W ustaleniu intensywności globalnego ocieplenia ogromne znaczenie ma wilgotność. To ona sprawia, że zmiana klimatu jest blisko dwa razy większa, niż sądzono.
Energia generowana podczas gwałtownych zjawisk pogodowych zależy od ilości wody w powietrzu. Naukowcy z USA i Chin przyjrzeli się więc tzw. ekwiwalentnej temperaturze potencjalnej (in. theta-e), która odzwierciedla energię wilgotności w atmosferze i wyrażana jest w stopniach.
Istnieją dwa czynniki napędzające zmianę klimatu: temperatura i wilgotność. – wyjaśnia V. „Ram” Ramanathan, klimatolog z Instytutu Oceanografii Scrippsów i współautor najnowszej analizy. Jak dotąd pomiary globalnego ocieplenia koncentrowały się na temperaturach. Tymczasem po dodaniu energii wilgotności ekstrema takie jak fale upałów i opady korelują z nim nieporównanie lepiej. Dzieje się tak, ponieważ na każdy stopień Celsjusza zwyżki średniej temperatury Ziemi przypada 7% dodatkowej wilgotności zatrzymywanej przez powietrze. Jej skraplanie uwalnia ciepło/energię. Właśnie dlatego dawne deszcze mają teraz postać ulew. – dodaje Ramanathan.
Para wodna jest jednym z najważniejszych gazów cieplarnianych potęgujących zmianę klimatu. Raporty badawcze nie uwzględniały w pełni tego faktu, a tym samym wypaczały obraz sytuacji. Tym razem uczeni włączyli do swoich kalkulacji wielkość energii wilgotności. Wynik: od 1980 do 2019 r. planeta nie ociepliła się o 0,79°C, tylko o 1,48°C. Tropiki ogrzały się aż o 4°C.
Odczyty samej temperatury pokazują, że trend ocieplenia jest najbardziej widoczny w Ameryce Północnej, w średnich szerokościach geograficznych i na biegunach, zaś w tropikach mniej. – mówi Ramanathan. Rzeczywistość wygląda zgoła inaczej. Wysoka wilgotność w strefie tropikalnej zwiększa aktywność burz – od sztormów po cyklony i monsuny. Przyrost utajonej energii jest uwalniany, co powoduje ekstremalną aurę: powodzie, nawałnice i susze.
W 2017 r. dowiedzieliśmy się, że 56 milionów lat temu, w trakcie paleoceńsko-eoceńskiego maksimum termicznego, skok temperatury w tropikach o niecałe 3°C spowodował zagładę gatunków – umarła znaczna część ziemskiej biosfery. Matthew Huber z Wydziału Nauk Atmosferycznych i Planetarnych Uniwersytetu Purude, autor odkrycia, podsumował: Połowa różnorodności biologicznej świata – lasy tropikalne i rafy – oraz ponad połowa ludzi – m.in mieszkańcy Indii i Brazylii – nie dysponuje niczym, co mogłoby zapobiec ogrzaniu środowiska życia znacznie powyżej wartości, do których przystosowany jest człowiek.
Formułując swoje ostrzeżenie 4 lata temu, klimatolog najwyraźniej nie orientował się, iż opisane przez niego warunki już panowały. Ekosystemy strefy międzyzwrotnikowej upadają, a życie staje się tam niemożliwe. Reszta globu szybko do nich dołączy. Badanie opisane w pierwszych paragrafach niniejszego wpisu – które 8 lutego 2022 r. pojawi się na łamach Proceedings of the National Academy of Sciences – potwierdza zamieszczaną kilkakrotnie na blogu informację, że od 1750 r. Ziemia ociepliła się o ponad 2°C.
Każdy akademik, aktywista czy dziennikarz, który zapewnia, że cywilizacja przemysłowa ma dekadę na to, by zmienić przeszłość i uniknąć wzrostu średniej temperatury planety do poziomu 1,5°C w porównaniu z epoką preindustrialną, wprowadza opinię publiczną w błąd.