Najważniejsze ostrzeżenie

W opracowaniu wykorzystano fragmenty artykułu New York Post z 30 kwietnia 2021 r.

W 2008 r. oficer wywiadu USA Luis Elizondo dołączył do Programu Identyfikacji Zaawansowanych Zagrożeń Powietrznych Departamentu Obrony USA (Advanced Aerospace Threat Identification Program). W latach 2010–2017 był jego kierownikiem. Nadzorował pracę grupy zadaniowej, która analizowała dane Pentagonu dotyczące „niezidentyfikowanych zjawisk lotniczych” (Unidentified Aerial Phenomena – UAP).

Było to porażające uświadomienie. – wspomina przełom w dochodzeniu Elizondo. ‚Jasny gwint, te obiekty są prawdziwe’. – pomyślałem. ‚Teraz musimy coś z tym zrobić’. Urzędnik nie zdołał zmusić przełożonych do poważnego potraktowania niepokojących dowodów i podjęcia stosownych działań. Treść alarmu, który podniósł, nie docierała na wyższe piętra hierarchii służbowej. Możliwość złożenia meldunku szefowi Pentagonu gen. Johnowi Szalonemu Psu” Mattisowi została zablokowana.

Na przeszkodzie stanęła chęć ukrycia prawdy o UAP ze względu na jej niezgodność z dogmatami religijnymi oraz obawy związane z osłabieniem instytucjonalnej reputacji i wywołaniem paniki. Gdy członek społeczności wywiadowczej zderza się z podobnym biurokratycznym murem, pozostaje mu jedno wyjście: przedstawienie swojej sprawy w rezygnacji, która niezawodnie trafi do dowódców. 

Sfrustrowany „porażką wywiadowczą na miarę 11 września 2001 r.”, Elizondo postanowił odejść i zawiadomić opinię publiczną, że UAP są faktem przemilczanym przez państwowych funkcjonariuszy. W tym celu udał się do dziennika The New York Times i Kongresu USA. Mając na względzie umowę o nieujawnianiu informacji (Non-Disclosure Agreement – NDA), jaką podpisał na całe życie z rządem, był ostrożny.

Wprowadzenie do przestrzeni publicznej nagrań pokładowych należących do Sił Powietrznych USA pozbawiło go przywilejów i emerytury, ale nie wolności. Klasyczna kampania dyskredytacji informatora nie przyniosła spodziewanego rezultatu. W wyniku presji kongresmenów i w obliczu przytłaczającej ilości niepodważalnych dowodów Pentagon był zmuszony poinformować o istnieniu UAP w raporcie z 25 czerwca 2021 r.

Przerwanie ciszy instytucjonalnej stanowi punkt zwrotny w historii niewyjaśnionych zjawisk.


Wypowiedzi Luisa Elizondo:

Nie postępowałem pochopnie. Posuwałem się naprzód według mapy. Wszystko, co zapowiadałem w ciągu minionych trzech lat, ziściło się. Grupa zadaniowa Departamentu Obrony potwierdziła, że UAP są prawdziwe. W Kongresie odbywają się briefingi. To duży postęp.

Na tym etapie liczący 74 strony, sporządzony zaledwie w 180 dni dokument nie zaspokoi w pełni ciekawości ludzi. Zapoczątkowałem długofalowy wysiłek, z którego wyłoni się rzeczywistość nowego paradygmatu. Zainteresowanie osiąga masę krytyczną. Przedstawiciele rządu mają świadomość, że nie wcisną pasty do zębów z powrotem do tubki.

Dokonując ekspertyzy materiałów fotograficznych i filmowych, specjaliści „odhaczali punkty” na mentalnej liście ewentualnych wyjaśnień danego obiektu. Sprawdzali, czy nie był to na przykład błąd oprogramowania, flara czy powiększona rysa na obiektywie. Pomogła w tym weryfikacja polegająca na porównaniu równoczesnych zapisów wielu czujników (m.in. telemetrycznych, radiolokacyjnych i promieniowania podczerwonego) oraz zdjęć wysokiej rozdzielczości.

Uzupełnieniem „twardych danych” były zeznania świadków – zawodowych obserwatorów z wieloletnim doświadczeniem (m.in. operatorów radarów, pilotów i kontrolerów ruchu lotniczego obsługujących ultranowoczesny sprzęt). Przyglądając się czemuś z kilku perspektyw, można było stwierdzić, czy wchodzi w skład naszego technologicznego inwentarza.

Obiekty zostały sklasyfikowane według rozmiarów. W żadnym razie nie jest to zestawienie wyczerpujące. Mniejsze statki o gabarytach sportowego auta to spodki. Większe, rozmiarami zbliżone do autobusu, są cylindryczne. Z kolei największe mają formę trójkąta lub przypominają bumerang.

Śledzone obiekty mkną z prędkością nawet 70 000 km/h, skręcają pod kątem prostym i natychmiast przechodzą do trybu cofania. Gdyby pilot Sił Powietrznych USA sterujący samolotem SR–71 Blackbird, który rozpędza się do 3300 km/h, zechciał skręcić w prawo, potrzebowałby do tego manewru przestrzeni równej blisko połowie stanu Ohio.

Zdolności operacyjne należą do sfery „podróży transmedialnej”. Statki lecą sobie 15 metrów lub 25 kilometrów nad powierzchnią Ziemi, by następnie zanurkować w morskiej toni bez strat na wydajności na jakimkolwiek poziomie. Kiedy to widzisz, zdajesz sobie sprawę, że masz do czynienia z czymś nieporównanie bardziej zaawansowanym od naszych maszyn.

Sposób, w jaki obiekty te wzbijają się w powietrze, przekracza granice racjonalnej inżynierii i zdaje się łamać prawa aerodynamiki. Nie mają skrzydeł, kokpitów, powierzchni sterowych, nitów w pokryciu, wyraźnych oznak napędu, a mimo to przeciwstawiają się oddziaływaniu ziemskiej grawitacji. Jak to możliwe?

Do tego dochodzi umiejętność radzenia sobie z niewyobrażalnymi przeciążeniami. Ludzie potrafią przez krótki czas wytrzymać 9 g, zanim pojawią się negatywne skutki fizyczne. Myśliwiec F–16 dozna katastrofalnych uszkodzeń strukturalnych przy 17 g. Statki, które widzimy, wytrzymują 600 g.

Istnieje różnica między „potencjalnym zagrożeniem a „wrogim zamiarem. Kiedy mówimy o potencjalnym zagrożeniu w warunkach świata fizycznego, mamy na myśli coś, co niekoniecznie chce wyrządzić nam krzywdę, ale może zagrażać mimowolnie. Na pokładzie rozpędzającego się samolotu raczej nic nam nie grozi. Gdybyśmy znajdowali się obok niego na pasie startowym, ucierpielibyśmy.

UAP to zjawisko fizyczne, a zatem potencjalne zagrożenie należy uwzględnić. Otwartej wrogości nie odnotowaliśmy. Poza tym naszym zadaniem nie było zrozumienie intencji czy pochodzenia tych obiektów. Skupiliśmy się na tym, czym są i jak działają. Nasze podejście miało czysto naukowy charakter.

W niektórych sytuacjach UAP są wyraźnie świadome naszej obecności; wiedzą doskonale, że je obserwujemy; nie odlatują; unoszą się przez dłuższy czas nad instalacjami wojskowymi czy energetycznymi. Jest to forma komunikacji niewerbalnej. Zamiary stojące za takim i innymi pokazami nie są nam znane. Nie wiadomo, czy jesteśmy dostatecznie bystrzy, by je właściwie odczytać.

Nie jest to tajna technologia USA, Rosji czy Chin. Świadczy o tym chociażby historyczny kontekst zaangażowania amerykańskiego rządu w tę kwestię. Dokumentacja, w której posiadanie weszli członkowie mojego zespołu dzięki ustawie o swobodnym dostępie do informacji (Freedom of Information Act – FOIA), obejmuje okres 70 lat. Odtajnione od dłuższego czasu raporty (m.in. CIA z 1953 r. i FBI z 1964 r.) opisują ze szczegółami zdarzenia i obiekty, jakie rejestrujemy obecnie.

Po zburzeniu Muru Berlińskiego uzyskaliśmy wgląd w radzieckie archiwa UAP. Rosjanie konfrontowali się z tą samą enigmą. Mielibyśmy uznać za prawdopodobne, że Chiny lub inny kraj od co najmniej siedmiu dekad posługują się nową fizyką i technologią, która wyprzedza dzisiejszą o 1000 lat? Pomijając aspekt naukowy, utrzymanie takiej tajemnicy przez dziesięciolecia byłoby cokolwiek problematyczne.

Żyjemy w bardzo złożonym Wszechświecie. Nasza percepcja wzrokowa jest zamknięta w widmie światła widzialnego – niewielkim wycinku promieniowania elektromagnetycznego. Aż 96% poznawalnego Wszechświata, którego średnica wynosi 93 miliardów lat świetlnych, jest niedostępne dla naszych zmysłów.

Otaczają nas rzeczywistości o różnej skali. Będąc ich częścią, nie jesteśmy w stanie ich oglądać. Być może UAP są po prostu naszymi sąsiadami – odpowiednikami dawnych, mitycznych „morskich potworów”, które mieszkały za horyzontem.

Niektóre osoby mają problem z UAP, ponieważ kolidują one z ich filozoficznym i teologicznym systemem wierzeń. Jeden z wyższych rangą wojskowych kazał mi zakończyć dochodzenie, bo według niego UAP mają szatańską proweniencję i nie powinniśmy się nimi zajmować. Nie żartował – zapytał mnie, czy czytałem Biblię.

Tymczasem świeccy urzędnicy przejęci UAP nie wiedzą, jakie działania trzeba podjąć i kto powinien to uczynić. Nie dysponują żadnymi podstawami prawnymi i operacyjnymi. Kolejnym czynnikiem ograniczającym jest strach przed wywołaniem paniki. Właśnie dlatego nieliczna grupa inżynierów, uczonych i badaczy gromadziła w magazynach odkrycia, na których zbierały się pajęczyny.

UAP są czymś bardzo prawdziwym. Nie rozmawiamy o czymś niedorzecznym. Rozmawiamy o kimś, kto przybył skądś i posługuje się technologią wyprzedzającą nasze zdobycze techniki o kilka generacji. Dzieje się to w kontrolowanej przez nas przestrzeni powietrznej, a my nic nie możemy na to poradzić.

Najwyższa pora powściągnąć skłonność do pochopnych wniosków, zarzucić podtrzymywanie narracji pełnych uprzedzeń i serio, obiektywnie traktować tę obecność. Najwyższa pora, by UAP skupiły uwagę nie tylko agencji federalnych, lecz także społeczności naukowej, środowiska akademickiego i ogółu społeczeństwa.

Nie chcę, żeby to rząd dyktował mi, co mam o czymś myśleć. Chcę tylko, żeby przedstawił fakty i pozwolił obywatelom zdecydować, co oznaczają. Ostatecznie wywrą one wpływ na światopogląd każdego z nas.

Nazajutrz zapanowałby nastrój śmiertelnej powagi. Ludzie nie świętowaliby na ulicach. Zwróciliby się w stronę własnego wnętrza. Potrzeba refleksji nad indywidualnym i zbiorowym znaczeniem poznanych faktów byłaby nieodparta. Niektórzy z nas staliby się jeszcze bardziej religijni. Inni rozstaliby się ze swoimi religiami na dobre. Pojawiłaby się konieczność zrewidowania dotychczasowych poglądów filozoficznych i teologicznych.

Szarlatani rozpowszechniający dezinformacje o UAP zostaliby zdemaskowani. Świat doceniłby wkład badaczy, których ignorowano lub ośmieszano. Środowisko akademickie i naukowe musiałoby zdobyć się na krytyczną samoocenę, by odpowiedzieć na pytanie, dlaczego od czasu, kiedy Galileusz poddał pod rozwagę ewentualność, iż Ziemia nie jest zlokalizowana w centrum Układu Słonecznego, wciąż popełnia te same błędy.

Nasza gatunkowa pycha nie miałaby gdzie się schować. Chciałbym wierzyć, że uświadomilibyśmy sobie na nowo, iż jesteśmy globalną rodziną – braćmi i siostrami na niebieskiej kropce pędzącej przez kosmiczny bezmiar. Chciałbym wierzyć, że porzucilibyśmy nasze błahe różnice na rzecz międzynarodowego dialogu i współpracy.

Nie jest oczywiście wykluczone, że do głosu doszłaby gorsza strona naszej natury, która zechciałaby wykorzystać nowe okoliczności do zaspokojenia ambicji podboju i dominacji.


Najważniejsze ostrzeżenie

W świetle ostatnich rewelacji i wielkiego wymierania planetarnego, które przyspiesza za sprawą nagłej zmiany klimatu, szczególnej, historycznej wagi nabrało zdarzenie z 19 września 1994 r. Tim Leach, korespondent BBC w Zimbabwe, który został wysłany do jego zrelacjonowania, rozpoczął swój reportaż od słów: Nad Afryką Południową rozległ się alarm z powodu niezidentyfikowanych obiektów latających. Świadkowie widzieli duże, połyskujące i kolorowe statki, które leciały (bezgłośnie) z ogromną prędkością nad Zimbabwe, Zambią i RPA. Eksperci są zdumieni.


Przeczytaj koniecznie: Prognoza globalnego wymarcia drzew, Temperatury „mokrego termometru” regularnie przekraczają poziom zagrażający zdrowiu i życiu ludzi, Jak bardzo może przyspieszyć wielkie wymieranie planetarne?, Odliczanie do wyginięcia, Pozostało niewiele czasu, Zestawienia aktualizacji.

Jeśli jest Pani/Pan subskrybentem/stałym czytelnikiem bloga i uznaje moją pracę za wartościową i zasługującą na symboliczne wsparcie, proszę rozważyć możliwość zostania moim Patronem już za 5 zł miesięcznie. Dziękuję.

Oprac. exignorant

Ten wpis został opublikowany w kategorii Klimat, Wymieranie gatunków. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.