Fragment artykułu „Inside Climate News” z 29 kwietnia 2022 r.
Kiedy dwa tygodnie temu naukowcy ze Stanów Zjednoczonych i Europy opublikowali badanie, w którym ostrzegają, że zmiana klimatu spowoduje w pierwszej połowie stulecia wyginięcie ponad połowy gatunków kaktusów – rośliny znanej ze swojej niezwykłej odporności na ekstremalne upały i susze – Tierra Curry po prostu dołożyła je do szybko rosnącej sterty podobnych raportów. Nazywam je artykułami apokaliptycznymi. Mam ich całą teczkę. Przekazujemy je sobie codziennie. – powiedziała Curry, starszy naukowiec w Centrum Różnorodności Biologicznej, znanym amerykańskim ośrodku zajmującym się rzecznictwem i badaniami nad środowiskiem naturalnym.
Tylko w ciągu minionych dwóch tygodni byliśmy świadkami prawdziwego wysypu prac badawczych przewidujących przerażające skutki utraty różnorodności biologicznej i masowego wymierania gatunków.
Rozpatrywane zbiorczo, badania te pokazują, jak wymieranie zwierząt i roślin – ginących z powodu działalności człowieka [przemysłowego] – przyspiesza i wykracza daleko poza wcześniejsze szacunki i obawy [przytłaczającej większości] uczonych – mówi Curry. Opinia publiczna powinna być tymi odkryciami przerażona. Codziennie tracimy naturalne siedliska, które są równane z ziemią. Powinniśmy być świadomi tych faktów, ale nie jesteśmy. Powinniśmy dyskutować o nich codziennie, ale tego nie robimy. Musimy pamiętać, że człowiek to jeszcze jeden żyjący na tej planecie gatunek. Nasz los zależy od zdrowia pozostałych gatunków. Zabijając Ziemię, zabijamy samych siebie. Przesłanie to musi sobie przyswoić i uwzględnić w swoim postępowaniu każdy z nas.
Obrona narodowa i „cieplarniana Ziemia”
Fragmenty artykułu „Byline Times” z 23 czerwca 2022 r.
Kolejne „przełomowe badanie”, jakie właśnie opublikował Uniwersytet Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych, wykazuje, iż działania rządowych agencji wojskowych i wywiadowczych zwiększają prawdopodobieństwo urzeczywistnienia najgorszego scenariusza „cieplarnianej Ziemi”, który uczyniłby planetę „nienadającą się do zamieszkania przez większość gatunków”. Według raportu agencje te stały się najpoważniejszym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Ziemi, bo działają na rzecz przyspieszenia „hiperzagrożenia” związanego ze zmianą klimatyczną i środowiskową.
W analizie – zamieszczonej w dwóch częściach w wiosennym numerze poddanego recenzji naukowej czasopisma Journal of Advanced Military Studies, którego wydawcą jest Prasa Uniwersytecka Korpusu Piechoty Morskiej USA – teoria wojny i strategia wojskowa zostały odniesione do dynamiki kryzysu klimatycznego i ekologicznego. Bazując na swojej pracy doktorskiej, autorka dr Elizabeth G. Boulton – była oficer armii australijskiej – stwierdza, że ogromny sektor bezpieczeństwa narodowego (obejmujący światowe siły zbrojne, agencje wywiadowcze, strategie spraw zagranicznych i powiązane ośrodki eksperckie) „nieświadomie dokłada się do hiperzagrożenia”.
Hiperzagrożenie definiowane jest jako bezprecedensowy „połączony wpływ nagłego globalnego ocieplenia i rozpadu systemów ekologicznych Ziemi”. „Niebezpieczny sposób działania” sektora bezpieczeństwa narodowego prowadzi do „uruchomienia kaskadowych elementów krytycznych przyspieszających przejście do stanu ‚cieplarnianej Ziemi’, na której nie przetrwa większość gatunków”. Hiperzagrożenie posiada „podobne do wojny zdolności destrukcyjne, jednakże rozpoznanie ogromu jego niszczycielskich skutków, a także sprawcy odpowiedzialnego za wrogie działania jest trudne”. Z podobnym zjawiskiem [cywilizowana] ludzkość nigdy wcześniej się nie zetknęła.
Idea postrzegania i rozumienia kryzysu ekologicznego jako „hiperzagrożenia” opiera się na pracach filozofa Timothy’ego Mortona, który przedstawił globalne ocieplenie jako „hiperobiekt” – coś, czego ludzie nie są w stanie w pełni pojąć, zobaczyć ani poddać kontroli; coś, co wymaga odwołania się do światopoglądu nie zorientowanego na człowieka. W swojej pracy doktorskiej dr Boulton zintegrowała koncepcję hiperobiektu z tradycyjną teorią strategii wojennej Carla Clausewitza.
Głównym środkiem ciężkości hiperzagrożenia jest „jego swoboda poruszania się, którą umożliwia niewidzialność i niepoznawalność, jak również brak reakcji obronnej”. „Działalność [cywilizowanej] ludzkości, która napędza hiperzagrożenie, jest często legalna, ma przyzwolenie społeczne i jest rozumiana jako zbiór zgodnych z prawem praktyk ze sfery biznesu lub bezpieczeństwa”.
Ten rodzaj „uzasadnionej” działalności koncentruje się wokół „planów eksploatacji zasobów paliw kopalnych i naturalnych systemów ekologicznych w tempie i na skalę, która pozwoli na przekroczenie bezpiecznych granic planety”. Intencją takich planów „może być podjęcie niezwłocznych działań, aby ludzkość nie zdążyła narzucić wymierzonej w nie strategii obronnej lub przekreślić ich przy pomocy alternatywnych technologii”. Starając się chronić istniejący system paliw kopalnych, agencje bezpieczeństwa w rzeczywistości „pracują dla wroga”.
Instytucje bezpieczeństwa narodowego są uwikłane w status quo. Ten sam system, który od czasów II wojny światowej podtrzymują strategie wojskowe i bezpieczeństwa, stanowi główny motor utraty bezpieczeństwa globalnego. Ekspansja tradycyjnej strategii militarnej potęguje hiperzagrożenie. Zasoby i metody wydobywcze uważane niegdyś za „dobre” – kluczowe dla funkcjonowania i utrzymania światowego porządku – stały się wyrokiem dla wszystkich form planetarnego życia. Ekonomiczne, dyplomatyczne, wojskowe i inne narzędzia siły i władzy umożliwiające udział w „wyścigu po to, co ostało się z surowców naturalnych Ziemi” wspierają hiperzagrożenie.
Dwubiegunowy przekaz
Gdyby recenzenci streszczonej w „Byline Times” analizy „otwarcie krytykującej konwencjonalne myślenie wojskowe” byli uczciwi, autorce nie uszłoby na sucho pomijanie dobrze znanych, powszechnie dostępnych faktów i posługiwanie się czasem przyszłym.
Tworzenie „hiperzagrożenia” było procesem świadomym. Branża paliw kopalnych w Stanach Zjednoczonych dowiedziała się w połowie lat 60., że cywilizacyjne emisje dwutlenku węgla doprowadzą do katastrofy klimatycznej. Od co najmniej pięciu lat analitycy korporacji Shell i BP mają świadomość, że do połowy wieku średnia temperatura Ziemi osiągnie poziom, który wyniszczy planetarne życie. Skoro wiedzieli i wiedzą etatowi naukowcy kompleksu petrochemicznego, to wiedzieli i wiedzą też etatowi naukowcy kompleksu wojskowo-wywiadowczego – Departament Obrony USA jest największym na świecie instytucjonalnym konsumentem ropy naftowej.
Ustalane przez międzynarodowe organizacje „bezpieczne limity” zanieczyszczania i destabilizowania biosfery są mitem. Instytucje „ochrony” środowiska i klimatu są tak samo uwikłane w status quo, jak instytucje bezpieczeństwa narodowego. Konsensus naukowy stracił swoje znaczenie – nie jest zdolny nadążyć za tempem przebiegu planetarnego upadku. Punkty krytyczne Ziemi zostały przekroczone. „Kaskadowe elementy krytyczne” – czyli dziesiątki dodatnich sprzężeń zwrotnych – zostały wprawione w ruch. Nagła zmiana klimatu znajduje się w stadium nieodwracalnym także ze względu na ilość ciepła, jaką zdążył już wchłonąć Wszechocean. W bieżącym roku okazało się, że globalne ocieplenie jest dwukrotnie większe niż szacowano dotychczas. Nie powstrzyma go redukcja, a nawet zatrzymanie emisji węglowych.
Globalne ocieplenie nie jest przypadłością główną, na którą cierpi przez cywilizację przemysłową Ziemia – to jeden z serii zabójczych symptomów ekologicznego przerośnięcia, które powiększa się z każdą sekundą, z każdym opuszczającym fabryczne magazyny produktem (np. turbiną wiatrową, panelem słonecznym czy innym komponentem „alternatywnej technologii”). Przed nieuniknionymi, zgubnymi i gwałtownymi konsekwencjami tego zjawiska – będącego efektem wzrostu gospodarki globalnej – ostrzegała na początku lat. 70 prawdziwie przełomowa, znana na całym świecie prognoza.
Szkody zostały wyrządzone, a przeszłości zmienić się nie da. „Zjeżdżamy ekspresową windą do piekła”. Nie wyłączy jej proponowana już jako środek zaradczy apokaliptyczna „inżynieria klimatu”.
Przekaz na temat nagłej zmiany klimatu i wymierania planetarnego, jakim dzielą się z opinią publiczną popularne, komercyjne czy uprawiające ekoaktywizm portale i czasopisma, nie utraci swojego dwubiegunowego charakteru – pozostanie pełen sprzeczności, obłudy, ignorancji, wyparcia, myślenia życzeniowego i kłamstw do chwili, aż zgasną światła. To nie sprzedawana przez rządy, korporacje, środowisko akademickie i media fałszywa nadzieja umrze ostatnia, tylko wywołane jej rozbudzeniem szaleństwo i rozpacz zdradzonych, oszukanych mas.