Temperatury „mokrego termometru” regularnie przekraczają poziom zagrażający zdrowiu i życiu ludzi

Nowe badanie potwierdziło treść raportu zamieszczonego na blogu w czerwcu 2019 r.

Naukowcy przewidywali, że pod koniec XXI w. na obszarach tropikalnych i subtropikalnych zmiana klimatu sprawi, iż kombinacja ciepła i wilgotności dojdzie do poziomów, których ludzie doświadczali w swojej historii sporadycznie lub w ogóle. Takie warunki mogłyby zniszczyć gospodarki, a nawet pokonać fizjologiczne granice naszej wytrzymałości. Badanie opublikowane 8 maja 2020 r. w Science Advances odkryło, że prognozy te były błędne: opisane realia już nadeszły. Uczeni zidentyfikowali tysiące bezprecedensowych fal ekstremalnego upału i wilgotności w Azji, Afryce, Australii, Ameryce Południowej i Ameryce Północnej. W Zatoce Perskiej odnotowano ostatnio kilkanaście epizodów gorąca wykraczającego poza teoretyczny limit przeżywalności człowieka.

Ogniska zabójczego żaru jak dotąd miały charakter lokalny i trwały po kilka godzin, ale ich częstotliwość i intensywność rośnie na całym świecie. Na interaktywnej mapie uczeni przedstawili udokumentowane przypadki; najniższe wartości „mokrego termometru” (skala Celsjusza) oznaczono kolorem żółtym, najwyższe zaś czerwonym. Poprzednie prace badawcze podawały wyniki projekcji, zgodnie z którymi niebezpieczny splot wysokich temperatur i wilgotności miał pojawić się dopiero po upływie kilkudziesięciu lat. Jednak nasze dochodzenie wykazało, że mamy z nimi do czynienia teraz, powiedział główny autor Colin Raymond z Obserwatorium Ziemi Lamont-Doherty (Uniwersytet Columbia). Czas trwania tych zdarzeń będzie się wydłużał, a strefy ich występowania będą się powiększać (zakresy będą korelować z tempem globalnego ocieplenia).

Na podstawie danych z lat 1979–2017 stwierdzono, że rekordowe odczyty „mokrego termometru” powracały regularnie niemal w całych Indiach, Bangladeszu i Pakistanie; północno-zachodniej Australii; a także wzdłuż wybrzeża Morza Czerwonego i Zatoki Kalifornijskiej w Meksyku. Najwyższe i potencjalnie śmiertelne poziomy zarejestrowano kilkunastokrotnie w następujących miastach: Az-Zahran i Ad-Dammam (Arabia Saudyjska); Ad-Dauha (Katar); Ras al-Chajma (Zjednoczone Emiraty Arabskie); łączna ich populacja liczy ponad 3 miliony. Takie same ekstrema nawiedziły też Azję Południowo-Wschodnią, Chiny południowe, Afrykę subtropikalną i Karaiby. Południowo-wschodnie Stany Zjednoczone także konfrontowały się z nimi dziesiątki razy. Dotychczasowe analizy nie uwzględniały takich incydentów z przeszłości, ponieważ klimatolodzy zwykle przyglądają się średnim temperaturom i średniej wilgotności mierzonej na dużych powierzchniach przez kilka godzin. Autorzy ostatniego przeglądu zebrali zapisy godzinowe z 7 877 indywidualnych stacji meteorologicznych, co pozwoliło im wyodrębnić upały krótkotrwałe o mniejszym zasięgu geograficznym.

Ras al-Chajma wkrótce stanie się wyludnionym miastem-widmem.

Według wcześniejszych ustaleń nawet najsilniejsi, najlepiej przystosowani ludzie nie mogą wykonywać żadnych czynności na świeżym powietrzu, gdy „mokry termometr” pokazuje 32°C. Większość pozostałych osób traci zdolność normalnego funkcjonowania znacznie wcześniej. Szczytowy pułap 35°C, osiągnięty w Zatoce Perskiej, stanowi teoretyczną granicę fizjologicznego przetrwania homo sapiens. Opisując skutki przekroczenia 30°C, nie sposób popaść w przesadę, podkreślił dr Raymond. Możemy znajdować się bliżej faktycznego punktu krytycznego, niż nam się wydaje, ostrzegł Radley Horton, pracownik Lamont-Doherty i współautor badania. W artykule z 2017 r. Horton utrzymywał, że taka sytuacja nastanie dopiero w ostatnich dekadach stulecia. Chociaż klimatyzacja może osłabić jej wpływ w bogatszych krajach, istnieją ograniczenia. Pięć lat temu, dokładnie 31 lipca 2015 r., w irańskim mieście Bandar-e Mahszahr słupek rtęci „mokrego termometru” podniósł się do 35°C. Nie wiadomo, czy ktoś umarł; mieszkańcy zamknęli się w klimatyzowanych pojazdach i budynkach, a po krótkim pobycie na zewnątrz brali prysznic. Horton zwraca uwagę, iż przebywanie w pomieszczeniach przez dłuższy czas oznacza wyłączenie rolnictwa, handlu i innych aktywności zbiorowych, nawet w państwach tzw. Pierwszego Świata – gospodarcze następstwa takiego stanu rzeczy poznajemy obecnie za sprawą trwającej pandemii.

Liczna rzesza obywateli krajów biedniejszych nie ma dostępu do prądu, o klimatyzacji nie wspominając. Wielu z nich zaspokaja swoje podstawowe potrzeby dzięki codziennej pracy na roli. Fakt ten może sprawić, że takie miejsca w zasadzie nie będą nadawać się do zamieszkania, dodał Horton. Kristina Dahl, klimatolog ze Związku Zaniepokojonych Naukowców, która w ubiegłym roku alarmowała wraz z kolegami o nieuchronnym nasileniu zjawiska skrajnego ciepła/wilgotności w USA, podzieliła się refleksją, że nowe konkluzje unaoczniają, jak blisko limitu są społeczności na całym świecie. Wyjaśniła ponadto, iż w pewnych rejonach może już być nieporównanie gorzej, ponieważ stacje meteorologiczne nie wykrywają gorąca w gęsto zabudowanych dzielnicach miast, gdzie beton zatrzymuje ciepło. Poza tym w nieobjętych analizą sezonach 2018 i 2019 padły kolejne rekordy temperatur. Steven Sherwood, klimatolog z australijskiego Uniwersytetu Nowej Południowej Walii, przyznał: Pomiary sugerują, że niektóre regiony Ziemi zbliżyły się do wskazań nieznośnego ciepła o wiele szybciej, niż oczekiwano. Panowało przekonanie, że mamy znacznie większy czasowy margines bezpieczeństwa.


Wskutek zmiany klimatu ciepło odczuwalne rośnie szybciej od temperatury otoczenia. Czytaj dalej→


Nagła zmiana klimatu uśmierca ludzi na całym świecie. Oficjalne statystyki nie odzwierciedlają jej katastrofalnych skutków. Według zespołu australijskich lekarzy upał stanowi już zagrożenie dominujące. W swoim raporcie zamieszczonym 25 maja 2020 r. w The Lancet Planetary Health wykazali, iż w Australii rejestry śmiertelności zaniżają 50-krotnie liczbę zgonów spowodowanych przez wysokie temperatury. Zmiana klimatu stanowi największe zagrożenie dla globalnego zdrowia publicznego, powiedziała Arnagretta Hunter z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego.


W Indiach do zgonów spowodowanych udarem cieplnym zalicza się tylko zgłoszone i potwierdzone medycznie przypadki bezpośredniego wystawienia na działanie promieni słonecznych. Pomijana jest śmierć będąca następstwem wysokiej temperatury otoczenia. Oznacza to, iż w czasie, gdy wysokie wartości mokrego termometru regularnie zabijają obywateli, instytucje państwowe nie odnotowują tego faktu – statystyki ofiar śmiertelnych pokazują niewielki procent trendu. Poza tym Indie nie uznają coraz częstszych i coraz intensywniejszych fal upałów za katastrofę, co skutecznie odcina zjawisko od rządowego funduszu reagowania na kryzys. W latach 2013–2019 kraj doświadczał średnio 114 dni ekstremalnych upałów rocznie.


Analiza zamieszczona 13 lipca 2020 r. w Nature Climate Change wykazała, iż w Afryce Subsaharyjskiej nikt nie monitoruje skutków fal upałów zasilanych nagłą zmianą klimatu. Naukowcy i rządy szacują „na oko” szkody dla zdrowia ludzkiego, przyrody i gospodarki. Obserwacje i modele pokazują, że Afryka Subsaharyjska jest jednym z tych regionów świata, gdzie częstotliwość ekstremalnych upałów jest największa, powiedział główny autor badania Luke Harrington z Instytutu Zmian Środowiskowych Uniwersytetu Oksfordzkiego (Environmental Change Institute). Jednak ich konsekwencje nie są odnotowywane. To tak, jakby zdarzenia te nigdy nie miały miejsca. Tymczasem w Afryce tropikalnej i subtropikalnej upały trwają po kilka miesięcy. Brakuje również danych dotyczących rodzajów ekstremalnych warunków pogodowych takich jak susze, ulewne deszcze i gwałtowne burze. Szpitale nie prowadzą rejestrów śmiertelności, a urzędy nie zestawiają zaburzeń w dostawach energii czy przypadków zniszczonej infrastruktury.


Nagła zmiana klimatu osłabia już kondycję zdrowotną ludzi; pogarsza całe spektrum przypadłości – od sezonowych alergii po choroby serca i płuc. Ekstremalne warunki pogodowe i upały najbardziej zagrażają dzieciom, kobietom w ciąży i osobom starszym. Wpływ chaosu klimatycznego jest już odczuwalny w każdej dziedzinie medycyny. Opublikowano badania, które sugerują, iż leki na receptę mogą wyrządzać szkody wskutek zmieniających się wzorców upałów, powiedział 22 września 2019 r. Aaron Bernstein, dyrektor Centrum ds. Klimatu, Zdrowia i Środowiska Globalnego (Center for Climate, Health and the Global Environment) na Uniwersytecie Harvarda. Istnieją dowody na to, że gwałtowne zjawiska pogodowe zaburzają dostępność niezastąpionych produktów medycznych, bez których wykonanie pewnych procedur staje się niemożliwe. Poza tym coraz częściej zakłócane są dostawy prądu do placówek służby zdrowia, dodał ekspert.


Ocieplenie Ziemi o 1,5°C powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej wystarczy, by całe tropiki regularnie doświadczały temperatur przekraczających „granicę przetrwania”. Innymi słowy, ludzkie życie w tych najgorętszych szerokościach geograficznych Ziemi staje się już niemożliwe pod względem fizjologicznym. Wyniki dochodzenia badawczego, którego przedmiotem była tzw. temperatura mokrego termometru (wypadkowa odczytów ciepła i wilgotności przypominająca indeks ciepła), zostały opisane 8 marca 2021 r. w Nature Geoscience.

Autorzy sporządzili prognozy oddziaływania globalnego ocieplenia na strefę planety zamkniętą w pasie biegnącym 20 stopni na północ i południe od równika, gdzie położona jest Amazonia, znaczna część Afryki, półwysep indyjski i wybrane rejony Azji Południowo-Wschodniej. Zdrowie ludzkie doznaje poważnego uszczerbku nawet w warunkach mniej ekstremalnych upałów.przypomniała Kristina Dahl, starszy klimatolog z Unii Zaniepokojonych Naukowców, komentując fakt, iż niedopuszczalne temperatury wilgotnego termometru pojawiały się poniżej pułapu 1,5°C.


Przeczytaj koniecznie: Życie w tropikach staje się niemożliwe


Jeśli jest Pani/Pan subskrybentem/stałym czytelnikiem bloga i uznaje moją pracę za wartościową i zasługującą na symboliczne wsparcie, proszę rozważyć możliwość zostania moim Patronem już za 5 zł miesięcznie. Dziękuję.

Tłum. exignorant

Ten wpis został opublikowany w kategorii Klimat. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.