Długie pożegnanie z innowacyjnością

innovationFragment artykułu Bryana Appleyarda z 16 października 2005 roku.

Jednym z najbardziej osobliwych zwiastunów końca postępu jest niedawne odkrycie, iż ludzie tracą zdolność wpadania na nowe pomysły.

Jonathan Huebner jest sympatycznym, bardzo uprzejmym i bardzo skrupulatnym fizykiem, który pracuje w [przemianowanym w styczniu bieżącego roku] Centrum Bitew Lotniczych i Morskich Pentagonu w kalifornijskim China Lake. Swoją pracę podjął w 1985 roku, gdy ukończył 26 lat. Starszy naukowiec zakomunikował mu na powitanie, jakim jest szczęściarzem. W trakcie swojej kariery mógł spodziewać się niesłychanych postępów naukowych i technologicznych. Ale zanim nadszedł rok 1990, Huebner zaczął podejrzewać, że senior był w błędzie. „Postępy nie rosły wykładniczo, nie widziałem ich w spodziewanej liczbie – nie chodzi o konkretną dziedzinę, tylko o sytuację ogólną.”

Zaskoczony i zaintrygowany tym stanem rzeczy podjął badania na własną rękę. Zaczął studiować tempo znaczących innowacji skatalogowanych w standardowej pracy pt. Historia nauki i technologii. Po rozwiązaniu pewnych wyrafinowanych matematycznych równań sformułował konkluzję, która zrodziła poważne pytania na temat naszej zdolności utrzymania postępu. Odkrył, iż tempo innowacji osiągnęło swój szczyt w 1873 roku i od tamtego czasu spada. W rzeczywistości nasze tempo obecne – według ustaleń Huebnera wynoszące siedem ważnych zmian technologicznych na miliard ludzi w skali sezonu – jest mniej więcej takie samo, jak w roku 1600. Przed 2024 stoczy się do poziomu wczesnego średniowiecza; okresu obejmującego koniec Cesarstwa Rzymskiego i początek Wieków Średnich.

Obliczenia oparte są na innowacjach przypadających na osobę, zatem nieprzerwanie zwiększając liczebność ludzkiej populacji moglibyśmy teoretycznie utrzymać absolutną stopę innowacji. Jednak w praktyce oznaczałoby to niemal natychmiastowe zalanie świata dodatkowymi miliardami ludzi. Nie jest to ani możliwe, ani pożądane i będziemy musieli zaakceptować fakt, iż postęp, w sensie naukowym i technologicznym, gwałtownie wyhamowuje.

Huebner przedstawia dwa prawdopodobne wyjaśnienia zjawiska: ekonomia i wielkość ludzkiego mózgu. Pewne innowacje nie są warte zachodu ze względu na swoją ekonomiczną nieopłacalność – m.in. dlatego eksploracja kosmosu praktycznie stanęła w miejscu – lub dysponujemy już większością wiedzy, jaką jesteśmy w stanie posiąść i odkrywanie nowych rzeczy staje się coraz trudniejsze.

Ustalenia Huebnera wywołały tu i ówdzie pewne oburzenie. Wpływowy naukowiec Ray Kurzweil skrytykował analizowaną próbkę innowacji jako „arbitralną”; K. Eric Drexler, prorok nanotechnologii, argumentował, że powinniśmy mierzyć zdolności, a nie innowacje. Tym sposobem możemy podróżować szybciej lub mieć szybszy dostęp do większej ilości informacji bez przełomowych odkryć.

Huebner z powodzeniem odpowiada na te ataki. Poza tym wspierają go badania Bena Jonesa, profesora zarządzania na Uniwersytecie Northwestern w Illinois. Jones ustalił, że konfrontujemy się aktualnie z dylematem porównywalnym z położeniem Czerwonej Królowej w książce Po drugiej stronie lustra: musimy biec coraz szybciej, aby pozostać w tym samym miejscu. Dwa stulecia gospodarczego wzrostu w krajach uprzemysłowionych napędzane były węglowodorami eksploatowanymi dzięki innowacjom naukowym i technologicznym. Jones ujawnił, że musimy wkładać coraz więcej pracy, aby utrzymać wzrost poprzez innowacje. Coraz więcej zasobów/pieniędzy trzeba przeznaczyć na badania i rozwój, coraz więcej ludzi musi zasilać te dziedziny, abyśmy zdołali zwyczajnie nadążyć. „Rezultat jest taki,” mówi Jones, „że wpływ przeciętnego innowatora stale maleje.”

Podobnie jak Huebner, sformułował on dwie teorie wyjaśniające, dlaczego tak się dzieje. Pierwszą jest teoria „nisko wiszących owoców”: wcześni innowatorzy zrywali pomysły, które łatwiej było dosięgnąć, zatem ich następcy zmagali się z rozgryzieniem trudniejszych problemów. A może być i tak, że masowa akumulacja wiedzy sprawia, iż innowatorzy zmuszeni są edukować się dłużej – aby po przyswojeniu dostatecznego zakresu wiadomości wymyślić coś nowego – i w rezultacie na innowacje poświęcają mniejszą część swojego aktywnego życia. „Zauważyłem, że laureaci nagrody Nobla są coraz starsi,” mówi Jones. „To znak, że innowacje pochłaniają więcej czasu.” Alternatywą jest specjalizacja – ale to oznacza, że innowatorzy poświęcają się ulepszaniu najnowszej edycji systemu Windows, a nie wynalezieniu żarówki. Efekt tych innowacji jest marginalny. Proces wprowadzania usprawnień do posiadanych już wynalazków może nas przekonać, że posuwamy się naprzód, ale jest to złudzenie.

Innowacyjność jest integralnym czynnikiem motoru gospodarczego postępu, który wygasa.

Tłumaczenie: exignorant

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.