Ostrzeżenie: początkowe paragrafy artykułu zawierają drastyczne opisy.
Autor: Chris Hedges (wersja oryginalna)
4 stycznia 2014
W batalii o prawa zwierząt nie chodzi wyłącznie o zwierzęta. Dotyczy ona także i nas. Odmawiając świętości zwierzętom, odmawiamy jej całemu planetarnemu życiu. A kiedy każdy przejaw życia przestaje być świętym, przemysłowe machiny śmierci i obsługujący je bezduszni biurokraci, sadyści i spekulanci dokonują ludzkiej masakry równie łatwo, jak masakry zwierząt. Istnieje bezpośredni związek między naszymi industrialnymi ubojniami i naszą przemysłową bronią wykorzystywaną na bitewnych polach Bliskiego Wschodu.
Podczas wojen w społeczeństwach wiejskich, gdzie zarzynanie zwierząt jest czynnością intymnie swojską, techniki masarskie są często stosowane wobec wrogów. Okaleczanie ciał uchodziło za rutynę w zbrojnych konfliktach Ameryki Środkowej, Bliskiego Wschodu i Bałkanów, które relacjonowałem. Podcinano gardła. Odcinano głowy. Wydłubywano oczy. Odrywano ręce. W usta ofiar wpychano genitalia. Części ciała, takie jak uszy i palce, kolekcjonowano jako pamiątki. Bałkańskie wsie, w których ubite świnie zawiesza się za kończyny na gałęziach, aby odsączyć krew i ogolić zewłok, w wybrane dni wieszały na poboczach ludzkie zwłoki. Ościenie do poganiania bydła były preferowanym narzędziem tortur w więzieniu Abu Ghraib w Bagdadzie.
Zabijanie w naszych zmechanizowanych rzeźniach nadzorowane jest przez nieliczną grupę techników. Farmy przemysłowe są fabrykami. Maszyny zabijają zwierzęta. W nowoczesnych działaniach wojennych maszyny zabijają naszych wrogów. Irakijczycy, Afgańczycy, Pakistańczycy, Somalijczycy, Jemeńczycy skazywani są – wzorem gospodarskich zwierząt – z dystansu. Wynajęci mordercy wciskają guziki. Rzeź w kraju i na wojnie jest zautomatyzowana. Obecność osób jest w dużej mierze zbędna. Mechanizacja morderstwa przeraża. Stwarza iluzję, że zabijanie jest antyseptyczne. Iluzję tę podtrzymuje narzucona przez państwo cenzura, która uniemożliwia nam obserwowanie realiów panujących na wojnie i w zwierzęcych ubojniach. Zabijanie zeszło do podziemia. I uczyniło potężne przedsięwzięcia masowego mordu dopuszczalnymi.
Byłem świadkiem, jak bośniaccy Serbowie rozczłonkowywali i patroszyli ludzkie ciała w czasie oblężenia Sarajewa. Nie sposób było nie powiązać tego doświadczenia ze zwierzętami. Po wojnie przez kilka lat zdarzało mi się opuszczać restaurację, gdy na talerzu zobaczyłem krwisty stek. Każda krew ma barwę czerwoną. Porcje mięsa zwierząt hodowlanych wyglądają jak porcje mięsa ludzkiego. Przeraźliwe zawodzenie zarzynanej świni brzmi jak lament rannego człowieka na polu bitewnym.
Spotkałem się ostatnio z Garym Francione, przypuszczalnie najbardziej kontrowersyjną postacią współczesnego ruchu na rzecz praw zwierząt. Spożyliśmy wspólnie obiad w wegetariańskich delikatesach w Whole Earth Center w Princeton w stanie Nowy Jork. Towarzyszyła mi moja żona Eunice Wong, która była siłą napędową rodzinnej decyzji o przejściu na weganizm.
Francione to l’enfant terrible środowiska obrońców praw zwierząt. Jest on profesorem prawa i filozofem, który przy wsparciu swojej życiowej partnerki Anny E. Charlton założył Klinikę Praw Zwierząt w Szkole Prawa Rutgersa. Wspólnie z Charlton opiekują się pięcioma psami ratowniczymi; wszyscy są weganami. W swojej obrazoburczej książce z 1996 pt. „Ulewa bez burzy: Ideologia ruchu na rzecz praw zwierząt” skrytykował jego działaczy za odmowę kwestionowania idei zwierząt jako własności. Wielu obrońców praw zwierząt wzywa do humanitarnego ich traktowania przed zarżnięciem – inspirując etykiety, które uspokajają sumienie: „z hodowli etycznej”, „z wolnego wybiegu” i „bez klatek” – lecz Francione nazywa tę formę aktywizmu „sprzątaniem obozów koncentracyjnych”. Jest zdania, że promowanie tego, co określa mianem „szczęśliwej eksploatacji” zwodzi konsumentów, bo utwierdza ich w przekonaniu, że mogą wykorzystywać zwierzęta w „miłosierny” sposób. „Nie mamy żadnego moralnego prawa, aby używać zwierząt jako surowców”, mówi aktywista.
Jego stanowisko kłóci się z dewizą niemal każdej organizacji obrony praw zwierząt, w tym Ludźmi na rzecz Etycznego Traktowania Zwierząt (PeTA) oraz Towarzystwa Humanitarnego Stanów Zjednoczonych (HSUS), jak również większości uznanych autorów piszących na ten temat. Teoretycy praw zwierząt tacy jak Jonathan Safran Foer i Peter Singer są głęboko przeświadczeni, iż kwestia ta koncentruje się przede wszystkim wokół naszego sposobu wykorzystywania zwierząt, a nie tego, czy w ogóle powinniśmy je wykorzystywać. Francione atakuje to podejście w swojej publikacji z 2008 roku pt. „Zwierzęta jako osoby: Eseje o abolicji eksploatowania zwierząt”. Jego niewzruszone potępienie wszelkich form przemocy, także tych aprobowanych przez obrońców praw zwierząt, rozwścieczyło nastrojone wojowniczo indywidua. Podobnie jak większość ważnych głosów w dyskursie o moralności, Francione pozostał praktycznie sam.
„Są to fundamentalne kwestie dotyczące sprawiedliwości”, powiedział o prawach zwierząt podczas naszego posiłku. „Wymagają one, abyśmy potraktowali wyrzeczenie się przemocy poważnie. Nie można mówić o rezygnacji z przemocy i wkładać ją do ust trzy razy dziennie. Jak wielu z nas dorastało w towarzystwie psa, kota, papugi czy królika? Czy kochaliśmy te istoty? Czy kochaliśmy je inaczej, niż ‚kochamy’ nasze auta lub wieże stereo? Dlaczego ta miłość jest odmienna? Dlatego, że to uczucie wobec kogoś; wobec osoby ludzkiej lub osoby nie-ludzkiej. Jest to miłość do kogoś, kto liczy się pod względem moralnym. Czy płakaliśmy, kiedy ta istota umarła? Moralną schizofrenią jest traktować niektóre zwierzęta jako członków naszej rodziny, a inne maltretować, torturować, smażyć i wbijać w nie widelce, choć nie różnią się od naszych nie-ludzkich członków rodziny”.
„Jednakże nie chodzi o to, czy zwierzęta są torturowane”, kontynuował. „Dużym problemem jest obecnie rolnictwo fabryczne. Czy uważam je za złe? Naturalnie, i co z tego? Gospodarstwa rodzinne także są złe. Przemoc jest w nich zjawiskiem powszednim. Rozważmy parę właścicieli niewolników – jeden bije swoich niewolników 25 razy w tygodniu, a drugi raz w tygodniu. Czy Właściciel nr 2 jest lepszy? Odpowiedź brzmi: tak, ale nie dotyka to moralności niewolnictwa”.
„Nie sposób jest uczestniczyć kilka razy dziennie w prześladowaniu bezbronnych, wspierać cierpienie i śmierć czujących istot z błahych powodów, i nie doświadczyć w związku z tym głębokiego wstrząsu”, powiedział. „Oznacza to, że akceptujemy niesprawiedliwość przemocy. Oznacza to, że niesprawiedliwość nie jest traktowana poważnie. Niesprawiedliwość zawodzi jako czynnik motywujący. Przemoc działa, kiedy grupy istot uznajemy za ‚inne’ i jako ‚rzeczy’ umieszczamy po drugiej stronie linii separującej osoby i ‚rzeczy’. Paradygmatycznym tego przykładem jest to, co robimy nie-ludzkim zwierzętom. Gdy przestajemy uważać nie-ludzi za ‚innych’, niemożliwym staje się takie samo postrzeganie ludzi”.
Francione odrzuca propozycję, jakoby laktoowowegetarianizm i fermy rodzinne stanowiły stopniową poprawę. Zwraca uwagę, że przemysł jajczarski i nabiałowy są rozległymi systemami reprodukcyjnego zniewolenia zwierząt żeńskich. Kury nioski i krowy mleczne wykorzystywane są równie bezwzględnie, jak zwierzęta hodowane na mięso, a trwa to zwykle wiele lat dłużej. Gdy zwierzęta są już „zużyte” i niezdolne do produkowania jaj i mleka w opłacalnym tempie, idą pod nóż. A że tylko samice składają jaja i dają mleko, przemysł jajczarski i mleczny [w USA] rokrocznie zabija około 250 milionów nowo narodzonych piskląt/samców – często mielonych żywcem jako źródło „surowego białka” w karmach dla zwierząt domowych i nawozach – oraz około 2 milionów cieląt/samców przerabianych na cielęcinę.
Powtarza się nam od dzieciństwa, że krowy „dają” mleko, co tworzy przekonanie, że konieczność bycia dojoną to naturalny stan krowy. „Podobnie jak inne samice ssaków, w tym kobiety, krowy produkują mleko jako złożoną reakcję hormonalną na ciążę i poród”, pisze w „Nie masz nic przeciwko, że zamówię cheeseburgera?” Sherry F. Colb, była współpracownica Francione w Rutgers. „Producenci mleka”, kontynuuje autorka, „regularnie i siłą umieszczają każdą dojną krowę w czymś, co nazywa się czasem ‚stojakiem gwałtu’ – to urządzenie, na którym zwierzęta są unieruchamiane podczas zapładniania. Pozostawiona w spokoju krowia matka opiekowałaby się swoim dzieckiem od dziewięciu do dwunastu miesięcy. I jak zgodnie przyznają producenci mleka, krowy cierpią straszliwie, gdy rolnicy zabierają im cielęta wkrótce po urodzeniu. Zawodzą przez wiele dni i zachowują się w sposób, który wyraźnie przedstawia rozpacz i udrękę: okazują brak zainteresowania pożywieniem i mają tendencję do przemierzania całego obszaru, w którym po raz ostatni widziały swoje dziecko. Producent mleka nie będzie w stanie wyżyć z tej pracy, jeśli nie podda krowy zapłodnieniu, nie odbierze cielęcia, a następnie jej nie zarżnie, kiedy poziom dawanego przez nią mleka spadnie. Są to nieuniknione aspekty chowu bydła mlecznego”.
„Wszystkie formy hodowli zwierząt obejmują przemoc, cierpienie i śmierć, nawet najbardziej humanitarna produkcja nabiału i jaj”, powiedział nam Francione. „Męskie pisklęta są mielone żywcem, uśmiercane uderzeniem lub zagazowywane. Jeżeli jesteś feministką i spożywasz nabiał, to się pogubiłaś. Jedną z najgorszych rzeczy na świecie są odgłosy krów, kiedy zabieramy im potomstwo. W konwencjonalnej mleczarni matkę i dziecko rozdziela się tego samego lub następnego dnia. W mleczarni organicznej, która ma być ‚szczęśliwym miejscem’ podwyższonego dobrostanu zwierząt, cielęta zabierane są dwa lub trzy dni później. Matki rozpaczają przez całe dnie. Fakt, że bierzemy sobie krowę ze średnią długością życia 30 lat, zapładniamy sześć razy, zabieramy jej dziecko sześć razy i zabijamy ją po trwającym pięć lat zapaleniu gruczołów mlecznych jest czymś odrażającym. Mamy tu do czynienia z utowarowieniem procesów reprodukcyjnych żeńskiej istoty, utowarowieniem matki i jej dziecka. Proces rozrodczy oraz relacje rodzica i potomstwa stają się produktem. Nie rozumiem, jak ktoś może powiedzieć: Jestem feministką, ale piję mleko”.
Francione gromi ekologiczne gospodarstwa rodzinne, które zajmują się chowem kur z wolnego wybiegu i bydła karmionego trawą. „Idea, że kochanie kogoś jest spójne z jego zabiciem nie różni się od następującej deklaracji mężczyzny: Kocham moją żonę, ale często ją biję”, powiedział. „Nie interesuje mnie dyskusja o okrucieństwie hodowli przemysłowej. Jest ona bez znaczenia. Nie chodzi tu o to, czy przenosisz się do lasu, kupujesz niewielkie gospodarstwo, a zwierzęta pod osłoną nocy wpadają do ciebie na partyjkę pokera. Cała instytucja wyzysku zwierząt jest złem. Nasze myślenie moralne o zwierzętach jest strasznie pomieszane”.
Na pytanie, jak do tego doszło, odpowiedział: „Na manowce zaprowadziło nas przekonanie, że skoro zwierzęta różnią się od ludzi pod względem kognitywnym, to mają mniejszą wartość moralną. Nie są one tak wyrafinowane poznawczo, jak my – nie komponują symfonii i nie rachują – zatem możemy je konsumować, przyodziewać się nimi i wykorzystywać pod warunkiem, że zabieramy się za to ‚po ludzku’. Gros obrońców praw zwierząt argumentuje, iż używanie ich nie stanowi problemu – jest nim jedynie sposób, w jaki je traktujemy. Z mojej perspektywy wykorzystywanie ich jest problemem. Nie ma znaczenia, czy są przez nas dobrze traktowane. Zwiększanie cierpienia jest oczywiście gorsze niż jego zmniejszanie, ale nie oznacza to wcale, że używanie ‚humanitarne’ jest jak najbardziej w porządku. Jeśli ktoś zakradł się do twojego pokoju, strzelił ci w głowę podczas snu, a ty niczego nie poczułeś, i tak wyrządził ci krzywdę. Być może nie cierpiałeś. Ale zostałeś skrzywdzony”.
„Idea mówiąca, że zwierzęta mają mniejszą wartość moralną jest niebezpieczna”, dodał. „Tworzy ona hierarchie, które mogą być również wykorzystywane w społecznościach ludzkich. Gdy jesteś istotą czującą lub dysponujesz subiektywną świadomością, posiadasz jedno niezbywalne, moralne prawo – prawo do tego, aby nie zostać użytym jako surowiec. Nie oznacza ono, że będziesz traktowany na równi pod każdym względem, ale nie będziesz traktowany jako niewolnik lub jako towar. Niewolnik jest wykluczony ze wspólnoty moralnej. Niewolnik nie ma żadnej wartości przyrodzonej. Niewolnik posiada wyłącznie wartość zewnętrzną. Niewolnik jest rzeczą. Właśnie to spotkało zwierzęta. Stały się mieniem. Przepisy dotyczące dobrostanu zwierząt nie mogą być skuteczne, ponieważ opierają się na równoważeniu interesów ludzi i nie-ludzi. Dopóki zwierzęta uchodzić będą za ruchomość, dopóty zwycięzcami będą ich właściciele. Tak długo, jak zwierzęta pozostaną ruchomością, standard ich dobrostanu będzie zawsze powiązany z potrzebą ich eksploatacji, ponieważ zakres naszej ochrony interesów zwierząt określą korzyści ekonomiczne. Z tej przyczyny reforma dobrostanu zwierząt czyniła ich wykorzystywanie bardziej wydajnym pod względem gospodarczym. Ustawę o humanitarnym uboju z 1958 roku – która nakazuje ogłuszanie dużych zwierząt przed ich spętaniem i zawieszeniem – uchwalono dlatego, że zwisające zwierzę o wadze blisko 900 kilogramów uderza pracowników. Ludzie odnoszą rany. Następuje uszkodzenie tuszy. Jeśli przyjrzymy się argumentom, które grupy takie jak PeTA i HSUS przedkładają producentom kurczaków – aby przestawili się ze stosowanego powszechnie rażenia prądem na kontrolowane zabijanie atmosferyczne, czyli po prostu trucie gazem – odkryjemy, że za ich podstawę służy efektywność ekonomiczna. Rzecznicy zwierząt [w rezultacie] dowodzą, iż zagazowanie kurczaków zredukuje uszkodzenia tuszy. Nie uwalnia to zwierząt z paradygmatu własności. Wplątuje je weń jeszcze mocniej. Chodzi wyłącznie o efektywną eksploatację”.
„Wszystkie duże, dobroczynne organizacje ochrony zwierząt, chociażby PeTA i HSUS, są biznesem”, powiedział. „Pragną zwiększyć swoją bazę ofiarodawców, zatem starają się, aby każdy mógł pozostać w swojej strefie komfortu. Nie przyjmują stanowiska, że weganizm jest jedyną racjonalnie i moralnie dopuszczalną odpowiedzią na przyznanie, iż zwierzęta mają znaczenie moralne. Promują reformy, ale nie abolicję. Niestety, żyjemy w społeczeństwie postmodernistycznym i poststrukturalistycznym. Nikt nie powinien być moralnym realistą. A jednak wszyscy posiadamy pewne intuicje, które akceptujemy jako prawdziwe. Wiemy na przykład, że cierpienie jest złe. Nikt nie mówi, że cierpienie jest dobre – być może z wyjątkiem masochisty, lecz nawet on/ona przyjmuje cierpienie tylko wtedy, gdy daje mu/jej przyjemność. Można zaspokoić na świecie ogromną ilość moralnych potrzeb czerpiąc z prostej idei, że cierpienie jest moralnie złe. Nie możesz usprawiedliwić robienia komuś czegoś, czego sam nie chciałbyś doświadczyć. Taka jest moralna prawda. Wszyscy mówimy, że zadawanie niepotrzebnego cierpienia jest zbędne. Wszyscy zgadzamy się, że konieczność nie może oznaczać tylko przyjemności. Lecz jedynym uzasadnieniem naszego spożywania zwierzęcych pokarmów jest przyjemność dla podniebienia. Nie potrzebujemy pokarmów odzwierzęcych, by zachować optymalny stan zdrowia, a hodowla zwierząt jest ekologiczną katastrofą. Krytykujemy ludzi pokroju Michaela Vicka, ponieważ zadają zwierzętom niepotrzebne cierpienie, ale każdy z nas jest Michaelem Vickiem. Nasza eksploatacja zwierząt nie jest nieodzowna”.
„Obawiam się, że wychowaliśmy pokolenie, którego nie nauczono myślenia moralnego”, powiedział Francione. „Tak, moja generacja często myślała o moralności powierzchownie. Nie chcę uromantyczniać przeszłości. Ale wydarzenia, takie jak wojna w Wietnamie zmusiły nas do sformułowania pytań o nasze poczynania jako narodu. Baliśmy się poboru, to oczywiste, lecz wojna wiele nam unaoczniła. Zmusiła do myślenia o problemach moralnych. Dzisiaj moralność stała się jedynie kwestią opinii. To niebezpieczny błąd. Moralność nieuzasadnionej i niemożliwej do uzasadnienia eksploatacji nie jest kwestią opinii; to moralny fakt”.
„Istnieje głęboki związek między prawami człowieka i prawami zwierząt”, powiedział Francione, który prowadzi z Charlton zajęcia z praw człowieka i praw zwierząt na Uniwersytecie Rutgersa. „Nie można o nich myśleć oddzielnie. Seksizm, rasizm i dyskryminacja klasowa polegają na uznaniu innych za przedmioty. Jak możemy inteligentnie rozmawiać o przemocy, kiedy do ust wkładamy jej produkty? Okrywamy nasze ciała produktami przemocy. Chodzi o sprawiedliwość. Chodzi o sprawiedliwość dla nie-ludzi, dla kobiet, dla Palestyńczyków, dla Afro-Amerykanów i dla więźniów. Pornografia reprezentuje uprzedmiotowienie kobiet. Gdy używasz pornografii, nie widzisz osoby. Istnieje część ciała, którą fetyszyzujesz. Osoba stała się rzeczą. Konsumujesz tę rzecz. Nie różni się to zasadniczo od wizyty w sklepie i zakupienia kurczaka na tacce ze styropianu. Kurczak nie jest [postrzegany jako] zwierzę. Jest produktem w styropianie, owiniętym w celofan. Wszystkie przejawy utowarowienia są ze sobą połączone, wszystkie krzywdzą”.
W swoim krótkim opowiadaniu „The Letter Writer” Isaac Bashevis Singer napisał, że ludzie są dla zwierząt nazistami i stworzyli w ich świecie „wieczną Treblinkę”. Wzorem innych pisarzy, jak chociażby Marguerite Yourcenar i J.M. Coetzee, dostrzegł w rzeźniach wstępne modele ośrodków tortur, obozów zagłady, ludobójstwa i wojny. Kazuo Ishiguro zgłębiał zagadnienie czujących istot hodowanych „humanitarnie” jako towar w swojej dystopii „Nie opuszczaj mnie”, w której sklonowane dzieci, tzw. „dawcy”, wychowują się w specjalnych szkołach z internatem (przypominających najlepsze uczelnie prywatne), ale umierają po przekroczeniu progu dorosłości, kiedy ich organy przejmowane są przez „normalnych” – ludzi nie będących klonami.
„Uważam, że dopóki człowiek będzie oddawał się torturowaniu i zabijaniu zwierząt, tak długo będzie torturował i zabijał ludzi – i toczył wojny – bowiem zabijanie musi być opanowane i praktykowane na małą skalę”, napisał w swoich „Pamiętnikach z Dachau” Edgar Kupfer-Koberwitz, kiedy więziono go w nazistowskim obozie koncentracyjnym.
„Mimo że liczba samobójców jest raczej mała, to myśl o nim nawiedza umysły większości ludzi”, napisał Isaac Bashevis Singer. „Tak samo jest w przypadku wegetarianizmu. Znajdziemy nieliczną grupę ludzi, którzy nigdy nie pomyśleli, że zabijanie zwierząt jest faktycznie morderstwem opartym na założeniu, iż silniejszy ma zawsze rację. Nazywam to odwiecznym pytaniem: Co daje człowiekowi prawo do zabicia zwierzęcia, częstego torturowania go, aby mógł wypełnić swój żołądek jego mięsem? Wiemy teraz – instynktownie wiedzieliśmy o tym od zawsze – że zwierzęta są zdolne odczuwać cierpienie w takim samym stopniu jak ludzie. Ich emocje i wrażliwość są często silniejsze niż u człowieka. Różni filozofowie i przywódcy religijni próbowali przekonać swoich uczniów i wyznawców, że zwierzęta są niczym więcej, jak tylko pozbawioną duszy i uczuć maszyną. Jednak każdy, kto kiedykolwiek mieszkał ze zwierzęciem – psem, ptakiem czy myszą – wie doskonale, że teoria ta jest bezczelnym kłamstwem, zmyślonym, aby usprawiedliwić okrucieństwo. […] Dopóki ludzie przelewać będą krew zwierząt, dopóty nie nastanie żaden pokój. Jeden mały krok dzieli zabijanie zwierząt od stworzenia komór gazowych à la Hitler i obozów koncentracyjnych à la Stalin. […] Czyny te popełniane są w imię ‚sprawiedliwości społecznej’. Sprawiedliwość nie pojawi się tak długo, jak uzbrojony w nóż lub pistolet człowiek będzie niszczył słabszych od siebie”.
Tłumaczenie: exignorant
Badanie: Kurczaki są inteligentniejsze od czterolatków [PDF]
Chris Hedges: krytyk społeczny, ekspert z zakresu polityki i społeczeństw obu Ameryk i Bliskiego Wschodu. Jako dziennikarz, pisarz i korespondent wojenny (spędził 20 lat w 50 krajach Ameryki Centralnej, Afryki, Bliskiego Wschodu i Bałkanów) otrzymał wiele nagród m.in. Pulitzer Prize (Nagroda Pulitzera) oraz Global Award for Human Rights Journalism (Globalna Nagroda za Dziennikarstwo w Obronie Praw Człowieka) przyznawaną przez Amnesty International. Wybrane książki: „What Every Person Should Know About War” („Co każda osoba powinna wiedzieć o wojnie”), „War Is A Force That Gives Us Meaning” („Wojna jest siłą, która nadaje nam znaczenie”), „American Fascists: The Christian Right and the War on America” („Amerykańscy faszyści: chrześcijańska prawica i wojna z Ameryką”), „Empire of Illusion: The End of Literacy and the Triumph of Spectacle” („Imperium iluzji: koniec piśmienności i triumf widowiska”).
Dostępne przekłady esejów autora:
“Nowa wspaniała dystopia”, “Odnajdując wolność w kajdankach”, “Na wojnie morderstwo nie jest anomalią”, “Karierowicze”, “Wojna w cieniu”, “Mit ludzkiego postępu”, “Dni zniszczenia, dni rewolty”, “Rozpad systemowy: zmierzch kultury, upadek imperium, neofeudalizm, Orwell i społeczna nieświadomość”, „Co Obama miał na myśli”, „Witajcie w domu wariatów”, „Złamane serca mieszkańców gazy”, „Niekończąca się wojna”, „O psychologii pozytywnej”, „Zabij wszystko, co się rusza”