Erich Maria Remarque: Toczyliśmy wojnę przeciwko sobie

żołnierz„Elity” finansowe, przemysłowe, polityczne i wyznaniowe, przy wsparciu posłusznych konsumenckich mas, prowadzą wojnę z żyjącym światem.

Teraz, kiedy służący im system upada, kiedy rozsypują się ich utopijne wizje, swoich poddanych pogrążają w bratobójczych konfliktach. W imię Boga, Honoru, Ojczyzny, Prawdy, Sprawiedliwości, Postępu, Stylu Życia…

Fragmenty pamiętnika niemieckiego żołnierza. W rocznicę minionej światowej pożogi.

Oto stoi przede mną, staruszka z zatroskaną, znoszoną twarzą. Jej ręce są splecione – zmęczone, spracowane ręce, zaciągnięte delikatną, pomarszczoną skórą, gdzie niebieskie odznaczają się żyły; te ręce stały się takie ze względu na mnie. Nigdy wcześniej o tym nie pomyślałem. Ale teraz rozumiem, jak to jest, że dla tej gasnącej, drobnej kobiety nie przypominam żadnego innego żołnierza na świecie: Jestem jej dzieckiem.

Dla niej byłem nim zawsze, nawet jako żołnierz. W wojnie widziała tylko sforę dzikich bestii zagrażających życiu jej dziecka. Nigdy nie przyszło jej do głowy, że to samo zagrożone dziecko było po prostu jeszcze jedną bestią w oczach dzieci innych matek.

Mój wzrok wędruje z jej dłoni na moje własne. W maju 1917 zasztyletowałem tymi rękoma Francuza. Gorąca krew płynęła ohydnie po moich palcach i w panice, strachu i wściekłości dźgałem go bez przerwy. A kiedy Francuz dławiąc się ścisnął dłońmi ranę, nie mogłem się powstrzymać, przebiłem je także, aż opadł jak wyciśnięta tubka. Potem zwymiotowałem i płakałem przez cały dzień…

Powoli odwracam dłonie. Podczas zmasowanego natarcia na początku lipca zastrzeliłem tymi rękoma trzech mężczyzn. Cały dzień wisieli pozostawieni na drucie kolczastym. Ich bezwładne ramiona unosiły się przy każdym podmuchu eksplozji, jakby wciąż nam wygrażali, a czasem jakby błagali nas o pomoc. Jeden z nich miał śnieżnobiałe włosy i wywieszony język. I znowu, później, rzuciłem bombę na dwadzieścia metrów, która wyrwała nogi angielskiemu kapitanowi. Straszliwie krzyczał. Odrzucił do tyłu głowę, usta miał szeroko otwarte, opierał się na sztywnych ramionach, jego tułów unosił się niczym foka; potem szybko wykrwawił się na śmierć.

***

Dzień po dniu dudnienie ogniowego bębna Wielkiej Ofensywy powracało do nas tocząc się od zachodniego horyzontu; dzień po dniu obserwowaliśmy wycofujące się, wyczerpane pułki i kiedy pytaliśmy któregokolwiek żołnierza o to, jak było, odpowiadał jedynie gestem i dalej patrzył przed siebie; dzień po dniu przepływał strumień ciężarówek załadowanych rannymi; i dzień po dniu, dzisiaj na jutro, kopaliśmy długie rowy na mogiły.

***

Ludwig wstaje. Jego czoło płonie, w oczach ogień. Patrzy Rahemu w twarz. „I dlaczego tak jest, Georg? Dlaczego tak jest? Bo zostaliśmy oszukani, mówię ci, oszukani i nawet teraz w pełni tego nieświadomi; bo nas wykorzystano, obrzydliwie wykorzystano. Powiedzieli nam, że to dla Ojczyzny, a chodziło im o zaborcze intrygi chciwego przemysłu. Powiedzieli nam, że to dla Honoru, a mieli na myśli waśnie i żądzę władzy garstki ambitnych dyplomatów i książąt. Powiedzieli nam, że to dla Narodu, a mówili o potrzebie zatrudnienia bezrobotnych generałów!”. Bierze Rahego za ramiona i potrząsa nim. „Nie widzisz? Wypchali słowo Patriotyzm paplaniną swoich pięknych deklamacji, swoim pragnieniem chwały, swoim pożądaniem władzy, swoim fałszywym romantyzmem, swoją głupotą, swoją interesownością, a potem paradowali z nim na nasz użytek jako świetlanym ideałem! A my myśleliśmy, że dmą w róg wzywający nas do nowego, znojnego, hojnego życia. Czy nie widzisz, człowieku? Ale prowadziliśmy wojnę przeciwko sobie nawet o tym nie wiedząc! Każdy strzał, który był celny, trafił jednego z nas! Czy nie widzisz? To posłuchaj i wykrzyczę ci to w uszy. Młodzi świata powstali w każdym kraju, wierząc, że walczą o wolność! I w każdym kraju zostali oszukani i wykorzystani; w każdym kraju zostali zestrzeleni, wyniszczyli się nawzajem! Czy teraz to widzisz? Jest tylko jedna walka, walka przeciwko kłamstwu, półprawdzie, kompromisowi, przeciwko staremu porządkowi. Ale dajemy się nabrać na ich słowa; i zamiast walczyć przeciwko nim, walczyliśmy dla nich. Myśleliśmy, że o Przyszłość. Wystąpiliśmy przeciwko Przyszłości. Nasza Przyszłość jest martwa, bo młodzież, która ją niosła jest martwa. Jesteśmy tylko ocalałymi, zgliszczami. Lecz tamci nadal są żywi – zamożni, syci, ukontentowani, którzy wciąż prowadzą żywot bardziej zamożnych, sytych i ukontentowanych niż kiedykolwiek! Dlaczego? Ponieważ niezadowoleni, gorliwi szturmowcy oddali za to życie. Pomyśl o tym! Całe pokolenie unicestwione! Pokolenie nadziei, ufności, woli, siły, umiejętności tak zahipnotyzowane, że wyrżnęło się nawzajem, choć jak świat szeroki wszystkim przyświecał ten sam cel!”.

Erich Maria Remarque

Tłumaczenie: exignorant

Ten wpis został opublikowany w kategorii Imperializm, militaryzm i [neo]kolonializm. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.