Dodatnie sprzężenia zwrotne klimatu uruchomione przez silnik cieplny cywilizacji przemysłowej:
Zmiana klimatu sprawia, że drzewa zrzucają liście wcześniej
→ 97. Dotychczas panowało przekonanie, iż wyższe temperatury opóźniają nadejście jesieni. Badanie opublikowane 27 listopada 2020 r. w Science pokazało, iż wskutek zmiany klimatu drzewa zrzucają liście wcześniej. Odkrycie to jest niezmiernie istotne, ponieważ wcześniejsza jesień oznacza, że drzewa pochłaniają i magazynują znacznie mniej węgla, przez co są słabszym hamulcem globalnego ocieplenia, niż sądzono. Według wstępnych kalkulacji redukcja ta może wynosić około miliarda ton CO2 rocznie, czyli więcej niż 12-miesięczne emisje Niemiec. Przez dziesięciolecia zakładaliśmy, że okresy wegetacji wydłużają się, a liście opadają później, powiedział prof. Thomas Crowther z Politechniki Federalnej w Zurichu (ETH), który był członkiem zespołu badawczego. Jednak nasza analiza sugeruje, iż wyższa produktywność drzew jest równoznaczna z wcześniejszym opadem liści. Autorzy wykorzystali ponad 430 000 obserwacji w 3 800 lokalizacjach w Europie Środkowej w latach 1948-2015, a także eksperymenty i modelowanie.
Zmiana klimatu sprzyja tym gatunkom drzew Amazonii, które żyją krócej
→ 98. Badanie zamieszczone 9 listopada 2020 r. w Nature Communications przyjrzało się wzorcom napędzającym śmiertelność drzew w Amazonii. Dochodzenie ujawniło, że gatunki, które rosną szybciej, zazwyczaj żyją krócej i tym samym odnotowują w danym okresie więcej zgonów. Z kolei zmiana klimatu sprawia, iż to one radzą sobie lepiej. Umierając młodo, drzewa te pochłaniają mniej węgla od roślin wolno rosnących i długowiecznych. To zła wiadomość dla klimatu, ponieważ Amazonia stanowi 12% lądowego pochłaniacza CO2.
Stymulując wzrost mikroalg i rozprzestrzeniając materiał organiczny, zmiana klimatu ociepla powierzchnię Oceanu Arktycznego
→ 99. Ilość mikroalg i rozpuszczonego barwnego materiału organicznego w oceanie decyduje o tym, ile światła pochłaniają wody powierzchniowe, a ile promieni słonecznych trafia na większe głębokości. Pionowa dystrybucja energii wywiera wpływ na górną temperaturę oceanu i cyrkulację ogólną. Według badania zamieszczonego 26 października 2020 r. w Geophysical Research Letters zmiana klimatu stymuluje wzrost mikroalg i rozprzestrzenia materiał organiczny, przez co wzmacnia ocieplenie powierzchni Oceanu Arktycznego. Wyniki analizy zdjęć satelitarnych barw akwenu z lat 2003–2013 opublikowane 15 października 2018 r. w Geophysical Research Letters pokazały, że zakwity mikroalg nie tylko pojawiają się w Oceanie Arktycznym wcześniej niż zwykle, lecz także pokrywają nowe miejsca. Mikroalgi (fitoplankton) zwykły rozprzestrzeniać się wiosną z dala od skutych lodem morskim wyższych szerokości geograficznych. Teraz sytuacja ulega raptownemu przeobrażeniu, ponieważ pak kurczy się szybko, rozpada się wcześniej lub nie tworzy się w ogóle.
Zmiana klimatu sprawia, że wiatry zachodnie nasilają się i migrują w kierunku bieguna południowego
→ 100. Klimatolodzy polarni opracowali najwyraźniejszy historyczny zapis zachowania wiatrów zachodnich na półkuli południowej. Wyniki opublikowane 9 grudnia 2020 r. w Communications Earth and Environment opisują, w jaki sposób wiatry te nasilają się i migrują w kierunku bieguna wskutek ocieplania się klimatu. Badanie podkreśla, że obecne modele klimatyczne nie uwzględniają tego trendu. Naukowcy wykorzystali metodę datowania radiowęglowego rdzeni osadów z przybrzeżnego jeziora na subantarktycznej wyspie Marion. Na podstawie tego wyjątkowego materiału o wysokiej rozdzielczości możemy zobaczyć, jak bardzo zmienił się w ciągu ostatnich 700 lat układ wiatrów zachodnich. Patrząc w przeszłość, możemy lepiej zrozumieć, co dzieje się teraz i co może wydarzyć się w przyszłości. To oczywiste, że od lat 20. XX w. wiatry wędrują na południe. Biorąc pod uwagę prognozy globalnego ocieplenia, kierunek ten najpewniej utrzyma się, powiedziała dr Bianca Perren, paleoklimatolog z Brytyjskiej Służby Antarktycznej i główna autorka pracy. Analiza pokazuje, że zmiana klimatu „odpycha” te niosące wilgoć wiatry od Australii, Ameryki Południowej i Afryki Południowej. Bezpośrednimi tego konsekwencjami są nasilające się susze i pożary.
Minerały żelaza z torfowisk topniejącej wiecznej zmarzliny uwalniają gazy cieplarniane
→ 101. Analiza próbek tzw. zardzewiałego pochłaniacza węgla pobranych z torfowiska wiecznej zmarzliny w Szwecji ujawniła, że minerały żelaza nie są w stanie magazynować węgla organicznego. To ogromne źródło CO2 i CH4 nie jest uwzględniane w prognozach globalnego ocieplenia. Zawarty w próbkach materiał organiczny gromadził się w postaci torfu przez tysiące lat. Rozmarzanie permafrostu sprawia, że drobnoustroje uaktywniają się i rozkładają torf, wyjaśnił prof. Andreas Kappler z Uniwersytetu w Brystolu. Wiemy również, że minerały żelaza chronią węgiel organiczny przed biodegradacją w różnych środowiskach – a zatem zakładano, iż mogą być pochłaniaczem węgla nawet po rozmrożeniu wiecznej zmarzliny. Żelazo reaktywne występuje jako rodzaj rdzy i można było się spodziewać, że zatrzymuje materiał organiczny w czymś, co naukowcy nazywają „zardzewiałym pochłaniaczem węgla”. Tymczasem zespół uczonych odkrył, że mikroorganizmy wykorzystują żelazo jako pożywienie i uwalniają w ten sposób związany z nim węgiel organiczny do wody w glebie. Oznacza to, iż „zardzewiały pochłaniacz węgla” nie zapobiega ucieczce węgla organicznego z topniejącej wiecznej marzłoci. Zdaniem badaczy mechanizm ten dotyczy wszystkich obszarów, gdzie występują zlodowacenia podziemne. Wygląda na to, że węgiel związany wcześniej z żelazem jest biodostępny w stopniu wysokim, a zatem bakterie mogą go metabolizować błyskawicznie – zamieniać w gazy cieplarniane. Jest to proces, którego aktualnie nie obejmuje modelowanie zmiany klimatu, powiedziała Monique Patzer, główna autorka publikacji przedstawionej 10 grudnia 2020 r. w Nature Communications.
Pożegnanie z „klimatyzatorem Ziemi”:
Redukcja lodu morskiego w Arktyce była w przeszłości przyczyną nagłej zmiany klimatu
Międzynarodowy zespół uczonych wykazał, że w przeszłości przyczyną nagłej zmiany klimatu była znaczna redukcja lodu morskiego. Ten naukowy przełom kończy długą debatę na temat mechanizmów, które wywołały gwałtowne przeobrażenia klimatu podczas zlodowaceń. 10 000–110 000 lat temu, półkulę północną, w tym morza nordyckie, pokrywał lód lodowcowy. Warunki ekstremalnego zimna były przerywane epizodami szybkiego ocieplenia zwanymi zdarzeniami Dansgaarda-Oeschgera (in. D-O) – w ich trakcie nad lądolodem Grenlandii temperatura podnosiła się nawet o 16,5°C. Wagi tych zjawisk nie sposób dzisiaj przecenić, ponieważ obserwowane ocieplenie Arktyki i zanikanie tamtejszego paku morskiego przebiega w tempie bezprecedensowym. Nasza jak dotąd najdokładniejsza rekonstrukcja lodu morskiego dokumentuje znaczenie gwałtownego zmniejszania się pokrywy lodowej i związanych z nim mechanizmów sprzężenia zwrotnego, które powodują nagłe zmiany klimatu, powiedział Henrik Sadatzki, główny autor badania zamieszczonego 24 listopada 2020 r. w Proceedings of the National Academy of Sciences.
Nagła zmiana klimatu: Rozpad lądolodu Grenlandii przyspiesza:
Topnienie lodowców Grenlandii przebiega szybciej od szacunków zawartych w najczarniejszych scenariuszach zmiany klimatu
Analiza opublikowana 17 listopada 2020 r. w Nature odkryła, że trzy największe lodowce Grenlandii – które zawierają dość zamarzniętej wody, aby podnieść poziom morza o 1,3 metra – kurczą się szybciej od szacunków zawartych w najczarniejszych scenariuszach globalnego ocieplenia. Do 2000 r. głównym czynnikiem powodującym wzrost poziomu morza było topnienie lodowców i rozszerzanie się wód oceanicznych pod wpływem ich ogrzewania. Jednak w ciągu ostatnich dwóch dekad stały się nim lądolody Grenlandii i Antarktydy. To kolejny symptom nagłej zmiany klimatu. Zespół naukowców z Danii i Wielkiej Brytanii wykorzystał wszechstronne dane historyczne do obliczenia ilości lodu, jaką w XX w. straciły grenlandzkie giganty: Jakobshavn, Kangerlussuaq i Helheim. Najgorszy scenariusz zaniża tempo topnienia. Utrata lodu może być od trzech do czterech razy większa, niż przewidywano, powiedział Shfaqat Abbas Khan z Duńskiego Uniwersytetu Technicznego.
Badania: Katastrofalny wpływ cywilizacji przemysłowej na Amazonię:
Według danych ujawnionych 30 listopada 2020 r. przez brazylijski Instytut Badań Kosmicznych INPE wylesianie w brazylijskiej Amazonii w okresie lipiec 2019–lipiec 2020 przekroczyło 11 000 kilometrów kwadratowych po raz pierwszy od 2008 r. W porównaniu z sezonem minionym poziom deforestacji podniósł się o 9,5%. Sieć Informacji Społeczno-środowiskowych o Amazonii z Odniesieniami Geograficznymi (RAISG) podała 8 grudnia 2020 r., że prowadzona przez cywilizację przemysłową deforestacja zniszczyła w latach 2000-2018 aż 513 000 kilometrów kwadratowych Amazonii – ten rozleglejszy od Hiszpanii obszar stanowi aż 8% powierzchni największego lasu deszczowego świata.
Opad radioaktywny i globalne ocieplenie:
Nuklearny śmietnik, jaki pozostawi po sobie cywilizacja przemysłowa, wystarczy, by wyniszczyć roślinność Ziemi
Podsumowanie przeglądu badawczego pt. Rośliny w świetle promieniowania jonizującego: Czego dowiedzieliśmy się z Czarnobyla, Fukushimy i innych skażonych miejsc opublikowanego 8 maja 2020 r. we Frontiers of Plant Science. W porównaniu ze zwierzętami rośliny doświadczają skutków promieniowania jonizującego, które są o rząd wielkości poważniejsze (Møller i Mousseau, 2013b). Wśród roślin żyjących w środowiskach o podwyższonym poziomie napromieniowania częściej występują feno-odchylenia i asymetria (Møller, 2002). Poważne anomalie rozwojowe i dramatyczne zmiany w morfologii drzew odkryto w Czarnobylu (Mousseau i in., 2013; Kozubow i Taskajew, 2002) i Fukushimie (Watanabe i in., 2015; Joszczenko i in., 2016). Skażenie promieniotwórcze upośledza też narządy rozrodcze i gamety, a tym samym ogranicza rozmnażanie roślin.
Tragikomedia inżynierii klimatycznej:
Badanie eksperymentalne, które opublikowano 8 kwietnia 2020 r. w Climate and Atmospheric Science, wykazało, że zwiększone ilości siarczanów w chmurach nie osłabią skutków zmiany klimatu. Oznacza to, że chmury nie będą „ocaleniem”, nawet jeśli poddane zostaną zabiegom z zakresu geoinżynierii.
W obliczu zmiany klimatu młodzi ludzie rezygnują z rodzicielstwa
Korporacyjne media tracą kontrolę nad narracją o sytuacji planetarnej. Rzeczywistość zaczyna przebijać się przez ścianę kłamstw, fałszywych obietnic i myślenia życzeniowego. Pierwsze poddane recenzji naukowej badanie, którego przedmiotem była kwestia prokreacji w obliczu zaburzenia klimatu, pokazało, iż zaniepokojeni młodzi Amerykanie nie decydują się na rodzicielstwo, ponieważ (słusznie) obawiają się, że ich potomstwo doświadczy apokalipsy klimatycznej. Wyniki anonimowej sondy z udziałem 600 osób w wieku od 27 do 45 lat zostały opublikowane 17 listopada 2020 r. w Climatic Change. Aż 96% respondentów wyraziło poważne lub skrajne zaniepokojenie związane z przyszłością swoich potencjalnych dzieci.
Pewna 27-letnia kobieta stwierdziła: Czuję, że nie mogę z czystym sumieniem powołać do życia dzieci i zmusić je do walki o przetrwanie w warunkach, które mogą być apokaliptyczne. Jeden z mężczyzn był zdania, iż horror zmiany klimatu będzie przypominał wojnę światową. Inna 31-latka przyznała: Zmiana klimatu jest dla mnie jedynym czynnikiem decydującym o rezygnacji z posiadania biologicznych dzieci. Chociaż bardzo zależało mi na macierzyństwie, nie chcę sprowadzić dzieci na umierający świat. Z kolei 40-letnia matka napisała: Żałuję, że mam dzieci. Jestem przerażona, że z powodu zmiany klimatu będą konfrontować się z końcem świata. Identyczny pogląd wyraziło aż 6% ankietowanych. Byłem zaskoczony, bo zdobycie się na taką szczerość nie jest dla rodziców rzeczą łatwą, skomentował podobne wyznania Matthew Schneider-Mayerson, kierownik zespołu badawczego.
ONZ: Gospodarka globalna konsumuje Ziemię szybciej, niż sądzono:
Materiały wytworzone przez cywilizację przemysłową ważą już więcej niż ziemskie życie
Ślad człowieka cywilizowanego jest już cięższy od śladu świata przyrody. O tym fakcie poinformowali autorzy badania zamieszczonego 9 grudnia 2020 r. w Nature. Masa dróg, budynków i innych skonstruowanych lub wyprodukowanych materiałów podwaja się mniej więcej co 20 lat – obecnie wynosi 1,1 teratony, czyli 1,1 biliona ton. Waga drzew, roślin i zwierząt zmniejszyła się o połowę od początku rewolucji rolniczej – obecnie wynosi zaledwie 1 teratonę. Na początku XX w. twory materialne człowieka cywilizowanego stanowiły zaledwie 3% żywej biomasy. Dzisiaj średnio co tydzień machina przemysłowa wytwarza równowartość wagi całej ludzkości.
Autor „Granic wzrostu”: Nic już nie poradzimy:
Gospodarka globalna kurczy się – nie oczekujmy poprawy gospodarczej i naftowej
Geolog naftowy Art Berman opublikował 3 września 2020 r. najbardziej wszechstronną analizę historyczną ropy naftowej i jej związku z gospodarką pt. Nie oczekujmy poprawy gospodarczej i naftowej. Oto jej streszczenie: w ostatnim czasie spadła zarówno podaż, jak i popyt na ropę; popyt na ropę zmniejszył się bardziej niż podaż – sytuacja ta ma miejsce mimo rekordowej w dziejach kwoty zadłużenia stworzonego w celu stymulowania gospodarki; światowa gospodarka kurczy się nieodwracalnie; ten trend zaistniał przed uderzeniem pandemii; pojawianie się wirusa nie było przyczyną, a jedynie czynnikiem przyspieszającym; problem pojawił się w 1974 r., kiedy to ceny ropy wzrosły powyżej poziomu, który umożliwiał wzrost gospodarki bez przyspieszającego wzrostu zadłużenia; wydobywanie ropy kosztuje coraz więcej; problem ma charakter geologiczny i termodynamiczny – nie ma zatem rozwiązania i będzie się pogarszał. Najwyraźniej żaden z liderów politycznych, intelektualnych czy biznesowych nie rozumie najważniejszego czynnika (energia) wywierającego wpływ na to, na czym zależy mu najbardziej (wzrost gospodarczy).
Pandemia i wielkie wymieranie planetarne:
Podczas lockdownów nie doszło do redukcji kluczowych aerozoli przemysłowych
Obawy dotyczące zagrożenia, jakie dla trwania naszego środowiska życia może stanowić pandemia, szczęśliwie nie urzeczywistniły się w 2020 r. Badanie opublikowane 26 października 2020 r. w Bulletin of Atmospheric Science and Technology wykazało, że podczas wiosennych lockdownów w Stanach Zjednoczonych nie odnotowano spadku kluczowych aerozoli przemysłowych. Naukowcy przyjrzeli się koncentracjom dwutlenku azotu (NO2) i drobnych pyłów – w szczególności PM2,5. Dwutlenek azotu jest emitowany podczas spalania paliwa przez samoloty, samochody i elektrownie zasilane kopalinami, podczas gdy cząstki stałe są wydalane przez samoloty, pojazdy ciężkie z silnikiem wysokoprężnym i przede wszystkim elektrownie węglowe. Naukowcy porównali wyniki pomiarów obu rodzajów zanieczyszczeń z kwietnia 2020 r. ze statystykami stężeń kwietniowych z lat 2015-2019. (Wybór padł na kwiecień, ponieważ od początku tego miesiąca prawie w każdym stanie Ameryki zastosowano środki dystansowania społecznego.) Dane dwutlenku azotu pochodziły z 240 naziemnych punktów monitorowania, zaś cząstek stałych z 480. Bazę informacyjną uzupełniły zapisy satelitarne z Instrumentu Monitorowania Ozonu (OMI) Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA). Monitoring zarejestrował znaczne zmniejszenie koncentracji dwutlenku azotu w 65% lokalizacjach (NASA OMI pokazała przeciętny spadek NO2 o 13% w całym kraju w porównaniu ze średnią z poprzedniego pięciolecia). Tymczasem stężenia pyłów zawieszonych nie tylko nie odnotowały redukcji, lecz były większe niż w minionym pięcioleciu.
Jeśli jest Pani/Pan subskrybentem/stałym czytelnikiem bloga i uznaje moją pracę za wartościową i zasługującą na symboliczne wsparcie, proszę rozważyć możliwość zostania moim Patronem już za 5 zł miesięcznie. Dziękuję.
Oprac. exignorant