Krąg podarunków

Autor: Charles Eisenstein (wersja oryginalna tekstu)

Bez względu na to dokąd się udaję i do kogo zwracam z zapytaniem czego mu w życiu brakuje, najczęstszą odpowiedzią (o ile osoba nie jest dotknięta skrajną biedą lub poważną chorobą) jest „wspólnota.” Co się stało ze wspólnotą i dlaczego już jej nie mamy? Istnieje wiele powodów – układ przedmieścia, zanik przestrzeni publicznej, samochody i telewizja, wysoka mobilność ludzi i zarobkowych zajęć – i jeżeli prześledzimy przyczyny o kilka poziomów niżej, wszystkie wskażą na system pieniądza.

Mówiąc wprost: zaistnienie wspólnoty jest prawie niemożliwe w wysoce spieniężonym społeczeństwie takim jak nasze. Wspólnota upleciona jest bowiem z podarunków i właśnie dlatego ludzie biedni mają często mocniejsze społeczności niż ludzie majętni. Posiadając finansową suwerenność, nie polegasz w jakimkolwiek względzie na swoich sąsiadach lub jakiejkolwiek konkretnej osobie. Możesz po prostu zapłacić komuś – lub jeszcze komuś innemu – za zrobienie czegoś.

W czasach minionych w kwestii pozyskania artykułów pierwszej potrzeby i czerpania przyjemności ludzie polegali na osobach, które znali bezpośrednio. Gdybyś zraził do siebie kowala, piwowara lub doktora, nie byłoby zastępstwa. Jakość twojego życia obniżyłaby się znacznie. Jeżeli zraziłbyś do siebie sąsiadów, nie uzyskałbyś pomocy po zwichnięciu kończyny podczas zbiorów, czy po pożarze stodoły. Wspólnota nie była dodatkiem do życia, stanowiła sposób życia. Dzisiaj moglibyśmy stwierdzić – z niewielką przesadą – że nie potrzebujemy nikogo. Nie potrzebuję rolnika, który hodował moją żywność – mogę komuś zapłacić, aby to zrobił. Nie potrzebuję mechanika, który naprawiał moje auto. Nie potrzebuję dostawcy, który przywoził mi buty do sklepu. Nie potrzebuję żadnej z osób, które wytwarzały jakiekolwiek używane przeze mnie produkty. Potrzebuję kogoś, kto wykona swoją pracę, nie potrzebuję wyjątkowych, określonych osób. Są wymienni, podobnie jak i ja.

Jest to jeden z powodów powszechnie uznawanej powierzchowności większości towarzyskich spotkań. Gdzie tu jest miejsce na głęboki autentyzm, kiedy tuż przy powierzchni czai się podświadome „Nie potrzebuję cię”? Kiedy spotykamy się, aby konsumować – jedzenie, trunki lub rozrywkę – czy naprawdę czerpiemy z podarunków obecnych osób? Każdy może konsumować. Intymność pochodzi ze współtworzenia, a nie współ-konsumpcji, o czym może ci powiedzieć każdy członek muzycznej kapeli – i różni się to od uczucia sympatii czy antypatii, jaką kogoś darzymy. Jednakże w społeczeństwie wysoce spieniężonym nasza kreatywność „dzieje się” w wyspecjalizowanych domenach, za pieniądze.

Aby wykuć wspólnotę musimy zatem zrobić więcej niż po prostu zebrać ludzi. I chociaż jest to początek, wkrótce zaczynamy odczuwać znużenie samą rozmową i chcemy coś zrobić, coś stworzyć. W rzeczy samej to bardzo mdła wspólnota, jeżeli jedyną spełnioną potrzebą jest pragnienie głoszenia opinii, poczucia, że mamy rację, że „trybimy” i szkoda, że inni niekoniecznie… i hej, już wiem! Wymieńmy się adresami poczty elektronicznej i zainaugurujmy listserv!

Wspólnota upleciona jest z podarunków. W odróżnieniu od dzisiejszego systemu rynkowego – którego wbudowane niedobory wymuszają konkurencję, gdzie więcej dla mnie oznacza mniej dla ciebie – w gospodarce podarunku jest odwrotnie. W kulturze podarunku ludzie przekazują swoją nadwyżkę, nie akumulują jej – twoje powodzenie jest moim powodzeniem: więcej dla mnie oznacza więcej dla ciebie. Bogactwo krąży, grawitując ku największej potrzebie. W społeczności podarunku ludzie wiedzą, że ich podarki ostatecznie do nich powrócą, ale często w innej postaci. Taką społeczność można nazwać „kręgiem podarunków”.

Na szczęście spieniężenie życia osiągnęło w naszych czasach swój szczyt i rozpoczyna długie i permanentne wycofanie (którego aspektem jest gospodarcza „recesja”). Zarówno pragnienie, jak i konieczność sprawiły, że znajdujemy się w krytycznym momencie sposobności, aby odzyskać kulturę podarunku i zbudować prawdziwą wspólnotę. To odzyskanie jest częścią większej zmiany ludzkiej świadomości, większego powrotu do natury, Ziemi, siebie nawzajem oraz utraconej części nas samych. Nasza alienacja od kultury podarunku jest aberracją, a nasza niezależność iluzją. W rzeczywistości nie jesteśmy niezależni i „finansowo zabezpieczeni” – jesteśmy tak samo uzależnieni jak wcześniej, tylko że od obcych ludzi oraz bezosobowych instytucji, i jak się wkrótce przekonamy, instytucje te są dość kruche.

Biorąc pod uwagę obiegową naturę przepływu podarunków, byłem podekscytowany, kiedy dowiedziałem się, że jeden z najbardziej obiecujących towarzyskich wynalazków, z jakim dane mi było się spotkać w materii tworzenia wspólnoty, nosi nazwę Kręgu Podarunków. Opracowany przez Alpha Lo, współautora Encyklopedii Otwartej Współpracy oraz jego przyjaciół w Marin County w Kalifornii, ilustruje dynamikę systemów podarunków oraz rzuca światło na szerokie implikacje, jakie gospodarki podarunku zapowiadają dla naszej gospodarki, psychologii i cywilizacji.

Idealna liczba uczestników kręgu podarunków to 10 – 20. Wszyscy siedzą sobie w kółku i kolejno ujawniają jedną, dwie posiadane potrzeby. Oto niektóre z tych, jakimi podzielono się podczas ostatniego posiedzenia, które zainicjowałem: „wyjazd na lotnisko w przyszłym tygodniu”, „ktoś do pomocy przy usuwaniu ogrodzenia”, „używane drewno na budowę ogrodu”, „drabina do czyszczenia rynny”, „rower” oraz „meble biurowe do ośrodka kultury”. Podczas gdy jedna osoba zabiera głos, inni mogą włączyć się i zaoferować pomoc w spełnieniu potrzeby lub zasugerować rozwiązanie, które na to pozwoli.

Kiedy wszyscy zdążą zabrać już głos, runda rozpoczyna się ponownie – każda osoba informuje o tym, co chciałaby podarować. Niektóre przykłady z zeszłego tygodnia to „umiejętności graficzne”, „wykorzystanie elektronarzędzi”, „pomoc samorządowa” i „rower”, ale może to być cokolwiek: czas, rzeczy, umiejętności; podarowanie czegoś bezpośrednio lub podarunek wykorzystania czegoś (użyczenie). I raz jeszcze, kiedy poszczególne osoby ujawniają swoje podarunki, każdy może zabrać głos i powiedzieć, „Chętnie skorzystam” lub „Znam kogoś, komu może to się przydać.”

Podczas obu tych rund użytecznym jest, aby ktoś prowadził zapiski i nazajutrz rozesłał je wszystkim pocztą elektroniczną lub za pośrednictwem witryny, bloga etc. W przeciwnym razie łatwo jest zapomnieć, kto czego potrzebuje i co ma do zaoferowania. Poza tym sugeruję zapisanie od razu imienia i namiarów osoby, która chce ci coś ofiarować lub otrzymać coś od ciebie. Kwestią zasadniczą jest kontynuowanie podjętych zobowiązań, inaczej krąg podarunków będzie karmił cynizm, a nie wspólnotę.

Na koniec krąg może rozpocząć trzecią rundę, w której ludzie mają okazję wyrazić swoją wdzięczność za rzeczy otrzymane od czasu ostatniego spotkania. Runda ta jest niezwykle istotna, ponieważ we wspólnocie doświadczanie wielkoduszności innych inspiruje hojność u tych, którzy są jej świadkami. Potwierdza to, że grupa faktycznie wzajemnie sobie pomaga, podarunki są uznawane i że moje własne podarunki także zostaną uznane, docenione i odwzajemnione.

Rzeczywiście jest to aż tak proste: potrzeby, podarunki i wdzięczność. Ale efekty mogą być doniosłe.

Po pierwsze kręgi podarunków (i faktycznie jakakolwiek gospodarka podarunku) może zredukować naszą zależność od tradycyjnego rynku. Jeżeli ludzie przekazują nam rzeczy, których potrzebujemy, nie musimy ich kupować. Nie będę musiał brać jutro taksówki na lotnisko, a Rachel nie będzie musiała kupować drewna do swojego ogrodu. Im mniej używamy pieniędzy, tym mniej czasu przeznaczamy na ich zarabianie i mamy go więcej, aby wspierać gospodarkę podarunku i następnie z niej czerpać. To szlachetny krąg.

Po drugie krąg podarunków zmniejsza naszą produkcję odpadów. To niedorzeczne, że pompuje się ropę, wydobywa metal, produkuje stół i transportuje go przez ocean, kiedy połowa ludzi w mieście ma w swoich piwnicach stare stoły. To także niedorzeczne, aby każde gospodarstwo domowe w mojej okolicy posiadało kosiarkę do trawy, której używa przez dwie godziny w miesiącu; dmuchawę do liści, której używa dwa razy w roku; elektronarzędzia, których używa przy okazjonalnych projektach itd. Gdybyśmy dzielili się tymi rzeczami, jakość naszej egzystencji wcale by nie ucierpiała. Nasze życie materialne byłoby tak samo dostatnie, ale wymagałoby mniej pieniędzy i odpadów.

W sensie gospodarczym krąg podarunków redukuje produkt krajowy brutto, zdefiniowany jako całkowita suma wszystkich dóbr i usług wymienianych na pieniądze. Kiedy korzystam z darmowego kursu, zamiast płacić za taryfę, zmniejszam PKB o 20 dolarów. Kiedy moja przyjaciółka zostawia u mnie swojego synka zamiast płacić za opiekę, PKB spada o kolejnych 30 dolarów. Tak samo rzecz się ma, kiedy ktoś pożycza rower z piwnicy innej osoby, zamiast kupić sobie nowy egzemplarz. (Oczywiście PKB nie spadnie, jeżeli zaoszczędzone pieniądze zostaną wydane na coś innego. Standardowa gospodarka, sięgając po niezłomne przeświadczenie o nieskończonej w swoim parciu w górę elastyczności ludzkich pragnień, przyjmuje, że tak jest praktycznie w każdym wypadku. Krytyka tego wadliwego założenia znajduje się poza zakresem tematycznym niniejszego eseju).

Standardowy dyskurs ekonomiczny postrzega kurczący się PKB jako wielki problem. Kiedy gospodarka nie rośnie, inwestycje kapitałowe oraz zatrudnienie kurczą się, redukując popyt konsumencki i powodując dalsze spadki w inwestycjach i zatrudnieniu. Przez ostatnich siedemdziesiąt lat rozwiązaniem takich kryzysów było (1) obniżenie stóp procentowych, aby zachęcić do zaciągania pożyczek – firmy mają w ten sposób dostęp do funduszy na inwestycje kapitałowe, a klienci dysponują pieniędzmi, aby wydawać i tworzyć popyt; (2) zwiększenie wydatków rządowych, aby zastąpić ociągający się wzrost popytem konsumenckim. Koncepcje te znane są odpowiednio jako pobudzenie pieniężne i pobudzenie fiskalne. W obu przypadkach celem jest „stymulacja” gospodarki, aby ponownie przywrócić jej wzrost. Strategia rządowa w obecnym kryzysie gospodarczym jest taka sama. Liberałowie i konserwatyści mogą nie zgadzać się co do ilości i typu wymaganego pobudzania, ale rzadko ktokolwiek – Barack Obama, czy nawet najbardziej liberalny członek Kongresu – kwestionuje potrzebę rosnącej gospodarki. Dzieje się tak dlatego, iż w obecnym, opartym na zadłużeniu, obciążonym oprocentowaniem systemie walutowym absencja wzrostu prowadzi do szybkiej koncentracji bogactwa i gospodarczej depresji.

Jednakże dzisiaj, na obrzeżach politycznych i środowiskowych ruchów, wzrasta świadomość, że społeczeństwo i planeta nie są już w stanie utrzymać dalszego wzrostu. Bowiem wzrost – który w kategoriach PKB oznacza ekspansję w obrębie domeny spieniężonych dóbr i usług – ostatecznie pochodzi z przetworzenia przyrody na towary oraz przeobrażenia towarzyskich relacji w profesjonalne usługi. Rozważmy raz jeszcze opisane przeze mnie towarzyskie spotkanie. Dlaczego siebie nie potrzebujemy? Dlatego, że wszystkie relacje podarunkowe, na których dawniej polegaliśmy, są obecnie płatnymi usługami. Zostały przekształcone w pracę usługową, którą rynek zamienia w pieniądze. Co nam jeszcze zostało do zamiany? Niezależnie od tego, czy są to paliwa kopalne, uprawne warstwy gleby, formacje wodonośne, zdolność atmosfery do absorpcji zanieczyszczeń, żywność, ubranie, schronienie, lekarstwa, muzyka, czy nasz zbiorowy, kulturowy zapis opowieści i idei – prawie wszystkie stały się towarem. Jeżeli nie zdołamy znaleźć nowych obszarów przyrody nadających się do przerobienia na towar, jeżeli nie zdołamy odkryć więcej funkcji ludzkiego życia, które można zamienić w towar, dni naszego gospodarczego wzrostu są policzone. Przestrzeń, jaka jeszcze pozostaje do zajęcia przez wzrost istnieje wyłącznie coraz większym kosztem przyrody i społeczeństwa.

Z tej perspektywy trzecia konsekwencja kręgu podarunków i innych form gospodarki podarunku staje się oczywista. Oparta na podarunkach cyrkulacja nie tylko odejmuje PKB, przyspiesza również agonię obecnego systemu gospodarczego. Każda cząstka przyrody i ludzkiej relacji, którą zachowamy lub odbierzemy światu towarów, to jedna cząstka mniej do sprzedania lub wykorzystania jako podstawa nowych oprocentowanych pożyczek. Bez nieustannego tworzenia nowych długów istniejące zadłużenie nie może zostać spłacone. Okazje do pożyczania pojawiają się jedynie w kontekście gospodarczego wzrostu, w którym minimalny zwrot na inwestycji kapitału przewyższa stopę oprocentowania. W ujęciu prostszym: brak wzrostu – mniej pożyczania; mniej pożyczania – większy transfer aktywów do wierzycieli; większy transfer aktywów – więcej koncentracji bogactwa, więcej koncentracji bogactwa – mniej wydatków konsumenckich; mniej wydatków konsumenckich – mniej gospodarczego wzrostu. Oto błędne koło opisywane przez kolejnych ekonomistów od czasów Karola Marksa. Jego bieg opóźniany był poprzez nieustające udostępnianie rynkowi – za pomocą technologii i kolonizacji – nowych obszarów przyrody i wzajemnych relacji. Dzisiaj obszary te nie tylko znajdują się blisko wyczerpania, ale zmiana świadomości motywuje coraz większe wysiłki, aby odzyskać je z myślą o wspólnocie i podarunku. Dzisiaj kierujemy potężne wysiłki w stronę ochrony lasów – w jej ramach najbardziej błyskotliwe umysły dwie generacje temu oddały się poszukiwaniom bardziej efektywnych sposobów karczowania. Podobnie tak wielu z nas stara się dzisiaj ograniczyć zanieczyszczenie, a nie zwiększać produkcję; chronić wody, a nie intensyfikować połowy; zachować mokradła, a nie realizować większe projekty mieszkaniowe. Starania te, chociaż nie zawsze zwieńczone powodzeniem, spowalniają gospodarczy wzrost poza naturalnymi granicami narzucanymi przez środowisko. Z perspektywy podarunku to co się dzieje jest manifestacją, iż nie chcemy jedynie brać od planety, ale także dawać, odwzajemniać. Koresponduje to z osiągnięciem dorosłości przez ludzkość, przejściem od relacji matka – dziecko do współ-twórczego partnerstwa z Ziemią, w którym dawanie i odbieranie odnajdują swoją równowagę.

Takie samo przejście do podarunku trwa w domenie społecznej. Wielu z nas nie aspiruje już do finansowej niezależności – stanu, w którym posiadamy tak dużo pieniędzy, że nie musimy w związku z czymkolwiek polegać na kimkolwiek. Zamiast tego, coraz silniej łakniemy dzisiaj wspólnoty. Nie chcemy żyć w świecie towarów, gdzie wszystko, co posiadamy istnieje ze względu na nadrzędny cel zysku. Pragniemy tego, co tworzone jest dla miłości i piękna, co łączy nas mocniej z otaczającymi ludźmi. Pragniemy współzależności. Krąg podarunków i wiele innych, nowych form gospodarki podarunku, które pojawiają się w Internecie, są sposobami na odebranie ludzkich związków rynkowi.

Przyrodnicze lub społeczne odzyskiwanie opartego na podarunkach, wspólnego dobra nie tylko przyspiesza upadek systemu pieniądza zależnego od wzrostu, ale także łagodzi jego dotkliwe konsekwencje. W chwili obecnej rynek stoi w obliczu kryzysu – zaledwie jednego z bardzo wielu zbiegających się kryzysów (ekologicznych, społecznych). W burzliwych czasach przetrwanie ludzkości i nasza zdolność do zbudowania cywilizacji nowego rodzaju, obejmującej nowy związek z Ziemią oraz nową, bardziej połączoną ludzką tożsamość, zależy od strzępów wspólnego dobra, które jesteśmy w stanie zachować i odzyskać. Mimo że wyrządziliśmy Ziemi poważne szkody, wciąż znajduje się tu ogromne bogactwo. Wciąż istnieje bujność w ziemi, wodzie, kulturach i biomach tej planety. Im dłużej upieramy się przy utrzymaniu status quo, tym mniej bujności pozostanie i tym bardziej katastrofalna będzie zmiana.

Na mniej namacalnym poziomie każdy z ofiarowanych podarunków zasila dobro wspólne innego rodzaju – rezerwuar wdzięczności, który przeprowadzi nas przez czasy zamętu, kiedy konwencje i opowiastki spajające społeczeństwo obywatelskie ulegną rozpadowi. Podarunki inspirują wdzięczność, a wspaniałomyślność jest zaraźliwa. Coraz częściej czytam i słyszę historie o szczodrości, bezinteresowności, nawet wielkoduszności, które zapierają mi dech. Kiedy jestem świadkiem hojności, chcę być hojny. W nadchodzących czasach będziemy potrzebować szczodrości, bezinteresowności i wielkoduszności wielu ludzi. Jeżeli każdy będzie miał na względzie tylko własne przetrwanie, wówczas nie będzie nadziei dla cywilizacji nowego rodzaju. Potrzebujemy wzajemnych podarunków, podobnie jak potrzebujemy wzajemnej szczodrości, aby zaprosić siebie samych do domeny podarunku. W przeciwieństwie do ery pieniądza, w której możemy za wszystko zapłacić i nie potrzebujemy nikogo, wkrótce stanie się to nad wyraz jasne: potrzebujemy siebie nawzajem.

Tłumaczenie: exignorant

Ten wpis został opublikowany w kategorii Poza nadzieją. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.