Gospodarka podarunku

Autor: Mark Boyle (wersja oryginalna)

9 kwietnia 2013

living-gift-economy_660x440Oddając się toaletowej lekturze porzuconego, wczorajszego egzemplarza „Financial Times”, który bezzwłocznie spotkało skromniejsze przeznaczenie, niemalże dałem się przekonać ponurej wieści z [londyńskiego] City: gospodarka szambem spływa, a poprawę ujrzy dopiero w roku 2018.

Jednakże wszystkie artykuły podszyte były niewidocznym założeniem. Ci współcześni gawędziarze już od tak dawna mylą „finanse” z „ekonomią”, że teraz potrafią uznać tylko jedną formę modelu gospodarczego – globalną gospodarkę pieniądza.

Choć niektórzy ekonomiści alternatywni argumentują za „odwzrostowieniem”, bardziej pozytywnym podejściem byłoby dążenie do wzrostu innego, bardziej sprawdzonego i zaufanego systemu, który nazywam zlokalizowaną gospodarką podarunku. Gdyby tak analitycy zdołali oderwać swój zaczarowany wzrok od londyńskiej giełdy papierów wartościowych, zauważyliby, że ta powszechnie ignorowana przez media gospodarka przeżywa absolutny boom.

W odpowiedzi na światowy kryzys finansowy ludzie przygotowują się do nowej gospodarki, uczestnicząc w sposobach zaopatrywania i pozyskiwania towarów i usług – których potrzebujemy – bez konieczności używania pieniędzy. Pomysły takie jak darmosklep i „krąg podarunków” – regularne spotkania, podczas których ludzie bez opłat oferują lub proszą o fachowe wsparcie, narzędzia, podwiezienie, radę, rzeczy i czas – kwitną, a społeczności internetowe takie jak Couchsurfing, Freeconomy i Freecycle mają teraz miliony członków i zwiększają swoją liczebność z każdą sekundą.

W tym wyłaniającym się modelu gospodarczym bogactwo jest jakością całkowicie niewymierną, dobrobyt nie oznacza bezrozumnej eksploatacji Ziemi oraz rozpadu autentycznej wspólnoty, a po boomie nie następuje nieunikniony krach. Przeciwnie, im bardziej rośnie, tym bardziej odporne i zintegrowane stają się uczestniczące w niej społeczności.

Niestety większość z nas przez całe swoje życie pozostaje poddana tyranii opowieści o pieniądzu. Częścią dziejów ludzkości stała się stosunkowo niedawno i jesteśmy jedynym gatunkiem, który zdaje się wierzyć, że potrzebuje papieru z symbolami, aby przetrwać. Nieubłagany pęd globalnej gospodarki pieniężnej ku zamianie naszych społecznych, ekologicznych, kulturowych i duchowych dóbr w zimne, bezosobowe liczby jest już prawie kompletny, bowiem niewielu z nas potrafi sobie wyobrazić bycie człowiekiem bez pieniędzy jako pośrednika w relacjach zaspokajających nasze potrzeby. Prawie kompletny.

Od momentu, kiedy kryzys finansowy uwidocznił się publicznie w 2008 roku, szybkie odrodzenie gospodarki podarunku pomogło rzucić światło na nieskomplikowane realia, iż pieniądze – podobnie jak uderzająco podobne mity pokroju Świętego Mikołaja – są zaledwie jedną z opowieści o tym, jak możemy zaspokajać swoje potrzeby. Choć opowieści stanowią włókna przędzy, którą jest społeczeństwo, a zgodnie z prawdziwym przeznaczeniem powinny służyć nam, pieniądze już dawno temu pozbawione zostały znaczenia i powiązania z naszym życiem. I nie tylko tego.

Dlaczego? Powody, co nie dziwi, są złożone i wielorakie. Pieniądze nigdy nie były wyłącznie jednostką rozliczeniową, środkiem wymiany i przechowywania wartości, w co uparcie wierzą współcześni ekonomiści, mimo licznych przeciwstawnych dowodów ze strony antropologów takich jak David Graeber.

Będąc współczesną liczbową manifestacją naszych pojęć kredytu i zadłużenia, pieniądze pierwotnie pełniły w wielu społeczeństwach wyjątkową gamę funkcji, zazwyczaj odnoszących się do opodatkowania, śmierci, małżeństwa, seksu i wojny. Ale wszystkie technologie ostatecznie nawiedza prawo niezamierzonych konsekwencji.

Kiedy na całym świecie zaczęły rozwijać się natychmiastowe i precyzyjne instrumenty wymiany, wiele kultur nie przewidziało nadejścia dennego trałowania, masowego wymierania gatunków, hurtowego wylesiania, epidemii otyłości, raka i depresji, załamania wspólnot lub homogenizacji kultur. A właśnie do tego doszło, głównie za sprawą koncepcji pieniądza – narzędzia o mocy przekształcania naturalnie występujących optymalnych poziomów gospodarczego efektu skali i podziału siły roboczej na zabójczo wydajne poziomy maksymalne.

Zdolność pieniędzy do znacznego zwiększenia stopnia separacji między nami i tym, co konsumujemy zapewnia nam iluzję niezależności i wygodnie ukrywa nas przed rzezią i nadużyciami, jakie wywołują nasze zachowania gospodarcze. Powoli pieniądze zastąpiły wspólnotę jako nasze podstawowe źródło bezpieczeństwa, a z uwagi na to, że nie musimy już polegać na osobach z najbliższego otoczenia nasze próby budowania lokalnej społeczności mogą sprawiać wrażenie rozpaczliwie nieautentycznych.

Nie oznacza to bynajmniej, że stare, przytaczane błędnie przysłowie „pieniądze są źródłem wszelkiego zła” jest słuszne lub winę ponoszą chciwość i egoizm. W rzeczywistości Charles Eisenstein, autor „Uświęconej ekonomii”, przenikliwie zauważa, że przy bardziej kompleksowym, mniej egocentrycznym poczuciu własnego „ja” – obejmującym cały żywy świat, z którym twoje ciało stale wymienia molekuły – egoizm może być czymś ze wszech miar pozytywnym.

Głębszą przyczyną kryzysu, w obliczu którego stoimy jest urojone poczucie własnego „ja” współczesnej ludzkości. Poczucie to stanowi integralną część naszego zachowania i sposobu, w jaki decydujemy się budować nasze życie. Znajduje ono odzwierciedlenie w naszych instytucjach, życiu towarzyskim i strukturach władzy. Jeśli nie widzimy siebie jako ściśle powiązanych z siecią życia, dlaczego mielibyśmy zabiegać o ocalenie jej przepychu, różnorodności i szczodrości?

Tu pojawiają się pieniądze: w odniesieniu do urojonego poczucia własnego „ja” są zarówno kurą, jak i jajem.

Nasz obecny model gospodarki pieniężnej działa częściowo w oparciu o podstawowe założenie, iż będziemy postępować pod dyktando tego, co filozof Ayn Rand i ekonomista Adam Smith opisują jako nasz racjonalny egoizm. A jeśli granice „ja” nie są tak wyraźne jak pierwotnie zakładał Smith i reszta, z nami włącznie?

Egoizm” nabiera innego znaczenia przy bardziej holistycznym poczuciu „ja”. Gdyby osoba postrzegała swoją jaźń jako połączoną z całością, wówczas postępowanie we własnym interesie obejmowałoby decyzje, wskutek których dbanie o siebie oznacza ochronę rzek, atmosfery, gleby i lasów zapewniających wodór, tlen i składniki mineralne – składowe fizycznych elementów tego, co określasz obecnie mianem „ja”.

Co więcej przedefiniowanie granic jaźni uczyniłoby żądanie zapłaty za podarunki, które masz do zaoferowania nie mniej absurdalnym niż wystawienie rachunku drzewom za azot z twojego moczu lub późniejsze otrzymanie faktury od drzew za tlen dostarczany do twoich płuc.

Dobrą wiadomością jest to, że nie musisz czekać na transformację niezależnych od ciebie sił, aby zapoczątkować uczestnictwo w miejscowej gospodarce podarunku – i nigdy nie było to łatwiejsze.

Biorąc pod uwagę jak kluczowa dla stylu życia ludzi jest gospodarka społeczeństwa, głupotą byłoby wierzyć, że możemy przeprowadzić znaczące, potrzebne zmiany bez istotnego przeobrażenia naszego systemu gospodarczego. (…)

Sposoby udziału w lokalnej kulturze podarunku:

1. Dołącz do Freeconomy (justfortheloveofit.org), internetowego katalogu ekonomistów podarunku i największej na świecie witryny wymiany umiejętności i narzędzi. A najlepiej wykorzystaj ją do organizowania cotygodniowych / comiesięcznych „kręgów podarunku”.

2. Opanuj nowe umiejętności praktyczne zakładając miejscową grupę darmo-szkoleniową (freeskilling.org.uk). Co tydzień jeden z członków demonstruje innym przydatną umiejętność. W następnym tygodniu nauczyciel staje się studentem.

3. Jeśli sąsiad pozwala, aby strącone przez wiatr owoce marnowały się, zaoferuj produkcję cydru. Pamiętaj, aby w ramach podzięki podrzucić jej/mu kilka buteleczek – lub zorganizować uliczną imprezę (streetparty.org.uk) i ładnie wszystkich podlać.

4. Można znaleźć dosłownie wszystko, od rowerów po odzież dziecięcą, na ilovefreegle.org lub freecycle.org. Wyprowadź tę ideę poza sieć i rozpocznij darmo-recykling – wystawianie niepotrzebnych rzeczy na zewnątrz – lub załóż lokalny darmo-sklep. W przypadku książek uruchom w swojej okolicy klub ich wymiany. W kwestii ubrań zorganizuj podobną inicjatywę (swishing.com) i wymień niekochaną już garderobę na ciuchy innych osób.

5. Nie ma potrzeby, aby płacić za zakwaterowanie, kiedy jesteś z dala od domu. Odwiedź gospodarzy na couchsurfing.com lub warmshowers.org. Planując dłuższe wakacje sprawdź stay4free.com.

6. Zoptymalizuj potencjał hodowlany swojego ogrodu stosując techniki ogrodnictwa leśnego – przy minimalnej przestrzeni i wysiłku możesz mieć m.in. owoce, warzywa, jajka, miód. Na inne potrzeby żywnościowe wypróbuj zbieractwo.

7. Wyhoduj / zbierz własne mydło i szampon. Mydlnica ma dostatecznie dużo saponiny, aby zrobić z niej znakomite mydło. Szampon uzyskasz dodając zioła: koper włoski do włosów przetłuszczających się, rumianek do włosów jasnych, szałwię na swędzenie głowy.

Mark BoyleMark Boyle udowadnia, że jest możliwe – życie bez plastiku, bez papieru z fabryk celulozy, bez kart kredytowych i telewizora LCD. Mieszka obecnie na angielskiej prowincji. Jest dyplomowanym ekonomistą i założycielem światowego ruchu Freeconomy. Pod koniec 2008 roku Mark rozpoczął, jak to określił, społeczny eksperyment – przez rok postanowił żyć bez pieniędzy – który zamienił się w codzienność. Swoje doświadczenia opisał w książkach The Moneyless Man: A Year of Freeconomic Living” oraz „The Moneyless Manifesto”

Tłumaczenie: exignorant

Ten wpis został opublikowany w kategorii Poza nadzieją. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.