Jak bardzo może przyspieszyć szóste wymieranie planetarne?:
Nawet jeśli niewielki ułamek arktycznego węgla, który zalega w morskim dnie, trafi do atmosfery, mamy przeje…ne. Dr Jason Box, glacjolog, od 25 lat jest jednym z wiodących badaczy Grenlandii. [29 lipca 2014 r.]
Potężne emisje metanu z syberyjskich hydratów są już w toku
Grupa 80 naukowców z Rosji, Chin i Szwecji odkryła we wschodniej części Morza Syberyjskiego obszar, który dosłownie „kipi” metanem wydobywającym się z dna. W swoim oświadczeniu z 8 października 2019 r. Politechnika w Tomsku, organizator ekspedycji arktycznej, poinformowała o zarejestrowaniu rekordowych koncentracji CH4 w atmosferze: były nawet dziewięciokrotnie wyższe od średniej globalnej. To najpotężniejsza fontanna gazowa, jaką kiedykolwiek widziałem, przyznał prof. Igor Semiletow, szef wyprawy i wiodący ekspert ds. hydratów, który od dekad prowadzi badania Wschodniego Syberyjskiego Szelfu Kontynentalnego. Nikt wcześniej nie spotkał się z podobnymi odczytami, dodał uczony.
Faktyczne znaczenie nowego odkrycia ujawnia relacja The Independent z 13 grudnia 2011 r.:
Naukowcy uczestniczący w letniej ekspedycji polarnej zaobserwowali dramatyczne i bezprecedensowe pióropusze metanu bulgoczące na powierzchni Oceanu Arktycznego. Skala zjawiska oszołomiła Igora Semiletowa z Międzynarodowego Centrum Badań Arktycznych (IARC) Uniwersytetu Alaski w Fairbanks, który od prawie 20 lat bada dno morskie Wschodniego Syberyjskiego Szelfu Kontynentalnego.
W wywiadzie dla dziennika The Independent szef 8. amerykańsko-rosyjskiego rejsu po morzach Syberii Wschodniej, współorganizowanego przez Uniwersytet Georgii w Athens, przyznał, że nigdy wcześniej nie był świadkiem emisji metanu z hydratów o porównywalnej sile. Dotychczas znajdowaliśmy struktury podobne do pochodni, ale miały one tylko kilkadziesiąt metrów średnicy. Po raz pierwszy odkryliśmy ciągłe i potężne struktury ujścia o średnicy ponad 1000 metrów. To po prostu niesamowite, powiedział dr Semiletow. Szczególne wrażenie zrobił na mnie ogrom i wysoka gęstość pióropuszy. Na niewielkim obszarze znaleźliśmy ich ponad 100. Na większym obszarze powinny ich być tysiące, dodał uczony.
Naukowcy szacują, że pod arktyczną wieczną zmarzliną lądową i podmorską znajdują się setki milionów ton CH4. Zanikanie lodu morskiego latem, ocieplenie wód Oceanu Arktycznego – w tym płytkiego szelfu na wschodzie Syberii – oraz gwałtowny wzrost temperatur w regionie powodują szybki rozpad marzłoci i emisje metanu do atmosfery. Zgodnie z wcześniejszymi obliczeniami zespołu dr Semiletowa ich zaniżona wartość wynosiła w 2010 r. około 8 milionów ton rocznie. Najnowsze obserwacje sugerują, iż faktyczne rozmiary zjawiska są już nieporównanie większe.
Późnym latem rosyjska jednostka Akademik Lawrentiew zbadała 25 000 kilometrów kwadratowych morza u wybrzeży Syberii Wschodniej. Eksperci użyli czterech bardzo czułych przyrządów, zarówno sejsmicznych, jak i akustycznych, do monitorowania „fontann”/pióropuszy metanu wydobywających się z dna na powierzchnię oceanu. Przeprowadziliśmy kontrole w około 115 punktach stacjonarnych. Pola metanu miały fantastyczną wręcz skalę – myślę, że wcześniej nie oglądaną. Niektóre z pióropuszy były szerokie na ponad kilometr, a gaz trafiał bezpośrednio do atmosfery – poziom koncentracji stokrotnie przekraczał normę, wyjaśnił dr Semiletow, który podzielił się wynikami wprawy podczas spotkania Amerykańskiej Unii Geofizycznej w San Francisco.
Całkowita ilość CH4 zalegającego od wieluset tysięcy lat w arktycznym podłożu jest większa od ilości węgla [C] zamkniętego w globalnych rezerwach węgla kopalnego. Dr Natalia Szakowa z IARC potwierdziła, że Arktyka staje się głównym źródłem atmosferycznego metanu. Jestem bardzo zaniepokojona tym procesem. Nikt nie jest w stanie definitywnie określić dokładnego terminu, w jakim dojdzie do emisji katastrofalnych. Istnieje prawdopodobieństwo, że nastąpią one na przestrzeni dekady, powiedziała badaczka. Metan uwalniany z szelfu arktycznego przyczynia się już do wzrostu koncentracji globalnych, czego najlepszym dowodem są wysokie jego odczyty nad Oceanem Arktycznym.
→ Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC) opublikował 25 września 2019 r. raport specjalny na temat Wszechoceanu i kriosfery Ziemi. Podczas konferencji prasowej Valerie Masson-Delmotte, członek panelu, powiedziała: Zmiana klimatu jest już nieodwracalna ze względu na ciepło, jakie trafiło do oceanów. Bez względu na to, co zrobimy z cywilizacyjnymi emisjami gazów cieplarnianych, powrotu nie ma. Po raz pierwszy organ ONZ potwierdził fakt znany Czytelnikom bloga od 2013 r. Niestety, inne przekroczone punkty krytyczne nie doczekały się uznania. Prof. Peter Wadhams, były dyrektor Grupy ds. Fizyki Oceanu Polarnego Wydziału Matematyki Stosowanej Uniwersytetu Cambridge, wyraził zaniepokojenie, że w raporcie przemilczano m.in. kluczową kwestię metanu wydobywającego się z dna szelfu kontynentalnego Arktyki.
2018 najgorętszym rokiem w historii. Oceany ocieplają się szybciej, niż sądzono.:
Raport Arctic News: W lipcu 2019 r. na półkuli północnej został przekroczony kolejny punkt krytyczny: średnia temperatura powierzchni morza była o 1,07°C wyższa od średniej odnotowanej w XX w. Trend ocieplenia Wszechoceanu wskazuje, że do 2033 r. osiągnie ono wartość 5°C. Oceany pochłaniają ponad 90% generowanego przez cywilizację ciepła. Lód morski Arktyki absorbuje 0,8% globalnego ocieplenia (dane z lat 1993–2003). Prądy oceaniczne wprowadzają do Oceanu Arktycznego rozgrzane wody, które topią pokrywę morską od spodu. 9 września 2019 r. temperatura morza w pobliżu Svalbardu wynosiła 20,4°C. Od połowy sierpnia 2019 r. ciepło nie miało czego topić, ponieważ gruby lód znajdujący się tuż pod powierzchnią zdążył już zniknąć. Oznacza to, że nie istnieje bufor, który dotychczas „konsumował” oceaniczne ciepło. Od chwili nadejścia zimy zasięg arktycznego lodu morskiego powiększa się. W związku z tym mniej ciepła przedostaje się do atmosfery – rozgrzewa ono dno płytkich szelfów, w których zalegają pokłady hydratów metanu. W konsekwencji może nastąpić przyspieszenie ich rozpadu i uwolnienie ogromnych ilości CH4. Wysokie poziomy atmosferycznych koncentracji tego gazu są już odnotowywane na całym świecie.
Badanie: Wymarcie gatunków morskich przed rokiem 2048:
Nagła zmiana klimatu zabiła większość raf koralowych w Zatoce Perskiej
Szef Departamentu Środowiska Iranu Isa Kalantari ostrzegł 5 października 2019 r., że tempo ocieplenia Ziemi jest na Środkowym Wschodzie szybsze od średniej światowej. Zmiana klimatu zabiła większość raf koralowych Zatoki Perskiej, powiedział urzędnik. Zjawisko blaknięcia dotknęło 80% koralowców. Badania pokazują, iż liczne gatunki lokalne nie przetrwały wyniszczających skutków globalnego ocieplenia. Eksperci alarmują, że utrzymanie trendu gwarantuje śmierć pozostałych organizmów. Według monitoringu temperatur oceanu najgorętszym punktem na Ziemi była w tym sezonie lokalizacja w Zatoce Perskiej.
Dodatnie sprzężenia zwrotne klimatu uruchomione przez silnik cieplny cywilizacji przemysłowej:
→ 83. Ocieplający się klimat i topniejąca wieczna zmarzlina potęgują emisje gazów cieplarnianych z rzek i jezior Syberii Zachodniej (wśród nich jest Ob – jedna z największych rzek świata). Swietłana Serikowa z Uniwersytetu w Umeå opisała ten fakt w swojej dysertacji z września 2019 r. Permafrost stanowi ponad 40% lądowej powierzchni Syberii Zachodniej. Kiedy wieczna marzłoć topnieje, zamrożony przez tysiące lat węgiel przedostaje się do akwenów, skąd trafia do atmosfery w postaci gazów cieplarnianych. Serikowa odbyła kilka wypraw terenowych. Podczas liczącej 1 500 kilometrów podróży z południa regionu aż do Oceanu Arktycznego dokonała pomiarów koncentracji gazów cieplarnianych uwalnianych przez rzeki i jeziora w różnych latach i porach roku. Odkryłam, że rzeki i jeziora Syberii Zachodniej są źródłami emisji gazów cieplarnianych do atmosfery, których wielkość różni się w zależności od stanu wiecznej zmarzliny, powiedziała badaczka. Największe stężenia gazów cieplarnianych wydobywających się z rzek zarejestrowałam na tych obszarach, gdzie postępuje rozpad permafrostu. W przypadku jezior najwięcej emisji było w miejscach, gdzie wieczna marzłoć nie utraciła jeszcze swojej stabilności, wyjaśniła Serikowa. Wyniki pokazują, że emisje gazów cieplarnianych ze wszystkich rzek i jezior Syberii Zachodniej przekraczają już ilość węgla, jaką równocześnie transportują do Oceanu Arktycznego. Realia te nie są odzwierciedlone w najnowszym modelowaniu klimatu.
Nowa era niedoborów żywności – echo upadłych cywilizacji:
Zmiana klimatu zmniejszy zdolność gleb świata do wchłaniania wody
Badanie opublikowane 5 września 2019 r. w Nature wykazało, że spowodowany zmianą klimatu regionalny wzrost opadów może prowadzić do redukcji infiltracji wody, większych jej spływów i erozji; spotęguje również ryzyko gwałtownych powodzi.
Według analizy przeprowadzonej przez naukowców z Uniwersytetu Rutgersa zmiana klimatu może zmniejszyć zdolność gleb świata do wchłaniania wody. Konsekwencje tego zjawiska dotkną zaopatrzenie w wodę gruntową, produkcję żywności, spływ wód opadowych, różnorodność biologiczną i ekosystemy. Zawarta w glebie woda ma również zasadnicze znaczenie dla magazynowania węgla, dlatego jej niedobory mogą wywrzeć nieprzewidywalny wpływ na poziom dwutlenku węgla w atmosferze. Badanie zostało zamieszczone 12 września 2019 r. w Science Advances.
Globalne niedobory wody i ich konsekwencje:
Naukowcy Carnegie i NASA odkryli, że w ciągu ostatnich trzydziestu lat na całym świecie gwałtownie wzrosła częstotliwość i skala letnich zakwitów alg w jeziorach słodkowodnych. Zjawisko to jest szkodliwe ze względu na swoją intensywność lub toksyczność, za którą odpowiadają populacje trującego fitoplanktonu. Zakwity glonów są zagrożeniem dla zaopatrzenia w wodę pitną, rolnictwa i rybołówstwa. Autorzy badania opublikowanego 14 października 2019 r. w Nature wykorzystali dane z należącego do NASA i Służby Geologicznej USA satelity Landsat 5. Dzięki monitoringowi powierzchni planety w latach 1984–2013 w rozdzielczości 30 metrów udało się zarejestrować długoterminowy trend zakwitów w 71 dużych jeziorach w 33 krajach. Nie jest wiadomo, czy odpowiada zań w szczególności użycie nawozów, opady deszczu czy wysokie temperatury. Ustalono jednak, że zmiana klimatu wyraźnie utrudnia jeziorom późniejszą regenerację.
Straszliwe globalne implikacje wojny nuklearnej między Indiami a Pakistanem
Według naukowców z Uniwersytetu Kolorado w Boulder i Uniwersytetu Rutgersa wojna nuklearna między Indiami a Pakistanem zabiłaby w ciągu niecałego tygodnia od 50 do 125 milionów ludzi. Fala uderzeniowa straszliwych konsekwencji przetoczyłaby się przez cały glob. Indie i Pakistan dysponują około 150 głowicami nuklearnymi. Liczba ta ma wzrosnąć. Działania wojenne nie uśmierciłyby wyłącznie milionów obywateli obu państw, powiedział Brian Toon z Laboratorium Fizyki Atmosfery i Kosmosu, główny autor badania opublikowanego 2 października 2019 r. w Science Advances. Temperatury planety prawdopodobnie spadłyby do poziomu, jaki panował podczas ostatniej epoki lodowcowej. Wojna indyjsko-pakistańska mogłaby podwoić śmiertelność globalną – byłaby zjawiskiem bezprecedensowym w dziejach ludzkości, dodał Toon.
Dzięki m.in. symulacjom komputerowym atmosfery ziemskiej i relacjom z ataków atomowych na Hiroszimę i Nagasaki w 1945 r. zespół ekspertów odkrył, że dewastacja nastąpiłaby w kilku etapach. W pierwszym tygodniu konfrontacji Indie i Pakistan zdetonowałyby nad miastami około 250 głowic nuklearnych. Nie ma sposobu, by dowiedzieć się, jaką siłę rażenia miałaby ta broń – oba kraje od dziesięcioleci nie przeprowadzają testów jądrowych – ale uczeni oszacowali, że każdy z pocisków zgładziłby nawet 700 000 ludzi. Większość ofiar nie umarłaby jednak z powodu samych wybuchów, tylko wskutek niekontrolowanych pożarów.
Dla reszty świata pożary stanowiłyby jedynie preludium. Do ziemskiej atmosfery trafiłoby ponad 36 milionów ton gęstego, czarnego dymu, który na kilka lat zmniejszyłby ilość promieni słonecznych docierających do powierzchni planety. Średnia redukcja temperatur wyniosłaby 2°C–5°C. Wkrótce potem pojawiłyby się niedobory żywności. Nasz eksperyment, przeprowadzony przy użyciu najnowocześniejszego modelu systemu Ziemi, ujawnił ogromną redukcję produktywności roślin na lądzie i glonów w oceanie. Niebezpieczne następstwa uderzyłyby w organizmy znajdujące się wyżej w łańcuchu pokarmowym, w tym ludzi, wyjaśniła Nicole Lovenduski, współautorka analizy, profesor nadzwyczajna nauk o atmosferze i oceanach oraz pracownik Instytutu Badań Arktycznych i Alpejskich (INSTAAR).
Badanie: Fragmentacja wyrokiem śmierci dla lasów i ich mieszkańców:
Historyczna umowa o powstrzymaniu wylesiania jest historyczną porażką
Ocena Nowojorskiej Deklaracji w sprawie Lasów (NYDF) ustaliła, że nie udało się zrealizować jej kluczowych założeń. Porozumienie zawarte podczas szczytu klimatycznego ONZ w 2014 r. miało na celu zmniejszyć wylesianie o 50% do 2020 r. i powstrzymać je całkowicie do 2030 r. Tymczasem tempo deforestacji jest zastraszające: obserwujemy redukcję netto obszarów biocenozy leśnej. Krytyka inicjatywy opracowana przez Partnerów Oceniających NYDF (koalicja 25 organizacji) i opublikowana 12 września 2019 r. przedstawiła ponury obraz tego, co dzieje się z lasami. Od chwili inauguracji NYDF wylesianie faktycznie przyspieszyło, powiedziała Charlotte Streck, współzałożycielka i dyrektor Climate Focus, która koordynowała publikację dokumentu. Raport mówi, że roczne światowe emisje dwutlenku węgla spowodowane deforestacją odpowiadają rocznym emisjom gazów cieplarnianych Unii Europejskiej. Utrata lasów tropikalnych stanowi ponad 90% wylesiania globalnego. Swoją najintensywniejszą postać ma ono w krajach dorzecza Amazonki: Boliwii, Brazylii, Kolumbii i Peru. Autorzy z niepokojem śledzą wyłaniające się nowe miejsce o wysokim natężeniu tego zjawiska w Afryce Zachodniej: w ciągu minionych pięciu lat wskaźniki deforestacji w Demokratycznej Republice Konga uległy podwojeniu. NYDF to umowa dobrowolna i niewiążąca prawnie. Do października 2017 r. podpisało ją 40 rządów, 57 korporacji i 58 organizacji pozarządowych.
Brudne sekrety „czystej energii”:
Przemysł energii odnawialnej odpowiada za rosnące emisje najpotężniejszego gazu cieplarnianego [BBC, 13.09.2019]
Heksafluorek siarki, inaczej SF6, to tani, niepalny, bezbarwny i bezwonny gaz syntetyczny. Wykorzystywany jest jako zapobiegający zwarciom i wypadkom materiał izolacyjny instalacji elektrycznych średniego i wysokiego napięcia m.in. w turbinach wiatrowych, dużych elektrowniach i podstacjach elektrycznych. Tak się składa, że jest on również najpotężniejszym gazem cieplarnianym znanym ludzkości – ogrzewa atmosferę 23 500 razy mocniej niż dwutlenek węgla i utrzymuje się w niej przez co najmniej 1000 lat. Jego emisje w Wielkiej Brytanii i pozostałych krajach UE w 2017 r. wyniosły 96,73 miliona ton ekwiwalentu CO2 – odpowiednik wprowadzenia na drogi 1,3 miliona samochodów. Poziomy koncentracji rosną jako niezamierzona konsekwencja ekspansji zielonej energii. W liniach energetycznych i podstacjach Wielkiej Brytanii zainstalowano około miliona kilogramów SF6 (zaledwie jeden kilogram wywiera taki sam wpływ na klimat, co przelot 24 osób z Londynu do Nowego Jorku). Badanie z Uniwersytetu Cardiff wykazało, iż we wszystkich elektrycznych sieciach przesyłowych i dystrybucyjnych ilość heksafluorku siarki zwiększa się o 30–40 ton rocznie. Wzrost ten wygląda podobnie w całej Europie.
Raport: Katastrofalne skutki transformacji energetycznej Niemiec
Raport McKinsey’a, giganta konsultingu, stwierdził we wrześniu 2019 r., że niemiecka Energiewende, czyli przejście kraju na odnawialne źródła energii, stanowi poważne zagrożenie dla gospodarki i zaopatrzenia energetycznego. Die Welt, jeden z najważniejszych dzienników w Niemczech, podsumował zawarte w dokumencie ustalenia jednym słowem: „katastrofalne”. Problemy pojawiają się we wszystkich trzech wymiarach trójkąta branży energetycznej: ochronie klimatu, bezpieczeństwie dostaw i efektywności ekonomicznej, piszą analitycy McKinsey’a. Tak ponury obraz wyłonił się w sytuacji, gdy prąd generowany wiatrem, wodą i promieniami słonecznymi stanowił w 2018 r. zaledwie 27% całkowitej produkcji energii elektrycznej. Redukcje emisji gazów cieplarnianych mają znacznie niższe tempo od zakładanego. Konsumpcja energii pierwotnej nie spada zgodnie z oczekiwaniami. Z kolei rosnące uzależnienie od nieciągłej energii ze źródeł odnawialnych sprawiło, że w czerwcu 2019 r. przez trzy dni sieć kraju była bliska rozległej awarii. Tylko krótkoterminowy import z krajów sąsiednich zdołał opanować sytuację. Można założyć, że bezpieczeństwo dostaw elektryczności będzie w dalszym ciągu ulegać pogorszeniu, alarmuje raport. Bloomberg News, portal informacyjny kibicujący ekspansji energii odnawialnej, nazwał rewelacje McKinsey’a „ostrzeżeniem dla reszty świata”. Ażeby zapobiec upadkowi sieci elektrycznej i uniknąć uzależnienia od importowanego gazu ziemnego, Niemcy będą wydobywać węgiel w lesie Hambach.
Ukrywanie „granic wzrostu” przez finansowych iluzjonistów dobiegło końca:
W swojej prognozie makroekonomicznej opublikowanej 9 września 2019 r. analitycy Banku Centralnego Rosji uznają za prawdopodobne, że cena ropy naftowej spadnie w 2020 r. nawet do 25 dolarów za baryłkę. Za takim scenariuszem przemawiają dwa czynniki: malejący na całym świecie popyt na surowiec i jego produkty oraz słabnący globalny wzrost gospodarczy.
Rekordowo niski poziom odkryć nowych złóż ropy konwencjonalnej w latach 2017-2019
Według raportu opublikowanego w październiku 2019 r. przez IHS Markit, firmę świadczącą usługi informacyjne, w minionych trzech latach odkrycia konwencjonalnych złóż ropy i gazu miały najniższy poziom od siedmiu dekad. Zdaniem analityków poprawy sytuacji spodziewać się nie należy. Ze względu na spadek cen surowca zmniejszyła się liczba nowych eksploracyjnych szybów konwencjonalnych. Inwestorzy nie angażują się w kosztowne, długoterminowe projekty graniczne i wybierają niekonwencjonalne projekty krótkoterminowe. Keith King, starszy doradca w IHS Markit, wyjaśnił: Niezależne inwestycje amerykańskie porzucają eksplorację międzynarodową na rzecz eksploatacji złóż łupkowych w USA, które charakteryzuje krótszy cykl i większa elastyczność pod względem reagowania na zmieniające się warunki rynkowe. Gdy ceny ropy spadają, operatorzy mogą szybko wstrzymać projekt niekonwencjonalny i odłożyć wiercenia na przyszły miesiąc. Wszystko wskazuje na to, że przemysł będzie nadal odchodził od poszukiwań głębinowych, by finansować krótsze, tańsze i bardziej ryzykowne projekty lądowe i szelfowe.
→ Wydobycie łupkowej ropy i gazu jest niedochodowe i nie byłoby możliwe bez rekordowo niskich stóp procentowych. Dzięki nim zadłużone na 300 miliardów dolarów koncerny i inwestorzy mogą tanio pożyczać pieniądze. Procederowi kres położy nadchodzący krach finansowy/gospodarczy.
Rośnie liczba zatrważających dowodów na szkodliwe oddziaływanie mikroplastiku na bezkręgowce. Nowe badanie, którego wyniki opublikowało 11 września 2019 r. czasopismo Environmental Science and Technology, wykazało, że robaki nie rozwijają się w ziemi zawierającej mikrodrobiny plastiku. Aporrectodea rosea to dżdżownica, która należy do gatunków najczęściej spotykanych w regionach o klimacie umiarkowanym. Naukowcy odkryli, iż organizmy te pozostawione na 30 dni w glebie zawierającej wysokie koncentracje polietylenu (HDPE) – substancji wykorzystywanej do wyrobu reklamówek i butelek – straciły około 3% masy ciała. Takie same robaki obserwowane w tym samym czasie w warunkach braku kontaktu z HDPE zwiększyły swoją masę ciała o 5%. Bas Boots, wykładowca biologii na Uniwersytecie Anglia Ruskin i główny autor eksperymentu, powiedział, że przyczyną zaobserwowanej różnicy jest najpewniej wpływ mikroplastiku na proces trawienia: Efekty te obejmują obstrukcję i podrażnienie przewodu pokarmowego, zaburzone wchłanianie składników odżywczych i redukcję wzrostu. Skoro obecność mikroskopijnych cząstek plastiku hamuje rozwój dżdżownic na szeroką skalę, to może wywierać negatywny wpływ na zdrowie gleb i rolnictwo. Jako że mikroplastik znaleziono w wodociągach, w morzach na całym świecie, w ludzkich stolcach, w powietrzu i wielu innych środowiskach, gleby muszą zawierać go mnóstwo. Przykładowo w niektórych gruntach rolnych Europy odnotowano od 700 do 4000 cząstek na kilogram podłoża.
Raport: Zanieczyszczenie plastikiem może doprowadzić do wyginięcia ludzkości
Przemysł produkuje ponad 85 000 chemikaliów. Raport pt. Plastik – katastrofa globalna, opublikowany 19 lutego 2019 r., ujawnił, że tysiące z nich to związki zaburzające funkcjonowanie układu hormonalnego (Endocrine Disrupting Chemicals – EDC) i ftalany, które znajdują się w plastikach i innych produktach konsumenckich trafiających do Wszechoceanu. Badania i obserwacje prowadzone przez dr Ivone Mirpuri, wiodącą specjalistkę w dziedzinie modulacji aktywności hormonalnej i współautorkę dokumentu, wykazały, iż chemikalia obecne w plastiku spowodowały w ciągu ostatnich pięciu dekad gwałtowny wzrost liczby przypadków nieprawidłowego rozwoju i chorób – min. ograniczonej płodności, deformacji płciowych u kobiet i mężczyzn, otyłości, cukrzycy, raka, zawału serca oraz problemów poznawczych, behawioralnych i innych przypadłości związanych z mózgiem (np. zespołu nadpobudliwości psychoruchowej – ADHD). Istnieją już solidne dowody naukowe na to, że substancje zaburzające funkcjonowanie układu hormonalnego, które rozprzestrzeniły się w środowisku naturalnym w wyniku zanieczyszczenia tworzywami sztucznymi, blokują funkcje hormonów, powiedziała dr Mirpuri. Zdaniem ekspertki EDC mogą doprowadzić do wyginięcia ludzkości i innych organizmów. Na początku lutego 2019 r. uczeni z Uniwersytetu Exeter i Laboratorium Morskiego w Plymouth znaleźli mikrodrobiny plastiku (mniejsze od 5 milimetrów) w jelitach każdego z ssaków morskich wyrzuconych na brzeg w Wielkiej Brytanii. Analizie poddano 50 osobników należących do 10 gatunków delfinów, fok i wielorybów.
Jeśli jest Pani/Pan subskrybentem/stałym czytelnikiem bloga i uznaje moją pracę za wartościową i zasługującą na symboliczne wsparcie, proszę rozważyć możliwość zostania moim Patronem już za 5 zł miesięcznie. Dziękuję.
Oprac. exignorant