje bardzo intensywną aktywność biologiczną i uwalnia więcej metanu: na odcinku mokradeł w lesie iglastym położonym wewnątrz Alaski emisje tego gazu wzrosły o 30%. Rośliny po prostu oszalały, a emisje metanu dosłownie wystrzeliły, powiedziała Rebecca Neumann, inżynier środowiska z Uniwersytetu Waszyngtońskiego w Seattle i główna autorka badania. Deszcz padał, gdy ziemia była zimniejsza od powietrza. Ciepła woda nasycała zamarznięty las, wlewała się do torfowiska i roztapiała miejscowo marzłoć w warunkach beztlenowych: podziemne społeczności mikroorganizmów zareagowały przekształceniem materii organicznej w potężny gaz cieplarniany. Wiosna pojawia się już wcześniej na całej półkuli północnej, z Arktyką włącznie, i wywiera wpływ na ekosystemy, jakiego uczeni nie byli w stanie przewidzieć. W cieplejszym świecie jest więcej parowania, a zatem więcej opadów. Nowe ustalenia z Alaski pokazują, iż wprowadzą one do atmosfery dużo więcej metanu, niż się spodziewano.

75. Praca badawcza zamieszczona 25 lutego 2019 r. w Nature Geoscience odkryła, że rosnące emisje gazów cieplarnianych mogą spowodować zanik morskich stratusów. Takie zdarzenie podniosłoby średnią temperaturę powierzchni planety o ~8°C. Modele pokazały, że krytycznym poziomem zbiorczych koncentracji CH4, N2O, CO2 i H2O jest odpowiednik 1200 ppm (części na milion) dwutlenku węgla. Nasze wyniki ujawniły fakt, że istnieją niebezpieczne progi zmiany klimatu, o których nie mamy pojęcia, powiedział Tapio Schneider z Caltech. Uczony dodał, że 1200 ppm to jedynie przybliżona wartość szacunkowa. Autorzy stworzyli model sekcji atmosfery znajdującej się nad oceanem podzwrotnikowym i dzięki symulacji mogli śledzić zachowanie chmur. Gdy stężenia CO2 przekroczyły 1200 ppm, niestabilność stratusów doprowadziła do skoku temperatury. Według ostrożnych obliczeń Narodowej Służby Oceanicznej i Meteorologicznej USA (NOAA) łączne koncentracje gazów cieplarnianych na początku 2019 r. wynoszą co najmniej ~500 ppm CO2. Do 1200 ppm brakuje 700 ppm. Skoro 1 ppm jest równa 7,81 Gt CO2, to odpowiednikiem 700 ppm jest 5 467 Gt CO2. Dekadowy GWP metanu (potencjał tworzenia efektu cieplarnianego) 130 razy przewyższa GWP dwutlenku węgla. Zatem wystarczy uwolnienie ~42 Gt, by osiągnąć granicę 1200 ppm CO2. Badacze Wschodniego Arktycznego Szelfu Syberyjskiego ostrzegają, że w każdej chwili może dojść do erupcji 50 Gt metanu. Analiza z listopada 2018 r. ustaliła, iż wzrost średniej temperatury Ziemi o 5°C/6°C wystarczy, by pozbawić ją większości życia.

Dane z naziemnych i satelitarnych pomiarów blasku planety (tj. światła od niej odbitego, które rozjaśnia nocną stronę Księżyca) obejmujące okres 1998–2017 ujawniły, że w ciągu dwóch dekad doszło do poważnego osłabienia albedo Ziemi. W 2017 r. odbijała ona około pół wata mniej światła na metr kwadratowy niż w 1998 r., przy czym większość tego spadku nastąpiła w 2015–2017. Obserwowana zmiana współczynnika odbicia nie korelowała z okresowymi zmianami jasności Słońca. Wyniki dostarczone przez System Energii Promieniowania Chmur i Ziemi (CERES) NASA wykazały, że ostatnio zmalała ilość jasnych chmur, które przemieszczają się nisko nad wschodnim Pacyfikiem. Powodem są coraz cieplejsze wody oceaniczne.

Przyciemnienie Ziemi oznacza, że system klimatyczny zatrzymuje więcej energii słonecznej. Trafiając do atmosfery i oceanów, dodatkowe promieniowanie podwyższa temperatury planety. Już w 2017 r. było ono równe całkowitemu wymuszaniu klimatycznemu, za które w minionym dwudziestoleciu odpowiadała cywilizacja przemysłowa. To naprawdę niepokojące.powiedział Edward Schwieterman, planetolog z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Riverside. Wielu naukowców miało nadzieję, że cieplejsza Ziemia będzie miała więcej chmur i wyższe albedo, co z kolei pomoże złagodzić ocieplenie i zrównoważyć system klimatyczny. Niestety, jest odwrotnie. [Geophysical Research Letters, 29 sierpnia 2021 r.]

76. Badanie zamieszczone 25 marca 2019 r. w Nature Communications ujawniło, że zasilane zmianą klimatu, coraz częstsze i intensywniejsze burze mogą na trwałe zmienić lasy tropikalne rejonu Atlantyku. W konsekwencji nastąpi poważna redukcja różnorodności biologicznej, zaś do atmosfery trafi więcej węgla. Huragan Maria, który w 2017 r. uderzył w Puerto Rico, zniszczył najwięcej drzew w historii – najbardziej ucierpiały stare, masywne gatunki, uważane za szczególnie odporne na ekstremalne zjawiska pogodowe. Nawałnice zabiją lub połamią więcej drzew. Czynniki, które w przeszłości chroniły wiele z nich, zwyczajnie znikną, powiedziała Maria Uriarte z Instytutu Ziemi Uniwersytetu Columbia, główna autorka analizy. Lasy staną się niższe, mniejsze i niemal jednolite, ponieważ nie będą miały czasu na odnowienie. Maria była huraganem czwartej kategorii – wiała z prędkością 250 kilometrów na godzinę i zrzuciła w niektórych lokalizacjach prawie metr deszczu. Wiele drzew zostało pozbawionych liści, przełamanych lub wyrwanych z korzeniami. Żywioł uśmiercił lub poważnie uszkodził 20-40 milionów drzew, czyli od dwóch do trzech razy więcej niż dotychczasowe burze. Blisko połowa roślin z połamanymi pniami obumiera w ciągu dwóch, trzech lat, wyjaśniła Uriarte. Zagłada wielu gatunków drzew wywiera kaskadowy wpływ na leśną florę i faunę, zmienia też dynamikę wzrostu lasów, które zamiast sekwestrować węgiel, stają się emiterami CO2 netto. Rozkład powalonych drzew nie zostaje zrównoważony przez pojawienie się ich następców.

77. Oceany świata pochłaniają około jedną czwartą dwutlenku węgla uwalnianego rokrocznie do atmosfery przez cywilizację przemysłową. Za proces ten w znacznym stopniu odpowiada fotosyntetyczny plankton, ponieważ asymiluje węgiel. Kiedy plankton obumiera i tonie, zabiera węgiel ze sobą. Część tego organicznego deszczudostaje się do głębokiego oceanu, gdzie przez stulecia jest izolowana od atmosfery. Jednak liczne szczątki nie docierają tak daleko, gdyż po drodze służą za pokarm bakteriom tlenowym. Podczas oddychania organizmy te pobierają tlen i wydalają dwutlenek węgla. Większość zregenerowanego CO2 powraca i ponownie staje się składnikiem powietrza. Według badania zamieszczonego 29 kwietnia 2019 r. w Proceedings of the National Academy of Sciences regeneracja dwutlenku węgla może przyspieszyć w wielu regionach świata wskutek ocieplenia oceanicznych wód. Zmniejszy to zdolność głębokich oceanów do zatrzymywania węgla. Analiza pokazała, że w wielu przypadkach bakterie konsumują na płytszych głębokościach więcej planktonu, niż szacowano, a sprzyjające temu warunki rozprzestrzeniają się wraz ze wzrostem temperatur wody. Do tej pory wielu naukowców sądziło, iż większość materii organicznej wytwarzanej blisko powierzchni tonie, w związku z czym gros regeneracji CO2 odbywa się w głębokim oceanie. Tymczasem pomiary dokonane przez autorów badania ujawniły, że tak naprawdę tylko około 15% materiału dociera tak głęboko, zaś reszta jest przekształcana z powrotem w dwutlenek węgla.

78. Jeziora borealne, które występują na północy, odgrywają znaczącą rolę w globalnym obiegu węgla. Często są one aktywne biologicznie ze względu na obecność materii organicznej w słupie wody i osadach dennych. Jako że mikroby rozkładają tę materię, stężenie dwutlenku węgla przekracza poziom nasycenia w wielu akwenach. W konsekwencji część gazu jest uwalniana do atmosfery. W swojej pracy badawczej zamieszczonej w czerwcu 2019 r.przez Uniwersytet Jyväskylä absolwent uczelni Petri Kiuru przyjrzał się obiegowi węgla w jeziorach borealnych za pomocą modelu, który opisuje czasową ewolucję rozkładu temperatury, a także jakości wody. Analiza skupiła się w szczególności na wymianie dwutlenku węgla między słupem wody a atmosferą. Kolejnym jej celem było też oszacowanie wpływu zmiany klimatu na dynamikę jeziornego węgla. Postępujący wskutek globalnego ocielenia wzrost temperatury powietrza i rocznych opadów rozgrzewa jeziora i zwiększa ilość materii organicznej trafiającej do nich z zewnątrz. Wynik badania wskazuje na to, że czynniki te zwiększą koncentracje dwutlenku węgla w jeziorach i tym samym jego emisje do atmosfery.

79. W 2017 r. na 1000-kilometrowym odcinku północnego wybrzeża Australii obumarły rozległe połacie lasów namorzynowych. To wywołane zmianą klimatu zdarzenie zaszokowało naukowców. Jednak jego skutki były poważniejsze od spodziewanych. Uczeni z Uniwersytetu Southern Cross odkryli, że uśmiercone drzewa wprowadziły do atmosfery znaczne ilości metanu. Po raz pierwszy udało się skwantyfikować emisje z łodyg tych roślin. Zgodnie z wynikami analizy przedstawionej 17 czerwca 2019 r. w New Phytologist martwe mangrowia uwalniają około osiem razy więcej CH4 niż żywe. Systemy namorzyn sekwestrują też „niebieski węgiel” – magazynują CO2 wchłaniany z powietrza. Autorzy badania nie kryją zaniepokojenia. Przypadek katastrofalnej śmierci lasów namorzynowych w australijskiej Zatoce Karpentaria może stać się normą, powiedział doktorant Luke Jeffrey. Według obserwacji z 2000 r. całkowity globalny obszar mangrowii wynosi 137 800 kilometrów kwadratowych.

80. Naukowcy analizujący zdjęcia satelitarne ustalili, że Ziemia staje się coraz mniej zielona. Wzrost roślin odnotowuje spadek na całym świecie. Przyczyną trendu jest (nagła) zmiana klimatu. Badanie opublikowane 14 sierpnia 2019 r. w Science Advances ujawniło, iż globalna ekspansja roślinności zatrzymała się pod koniec lat 90. Od tego czasu ponad 50% krajobrazów zielonych doświadcza „brązowienia”, czyli zanikającego wzrostu roślin. Dane klimatyczne sugerują, że redukcja jest związana z miernikiem znanym jako deficyt prężności (ciśnienia) pary – różnica między ilością wilgoci faktycznie zatrzymywaną przez powietrze a ilością maksymalną, którą może ono zatrzymać. Wysoki deficyt określa się też mianem suszy atmosferycznej; od 20 lat ogarnia ona ponad połowę roślinności planety. Wysychanie – symptom zaburzenia systemu klimatycznego – będzie przyspieszać: mniej roślin oznacza mniej absorpcji emitowanego przez cywilizację dwutlenku węgla.

81. Oceany absorbują ponad 40% dwutlenku węgla emitowanego przez cywilizację przemysłową. Proces wywiera niszczycielski wpływ m.in. na organizmy budujące swoje ciała z wapnia. Dla wapniejącego fitoplanktonu – E. huxleyi to najliczniejszy jego gatunek – dodatkowy węgiel zapewnia większą ilość paliwa do wytwarzania łusek. Niestety, jest to korzystne tylko do pewnego momentu. Analiza, której wnioski przybliżono 8 lipca 2016 r. w Science Advances, pokazała, iż coraz bardziej zakwaszone wody oceaniczne prowadzą do dezintegracji koralowców i skorupiaków, których muszle wykonane są z tego samego materiału, co łuski E. Huxleyi. Ostatecznie fitoplankton porzuci proces wapnienia. Utrata apetytu na węgiel oznacza, że pozostanie go więcej w środowisku. Tym samym ocieplenie Ziemi przyspieszy.

82. W dniu 26 sierpnia 2019 r. czasopismo Nature Climate Change zamieściło badanie nad skutkami zmian w okrzemkach – arktycznym fitoplanktonie, który jest głównym uczestnikiem globalnego cyklu węglowego – wywołanych przez cywilizacyjne emisje CO2. Dzięki gęstym, szklistym strukturom organizmy te toną o wiele szybciej niż inne gatunki fitoplanktonu, co oznacza, że zwiększają przenoszenie węgla na dno morskie, gdzie jest on magazynowany przez tysiąclecia. Podczas eksperymentu społeczność antarktycznego fitoplanktonu wystawiono na działanie wyższego poziomu kwasowości wód. Następnie dokonano pomiaru tempa, w jakim użyła ona rozpuszczonej krzemionki do budowy komórek. Kwaśna woda zmniejszyła gatunki, co zredukowało całkowitą ilość wytwarzanej przez nie krzemionki. W konsekwencji okrzemki nie były wystarczająco ciężkie, by szybko opaść na dno i bezpiecznie przechować węgiel z dala od atmosfery. Podczas analizy poszczególnych komórek stwierdzono, iż wiele gatunków wykazuje wysoką wrażliwość na większe zakwaszenie – ich indywidualne tempo krzemowania spadło o 35–80%. Najbardziej niepokojące jest to, że ujawniła się ona przy poziomie pH oceanów, który zostanie osiągnięty w tym stuleciu. Załamanie produkcji krzemionki spotęguje globalne ocieplenie.

83. Ocieplający się klimat i topniejąca wieczna zmarzlina potęgują emisje gazów cieplarnianych z rzek i jezior Syberii Zachodniej (wśród nich jest Ob – jedna z największych rzek świata). Swietłana Serikowa z Uniwersytetu w Umeå opisała ten fakt w swojej dysertacji z września 2019 r. Permafrost stanowi ponad 40% lądowej powierzchni Syberii Zachodniej. Kiedy wieczna marzłoć topnieje, zamrożony przez tysiące lat węgiel przedostaje się do akwenów, skąd trafia do atmosfery w postaci gazów cieplarnianych. Serikowa odbyła kilka wypraw terenowych. Podczas liczącej 1 500 kilometrów podróży z południa regionu aż do Oceanu Arktycznego dokonała pomiarów koncentracji gazów cieplarnianych uwalnianych przez rzeki i jeziora w różnych latach i porach roku. Odkryłam, że rzeki i jeziora Syberii Zachodniej są źródłami emisji gazów cieplarnianych do atmosfery, których wielkość różni się w zależności od stanu wiecznej zmarzliny, powiedziała badaczka. Największe stężenia gazów cieplarnianych wydobywających się z rzek zarejestrowałam na tych obszarach, gdzie postępuje rozpad permafrostu. W przypadku jezior najwięcej emisji było w miejscach, gdzie wieczna marzłoć nie utraciła jeszcze swojej stabilności, wyjaśniła Serikowa. Wyniki pokazują, że emisje gazów cieplarnianych ze wszystkich rzek i jezior Syberii Zachodniej przekraczają już ilość węgla, jaką równocześnie transportują do Oceanu Arktycznego. Realia te nie są odzwierciedlone w najnowszym modelowaniu klimatu.

84. Badanie zamieszczone 12 listopada 2019 r. w Nature Communications odkryło, że bakterie adaptują się do wyższych temperatur poprzez przyspieszenie oddychania. W ten sposób uwalniają więcej węgla, co z kolei przyspiesza zmianę klimatu. W odpowiedzi na wzrost globalnych temperatur bakterie i pokrewne im archeony – czyli inaczej prokarionty, które występują na każdym kontynencie i stanowią około połowę całkowitej masy wszystkich ziemskich organizmów – spotęgują ocieplenie Ziemi znacznie gwałtowniej, niż prognozowano. Naukowcy z londyńskiego Imperial College zestawili dane zmian częstości oddechów u 482 prokariontów. Wynik pokazał, że gros gatunków będzie produkować dużo więcej węgla, niż sądzono wcześniej. Dr Samraat Pawar, główny badacz z Wydziału Nauk Przyrodniczych uczelni, powiedział: Na przestrzeni godzin i dni poszczególne prokarionty zwiększają swój metabolizm i wytwarzają więcej dwutlenku węgla. Istnieje maksymalna temperatura, w której metabolizm traci wydajność. Jednak w dłuższej perspektywie, na przestrzeni lat, społeczności będą ewoluować i poprawią tę wydajność. Pozwoli im to dalej zwiększać metabolizm i tym samym wydalanie węgla. Rosnące temperatury powodują efekt ‚podwójnego uderzenia’: poprawiają funkcjonowanie licznych społeczności prokariotycznych zarówno w perspektywie krótko-, jak i długoterminowej. W rezultacie wzbiera ich wkład w globalne emisje węgla i wynikający z nich wzrost temperatur.

85. Postępujące zakwaszenie Oceanu Spokojnego u wybrzeży Japonii północnej zwiększa tempo naturalnej produkcji podtlenku azotu (N2O) – gazu cieplarnianego niszczącego warstwę ozonową. Taki wynik przyniosło badanie przeprowadzone przez naukowców z Tokijskiego Instytutu Technologicznego i Japońskiej Agencji Technologii i Nauk Morskich i Ziemskich. Jego szczegóły opublikowano 11 listopada 2019 r. w Nature Climate Change. Rosnące emisje dwutlenku węgla (CO2) powodują spadek pH oceanów. Jeśli ten trend zakwaszenia utrzyma się, wskaźnik generowania N2O w tej części Pacyfiku może na przestrzeni dekad wzrosnąć o 185–491%. Nasza analiza stanowi kolejny dowód na to, że wzrost koncentracji CO2 zaburza naturalne cykle biogeochemiczne, które są bardzo wrażliwe na zmiany środowiskowe, powiedział Florian Breider, główny autor pracy i szef Centralnego Laboratorium Środowiskowego Politechniki Federalnej w Lozannie.

86. Badanie opublikowane 8 stycznia 2020 r. w Nature ustaliło, że topnienie lodu morskiego na Oceanie Arktycznym przyspiesza rozpad wiecznej zmarzliny i uwalnianie dwutlenku węgla do atmosfery. Byliśmy zaskoczeni odkryciem, że topnienie permafrostu nie tylko pokrywało się z okresami najintensywniejszego ocieplenia Ziemi; było ono znacznie bardziej prawdopodobne, gdy wody Arktyki były wolne latem od lodu, powiedział Gideon Henderson z Uniwersytetu Oxfordzkiego. To odkrycie dotyczące przeszłych zachowań wiecznej marzłoci sugeruje, że spodziewana w niedalekiej przyszłości utrata arktycznego paku morskiego przyspieszy jej dezintegrację, dodał uczony. Według naukowców wywołany zanikiem lodu morskiego napływ wilgoci prawdopodobnie zwiększa pokrywę śnieżną na Syberii, która izolując podłoże od zimowego chłodu, potęguje zjawisko topnienia wiecznej zmarzliny.

87. Wcześniejsze wypuszczanie liści, wcześniejsze kiełkowanie i kwitnienie są bezpośrednią reakcją na zmianę klimatu. Synteza ponad 40 badań fenologicznych opartych na obrazowaniu satelitarnym ujawniła, że na półkuli północnej wypuszczanie liści przyspiesza od lat 80. XX wieku średnio o 45 dni na dekadę. Nowe badanie, opublikowane w 17 lutego 2020 r. w Nature Climate Change, potwierdziło, że zjawisko to potęguje roczne ocieplenie powierzchni Ziemi. Według naukowców z Instytutu Fizyki Atmosfery (USA), Laboratorium Narodowego im. Lawrence’a (USA) oraz Uniwersytetu Nauki i Technologii w Nankin (Chiny) występujące coraz wcześniej wypuszczanie liści intensyfikuje proces uwalniania pary wodnej. Większa ilość pary jest transportowana w kierunku bieguna, co powoduje anomalie związane z pokrywą śnieżną i zachmurzeniem na wysokich szerokościach geograficznych, powiedziała dr Xiyan Xu, główna autorka analizy. To właśnie tłumaczy, dlaczego na północy, poza regionami, gdzie obserwujemy wcześniejsze wypuszczanie liści, znajdują się lokalizacje doświadczające wysokich temperatur. Takie ocieplenie jest wzmacniane w regionach zimnych takich jak kanadyjski Archipelag Arktyczny, wschodnie i zachodnie krańce Syberii oraz południowo-wschodnia Wyżyna Tybetańska, ponieważ następuje tam redukcja opadów śniegu. Śnieg odbija promieniowanie słoneczne, wyjaśniła Xu. Kiedy na powierzchni jest mniej śniegu, jej zdolność do odbijania promieni maleje –zaczyna pochłaniać ich coraz więcej, przez co staje się cieplejsza. Dr Gensuo Jia, współautor badania, podkreślił, że wskutek postępującego ocieplenia data wypuszczania liści cofnie się jeszcze bardziej. Pętla dodatniego sprzężenia zwrotnego między klimatem a fenologią liści wiosennych prawdopodobnie zwiększy ocieplenie na wysokich szerokościach geograficznych, powiedział Jia. Wpływ zmiany wegetacyjnej na klimat jest ogromny wiosną, gdy topnieje śnieg – co więcej, nadchodzi wówczas letni monsun wschodnioazjatycki, a wzmocnieniu ulega południowoamerykański prąd strumieniowy.

88. W swoim badaniu zamieszczonym po raz pierwszy 21 sierpnia 2019 r. w Soil Science Society of America uczeni z Uniwersytetu Stanu Pensylwania poinformowali, że obecne modele cyklu węglowego zaniżają ilość dwutlenku węgla emitowanego podczas pory deszczowej przez gleby lasów stref umiarkowanych. Korzenie drzew i drobnoustroje wykorzystują tlen, by przekształcać zalegający w ziemi węgiel organiczny w dwutlenek węgla poprzez tzw. oddychanie tlenowe. To uwalnianie CO2 stanowi największy strumień węgla generowany i wprowadzany do atmosfery przez ekosystemy lądowe, co czyni go kluczowym składnikiem globalnego budżetu węglowego. Oddychanie tlenowe jest dominującym procesem, który intensyfikuje ten strumień. Naukowcy przekonali się teraz, że związane z warunkami deszczowymi oddychanie beztlenowe także go nasila. W aktualnych modelach ilość CO2 i O2 jest kontrolowana dzięki zużyciu tlenu i wytwarzaniu dwutlenku węgla poprzez oddychanie tlenowe, powiedziała Caitlin Hodges z Wydziału Nauki i Zarządzania Ekosystemowego. Zazwyczaj jest to wzajemnie jednoznaczny stosunek konsumpcji względem produkcji. Odkryliśmy jednak, że szczególnie latem wykrywalny jest znaczący sygnał oddychania beztlenowego powodowanego przez korzenie. Mają one większe zapotrzebowanie na tlen i wygrywają konkurencję z mikrobami, które są zmuszone przestawić się na oddychanie beztlenowe. Najostrożniejsze szacunki wskazują, iż w punktach pomiaru za co najmniej 10% całkowitego oddychania odpowiadały drobnoustroje glebowe. Jest to duża liczba, zważywszy, że nie podejrzewano wilgotnych lasów umiarkowanych o wzmożone oddychanie beztlenowe. Spodziewamy się, iż oddychanie beztlenowe stanie się częstszym zjawiskiem w tych systemach leśnych wskutek zmiany klimatu, ale nasze modele węgla glebowego jeszcze tego trendu nie uwzględniają, przyznała Hodges.

89. Międzynarodowy zespół naukowców ustalił, iż globalne ocieplenie przyspiesza nadejście wiosny, co czyni lato coraz bardziej suchym – szczególnie na półkuli północnej. W artykule opublikowanym 3 stycznia 2020 r. w Science Advances autorzy opisują konkluzje swojej analizy danych satelitarnych z okresu 1982–2011. Wskutek rozpoczynającej się wcześniej wegetacji gleba traci wodę za pośrednictwem porów znajdujących się w liściach. Proces ten powoduje wysychanie podłoża w miesiącach letnich. Mimo, że zwiększa on równocześnie ilość opadów, to nie są one wystarczające, by zrównoważyć ilość wody odprowadzanej z gleby przez rośliny. Ponadto sucha gleba prowadzi do wzrostu temperatur, ponieważ następuje redukcja chłodzenia parą. Trend jest najbardziej wyraźny w Europie wschodniej, Azji zachodniej i niektórych częściach Ameryki Północnej.

90. Arktyka jest jednym z najszybciej ocieplających się regionów świata. Analiza opublikowana 29 kwietnia 2020 r. w Nature Communications ujawniła proces będący ważną składową tego trendu. Wzrost koncentracji CO2, za który odpowiadają cywilizacyjne emisje gazów cieplarnianych, sprawia, że na półkuli północnej rośliny tracą mniej wody (należą do nich m.in. lasy położone w tropikach i średnich szerokościach geograficznych), co prowadzi do wzrostu temperatur. W tym samym czasie wzorce cyrkulacji atmosferycznej pomagają transportować ciepło z tropików w kierunku bieguna. Dochodzi nie tylko do ogrzania Arktyki, lecz także spotęgowania innych dodatnich sprzężeń zwrotnych, przyspieszających regionalną zmianę klimatu. Uczeni szacują, iż ten nowo odkryty „efekt roślinny” może stanowić blisko 10% rocznego ocieplenia Arktyki. Na niższych szerokościach geograficznych półkuli północnej wkład ten może wynosić nawet 28%. Ponieważ dokładna skala wszystkich ‚efektów roślinnych’ jest wciąż nieznana, niektóre projekcje modeli klimatycznych mogą zaniżać przyszłe tempo zmiany klimatu, zwłaszcza w Arktyce, powiedział Jin Soo Kim z Uniwersytetu Edynburskiego, współautor badania.

91. Naukowcy z Uniwersytetu Queensland ustalili, że wraz ze wzrostem temperatur spada tempo, w jakim rośliny pochłaniają dwutlenek węgla. Przez trzy lata autorzy badania opublikowanego 28 lipca 2020 r. w Journal of Geophysical Research: Biogeosciences dokonywali bezpośrednich pomiarów poziomu absorpcji CO2 przez rośliny w subtropikalnych ekosystemach przybrzeżnych na wschodzie Australii. Prof. Hamish McGowan ze Szkoły Nauk o Ziemi i Środowisku UQ (School of Earth and Environmental Sciences) powiedział: Stwierdziliśmy, iż optymalny, zdrowy dla produkcji fotosyntetycznej zakres temperatur (24,1–27,4°C) był przekraczany regularnie (przez 14–59,2% czasu), zwłaszcza w miesiącach letnich. Odkrycie nas zaszokowało i zaniepokoiło; rośliny w tych regionach po prostu nie są już w stanie pochłaniać węgla w takim samym stopniu, co dawniej. Zespół analityków zmierzył też szybkość samej fotosyntezy. Wyniki były równie alarmujące. Po wyjściu poza wspomniane spektrum temperatur zdolność roślin do absorbowania węgla doświadcza katastrofalnego spadku, wyjaśnił uczony. Mamy dowody obserwacyjne na to, że uaktywnia się szalenie niebezpieczna pętla dodatniego sprzężenia zwrotnego, która rozgrzewa Ziemię jeszcze bardziej. Problem potęguje wpływ zmiany klimatu na opady w ekosystemach subtropikalnych. Podczas gdy dalsze ocieplenie zintensyfikuje deszcze w niektórych regionach tropikalnych, w strefach podzwrotnikowych i śródziemnomorskich nastąpi ich redukcja. Doprowadzi to nieuchronnie do ograniczenia rozwoju drzew i zwiększenia ich śmiertelności. W konsekwencji potencjał tych obszarów do sekwestracji dwutlenku węgla zmniejszy się nawet bardziej. Większość obecnych modeli klimatycznych nie uwzględnia tych niuansów, przyznał prof. McGowan.

92. Globalne lasy – zwłaszcza w tropikach – pochłaniały od 25 do 30% dwutlenku węgla generowanego przez cywilizację przemysłową. Wyższe koncentracje CO2 w atmosferze stymulują wzrost drzew. Jednak badanie opublikowane 8 września 2020 r. w Nature Communications stwierdziło, że drzewa, które rosną szybko, umierają młodo i uwalniają zmagazynowany węgiel. W ostatnich dziesięcioleciach społeczeństwo skorzystało na zdolności lasów do absorbowania węgla, powiedział Steve Voelker z Kolegium Nauk o Środowisku i Leśnictwie Uniwersytetu Stanu Nowy Jork. Jednak tempo pochłaniania CO2 będzie (dodatkowo) zanikać, gdy rosnące wolno i długowieczne drzewa zostaną wyparte przez rośliny rosnące szybko, które żyją krócej i maja mniejszą odporność, dodał współautor analizy. Drzewa osiągające dojrzałość szybciej słabo bronią się przed chorobami, atakami owadów i suszą. Zwiększone stężenia CO2 pozbawiają lasy funkcji pochłaniacza dwutlenku węgla. Naukowe ustalenia zaprzeczają twierdzeniu, iż emisje węglowe z eksploatacji paliw kopalnych można „zrównoważyć” przez sadzenie drzew (lub unikanie wylesiania), podsumował wyniki analizy David Lee, profesor nauk o atmosferze z Uniwersytetu Manchesteru.

93. Globalne ocieplenie sprawia, że atmosfera staje się coraz bardziej niestabilna, z kolei oceany stają się coraz bardziej stabilne. Według międzynarodowego zespołu klimatologów ten wzrost stabilności jest większy niż przewidywano, co oznacza, iż Wszechocean będzie pochłaniał mniej węgla i będzie mniej produktywny. W stabilniejszym oceanie warstwy nie mieszają się: chłodniejsze, natlenione wody, które znajdują się niżej, nie unoszą się i nie dostarczają tlenu i składników odżywczych do wód powierzchniowych, zaś ciepłe wody powierzchniowe nie pochłaniają dwutlenku węgla i nie magazynują go w głębinach. Zdolność oceanów do pochłaniania ciepła z atmosfery i łagodzenia globalnego ocieplenia słabnie, gdy ocean staje się bardziej uwarstwiony i występuje w nim mniej mieszania, wyjaśnił Michael Mann, profesor nauk o atmosferze, dyrektor Centrum Nauk o Systemie Ziemi na Uniwersytecie Stanu Pensylwania i główny autor badania. Mniej mieszania ocieplających się wód oznacza, że powierzchnia nagrzewa się jeszcze szybciej, prowadząc przykładowo do silniejszych huraganów. Globalne modele klimatyczne zaniżają impet tych trendów. Eksperci zanurzyli się we Wszechoceanie głębiej niż dotychczasowe analizy i dysponował bardziej wyrafinowaną metodą radzenia sobie z lukami w danych. Wyniki zostały przedstawione 28 września 2020 r. w Nature Climate Change.

94. Naukowcy odkryli, że podczas susz zachodzi wiele fizycznych i chemicznych przeobrażeń, które prowadzą do poważnego i często nieodwracalnego wysychania gleb na obszarach podmokłych. Mokradła na całym świecie są niezwykle ważne, ponieważ pozwalają zachować bioróżnorodność Ziemi i magazynują ogromne ilości węgla, który w przeciwnym razie pozostałby w atmosferze i przyspieszył zmianę klimatu, mówi kierownik projektu prof. Luke Mosley z Instytutu Środowiska i Szkoły Nauk Biologicznych Uniwersytetu Adelajdy. Tereny podmokłe doświadczają już „susz wodnych” zarówno w wyniku globalnego ocieplenia, jak i podczas wydobywania lub przekierowywania wody, która trafiłaby do nich w normalnych warunkach. W badaniu opublikowanym w listopadzie 2020 r. w Earth-Science Reviews opisano, w jaki sposób susze powodują pęknięcia, zagęszczenia, zakwaszenia, utratę materii organicznej i zwiększoną emisję gazów cieplarnianych (m.in. metanu). Na poziomie globalnym gleby te są bardzo wrażliwe na skutki zmiany klimatu, powiedziała główna autorka dr Erinne Stirling z Uniwersytetu Zhejiang (Chiny) i Uniwersytetu Adelajdy.

95. Międzynarodowe badanie opublikowane 6 listopada 2020 r. w Science Advances ujawniło, że ogrzane rzeki arktyczne powodują topnienie arktycznego lodu i ocieplają atmosferę. Główne cieki wodne regionu dostarczają do Oceanu Arktycznego znacznie więcej ciepła niż w 1980 r. Naukowcy ustalili, iż jest ono odpowiedzialne za ∼10% całkowitej utraty paku szelfowego w latach 1980–2015, czyli w przybliżeniu 310 000 kilometrów kwadratowych lodu o grubości 1 metra. Proces osiąga swoje apogeum podczas wiosennych roztopów. Rzeczna woda wpada do Oceanu Arktycznego i po stopieniu lodu morskiego od spodu zaczyna ocieplać atmosferę. Analiza wykazała, że dużo więcej energii cieplnej rzek ogrzewa atmosferę niż ocean. Powietrze przemieszcza się, zatem wywiera wpływ na obszary Arktyki znajdujące się daleko od delt. Konsekwencje zaobserwowanego zjawiska były najbardziej widoczne w Arktyce Syberyjskiej, gdzie kilka dużych rzek wpływa do stosunkowo płytkiego regionu szelfowego, który rozciąga się na szerokość blisko 1 500 kilometrów od linii brzegowej. To kolejne aktywne dodatnie sprzężenie zwrotne klimatu: rosnące temperatury powietrza ogrzewają rzeki polarne, przez co do Oceanu Arktycznego trafia więcej ciepła, które topi lód morski i przyspiesza ocieplenie Arktyki. To bardzo niepokojące, ponieważ wszystkie te zmiany przyspieszają jednocześnie, powiedział Igor Polakow, oceanograf z Międzynarodowego Centrum Badań Arktycznych Uniwersytetu Alaski w Fairbanks (IARC) oraz Fińskiego Instytutu Meteorologicznego. Nagłe zmiany, jakie zachodzą od około dekady, są po prostu niewiarygodne, dodał współautor badania.

96. Pożary lasów, a także cywilizacyjne spalanie drewna, produktów ropopochodnych i innych materiałów organicznych uwalnia do atmosfery cząsteczki sadzy składające się głównie z węgla. W atmosferze cząsteczki te zmieniają nie tyko przebieg tworzenia i rozwoju chmur, lecz także ich właściwości. Zespół badawczy kierowany przez Ulrike Lohmann, profesor z Instytutu Atmosfery i Klimatu Politechniki Federalnej w Zurychu (ETHZ), po raz pierwszy zanalizował, w jaki sposób dwa rodzaje cząsteczek sadzy – aerozole, które starzeją się wskutek oddziaływania ozonu i kwasu siarkowego – wpływają na chmury i tym samym na klimat. Naukowcy ustalili, iż przy rosnącym poziomie koncentracji dwutlenku węgla w atmosferze oba rodzaje starzenia się sadzy potęgują globalne ocieplenie. Badanie opublikowano 29 września 2020 r. w Nature Geoscience.

97. Dotychczas panowało przekonanie, iż wyższe temperatury opóźniają nadejście jesieni. Badanie opublikowane 27 listopada 2020 r. w Science pokazało, iż wskutek zmiany klimatu drzewa zrzucają liście wcześniej. Odkrycie to jest niezmiernie istotne, ponieważ wcześniejsza jesień oznacza, że drzewa pochłaniają i magazynują znacznie mniej węgla, przez co są słabszym hamulcem globalnego ocieplenia, niż sądzono. Według wstępnych kalkulacji redukcja ta może wynosić około miliarda ton CO2 rocznie, czyli więcej niż 12-miesięczne emisje Niemiec. Przez dziesięciolecia zakładaliśmy, że okresy wegetacji wydłużają się, a liście opadają później, powiedział prof. Thomas Crowther z Politechniki Federalnej w Zurichu (ETH), który był członkiem zespołu badawczego. Jednak nasza analiza sugeruje, iż wyższa produktywność drzew jest równoznaczna z wcześniejszym opadem liści. Autorzy wykorzystali ponad 430 000 obserwacji w 3 800 lokalizacjach w Europie Środkowej w latach 1948-2015, a także eksperymenty i modelowanie.

98. Badanie zamieszczone 9 listopada 2020 r. w Nature Communications przyjrzało się wzorcom napędzającym śmiertelność drzew w Amazonii. Dochodzenie ujawniło, że gatunki, które rosną szybciej, zazwyczaj żyją krócej i tym samym odnotowują w danym okresie więcej zgonów. Z kolei zmiana klimatu sprawia, iż to one radzą sobie lepiej. Umierając młodo, drzewa te pochłaniają mniej węgla od roślin wolno rosnących i długowiecznych. To zła wiadomość dla klimatu, ponieważ Amazonia stanowi 12% lądowego pochłaniacza CO2.

99. Ilość mikroalg i rozpuszczonego barwnego materiału organicznego w oceanie decyduje o tym, ile światła pochłaniają wody powierzchniowe, a ile promieni słonecznych trafia na większe głębokości. Pionowa dystrybucja energii wywiera wpływ na górną temperaturę oceanu i cyrkulację ogólną. Według badania zamieszczonego 26 października 2020 r. w Geophysical Research Letters zmiana klimatu stymuluje wzrost mikroalg i rozprzestrzenia materiał organiczny, przez co wzmacnia ocieplenie powierzchni Oceanu Arktycznego. Wyniki analizy zdjęć satelitarnych barw akwenu z lat 2003–2013 opublikowane 15 października 2018 r. w Geophysical Research Letters pokazały, że zakwity mikroalg nie tylko pojawiają się w Oceanie Arktycznym wcześniej niż zwykle, lecz także pokrywają nowe miejsca. Mikroalgi (fitoplankton) zwykły rozprzestrzeniać się wiosną z dala od skutych lodem morskim wyższych szerokości geograficznych. Teraz sytuacja ulega raptownemu przeobrażeniu, ponieważ pak kurczy się szybko, rozpada się wcześniej lub nie tworzy się w ogóle.

100. Klimatolodzy polarni opracowali najwyraźniejszy historyczny zapis zachowania wiatrów zachodnich na półkuli południowej. Wyniki opublikowane 9 grudnia 2020 r. w Communications Earth and Environment opisują, w jaki sposób wiatry te nasilają się i migrują w kierunku bieguna wskutek ocieplania się klimatu. Badanie podkreśla, że obecne modele klimatyczne nie uwzględniają tego trendu. Naukowcy wykorzystali metodę datowania radiowęglowego rdzeni osadów z przybrzeżnego jeziora na subantarktycznej wyspie Marion. Na podstawie tego wyjątkowego materiału o wysokiej rozdzielczości możemy zobaczyć, jak bardzo zmienił się w ciągu ostatnich 700 lat układ wiatrów zachodnich. Patrząc w przeszłość, możemy lepiej zrozumieć, co dzieje się teraz i co może wydarzyć się w przyszłości. To oczywiste, że od lat 20. XX w. wiatry wędrują na południe. Biorąc pod uwagę prognozy globalnego ocieplenia, kierunek ten najpewniej utrzyma się, powiedziała dr Bianca Perren, paleoklimatolog z Brytyjskiej Służby Antarktycznej i główna autorka pracy. Analiza pokazuje, że zmiana klimatu „odpycha” te niosące wilgoć wiatry od Australii, Ameryki Południowej i Afryki Południowej. Bezpośrednimi tego konsekwencjami są nasilające się susze i pożary.

101. Analiza próbek tzw. zardzewiałego pochłaniacza węgla pobranych z torfowiska wiecznej zmarzliny w Szwecji ujawniła, że minerały żelaza nie są w stanie magazynować węgla organicznego. To ogromne źródło CO2 i CH4 nie jest uwzględniane w prognozach globalnego ocieplenia. Zawarty w próbkach materiał organiczny gromadził się w postaci torfu przez tysiące lat. Rozmarzanie permafrostu sprawia, że drobnoustroje uaktywniają się i rozkładają torf, wyjaśnił prof. Andreas Kappler z Uniwersytetu w Brystolu. Wiemy również, że minerały żelaza chronią węgiel organiczny przed biodegradacją w różnych środowiskach – a zatem zakładano, iż mogą być pochłaniaczem węgla nawet po rozmrożeniu wiecznej zmarzliny. Żelazo reaktywne występuje jako rodzaj rdzy i można było się spodziewać, że zatrzymuje materiał organiczny w czymś, co naukowcy nazywają „zardzewiałym pochłaniaczem węgla”. Tymczasem zespół uczonych odkrył, że mikroorganizmy wykorzystują żelazo jako pożywienie i uwalniają w ten sposób związany z nim węgiel organiczny do wody w glebie. Oznacza to, iż „zardzewiały pochłaniacz węgla” nie zapobiega ucieczce węgla organicznego z topniejącej wiecznej marzłoci. Zdaniem badaczy mechanizm ten dotyczy wszystkich obszarów, gdzie występują zlodowacenia podziemne. Wygląda na to, że węgiel związany wcześniej z żelazem jest biodostępny w stopniu wysokim, a zatem bakterie mogą go metabolizować błyskawicznie – zamieniać w gazy cieplarniane. Jest to proces, którego aktualnie nie obejmuje modelowanie zmiany klimatu, powiedziała Monique Patzer, główna autorka publikacji przedstawionej 10 grudnia 2020 r. w Nature Communications.

102. Najintensywniejsze od 30 lat opady w Afryce Wschodniej podniosły w 2018 i 2019 r. poziom wód i spowodowały powodzie o niespotykanej dotąd skali. Nowa analiza, której rezultaty przedstawiono 3 lutego 2021 r. w Environmental Research Letters, ustaliła, iż w ślad za tymi ekstremalnymi zdarzeniami pogodowymi doszło do uwolnienia dużo wyższych od normy ilości metanu z zalanych terenów podmokłych. Zespół uczonych pod kierunkiem dr. Marka Lunta ze Szkoły Doktorskiej Nauk o Ziemi Uniwersytetu w Edynburgu połączył dane satelitarne z modelem atmosferycznym, aby obliczyć wartość emisji CH4 w Afryce Wschodniej. TROPOMI, europejski instrument satelitarny wystrzelony w 2017 r., dostarczył informacji o stężeniach metanu w powietrzu atmosferycznym w niespotykanej dotąd rozdzielczości przestrzennej. Dodatkowa ilość CH4, jaka trafiła do atmosfery w ostatnich trzech miesiącach 2019 r., odpowiadała całkowitym rocznym emisjom tego gazu w Wielkiej Brytanii. – podkreślił dr Lunt. Zgodnie z projekcjami modeli klimatycznych potężne ulewy będą pojawiać się w Afryce Wschodniej coraz częściej. Nasze odkrycia pokazują, że taki scenariusz wywrze ogromny wpływ na globalne koncentracje metanu w atmosferze. – przyznał prof. Paul Palmer z Uniwersytetu w Edynburgu, jeden ze współautorów pracy.

103. Dociekania naukowe obejmujące aerozole zidentyfikowały potężny mechanizm, który przyspiesza zanikanie lodu morskiego na biegunach. Obecnie nie uwzględnia go żaden model klimatu Ziemi. Uczeni poinformowali 5 lutego 2021 r. w Science, że przeoczono ogromne źródło aerozolu tworzącego chmury na dalekiej północy i południu: jodu. Według Andrew Gettelmana z Narodowego Centrum Badań nad Atmosferą (NCAR), drobne modyfikacje zachowania aerozoli – traktowanych jako dane wejściowe w modelach klimatycznych – mogą mieć dramatyczne wręcz następstwa. Jednym z nich z pewnością będzie przyspieszenie topnienia w Arktyce. – ostrzegł Jasper Kirkby, fizyk z CERN, kierownik eksperymentu CLOUD i współautor badania.

Podobnie jak rosa skrapla się na źdźbłach trawy, para wodna w atmosferze kondensuje na aerozolach, tworząc chmury. Dwa rodzaje aerozoli mogą funkcjonować jako jądra kondensacji chmur (CCN): aerozole pierwotne (cząstki niemal każdego rodzaju: bakterie, piasek, sadza lub mgła soli morskiej) oraz aerozole wtórne (gazy śladowe, biorące udział w procesie znanym jako „tworzenie nowych cząstek”). Gdy warunki atmosferyczne są odpowiednie, światło słoneczne i ozon mogą wywołać reakcję łańcuchową, wskutek której aerozole wtórne szybko łączą się ze sobą i tworzą cząstkę złożoną z ponad miliona molekuł.

W odległych rejonach Irlandii, Grenlandii i Antarktydy uczeni zaobserwowali, że jod uwalniany naturalnie przez topniejący lód morski, glony i powierzchnię oceanu może być również niezwykle ważnym czynnikiem zasilającym proces powstawania nowych cząstek. W ciągu minionych 70 lat światowe emisje jodu potroiły się. Trend zostanie utrzymany przez topnienie paku dryfującego i przyrost ozonu na powierzchni akwenów. Rosnąca ilość molekularnego jodu oznacza kondensację pary wodnej na rosnącej liczbie cząstek. Tak rozkręca się kolejna pętla dodatniego sprzężenia zwrotnego. Postępujące zanikanie lodu morskiego odsłania coraz rozleglejsze fragmenty oceanu, czego skutkiem są wzbierające emisje jodu, pomnożenie cząstek, a tym samym chmur, które przyspieszają topnienie paku. – dodał Kirkby.

104. Autorzy analizy opublikowanej 15 stycznia 2020 r. w Science Advances postanowili sprawdzić, czy sinice wpływają bezpośrednio na planetarny budżet metanu. W tym celu wyhodowali w laboratorium 13 ich odmian z różnych środowisk i nakarmili je ciężkim węglem (węgiel-13). Izotop stał się składową biomasy cyjanobakterii – związki przez nie wytwarzane były cięższe niż zwykle. Nawet w kulturach złożonych całkowicie z sinic metan był znakowany ciężkim węglem, co dowodzi, że wytwarzają one CH4. Skoro globalne ocieplenie pomnaża zakwity cyjanobakterii, są one nierozpoznanym wcześniej dodatnim sprzężeniem zwrotnym zmiany klimatu.

105. Topnienie lodowców górskich emituje dwutlenek węgla. Ta nieoczekiwana forma dodatniego sprzężenia zwrotnego oznacza, że globalne ocieplenie prowadzi do utraty lodowców i błyskawicznego recyklingu węgla w rzekach. – powiedziała Sarah Fell z Wyższej Szkoły Geografii Uniwersytetu w Leeds, główna autorka badania opisanego 15 marca 2021 r. w Nature Climate Change. Proces został zmierzony w 57 ciekach w Austrii, Ekwadorze, Francji, Nowej Zelandii, Norwegii i USA. Spływająca woda ogrzewa rzeki, w wyniku czego słabnie w nich ruch osadów i zmienność przepływu. Uczeni stwierdzili, iż stwarza to warunki sprzyjające rozwojowi grzybów, które rozkładając materię organiczną – np. liście i drewno – wprowadzają CO2 do atmosfery.

Według trójwymiarowych pomiarów satelitarnych, które zestawiono 28 kwietnia 2021 r. w Nature, lodowce świata „gubią” o 31% więcej śniegu i lodu niż 15 lat temu. Eksperci obliczyli, że od 2015 r. ciężar 220 000 lodowców górskich maleje każdego roku o ponad 328 miliardów ton. Takie roztopy zalałyby Szwajcarię 7,2 metra wody. Roczny wskaźnik redukcji w latach 2015–2019 był o 78 miliardów ton wyższy niż w okresie 2000–2004. Globalne wskaźniki „szczuplenia” – nie są one tym samym, co ilość utraconej wody – podwoiły się w ciągu minionych 20 lat. To ogromna zwyżka. – skomentował Romain Hugonnet, glacjolog z Politechniki Federalnej w Zurichu (ETH) i kierownik zespołu badawczego. Nagła zmiana klimatu wytrąciła ze stanu równowagi prawie wszystkie lodowce Ziemi, nawet te zlokalizowane w Tybecie, które do niedawna uchodziły za stabilne. Dziesięć lat temu mówiliśmy, że lodowce górskie są wskaźnikiem zmiany klimatu; teraz stają się jej pomnikiem. – powiedział Michael Zemp, dyrektor Służby Monitoringu Lodowców Świata. Z nowej analizy wyłonił się alarmujący obraz. – dodała Lonnie Thompson z Uniwersytetu Ohio.

106. Rodzaj i ilość chmur w ocieplającym się świecie wywiera wpływ na potencjał ocieplenia. Nowe podejście do analizowania pomiarów satelitarnych zachmurzenia Ziemi potwierdziło, że chmury spotęgują globalne ocieplenie. Badanie przeprowadzone przez ekspertów z londyńskiego Imperial College i Uniwersytetu Wschodniej Anglii stanowi jak dotąd najtwardszy dowód na to, że chmury pogorszą zaburzenie systemu klimatycznego planety.

W prognozach wrażliwości klimatu największa niepewność dotyczy wpływu chmur i ich przyszłej ewolucji. Wynika to z tego, że w zależności od cech takich jak gęstość i wysokość w atmosferze chmury mogą wzmacniać lub tłumić ocieplenie. Chmury niskie zazwyczaj chłodzą, ponieważ nie pozwalają promieniom słonecznym dotrzeć do lądu i oceanu. Z kolei chmury wysokie ocieplają – przepuszczana przez nie energia słoneczna po odbiciu od powierzchni Ziemi jest zatrzymywana przez chmury, co eskaluje efekt cieplarniany.

Naukowcy opracowali nową metodę ilościowego określenia relacji między obserwacjami satelitarnymi chmur a temperaturą, wilgotnością i wiatrem. Na podstawie tych zależności byli w stanie uściślić kierunek przeobrażeń chmur w warunkach globalnego ocieplenia. Z 97,5% prawdopodobieństwem stwierdzili, iż chmury przyczynią się do wzrostu temperatur. Współautor pracy badawczej dr Peer Nowack podsumował: W ciągu ostatnich kilku lat pojawiło się coraz więcej dowodów na to, że chmury potęgują ocieplenie. Wykorzystując najwyższej jakości dane satelitarne jako preferowany materiał dowodowy, mogliśmy po raz pierwszy oszacować wartość tego dodatniego sprzężenia zwrotnego. [15 czerwca 2021 r., Nature Communications]

107. W zachodnich Stanach Zjednoczonych panuje megasusza. Suche krajobrazy zapalają się łatwiej i płoną dłużej. Tylko obfite deszcze mogą zgasić pożary. Uczeni amerykańscy odkryli, że dym powstrzymuje opady: znajdujące się w nim cząstki wpływają na sposób, w jaki formują się kropelki w chmurach, co redukuje deszcze i zaostrza suche warunki.

Dym z pożarów trafia do atmosfery, a wraz z nim cząstki, na których skrapla się woda. Chociaż w chmurach zadymionych tworzy się około pięć razy więcej kropel niż w ich czystych odpowiednikach, to są one o połowę mniejsze. Właśnie ta różnica najpewniej powstrzymuje krople przed opadaniem. Można się spodziewać, że w sezonach pożarowych będzie w związku z tym coraz mniej deszczu. Cywilizacja przemysłowa zaburzyła skład atmosfery – uruchomiliśmy przeróżne sprzężenia zwrotne i interakcje, o których nie mamy pojęcia.zauważa Ann Marie Carlton, chemik atmosferyczny z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine. Eksperyment, który przeprowadzamy na planecie Ziemia, zmienia regionalnie chmury i cykl hydrologiczny. Uważam, że ustalenia analizy stanowią czubek góry lodowej naszej niewiedzy. [Geophysical Research Letters, 26 lipca 2021 r.]

108. Wkrótce opady deszczu będą w Arktyce częstsze od opadów śniegu. Ich dominacja latem i jesienią nadejdzie kilkadziesiąt lat wcześniej, niż sądzono. Trend wyłania się przy niższym od zakładanego poziomie globalnego ocieplenia. W sierpniu 2021 r. po raz pierwszy w historii deszcze chłostały szczyt lądolodu Grenlandii. Transformacja spowodowana jest nagłym ociepleniem, transportem wilgoci w kierunku bieguna, utratą lodu morskiego, większą amplifikacją arktyczną i wrażliwością opadów na regionalny wzrost temperatur. To dodatnie sprzężenie zwrotne przyspieszy pozostałe aktywne dodatnie sprzężenia zwrotne w Arktyce: m.in. redukcję albedo i emisje gazowe z wiecznej zmarzliny. Ludzie myślą, że to ich nie dotyczy. Tymczasem zmiana ta już teraz wywiera wpływ na nas wszystkich.powiedziała Michelle McCrystall z Uniwersytetu Manitoby. [Nature Communications, 30 listopada 2021 r.]

Odwracalne dodatnie sprzężenia zwrotne klimatu:

109. Supertankowce wykorzystują wolne od lodu wody Arktyki. (TruthOut, wrzesień 2013 r.

110. Kiedy silniki samolotów spalają paliwo i uwalniają dwutlenek węgla, atmosfera ociepla się i wzmaga wiatry przeciwne. (Nature Climate Change, 13 lipca 2015 r.)

111. Kraje dotknięte niedoborami wody budują coraz więcej zakładów odsalania, ponieważ ich populacje rosną, zaś terytoria doświadczają susz spotęgowanych lub wywołanych przez zmianę klimatu. Odsalanie wymaga ogromnych ilości energii generowanej przez paliwa kopalne. Ocieplanie się planety oznacza więcej odsalania, a to prowadzi do zwiększenia emisji gazów cieplarnianych. (Yale Environment 360, 11 czerwca 2019 r.)

112. Klimatyzatory są urządzeniami wyjątkowo energochłonnymi: mała jednostka do chłodzenia pojedynczego pomieszczenia zużywa średnio więcej energii elektrycznej niż cztery lodówki, zaś jednostka centralna chłodząca przeciętny dom konsumuje więcej prądu niż 15 lodówek. W 2019 r. na świecie pracuje ponad 1 miliard klimatyzatorów pokojowych. Liczba ta rośnie wykładniczo. Wyższe temperatury planety oznaczają więcej klimatyzowania, a to potęguje globalne ocieplenie. (The Guardian, 29 sierpnia 2019 r.)

113. Autorzy badania opublikowanego 3 czerwca 2020 r. w AGU Sciences ostrzegają przed „zaskakującym” sprzężeniem zwrotnym. Ich dochodzenie ujawniło, iż oceaniczne wody reagują na spadek emisji gazów cieplarnianych natychmiastową redukcją poboru CO2. Oznacza to, że Wszechocean przestaje być mechanizmem łagodzącym zmianę klimatu w spodziewanym stopniu, ponieważ dodatkowy dwutlenek węgla utrzymuje się w atmosferze i przyspiesza ocieplenie planety.

114. Coraz bardziej intensywne stosowanie nawozów azotowych w produkcji żywności na całym świecie powoduje wzrost koncentracji podtlenku azotu (N2O) – gazu cieplarnianego 300 razy silniejszego od dwutlenku węgla, który pozostaje w atmosferze przez ponad 100 lat. Badanie opublikowane 7 października 2020 r. Nature, przeprowadzone przez naukowców z 48 instytucji badawczych w 14 krajach, ujawniło alarmujący trend: emisje NO2 rosną szybciej, niż przewidziały to nawet najbardziej pesymistyczne scenariusze Międzyrządowego Zespołu ds. Zmiany Klimatu (IPCC), według których średnia temperatura Ziemi znacznie przekroczy 3°C w porównaniu z epoką preindustrialną. W okresie 1750–2018 stężenie atmosferyczne N2O zostało zwiększone o 20% (z 270 ppb do 331 ppb). Gros tego skoku zaobserwowano w ostatnich 50 latach (w ciągu minionych czterech dekad emisje wzrosły o 30%). Co więcej, podtlenek azotu jest poza tym najważniejszym cywilizacyjnym czynnikiem niszczącym stratosferyczną warstwę ozonową, która chroni Ziemię przed szkodliwym promieniowaniem ultrafioletowym. Autorzy zidentyfikowali też wyłaniające się nowe „sprzężenie zwrotne” klimatu – interakcja między praktyką dodawana azotu do upraw a globalnym ociepleniem potęguje rolnicze emisje gazów cieplarnianych.

Szereg gleb rolniczych generuje tak dużo podtlenku azotu, że potęguje zmianę klimatu. Eksperci porównali podłoża o różnej wilgotności i stwierdzili, iż gleby rolnicze mogą obficie emitować NO2 w szerokim zakresie warunków środowiskowych. Prezentujemy dowody na to, że efekty ocieplenia klimatu wywołane emisjami podtlenku azotu z lokalnych gleb kukurydzianych i sojowych są dwukrotnie większe od efektów ochłodzenia klimatu, które można uzyskać poprzez gromadzenie dwutlenku węgla w glebach za pomocą powszechnych praktyk rolniczych.piszą autorzy pracy badawczej. Mikroorganizmy glebowe wydzielają NO2 jako produkt uboczny przetwarzania azotu. Dodawanie nawozów azotowych do gleby prowadzi do uwolnienia dodatkowego N. [Proceedings of the National Academy of Sciences, 16 listopada 2021 r.]

115. Naukowcy z Europy i Kanady odkryli, że wskutek topnienia lodowców na północnych szerokościach geograficznych do środowiska trafiają setki tysięcy ton bakterii rocznie. W swoim artykule badawczym zespół opisał wyniki analizy próbek spływu lodowcowego pobranych w wielu lokalizacjach w Europie, Ameryce Północnej i Grenlandii. Ilość bakterii i glonów, które są obecnie uwalniane na półkuli północnej, to ∼ 650 000 ton metrycznych rocznie. Trend utrzyma się do całkowitego zniknięcia mas lodu. Uczeni zwracają uwagę, że bakterie występujące w wodzie mają pigmenty pochłaniające światło słoneczne, co dodatkowo ociepla północne regiony Ziemi. [Communications Earth & Environment, 10 listopada 2022 r.]

Dostrzegam, że tylko sześć ostatnich sprzężeń zwrotnych jest odwracalnych w skali czasowej istotnej dla naszego gatunku. Po otworzeniu puszki z piwem nie sposób jest powstrzymać uwolniony dwutlenek węgla. Sprzężenia te nie są dodatnie, tylko mnożne: wzmacniają się wzajemnie (z czego zdał sobie sprawę nawet Business Insider w dniu 3 października 2013). Nie widzę możliwości, abyśmy dobrowolnie zarzucili proces wydobywania nafty i gazu w Arktyce (lub gdziekolwiek indziej). Nie zrezygnujemy też z paru dolców i wykorzystamy od dawna pożądane Przejście Północno-Zachodnie.

Zobacz, jak daleko zabrnęliśmy

Nieważne, że amerykański przyrodnik George Perkins Marsh przewidział antropogeniczną zmianę klimatu wywołaną spalaniem paliw kopalnych już w 1847. Nieważne, że w lutym 1965 roku swoje ostrzeżenie dotyczące klimatu wygłosił prezydent USA Lyndon Baines Johnson. Nieważne, że australijski filozof Ivan Illich w swoim artykule z łamów Le Monde w 1973 napisał: “Wpływ przemysłowo spakowanych kwantów energii na środowisko społeczne ma charakter degradujący, wyczerpujący i zniewalający, i pojawia się jeszcze przed konsekwencjami, które zagrażają zanieczyszczeniem fizycznego środowiska życia i wyginięciem rasy ludzkiej.” Nieważne, że Naukowy Komitet Doradczy prezydenta USA Lyndona B. Johnsona wydał w 1965 roku ostrzeżenie i zareklamował zastosowanie geoinżynierii: „Zmiany klimatyczne wywołane przez zwiększoną zawartość CO2 mogą być szkodliwe z punktu widzenia ludzkości. W związku z tym dokładnego zbadania wymaga możliwość rozmyślnego spowodowania zmian równoważących.” Nieważne, że w 1980 swoje ostrzeżenie w wiadomościach wieczornych przekazał (legendarny dziennikarz) Walter Cronkite. Nieważne, że Robert Watson z NASA sformułował w 1986 roku ostrzeżenie przed “ludzkim cierpieniem za kilka dekad” i ostatecznym wymarciem rasy ludzkiej w następstwie zmiany klimatu. Nieważne, że doradcy strategii politycznej Ronalda Reagana i George’a H.W. Busha sformułowali następujący argument, cytowany przez Washington Post3 grudnia 2015: „Globalne ocieplenie będzie miało ‚poważne konsekwencje,’ ostrzega jeden z dokumentów, i Stany Zjednoczone ‚nie mogą zwlekać’ z podjęciem działań do chwili wyjaśnienia wszystkich naukowych kwestii.” Nieważne, że zagrożenia klimatyczne były bagatelizowane przez ostatnie 20 lat, a wysiłki IPCC zawiodły. Klimatolog Kevin Anderson mówi nam to, o czym wiemy od lat: politycy i naukowcy piszący oficjalne raporty na temat zmian klimatycznych nie ujawniają wszystkiego, a nam pozostało mniej czasu niż sobie wyobrażamy. (Proszę wziąć pod uwagę ten oto pomniejszy przykład: Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska zaniżyła od 100 do 1000 razy skalę emisji metanu związanych z wydobyciem gazu łupkowego metodą szczelinowania hydraulicznego – donosi w numerze z 14 kwietnia 2014 Proceedings of the National Academy of Sciences.) Nieważne, że David Wasdell zwrócił w 2008 roku uwagę, że konieczny jest okres ujemnego wymuszania radiacyjnego, aby ostatecznie powrócił stabilny, niekatastrofalny system klimatyczny. Nieważne, że nawet Atlantic prezentuje „pięć wykresów o zmianach klimatycznych, które powinny Cię bardzo, bardzo zmartwić.” Nieważne, że atmosferyczny dwutlenek węgla wpływa na satelity. Nieważne, że nawet analityk ekonomiczny mówi klimatologom, aby byli przekonujący, odważni i gotowi trafić za kratki. Nieważne, że peruwiański lód, który gromadził się 1600 lat stopniał w ciągu ostatniego ćwierćwiecza, według raportu w Science z 4 kwietnia 2013.Nieważne, że ocieplenie środkowego obszaru dużych kontynentów na półkuli północnej wyprzedziło prognozy modelowe i zmierza szybko do ocieplenia o 6-7°C, informuje raport zestawiający wzrost temperatury środkowych Chin w Proceedings of the National Academy of Sciences, numer z 15 maja 2013. I wreszcie – nieważne, że prognozy IPCC są raz po raz korygowane jako zbyt zachowawcze, z umniejszaniem skutków emisji włącznie, jak wykazuje analiza w Nature Climate Change z 9 marca 2014. 24 marca 2014 uznany klimatolog Michael Mann skomentował zmiany klimatyczne w Piątym Raporcie IPCC: „Nie są oddalone w czasie i nie dotyczą jakichś egzotycznych istot – dotyczą nas, w tej chwili.” W dniu 29 lipca 2015 roku Michael Mann zaakceptował pracę zespołu Jamesa Hansena i w 31 min.: 20 sek. tego wywiadu stwierdził, iż zmiana klimatu zachodzi już w tempie wykładniczym. Jego kolejne wypowiedzi są mieszanką nadziei wyrastającej z fantazji oraz skrajnie zachowawczej rzeczywistości, ale w 36 min.: 30 sek. badacz zgadza się, że zmiana klimatu osiągnęła ‚punkt krytyczny’ wskazujący na jej eksponencjalny charakter. Piąty raport przyznaje, iż zmiany klimatyczne „pozostawiły już trwały ślad na wszystkich kontynentach i we wszystkich oceanach.”

Praca badawcza zamieszczona 9 czerwca 2016 w Nature Communications zawiera dane z sezonu topnienia 2015. Fragment zatytułowany „Odcięty klin wysokiego ciśnienia Arktyki napędza przesunięcie nowego rekordu topnienia Grenlandii w stronę bieguna” informuje, że utrzymywanie się wyjątkowego atmosferycznego klina, zlokalizowanego centralnie nad Oceanem Arktycznym, było odpowiedzialne latem 2015 za skierowany w stronę bieguna spływ [stopionej wody i lodu], albedo i rekordowe temperatury powierzchni Grenlandii. Odkrycie to jest zgodne z długo dyskredytowaną konkluzją Jennifer Francis o zataczającym pętle, falującym prądzie strumieniowym. Wniosek zawarty w streszczeniu brzmi: „Bezprecedensowe (1948-2015) i trwałe warunki atmosferyczne sprzyjały zwiększonemu spływowi, wyższym temperaturom powierzchni i zmniejszonemu albedo w północnej Grenlandii, przy jednoczesnym ograniczeniu topienia na południu, gdzie w ciągu minionej dekady ustanowione zostały nowe rekordy topienia.”

Według badania opublikowanego 8 kwietnia 2016 w Sciencedotychczasowe prognozy zmiany klimatu znacznie zaniżyły rolę, jaką odgrywają chmury, dlatego ocieplenie będzie o wiele gorsze od przewidywanego. We fragmencie pracy czytamy: „Globalny model klimatu (GCM) szacuje reakcję zrównoważonej średniej globalnej temperatury powierzchni na podwojenie atmosferycznego CO2, mierzoną za pośrednictwem zrównoważonej wrażliwości klimatycznej (ECS), w przedziale od 2.0°C do 4.6°C. Chmury są jednymi z głównych przyczyn tej niepewności. W niniejszej analizie demonstrujemy, że ECS może być do 1.3°C wyższa w symulacjach, gdzie chmury fazy mieszanej, składające się z kryształków lodu i mocno schłodzonych kropli cieczy, są ograniczone przez globalne obserwacje satelitarne. Wyższe wartości szacunkowe ECS są bezpośrednio związane z osłabionym sprzężeniem zwrotnym fazy chmur wynikającym ze zmniejszonego tempa lodowacenia chmur w cieplejszym klimacie.”

To wszystko nieważne: przyszłe temperatury prawdopodobnie uplasują się na górnym krańcu przewidywanego zakresu, ponieważ prognozy są zbyt zachowawcze, a negocjacje klimatyczne nie pozwolą uniknąć katastrofy (Proceedings of the National Academy of Sciences, październik 2012: wynik teorii gier). Co więcej, według badania opisanego 29 czerwca 2016 w Geophysical Research Letters, wrażliwość klimatyczna zwiększa się w miarę postępującego ocieplenia planety. Abstrakt zwraca uwagę na to, że „Przyszłe globalne ocieplenie wynikające z antropogenicznych emisji gazów cieplarnianych będzie uzależnione od klimatycznych sprzężeń zwrotnych, których efekt wyrażany jest przez wrażliwość klimatu. […] Uzyskujemy ograniczone szacunki CO2 i wrażliwości klimatu przed i podczas PETM, jak również charakteru i ilości wkładu węglowego PETM. Wrażliwość wzrosła […] do maksimum termicznego.”

Pomiary z marca 2013 ustaliły, że poziom światowych oceanów wzrasta już o około dziesięć milimetrów rocznie – wynik z ostatnich dwóch lat. To tempo wzrostu jest ponad trzy razy szybsze od wartości zaobserwowanej podczas pomiarów satelitarnych prowadzonych od 1993 do chwili obecnej. Temperatury oceanu rosną i od dziesięcioleci wywierają wpływ na globalne połowy, czytamy w Nature, numer z 16 maja 2013. Według raportu Światowej Organizacji Meteorologicznej z lipca 2014, świat jest obecnie prawie pięć razy bardziej podatny na klęski żywiołowe niż 40 lat temu. Liczba i koszty gospodarcze katastrof pogodowych wzrosły w każdej z ostatnich czterech dekad.

W rzeczywistości katastrofa już nadeszła, choć nie jest szeroko rozpowszechniona w USA. Cóż, jeszcze nie. Chociaż kontynentalne Stany Zjednoczone doświadczyły w 2012 najwyższej temperatury w historii, która pobiła rekord z 1998 o cały stopień Fahrenheita. Wschodnie wybrzeże Ameryki Północnej odnotowało bezprecedensowe temperatury wody na całej głębokości oceanu. Obszar epickiej suszy z 2012 powiększał się i powiększał przez całe lato. Jak wykazano w marcowym numerze Geophysical Research Letters z roku 2004, zanikający lód morski w oczekiwany sposób przyczynia się do redukcji opadów w zachodniej części Stanów Zjednoczonych (definitywne badanie na ten temat ukazało się w grudniowej edycji Earth Interactions z 2005 r.). Zgodnie z oczekiwaniami susza przybyła 40 lat wcześniej.

Badacze porównali prognozy susz na drugą połowę XXI wieku z rekonstrukcjami susz sięgających XI wieku i stwierdzili, iż Wielkie Równiny i Południowy Zachód USA mogą doświadczyć warunków najbardziej suchych od niemal tysiąca lat. Wyniki zostały opublikowane 12 lutego 2016 w Nature Advances. W podsumowaniu czytamy: „Stopień przyszłego zagrożenia suszą prawdopodobnie przewyższy nawet najbardziej suche stulecia średniowiecznego optimum klimatycznego (1100-1300) zarówno przy umiarkowanych (RCP 4.5), jak i skrajnych (RCP 8.5) scenariuszach przyszłych emisji [gazów cieplarnianych], co wywoła warunki suszy nie mające precedensu w ostatnim tysiącleciu.”

Nawet James Hansen i Makiko Sato zapytują, czy utrata lodu na Grenlandii osiągnęła tempo wykładnicze (nawołując przy tym żałośnie do nałożenia podatku węglowego, aby „naprawić problem”), a wstępna odpowiedź nie brzmi obiecująco – ostatnie dane wykazują prawie pięciokrotny wzrost topnienia lodu Grenlandii od 1990 oraz oszałamiające stopienie 98 procent lodowej powierzchni Grenlandii między 8 i 15 lipca 2012. Wyjaśnienie tego oszałamiającego zdarzenia pochodzi z badania opublikowanego 10 czerwca 2014 w Proceedings of the National Academy of Sciences: “Ten sam mechanizm napędzał dwa rozległe topnienia, które nastąpiły w odstępie 100 lat – w 1889 i 2012 roku. Odkryliśmy, że powiązaną przyczyną tych zdarzeń był czarny węgiel z pożarów lasów i wzrost temperatury.” Dalsze wyjaśnienia zawiera Journal of Geophysical Research: Atmospheres z 14 czerwca 2014. Media nurtu głównego w końcu zaczynają zwracać uwagę – wydanie Washington Post z 18 lipca 2013 donosi o tym, że dziewiąta najwyższa pokrywa śnieżna kwietnia na półkuli północnej ustąpiła miesiąc później trzeciej najniższej pokrywie śnieżnej w dziejach (istotne zapisy historyczne sięgają roku 1967, zaś artykuł opatrzony jest nagłówkiem „Zasięg śniegu i lodu Morza Arktycznego gwałtownie spada, glob się gotuje”). Nawet edycja Rolling Stone z 5 sierpnia 2015 zawiera artykuł zatytułowany „Punkt bez powrotu: Koszmary zmiany klimatu już nadeszły.” Zgodnie z ustaleniami badania upublicznionego 9 lipca 2016 w Geophysical Research Letters lądolód grenlandzki stracił bilion ton wody w wyniku topnienia w latach 2011–2014. To blisko dwukrotnie więcej niż typowe tempo utraty odnotowane w okresie 1990– 2005. Tym samym wkład Grenlandii we wzrost poziomu morza również uległ podwojeniu, co oznacza, iż sama Grenlandia dokładała do wzrostu poziomu morza 0.75 mm rocznie od 2011 do 2014.

Wyjątkowo ponura dla ludzkości wiadomość: zmiany klimatyczne powodują każdego roku przedwczesną śmierć 400.000 ludzizmiany klimatyczne powodują każdego roku przedwczesną śmierć 5 milionów ludzi. Naszą niedolę potęgują interakcje między różnymi aspektami środowiskowego rozkładu. Na przykład ocieplenie w Arktyce uwalnia toksyczne substancje chemiczne przez długi czas uwięzione w regionalnym śniegu, lodzie, oceanie i ziemi, co stwierdziły badania opublikowane w Nature Climate Change z 24 lipca 2011.

Emisje gazów cieplarnianych rosną nieprzerwanie i ustanawiają kolejne rekordy. Według raportu Międzynarodowej Agencji Energetycznej z 10 czerwca 2013 ten przerażający trend utrzymał się w 2012 , kiedy to emisja dwutlenku węgla osiągnęła rekordowy poziom przez piąty rok z rzędu. Trend ów bierze katastrofę na cel: skrajnie konserwatywna Międzynarodowa Agencja Energetyczna twierdzi, że zmierzamy w stronę temperatury globalnej wyższej o 5°C. Amerykański Stan klimatu w 2013, opublikowany 17 lipca 2014 jako dodatek do Biuletynu Amerykańskiego Towarzystwa Meteorologicznego z lipca 2014, stwierdza:

Powierzchnia oceanu nadal ogrzewa się.

Poziom mórz osiąga rekordowy poziom.

Lodowce wycofują się 24 rok z rzędu.

Emisje gazów cieplarnianych nadal rosną.

Powierzchnia planety pozostaje na niemalże rekordowym poziomie ocieplenia.

Ciepłych dni jest coraz więcej, chłodnych nocy coraz mniej.

Wbrew popularnemu mitowi globalne ocieplenie przyspieszyło – w ciągu ostatnich 15 lat było bardziej intensywne niż w poprzednich 15. Trzymając się niemożliwego do osiągnięcia, nonsensownego politycznego celu ograniczenia wzrostu globalnej temperatury do 2°C, autorzy badania z łamów Science, edycja z 3 lipca 2015, stwierdzają, iż „wzrost temperatur nastąpił aż na głębokości 700 metrów, co zmusza niektóre gatunki do migracji.” Około 90% całkowitego globalnego ocieplenia trafiło do oceanów, ogrzewając je dramatycznie, co ujawnia raport opublikowany w wydaniu Geophysical Research Letters z marca 2013. Badanie z 20 marca 2014 roku w Environmental Research Letters demonstruje, że temperatury powierzchniowe są marnym miernikiem globalnego ocieplenia. Nawet magazyn Slate zrozumiał to przed 5 listopada 2013, a nagłówek Guardiana z13 listopada 2013 oznajmia, “Nowe badanie wykazało, że od 1997 roku globalne ocieplenie postępuje dwa razy szybciej od wcześniejszych szacunków.” W minionym dziesięcioleciu blisko 30% ocieplenia oceanu nastąpiło w jego głębinach poniżej 700 metrów, co stanowi precedens przynajmniej w ostatnim półwieczu. Zgodnie z analizą opublikowaną w Science 1 listopada 2013, tempo ocieplenia Pacyfiku podczas minionych 60 lat było 15 razy szybsze niż w dowolnym czasie w ciągu ostatnich 10.000 lat. Do końca 2013, 4 najgorętszego roku w historii, głębokie oceany ocieplały się szczególnie szybko, a NOAA i NASA nie odnotowały żadnej pauzy w długoterminowym trendzie ocieplenia.W 2013 roku ocieplenie oceaniczne nasiliło się gwałtownie, osiągając tempo ponad 12 bomb zrzuconych na Hiroszimę na sekundę – ponad trzy razy szybciej niż trend dotychczasowy.” Kiedy ciepło trafiające do oceanu zaczyna wpływać na temperaturę powierzchniową, „spodziewane jest szybkie ocieplenie”, stwierdza badanie opublikowane 9 lutego 2014 w Nature Climate Change. Według Jamesa Wighta, artykuł Skeptical Science z 12 marca 2014, „Ziemia doświadcza przyrostu ciepła szybciej niż kiedykolwiek.” Praca badawcza opublikowana 18 stycznia 2016 w internetowym wydaniu Nature Climate Change ustaliła, że „ponad 90 procent ciepła uwięzionego od 1970 roku przez zanieczyszczenie gazami cieplarnianymi trafiło do oceanów i […] trochę więcej niż jedna trzecia tego podróżującego w morzu ciepła przedostała się na głębokość przekraczającą 700 metrów.” Konkluzja streszczenia analizy: „Prawie połowa wzrostów globalnej zawartości ciepła w oceanie (Ocean Heat Content – OHC) ery przemysłowej wystąpiła w ostatnich dziesięcioleciach , z czego ponad jedna trzecia zgromadzonego ciepła występuje poniżej 700 metrów i stale rośnie.” Nawet zapisy temperatur powierzchniowych nie ujawniają pauzy w ociepleniu, o czym donosi Science w numerze z 3 czerwca 2015. Badanie zamieszczone 20 czerwca 2016 w Nature Climate Change stwierdza, że tzw. spowolnienie globalnego ocieplenia na początku pierwszej dekady XXI wieku związane było z dwoma czynnikami: ujemną fazą Pacyficznej Oscylacji Dekadowej (POD) i zwiększoną ilością aerozoli z chińskiej działalności przemysłowej. Ta ostatnia przyczyna jest znaczącym ustaleniem tej pracy, ponieważ ukazuje dwie strony industrializmu. Gazom cieplarnianym, które pełnią rolę ‚koców’ ogrzewających Ziemię, towarzyszą aerozole, szczególnie te związane ze spalaniem brudnego węgla, odbijające światło słoneczne. Zjawisko to badane było w niewielkim zakresie i błędnie postrzegane jako stosunkowo nieistotne.

Równocześnie z intensywnym ociepleniem oceanu rozkręciła się spirala śmierci arktycznego lodu morskiego. Jak donosi w numerze z 22 lutego 2014 Geophysical Research Letters, temperatury powierzchni morza wzrosły w ostatnim dziesięcioleciu o 0.5 – 1.5°C. “Siedem najkrótszych wrześniowych zasięgów pokrywy lodowej, odnotowanych w zapisach satelitarnych, pojawiło się w ostatnich siedmiu latach.”

W kategorii burzenia mitów mamy najnowsze badania opublikowane wProceedings of the National Academy of Sciences z sierpnia 2013. Wbrew przekonaniu, iż za wzrost globalnej temperatury odpowiada zmieniające się promieniowanie słoneczne, dowiedzieliśmy się, że ilość solarnej radiacji przechodzącej przez atmosferę i stykającej się z powierzchnią Ziemi osiągnęła swój globalny szczyt w latach 30-tych XX wieku, zmniejszyła się znacznie w okresie 1940–1970 i od tamtej pory pozostaje bez większych zmian. Rzeczywiście, obecny cykl aktywności słonecznej jest najsłabszy od stu lat. Ponadto, jak wykazuje badanie zamieszczone na łamach Nature Geoscience 22 grudnia 2013, wahania ciepła emitowanego przez Słońce nie wywierają silnego wpływu na zmianę klimatu.

Globalna utrata lodu morskiego odpowiada tendencjom w Arktyce. Pięć najniższych wartości odnotowano w ciągu ostatnich siedmiu lat (z 2012 włącznie). Jak informujeScience z czerwca 2013, płyty lodowe Antarktyki topnieją od dołu. Podczas wywiadu zawartego w powiązanym tematycznie artykuleNational Geographic z 13 czerwca 2013, naukowcy wyrazili zdziwienie tempem zmian. Jestem oszołomiony. Trzy miesiące później, w numerze Science 13 września 2013, pojawiła się kolejna niespodzianka dla naukowców nurtu głównego: lodowiec Pine Island topnieje od dołu w wyniku ocieplenia wody morskiej.  A po upływie czterech miesięcy od tej ponurej oceny potężny lodowiec znajdował się w stanie nieodwracalnego topnienia, o czym doniosła analiza z 12 stycznia 2014 w Nature Climate Change (zjawisko to omawia Robert Scribbler).

Ziemia zmierza w kierunku praktycznie martwego oceanu. Pochodzi zeń całe planetarne życie. Koniec oceanu to także nasz koniec. Według raportu Roberta Scribblera z dnia 28 sierpnia 2015 symptomy oceanu Canfielda, wywołane przez siarkowodór w „dziwnie pachnących, fioletowych falach, które pojawiają się wzdłuż wybrzeża Oregonu, są oznaką, że obserwujemy jego początki.” Scribbler cytuje książkę Petera Warda zatytułowaną „Pod zielonym niebem”:

„Na koniec wyglądamy na powierzchnię wielkiego morza i jak okiem sięgnąć rozciąga się lustrzana płaskość, ocean bez białych czap. Choć nie to jest największą niespodzianką. Od brzegu po horyzont połyskuje nieprzerwana barwa fioletowa – szeroki, płaski, tłusty fiolet, nie wygląda w ogóle jak woda, nie przypomina niczego z naszego świata. Żadna ryba nie mąci powierzchni, żaden ptak lub inna latająca istota nie zanurza się w poszukiwaniu pożywienia. Purpurowy kolor pochodzi z ogromnej koncentracji unoszących się bakterii, bowiem wszystkie oceany Ziemi zostały pokryte 30-metrową warstwą purpurowej i zielonej bakteryjnej zupy.”

Edycja Beach Connection z 28 sierpnia 2015 roku przypisuje purpurowe fale licznej obecności stworzenia podobnego do meduzy o nazwie salop [ang.]. Czekamy na jednoznaczny werdykt.

Zobacz, dokąd zmierzamy

Sytuacja klimatyczna jest o wiele gorsza niż sądziłem i przyspiesza znacznie bardziej niż zakładają to modele. Nawet amerykańskie Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom przyznają w komunikacie prasowym z dnia 6 czerwca 2013, że na horyzoncie widać już potencjalnie śmiertelne fale upałów. Miesiąc później kolejne dane dorzuciła Światowa Organizacja Meteorologiczna oznajmiając, że na przestrzeni dekady 2001-2010 Ziemia doświadczyła bezprecedensowych ekstremów klimatycznych, co przyczyniło się do wzrostu liczby zgonów spowodowanych upałami o ponad 2000%. Nawet rząd federalny Stanów Zjednoczonych przyznaje, w raporcie z dnia 4 kwietnia 2016, że zmiana klimatu pogorszy stan zdrowia Amerykanów. Autorzy konkludują, iż „globalne ocieplenie zanieczyści powietrze, skazi wodę i jedzenie. Raport ostrzega przed chorobami przenoszonymi przez kleszcze i komary, dłuższymi sezonami alergii i tysiącami ofiar upałów. Szef Agencji Ochrony Środowiska Gina McCarthy powiedziała, że zmiana klimatu wywiera również wpływ na zdrowie psychiczne obywateli.”

Fragment badania zamieszczonego 18 stycznia 2016 w internetowym wydaniu Trends in Parasitology zawiera nowe ustalenia w kwestii rozprzestrzeniania się śmiertelnych chorób: „Intensyfikacja produkcji żywności może zwiększyć częstość pojawiania się chorób w roślinach jadalnych i zwierzętach. Mikrosporydia są różnorodnie rozpowszechnionymi, oportunistycznymi, zależnymi od gęstości [występowania środowiskowych żywicieli] pasożytami, które zarażają przedstawicieli niemal wszystkich znanych taksonów zwierząt. Spotykane są często w wodnych i lądowych nosicielach, których duża liczba narażona jest na pomory, zaś wszystkie mają kluczowe znaczenie dla stabilności łańcucha pokarmowego zwierzę-człowiek. Masowy chów i zmiany w globalnym klimacie mogą nasilić choroby i bardziej skuteczną transmisję pasożytów. […] Istnieją mocne dowody na coraz częstsze występowanie mikrosporidiozy u zwierząt i ludzi, a także dystrybucji czynników chorobotwórczych między nosicielami i biomami.”

Praca badawcza przedstawiona 10 czerwca 2016 na łamach Science Advances zwraca uwagę, że skutki zmiany klimatu zachodzące w jednym miejscu mogą rozejść się po całym świecie. W streszczeniu autorzy stwierdzają, że „Od 2001 roku gospodarcza zdolność integrowania zwiększyła się w taki sposób, iż ułatwia kaskadowe straty produkcyjne. Wpływ tej zmiany strukturalnej dominował w tym dziesięcioleciu nad konsekwencjami liniowego ocieplenia klimatu. Dlatego w warunkach przyszłego tempa ocieplenia intensyfikacja handlu międzynarodowego może zwielokrotnić spowodowane przez klimat straty, o ile nie podjęte zostaną żadne działania dostosowawcze.”

I chociaż to właśnie ciepło – a nie zimno – jest prawdziwym mordercą w zmieniającym się klimacie, według badania opublikowanego w grudniu 2013 w Journal of Economic Literature wahania temperatury mogą być jeszcze bardziej zabójcze niż wyłącznie wysokie temperatury. Analiza w Proceedings of the Royal Society of London z 29 stycznia 2014 dowodzi, że na wahania temperatury szczególnie narażone są owady.

Utrata pokrywy lodowej nadal postępuje i nasila się na obu biegunach, a ocieplenie Zachodniej Pokrywy Lodowej Antarktyki jest dwukrotnie wyższe niż wcześniejsze szacunki. Lody Arktyki są na najniższym poziomie wszech czasów, połowa objętości w porównaniu z rokiem 1980. Arktyka utraciła dość lodu morskiego, aby tylko w roku 2012 pokryć Kanadę i Alaskę. Krótko mówiąc letni lód Arktyki niebawem zaniknie. Może to nastąpić już latem 2015 – zdarzenie, które ostatnio miało miejsce około trzech milionów lat temu, zanim na planecie pojawił się gatunek Homo. Wśród konsekwencji spadku arktycznego lodu są ekstrema zimna na kontynentach północnych (dlatego termin „zmiana klimatu” jest lepszy niż „globalne ocieplenie”). Klimatologów nurtu głównego ponownie zaskoczyła wiadomość, że lód Grenlandii topnieje w bardzo szybkim tempie.

Okres interglaciału eemskiego, który rozpoczął się około 125.000 lat temu, jest często wykorzystywany jako model współczesnej zmiany klimatycznej. Lecz jak wykazały ustalenia analizy badawczej przedstawionej 5 czerwca 2012 na łamach Geophysical Research Letters, interglacjał eemski różnił się w zasadniczych szczegółach od współczesnych warunków klimatycznych. Okres ten jest kiepskim odpowiednikiem obecnej zmiany klimatu, zwłaszcza w odniesieniu do szybkiego, postępującego zanikania letniego lodu Arktyki.

Nawet Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) poddała się, stwierdzając, że energia „odnawialna” nie nadąża za starymi, brudnymi źródłami standardowymi. W rezultacie raport IEA z dnia 17 kwietnia 2013 ujawnia, że rozwój energii niskoemisyjnej postępuje zbyt wolno, aby ograniczyć globalne ocieplenie.

Arktyka to nie Vegas – co się dzieje w Arktyce, nie pozostaje w Arktyce – to klimatyzator planety. W istocie, jak podkreślił 10 czerwca 2013 Charles Miller, badacz NASA Jet Propulsion Laboratory: „Zmiana klimatu postępuje w Arktyce w tempie szybszym niż adaptacyjna zdolność tamtejszych ekosystemów. Obserwowanie Arktyki jest obserwowaniem kanarka w kopalni węgla kamiennego, z tym, że jest nią cały system Ziemi.” Poza tym “średnie letnie temperatury w Kanadyjskiej Arktyce są teraz najwyższe od 50.000 lat” (możliwe, że od 120.000 lat) według badania opublikowanego w sieci 23 października 2013 przez Geophysical Research Letters. Regionalne ocieplenie przyspiesza, ponieważ Arktyka szybko traci lód, ustaliło badanie opublikowane w Atmospheric Science Journal z października 2014. „Barrow, społeczność Alaski żyjąca najdalej na północ, zaobserwowała ocieplenie 1.51°C w okresie 1921-2012. Stanowi to wartość blisko dwukrotnie wyższą od globalnej i jest zgodna z dobrze znaną amplifikacją polarną. Natomiast w okresie 1979-2012 odnotowano średni roczny skok temperatury o 2.7°C – przyspieszony wzrost ocieplenia na przestrzeni dekad. Dużej ilości otwartych, pozbawionych lodu wód u północnych wybrzeży Alaski towarzyszył jesienią wzrost temperatury października w Barrow o znaczne 7.2°C na przestrzeni 34 lat.”

Do kwestii szybkości zmian nawiązuje badanie opublikowane w sierpniu 2013 w Ecology Letters, według którego tempo przewidywanej zmiany klimatu znacznie przekracza tempo klimatycznej niszy ewolucyjnej kręgowców. Oznacza to, że kręgowce nie są w stanie wyewoluować i dostosowywać się wystarczająco szybko, aby nadążyć za bieżącą i prognozowaną zmianą klimatu. Mikroorganizmy glebowe – które wywierają ogromny wpływ na planetarny obieg węgla – mogą nie być zdolne do przystosowania się do zmiany klimatu w tempie i zakresie, jakie zakładała większość naukowców, jak czytamy w pracy badawczej opublikowanej 2 marca 2016 w PLoS ONE: „Badanie wykorzystało długoterminowy eksperyment wzajemnego przeszczepu gleb celem zbadania reakcji podłoża obszarów suchych na zmianę klimatu. Dwie zamienione próbki były rozdzielone odstępem 500 metrów na tym samym górskim zboczu we wschodniej części stanu Waszyngton i zawierały podobne gatunki roślin i rodzaje gleby. Przepróbkowaliśmy oryginalne przeszczepy gleby z 1994 roku, mierząc produkcję CO2, temperaturę reakcji, aktywność enzymów i strukturę społeczności bakterii po upływie 17 lat.” Konkluzja opisana w streszczeniuPhys.org.: Badacze odkryli zdolność adaptacyjną mniejszą od oczekiwanej, nawet po 17 latach. Choć mikrobiologiczny skład próbek nie uległ znaczącej zmianie, mikroby w obu zestawach przeszczepionych gleb zachowały wiele cech, które posiadały w swoim ‚rodzimym’ klimacie, w tym pierwotną częstotliwość oddechu.” Innymi słowy, nawet najmniejsze organizmy nie są w stanie nadążyć za zmianą klimatu. Przeciwnie, aktywność biologiczna w glebie pozostaje względnie niezmieniona w obliczu dużych, szybkich zmian w systemie klimatycznym.

Jak istotny jest lód Arktyki? Potrzeba 80 kalorii, aby stopić gram lodu w temperaturze 0°C; dodając 80 kalorii do tego samego grama wody przy 0°C zwiększamy jej temperaturę o 80°C. Antropogeniczne emisje gazów cieplarnianych co godzinę dodają więcej niż 2.5 biliona kalorii do powierzchni Ziemi (około 3 waty na metr kwadratowy, bez przerwy).

Interakcje między sprzężeniami zwrotnymi przynoszą nieliniowe rezultaty. Nagły, kaskadowy charakter nieliniowości został dokładnie wyjaśniony w artykule opublikowanym 11 listopada 2015 w Interface. Interakcje między sprzężeniami zwrotnymi są najbardziej widoczne w Arktyce. Na przykład „dalsze redukcje sezonowej pokrywy lodowej przyniosą większe fale, które z kolei zapewnią mechanizm łamania lodu i przyspieszą jego wycofanie,” podaje Geophysical Research Letters z 5 maja 2014. Inny przykład z tego regionu pojawił się 10 września 2015 na łamach Geophysical Research Letters w badaniu pt. „Rosnące emisje metanu z północnych terenów podmokłych związane ze zanikającym lodem morskim.” Jak wynika z tytułu praca demonstruje, „że eskalacja emisji metanu z terenów podmokłych związana jest z wycofującym się lodem morskim.” Piętrzą się dowody na tego rodzaju interakcje. Analiza zamieszczona 5 października 2015 w Philosophical Transactions Royal Society A bierze średnią z dwóch zachowawczych scenariuszy ocieplenia przedstawionych przez Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC) i stwierdza, iż zamrożony w glebie węgiel – występujący przede wszystkim w postaci metanu – bardzo szybko reaguje na ocieplenie. A konkretnie: „[…] na każdy stopień Celsjusza globalnego ocieplenia przypada ilość wprowadzanego do atmosfery węgla będąca ekwiwalentem 1.5-rocznych globalnych emisji dwutlenku węgla.” Kolejny przykład interakcji między pętlami samonapędzających się sprzężeń zwrotnych odnotowano w Scientific Reports z 29 października 2015. W tym przypadku to pożary tundry wskazano jako przyczynę topnienia wiecznej zmarzliny. Większa liczba pożarów jest równoznaczna z większą ilością dwutlenku węgla w atmosferze. I tym samym uwolnieniem metanu z wiecznej zmarzliny. Zatem więcej pożarów oznacza więcej emisji metanu z topniejącej zmarzliny, co stwarza warunki sprzyjające częstszym wybuchom coraz większych pożarów. Praca opublikowana 10 listopada 2015 w internetowym wydaniu Scientific Reports podaje przykład zależności między powstawaniem lodu morskiego i uwalnianiem metanu: „Arktyczna amplifikacja wywołana globalnym ociepleniem prowadzi do zwiększonego wycofania letniego lodu morskiego, co wpływa na wymianę gazową między Oceanem Arktycznym i atmosferą – lód morski pełnił wcześniej funkcję fizycznej bariery. Istotnie, zaobserwowane ostatnio wyższe stężenia atmosferycznego metanu w regionach arktycznych oraz szczątkowa pokrywa lodu morskiego wskazują na niespodziewane sprzężenia zwrotne w obiegu metanu.” Badanie zamieszczone 23 listopada 2015 w Journal of Geophysical Research: Earth Surface objaśnia szerzej interakcję między pożarami i topnieniem wiecznej zmarzliny: „Wykazano, że ocieplenie klimatu jest dominującym czynnikiem, który redukuje zmarzlinę. Trend ocieplenia klimatu zmniejszy zasięg wiecznej zmarzliny w tym regionie z obecnych 67% do 2% przed rokiem 2100. […] Ponieważ warstwa aktywna po pożarze staje się grubsza i nie może powrócić do poprzedniego stanu na większości obszarów, wpływ ognia na warstwę aktywną jest rozległy. Pożary pogrubiają warstwę aktywną średnio o niemal 0.5 m. Ich wpływ na warstwę aktywną odnotował znaczny wzrost po 1990 roku z powodu ocieplenia klimatu.” Edycja Annals of Applied Bio-Sciences ze stycznia 2016 zawiera badanie pt. „Dodatnie sprzężenie zwrotne między zmianą klimatu, szkodnikami leśnymi i obiegiem węgla.” Jest to jeden z rzadkich przypadków, kiedy tytuł opowiada całą historię. To kolejny przykład interakcji między mechanizmami samowzmacniających się sprzężeń zwrotnych.

Badanie zamieszczone 22 lutego 2016 w internetowym wydaniu Geophysical Research Letters ustaliło, że „topnienie wiecznej zmarzliny jest równie ważne, jak historia pożarów, by wyjaśnić zmiany w procentowej pokrywie leśnej (PTC) w latach 2000-2014.” Ponadto „na południowym brzegu strefy wiecznej zmarzliny utrata PTC z powodu jej topnienia przewyższa wzrost PTC związany z regeneracją popożarową. Wyniki te podkreślają, jak istotne dla kontrolowania regionalnych zmian było w ostatnim dziesięcioleciu topnienie wiecznej zmarzliny.”

Zakwaszenie oceanów związane ze wzrostem atmosferycznego stężenia dwutlenku węgla postępuje w bezprecedensowym tempienajszybciej od 300 milionów lat – co prowadzi do wielkiego uproszczenia ekosystemów i może samodzielnie wywołać masowe wymieranie. W ciągu ostatnich trzech dekad obumarła połowa Wielkiej Rafy Koralowej i zagrożony jest cały morski łańcuch pokarmowy. Tak jak w przypadku wielu innych atrybutów, Ocean Arktyczny jest liderem zakwaszenia. Podobnie jak wzrost temperatury następuje z dużym opóźnieniem po wzroście emisji gazów cieplarnianych, zmiany kwasowości oceanów pozostają daleko w tyle za zmianami w koncentracjach atmosferycznego dwutlenku węgla, jak odnotowano w Environmental Research Letters z 21 lutego 2014. O dalszych interakcjach z udziałem zakwaszenia oceanów traktuje badanie opisane 18 kwietnia 2016 w Nature Geoscience, które stwierdza, że zakwaszenie oceanów jest ważnym następstwem uwolnienia dwutlenku węgla do atmosfery w wyniku spalania paliw kopalnych. W sytuacji, gdy nadmiar CO2 w atmosferze reaguje z wodą morską, tworzy kwas węglowy, który z kolei „zakwasza” ocean, co powoduje dramatyczne zmiany w ekosystemach morskich. Ocean Arktyczny jest na nie wrażliwy szczególnie. Najnowsza praca badawcza ujawnia nieznany mechanizm zakwaszania tego akwenu polegający na uwalnianiu i późniejszym rozkładzie materii organicznej z rozmrażanej wiecznej zmarzliny i bogatych w węgiel wlewów rzecznych w wodzie morskiej. Innymi słowy, topnienie wiecznej zmarzliny na lądzie przyspiesza zakwaszenie oceanu.

Badanie opublikowane 18 kwietnia 2016 w internetowym wydaniu Nature Geoscience ujawnia istotny udział wód słodkich i lądowego węgla w zakwaszaniu Wschodniego Syberyjskiego Szelfu Arktycznego. Współautorami pracy są Igor Semiletow i Natalia Szakowa, a to oznacza interakcję między wzmacniającymi się wzajemnie pętlami sprzężeń zwrotnych, topnieniem słodkowodnym, wieczną zmarzliną i zakwaszeniem oceanów.

Obserwacje prowadzone od 1999 roku wskazują, że w pewnych miejscach kwasowość już teraz przekroczyła poziomy, których pojawienie się było przez naukowców zapowiadane dopiero na rok 2100, częściowo ze względu na „skrajnie niedostateczne nasycenie aragonitem.” Aragonit jest formą wszechobecnego w oceanie węglanu wapnia. Przechyla szalę oceanicznej chemii w kierunku poziomu bazowego skali pH. Natomiast obecny w wodzie węgiel przechyla skalę pH w kierunku poziomu kwasowego. Stopień nasycenia wody aragonitem stanowi wskaźnik ogólnego poziomu wapnia oraz zakwaszenia spowodowanego przez zwiększającą się ilość węgla w wodzie.

Nawet bakterie odczuwają negatywny wpływ zakwaszenia oceanów. Według badania zamieszczonego 11 stycznia 2016 w Nature Climate Change drobnoustroje te funkcjonują jako oczyszczalnia ścieków oceanu. Jednocześnie pomagają one uwolnić niezbędne dla łańcucha pokarmowego składniki odżywcze takie jak azot i fosfor.

Metaanaliza 632 eksperymentów opublikowana 12 października 2015 w internetowym wydaniu Proceedings of the National Academy of Sciences określiła ilościowo kierunek i wielkość ekologicznej zmiany będącej rezultatem zakwaszenia i ocieplenia oceanów. Ustalono, że regułą jest zanik złożoności morskiego życia. W streszczeniu czytamy: „Analiza reakcji w eksperymentach krótko- i długoterminowych oraz badanie przeprowadzone przy uwzględnieniu naturalnych ujść CO2 nie ujawniają dowodów na aklimatyzację do zakwaszenia lub zmiany temperatury, do której zdolne są jedynie mikroorganizmy. Ta konceptualizacja zmiany wśród całych społeczności i ich powiązań troficznych przewiduje zmniejszenie różnorodności i obfitości gatunków kluczowych podtrzymujących aktualne funkcjonowanie ekosystemów morskich.”

Poszerza się grono naukowców, którzy są zgodni, że wzrost globalnej temperatury o zakres 4°C– 6°C oznacza martwą planetę. Ich zdaniem pułap ten osiągniemy szybciej, niż zdaje sobie z tego sprawę większość ludzi. Fragment pracy badawczej opublikowanej 25 listopada 2015 w internetowym wydaniu Bulletin of Mathematical Ecology zawiera następujące zdanie: „Wyczerpanie atmosferycznego tlenu w skali globalnej (jeśli nastąpi, to oczywiście może zabić większość życia na Ziemi) jest kolejną możliwą katastrofalną konsekwencją globalnego ocieplenia – to globalna katastrofa ekologiczna, którą przeoczono.” Badanie pokazuje, iż wzrost temperatury wód światowych oceanów o sześć stopni Celsjusza – który zdaniem części uczonych nastąpi jeszcze w tym stuleciu – może przerwać produkcję tlenu przez fitoplankton wskutek zaburzenia procesu fotosyntezy. Zgodnie z tytułem sformułowanym przez Uniwersyteckie Centrum Badań Atmosferycznych „Rozległa utrata oceanicznego tlenu stanie się widoczna po roku 2030.” Badanie opublikowane przez Global Biogeochemical Cycles zawiera w swoim streszczeniu następujące zdanie: „Nasze wyniki wyraźnie demonstrują silny wpływ naturalnej zmienności klimatu na wewnętrzną dystrybucję tlenu.” Nawet gdyby ludzie potrafili oddychać pod wodą, nadal potrzebowaliby tlenu.

Badacz systemów Ziemi Clive Hamilton stwierdza w swojej książce Earthmasters, wydanej w kwietniu 2013, że „bez [atmosferycznych siarczanów związanych z działalnością przemysłową] Ziemia byłaby cieplejsza o 1.1°C.” Szacunek ten jest zgodny z ustaleniami Jamesa Hansena i jego zespołu, które wskazują na schłodzenie o 1.2°C (plus minus 0.2°C) będące wynikiem cząstek atmosferycznych (pełna treść badania zamieszczonego w Atmospheric Chemistry and Physics 22 grudnia 2011 znajduje się tutaj. Oba szacunki są zachowawcze w porównaniu z pracą badawczą z 27 maja 2013 w Journal of Geophysical Research: Atmospheres, która przewiduje wzrost temperatury ~1°C wynikający z 35-80% redukcji antropogenicznych aerozoli. Innymi słowy, globalny upadek gospodarczy zaprowadzi nas bezpośrednio do 2°C w ciągu kilku tygodni. Badanie opisane w Energy Policy z czerwca 2016 stwierdziło, „że jest mało prawdopodobne, by osiągnięty został cel <2°C.” Cóż, biorąc pod uwagę, że jesteśmy obecnie na poziomie 1.5°C, a także uwzględniając fakt, iż globalne zaciemnienie gwarantuje wzrost temperatury o dodatkowy 1°C, a być może o 3°C, „mało prawdopodobne” wydaje się być niedomówieniem w odniesieniu do rezultatu niemożliwego do uzyskania. Praca opublikowana 14 marca 2016 w internetowym wydaniu Nature Geoscience ustaliła, że wrażliwość klimatu Ziemi jest nieco wyższa od założeń globalnych modeli klimatycznych i znacznie wyższa, niż wskazują na to inne badania obserwacyjne. W szczególności okazało się, iż atmosferyczne obciążenie aerozolami „spowodowało ochłodzenie, które maskowało około jedną trzecią kontynentalnego ocieplenia wywołanego w ciągu ostatniego półwiecza zwiększonymi koncentracjami gazów cieplarnianych.” Spójne z tym rezultatem, inne badanie z tej samej edycji Nature Geoscience stwierdza, że „przepisy dotyczące jakości powietrza na półkuli północnej, cyrkulacja oceaniczna i atmosferyczna oraz klimat Arktyki są nierozerwalnie ze sobą powiązane.” Środki przedsięwzięte w celu poprawienia jakości powietrza poprzez ograniczenie zanieczyszczenia przyczyniły się do ogrzania Arktyki.

Według badania opublikowanego 24 listopada 2013 w Nature Climate Change ocieplenie planety będzie postępować długo po przerwaniu emisji [gazów cieplarnianych]. Kilkoro innych naukowców sformułowało wniosek, w literaturze poddanej recenzji naukowej, że zatrzymanie ocieplenia przed punktem granicznym 2°C – od dawna jest to cel polityczny, a nie naukowy; za taki uchodzi jedynie w kręgach niedoinformowanych badaczy – jest po prostu niemożliwe (proszę zapoznać się z dokumentem recenzującym autorstwa Marka New i jego kolegów, opublikowanym w numerze Philosophical Transactions of Royal Society A, oraz następującym zdaniem z pracy zawartej w Review of European, Comparative & International Environmental Law z 12 marca 2014: „Kraje znajdują się dalej od realizacji swoich celów, a globalna społeczności znajduje się dalej od osiągnięcia celu, jakim jest ograniczenie ocieplenia do 2°C powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej – niż sugerują to dane dotyczące emisji.”)Niemiecki Instytut Spraw Bezpieczeństwa Międzynarodowego 2 czerwca 2013 podsumował, że wzrost średniej temperatury globalnej tylko o 2°C jest już niemożliwy (w końcu zgodził się z tą diagnozą Spiegel w wydaniu z 7 czerwca 2013), a ultrakonserwatywna Międzynarodowa Agencja Energetyczna stwierdza , że „węgiel praktycznie wyprzedzi ropę jako główne źródło energii przed rokiem 2017… Jeżeli nie nastąpi zdecydowane odejście od węgla, średnia temperatura globu może wzrosnąć o 6°C przed rokiem 2050, co doprowadzi do wyniszczającej zmiany klimatu.” W 11 min.: 20 sek. tego materiału filmowego, klimatolog Paul Beckwith demonstruje, że klimat Ziemi może ogrzać się o 6°C w ciągu dekady (wzmacniając swoje stanowisko opuszcza „może” w nagraniu filmowym z 25 listopada 2014 pt. „Nagła zmiana klimatu już trwa” i konkluduje, że Ziemia może doświadczyć wzrostu temperatury o 16°C, choć z poziomu o 5°C niższego niż obecna średnia temperatura globalna). Beckwith cytowany jest przez Dahra Jamaila w TrutOut z 13 stycznia 2015: „Uważam, że nasz system klimatyczny znajduje się w początkowym stadium gwałtownej zmiany klimatu, co bez interwencji doprowadzi do wzrostu globalnej temperatury o 5–6 stopni Celsjusza w ciągu dekady lub dwóch.” Jeśli uważasz, że jego pogląd jest ekstremalny, rozważ: (1) Wzrost temperatury globalnej o 5°C nastąpił 55 milionów lat temu na przestrzeni 13 lat (podano w Proceedings of the National Academy of Sciences z 1 października 2013 i zakwestionowano następnie w badaniu ze stycznia 2015 w publikacji Climate of the Past). (2) Rekonstrukcja regionalnej i globalnej temperatury ostatnich 11.300 lat opublikowana w Science z marca 2013 (jeden wynik przedstawiony jest na poniższym wykresie).Marcott-et-al-temperature-reconstruction-wheelchairNie tylko naukowcy wiedzą dokąd zmierzamy. Pentagon przygotowuje się na społeczne niepokoje wywołane wstrząsami klimatycznymi i energetycznymi, donosi Nafeez Ahmed w Guardianie, numer z 14 czerwca 2013. Autor pisze: „Poufne dokumenty Agencji Bezpieczeństwa Narodowego USA (National Security Agency, NSA) ujawnione przez Guardiana zaszokowały świat rewelacjami o kompleksowym amerykańskim systemie inwigilacji z bezpośrednim dostępem do Facebooka, Apple’a, Google’a, Microsoftu i innych technologicznych potentatów. Z akt sądowych Nowej Zelandii wynika, że bazy danych zbierane przez system Prism są wprowadzane do sojuszu wywiadowczego Pięcioro oczu (Five Eyes), którego członkami są również Wielka Brytania, Kanada, Australia i Nowa Zelandia.” W skrócie, „Pentagon wie, że środowiskowe, gospodarcze i pozostałe kryzysy mogą w nadchodzących latach wywołać powszechną złość społeczeństwa wobec rządu i korporacji” – czyni więc stosowne przygotowania. „Ta działalność powiązana jest z planowaniem obronnym USA minionej dekady, które w coraz większym stopniu uwzględnia ryzyko krajowych niepokojów społecznych wywołanych przez katastrofy związane ze zmianami klimatycznymi, wstrząsami energetycznymi, kryzysem gospodarczym – lub ich kombinacją.” W swoim Czteroletnim Przeglądzie Obronnym z 2014, roku armia USA konkluduje: “Zmiana klimatu stanowi kolejne istotne wyzwanie dla Stanów Zjednoczonych i świata. Wzrasta emisja gazów cieplarnianych, podnosi się poziom mórz, rosną średnie globalne temperatury, na sile przybierają gwałtowne warunki pogodowe.”

Dyrektor Centralnej Agencji Wywiadowczej Stanów Zjednoczonych John Brennan wygłosił 16 listopada 2015 przemówienie podczas Sesji Otwierającej Forum Bezpieczeństwa Globalnego 2015, które odbyło się w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych. Nawiązał do zmiany klimatu – z góry przepraszam za mizoginię zawartą w cytowanych zdaniach: „Relacja ludzkości (prelegent użył w tym miejscu terminu ‚mankind’, utworzonego od słowa ‚man’ – czyli ‚mężczyzna’ – choć mógł sięgnąć po neutralne słowo ‚humankind’; przyp. tłum.) ze światem przyrody pogarsza te problemy i jest potencjalnym źródłem samego kryzysu. Zeszły rok był najcieplejszy w historii i wiele wskazuje na to, że bieżący będzie jeszcze cieplejszy. Ekstremalne warunki pogodowe, wraz z polityką publiczną wywierającą wpływ na zapasy żywności i wody, mogą spotęgować lub wywołać kryzysy humanitarne. Najbardziej niepokoi fakt, iż znaczna redukcja plonów w wielu miejscach jednocześnie może spowodować szok cenowy na rynku żywnościowym z druzgocącym skutkiem, zwłaszcza w regionach już teraz narażonych na destabilizację, takich jak Afryka, Bliski Wschód i Azja Południowa. Zagrożony dostęp do pożywienia i wody znacznie zwiększa możliwość zaistnienia głodu i zabójczych epidemii.”

Ocieplenie klimatu zmniejszy produkcję długołańcuchowych, wielonienasyconych kwasów omega-3 w fitoplanktonie,” brzmi tytuł badania opublikowanego 12 kwietnia 2016 w internetowym wydaniu Global Change Biology. Te niezastąpione kwasy tłuszczowe są podstawą zdrowia wszystkich kręgowców – mają bezpośredni związek z kondycją układu krążenia i układu odpornościowego, a także funkcjami neurologicznymi, wzrokiem i reprodukcją.

Wskutek zmiany klimatu pogorszeniu ulega również sytuacja na lądzie. Tytuł badania opisanego 14 kwietnia 2016 w Proceedings of the Royas Society B. mówi wszystko: Wzrost koncentracji atmosferycznego dwutlenku węgla obniża całkowite stężenie białka w źródle kwiatowego pyłku, które jest niezbędne dla północnoamerykańskich pszczół.

Globalne państwo policyjne jest już faktem,towarzyszą mu subtelne zmiany rotacji Ziemi będące rezultatem topnienia lodowców i pokryw lodowych (zmiany klimatyczne powodują zmianę położenia biegunów Ziemi).

Tłumaczenie: exignorant

Ten wpis został opublikowany w kategorii Klimat i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.