Zrównoważone życie: Epoka Edo

Przekład dedykuję rodzimym artystom, projektantom…

…i przyjaciołom z Japonii.

Autor: Azby Brown (wersja oryginalna)

edoWszyscy zdążyliśmy zaznajomić się drobiazgowo z litanią wyzwań, przed którymi stoimy jako gatunek globalny; zagrożeniami chronicznych braków, które rzucają państwo przeciwko państwu, społeczność przeciwko społeczności; problemami stworzonymi przez człowieka i widocznymi już w przyrodzie: wzrostem populacji, agresywną urbanizacją, wylesianiem, uszkodzonymi działami wodnymi, nadmierną konsumpcją zasobów, niedoborami energii, odpadami, zanieczyszczeniem… Każdy z nas mógłby bez trudu uzupełnić tę listę. Wiemy, że nie będzie łatwych rozwiązań, cudownych panaceów, tym niemniej podejmując próbę wyznaczenia priorytetów i znalezienia najbardziej obiecujących sposobów podejścia do tych problemów, wielu z nas inspiracji poszukuje u najrozmaitszych kultur z minionych epok. Pod tym względem wiele może nas nauczyć japoński Okres Edo. Właściwie możemy użyć go jako modelu przejścia od nadciągającej środowiskowej zapaści do bytowania zrównoważonego – przede wszystkim pozwolić bogatej i wnikliwej mentalności zakorzenionej w wiekach doświadczeń i mądrości, aby pokierowała naszymi decyzjami.

Początek Okresu Edo datowany na 1603 rok zbiegł się z końcem 200-letniej wojny domowej, trwał dwa i pół wieku, a jego zakończenie przypadło na rok 1868, kiedy kraj otworzył się na świat i po raz pierwszy zetknął się z owocami rewolucji przemysłowej. Większość tego, co uważamy za „tradycyjne” wzornictwo japońskie pochodzi z tej właśnie epoki, kiedy to rządzili szogunowie, a społeczeństwo stanowiło rygorystycznie nakreśloną, hierarchiczną piramidę z samurajem na szczycie, kupcami u jej podnóża oraz rolnikami i rzemieślnikami – większością społeczeństwa – okupującymi jej środek. W tym czasie liczba ludności wzrosła do około 30 mln, w przybliżeniu porównywalna z dzisiejszą populacją Kanady czy Peru, a miasto Edo – przemianowane na Tokio w 1868 roku – stało się domem ponad 1,3 mln mieszkańców. Na początku Okresu Edo ludzie odkryli, że odpowiadają za wylesienie gór i cierpią z powodu kaskady szkodliwych jego konsekwencji – uszkodzonych działów wodnych i malejącej wydajności rolnej. Dostępność większości zasobów, takich jak rudy żelaza i potencjalne źródła paliw, była mocno ograniczona, drewno było na wagę złota. Bardziej znacząca była znikoma powierzchnia gruntów ornych – w połowie XVIII wieku wszystkie ziemie nadające się pod uprawę zostały już wykorzystane. Okres zainaugurowały niedobory i głód, ale po dwóch lub trzech pokoleniowych zmianach mądrej odnowy liczna populacja cieszyła się jakością życia wyższą niż w jakimkolwiek współczesnym, europejskim kraju. Lasy zostały ocalone, produkcja rolna wzrosła wielokrotnie, podobnie jak kultura i piśmienność.

Specjalizacja, która tak dalece wyróżnia dzisiaj naszą kulturę i technologię – bardzo wydajne narzędzia mentalne opracowane po to, aby umożliwić nam rozłożenie problemów na czynniki pierwsze analizowane później w izolacji – wydawałaby się osobliwa, niezrozumiała nawet z perspektywy Japończyka z Okresu Edo. Rzeczywiście społeczeństwo poddane było sztywnej stratyfikacji i w tym sensie specjalistyczne, ludzie zaś pracowali latami, aby opanować konkretne rzemiosło. Sklep miso nie oferował raczej kimon. Ale kulturę jako całość przenikało poczucie czasu, w którym rezultaty mierzone były w wiekach, dlatego nieomal niemożliwe było planowanie nawet prostych zadań bez szerszej świadomości łańcucha konsekwencji, który wyłoniłby się z naszych działań – pochodzenia, zamierzeń i związków między ludźmi i rzeczami podtrzymującymi życie człowieka – jak chociażby niezmierzona sieć połączonego wzajemnie „ducha”. Tak jak w przypadku wielu społeczeństw epoki preindustrialnej ludzie szkoleni byli od najmłodszych lat, aby znać się po trosze na wszystkim, wykazywać wszechstronność i świadomość obrazu całości. Religia, szczególnie buddyzm zen, a także szintoizm i konfucjanizm pełniły rolę zrównoważonego podłoża „zdrowego rozsądku”, który zachęcał do takiego myślenia. Poprzez wpływ tych wartości, odzwierciedlonych zarówno w przysłowiach ludowych, jak i pismach wykształconej elity problemy zostały zdefiniowane w taki sposób, że potrzeba myślenia długoterminowego, zachowania energii i zasobów, pracy z siłami przyrody, a nie przeciwko nim, oraz konieczność zapewnienia wszystkim znaczącej pracy bez nieustannego dążenia do jej zminimalizowania stały się wymaganiami rozumianymi tak dogłębnie, że potrzeba ich wyraźnego artykułowania pojawiała się sporadycznie.

W konsekwencji rolnik planujący budowę kanału irygacyjnego nie byłby w stanie tego zrobić, gdyby nie polegał na swoim zrozumieniu lasu, pór roku i zwierząt, które mogłyby z tego powodu ucierpieć. Stolarz przymierzający się do wzniesienia świątyni rozpoczynał od lokalizacji w górach, skąd pochodziło drewno, analizy kierunku wiatru i tamtejszego działu wodnego. Kowal kujący ostrze motyki wiedział, że paliwo jakie zebrał, by podtrzymać ogień zaspokoi potrzeby tylko wtedy, gdy jego gromadzenie nie wyrządzi szkód lasowi, a ostrze zostanie zaprojektowane tak, aby nadawało się zarówno do naprawy, jak i wymiany. Za sprawą przyrody i szkolenia obywatele na każdym poziomie społecznym nauczyli się identyfikować swoiste, węzłowe punkty podparcia pośród niezliczonych relacji napotkanych w świecie przyrody, gdzie poświęcenie odpowiedniej ilości wysiłku dawało największe wzajemne korzyści. Na przykład woda i paliwo były wyjątkowo cenne, tak więc Japończycy Epoki Edo uznawali gorącą wodę niemalże za sakramentalną, przekształcając spożywanie herbaty i zażywanie kąpieli w ważne rytuały; wszystko, co produkowało lub wykorzystywało ciepłą wodę było zaprojektowane tak, aby osiągnąć najbardziej ekonomiczne wykorzystanie paliwa i słodkiej wody. Wygląd tych rzeczy – pieców, czajników, wanien, filiżanek – mógł być solidny, elegancki, fantastyczny lub łączyć w sobie każdą z tych cech, ale jeśli nie „czarował” efektywnym i bezodpadowym funkcjonowaniem, nie podlegał recyklingowi lub nie mógł być użytkowany przez pokolenia (i następnie poddany recyklingowi), uznawany był za źle zaprojektowany i brzydki. I jak sądzę właśnie ten fakt jest jedną z najlepiej strzeżonych tajemnic tradycyjnego, japońskiego projektowania: piękno zależało od tego, jak dobrze dana rzecz pomagała ludziom spełnić szereg niewypowiedzianych wymagań, które nadawały życiu sens oraz pomagały zapewnić mu trwanie przez nieokreślony czas.

Jaka myśl musiała uczestniczyć w procesie projektowania w takim właśnie środowisku, aby powstały udane projekty, które mogły być wykorzystywane przez długi czas? Oczywiście dany przedmiot musi pełnić określoną, zgodną ze swoim przeznaczeniem funkcję. Materiał, z którego jest wykonany musi być dostępny w dużej ilości, a jego zebranie pochłaniać niewiele energii prócz słońca, wody, grawitacji i siły ludzkich mięśni. W większości przypadków drewno, bambus, słoma i ziemia spełniały te wymagania najlepiej i znalazło to swoje odzwierciedlenie w niskich kosztach artykułów. Podobnie sam proces produkcji musiał zużywać minimum energii zewnętrznej. W związku z tym żelazo i stal były dość drogie i stosowane oszczędnie. Poza tymi podstawowymi wymaganiami pojawiła się gospodarka ponownego wykorzystania stanowiąca zbiór zalet wtórnych. Ponieważ panował względny deficyt drewna i jego cięcie było starannie kontrolowane przez prawo, projekt, który umożliwił ponowne zastosowanie drewnianego materiału uchodził za bardzo atrakcyjny. Nie chcę utrwalić wrażenia, iż tradycyjni japońscy rzemieślnicy i mistrzowie świadomie podpisywali się pod zbiorem teorii, które promowały funkcjonalne, zrównoważone projektowanie. Tymczasem ludzi, którzy tworzyli te rzeczy wspierało społeczeństwo, dla którego wartości te uchodziły za oczywistość. Będąc projektantami nadawali formę oczekiwaniom użytkowników.

Ten sposób myślenia stymulowały panujące w owym czasie niedobory surowców, ale nawet pod nieobecność niedoborów jako czynnika motywującego ten rodzaj świadomości niewątpliwie może prowadzić ludzi ku lepszemu życiu. Czy samo projektowanie może prowadzić do zrównoważonego społeczeństwa? Raczej nie. Ale może wywrzeć wpływ to, czego pragniemy, co uznajemy za atrakcyjne pod względem użytkowym, i może pomóc w zainicjowaniu pozytywnych zmian w naszym nastawieniu. Gdy zaczniemy już oczekiwać, że wszystko, co nabywamy i czego używamy pochłonie w trakcie produkcji mniejszą ilość wody i energii, wykonane będzie z odnawialnych materiałów, z łatwością podda się po zużyciu powtórnemu wykorzystaniu, przekształceniu w nowe artykuły, i wszystko to znajdzie swoje odbicie w formie i wyglądzie – wówczas zasiejemy nasiona wrażliwości Edo.

Jednakże kryje się za tym coś jeszcze. Społeczeństwo Epoki Edo było piśmienne i świadome, a jedną z głównych ról rządu była ochrona środowiska naturalnego egzekwowana poprzez rozporządzenia leśnictwa, wodociągów oraz promowanie dobrych praktyk rolniczych dzięki sponsorowanym podręcznikom i almanachom. Nie dyktował tego altruizm, nie służyło to duchowemu rozwojowi władców, lecz miało zapewnić bezpieczeństwo i ochronę domeny oraz długowieczność reżimu. Co ciekawe polityka rządu była najbardziej efektywna, gdy każdy region zachęcany był przez centralną biurokrację do opracowania lokalnych rozwiązań w oparciu o ustalone odgórnie cele i zasady. Pod wieloma względami to lokalne myślenie i odpowiedzialność stanowiły esencję sukcesu programu uzyskania samowystarczalności i stabilności na skalę krajową. Chociaż istniała bardzo aktywna narodowa sieć handlu, każdy z kilkudziesięciu regionów lennych kraju zachęcano do możliwie największej samowystarczalności. Namawiano do tego każdą osadę i każdą jej rodzinę. Rezultatem było to, co moglibyśmy nazwać „mozaiką gospodarek”, w której rząd i handlowcy byli najbardziej zależni od sektora finansowego, natomiast mieszkańcy osad mogli zaspokoić większość swoich potrzeb nie dotykając gotówki, wykorzystując „gospodarkę podarunku”, w której nadwyżka towarów krążyła jako wzajemne podarunki, aż każde gospodarstwo uzyskało to, co niezbędne. Jak na ironię większość niskich rangą samurajów, których stałe dochody – wypłacane w ryżu – nie nadążały za inflacją, było coraz bardziej zależnych od tego samego systemu „gospodarki podarunku”. Trapieni niemożnością zakupu dostatecznej ilości pożywienia, stopniowo przekształcali swoje miejskie ogrody przyjemności w działki warzywne, a że ciążył na nich zakaz sprzedaży rynkowej własnych produktów, swoje potrzeby zaspokajali przez sieciową dystrybucję nadwyżek, obejmującą sąsiadów i krewnych.

Japonia Okresu Edo była niezwykle płodna w swojej kreatywności i nadzwyczajnie pomysłowa. Był to naród twórców i wynalazców. Znaczenie twórczej wymiany myśli i innowacji, które wyłaniają się, kiedy większość ludzi w społeczeństwie to projektanci i praktycy rzemiosła, często bywa niedostrzegane. W przypadku Japonii po każdym gospodarstwie domowym można było spodziewać się, że są tam wyborni tkacze, mistrzowie rzemiosła wiklinowego, winiarze, rzeźbiarze i ogrodnicy. W niewielkim stopniu korzystali z tego, co określilibyśmy mianem „maszynerii”, opierając się na procesach manualnych; można powiedzieć, że japońskie szkolenie i doświadczenie w pracy ręcznej wytwarzało jakość i powtarzalność produkcji, które Zachód osiągnął wyłącznie dzięki maszynom. Poza tym etyka zawodowa rzemieślników – stolarzy, garncarzy, kowali, papierników i mnóstwa innych zawodów – ustanowiła osobistą więź między producentem i użytkownikiem: od tego pierwszego oczekiwano, że utrzyma artykuł w dobrym stanie przez cały okres użytkowania, drugi miał okazać uznanie przez drobne prezenty i pamiątki. Wykonanie danej rzeczy w większości przypadków znaczyło początek długotrwałego związku między ludźmi i był on powodem do świętowania i uznania. Nasze społeczeństwo cierpi na brak tego rodzaju więzi, ale fakt, iż wielu z nas jest teraz gotowych zapłacić wyższą cenę za pozyskanie artykułów wykonanych ręcznie – których wytwórca jest nam znany – pokazuje, że odczuwamy głód tych relacji.

Zmiana wrażliwości w projektowaniu nie tylko odzwierciedla zmiany w systemie wartości, ale również do nich zachęca. Opisywana tu zmiana preferencji ludzi odnośnie tego, co posiadają i użytkują może wydawać się radykalna lub mało prawdopodobna, ale w historycznej przeszłości doświadczyliśmy podobnych przemian wielokrotnie. Przejście do masowej produkcji i społeczeństwa konsumpcyjnego, dokonane ponad sto lat temu i zakorzenione w nowym uznaniu dla maszyn i ich tworów, było tyleż kompletne, ile niespodziewane. Jednocześnie nie spotkało się ono nigdy z niekwestionowaną akceptacją i wytwarzane ręcznie, lokalne artykuły nigdy całkowicie nie zniknęły. Większość z nas przekonało się do estetyki masowej produkcji dawno temu, nawet jeśli w pełni sobie tego nie uświadamiamy. Samochody, iPod-y, meble, urządzenia, narzędzia, naczynia kuchenne, łazienki – żadne z nich nie wyglądałoby tak jak wygląda, gdyby to, co niegdyś zwano „estetyką maszyny” nie stało się przystępne i znajome dzięki dobrym projektantom minionego stulecia. Owi projektanci wiele spośród najlepszych swoich wzorów zapożyczyli z tradycji japońskiej. Ci, którzy znają historię powstania modernizmu w sztuce i projektowania wiedzą, że kiedy Japonia otworzyła się na świat w 1868 roku, wszelkiej maści twórcy z Zachodu byli oszołomieni tym, co tam zobaczyli, a każda dziedzina artystyczna wchłonęła japońskie wpływy, od kompozycji i koloru w sztukach plastycznych, przez niskie linie dachowe i otwartą przestrzeń w architekturze, po meblowe struktury z prostych, nieozdobnych elementów. To prawda, było wiele lekcji, które zachodni projektanci mogli w tamtym czasie z Japonii wynieść, ale tego nie uczynili, jak chociażby efektywne wykorzystanie energii, projektowanie pod kątem ponownego użycia i zastosowanie opartych na enzymach procesów biologicznych, które między innymi umożliwiają wykonanie tradycyjnego lakieru i papieru Washi. Ale to właśnie Japończycy jako pierwsi nauczyli nas dostrzegać piękno w funkcji. Chciałbym zasugerować, że znajdujemy się u progu nowej zmiany estetycznej zasilanej przez odmienioną świadomość naszej zależności od środowiska i priorytetową konieczność jego uzdrowienia i zachowania, które na trwałe zmienią nasze poczucie piękna. Być może nazwanie tej zmiany „estetyką Edo” byłoby przesadą, ale wartości zawarte w kulturze Edo niewątpliwie będą stanowić znaczną część jej DNA.

Tłumaczenie: exignorant

Ten wpis został opublikowany w kategorii Poza nadzieją. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.