Autor David Korowicz jest fizykiem i ekologiem ludzkich systemów. W obszarze jego zainteresowań znajduje się ryzyko systemowe, zarządzanie ryzykiem i planowanie kryzysowe. Jest członkiem Comhar, irlandzkiej Rady na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju, komitetu wykonawczego fundacji FESTA i niezależnym konsultantem.
W każdej minucie świat zdaje się dzielić zaledwie jednokrotne uderzenie skrzydeł motyla od kompletnej systemowej dezintegracji; do takiego wniosku skłania lektura badania Davida Korowicza z fundacji FEASTA: „Coś za coś: Wzajemne zakażenie systemu finansowego i łańcuchów zaopatrzenia; studium globalnego upadku systemowego”.
Załączony 78-stronicowy dokument, który charakteryzuje niepokojąca trafność argumentacji, powinien znaleźć się natychmiast w rękach każdej osoby nawet w najmniejszym stopniu zaangażowanej w opracowanie strategii politycznej (i właśnie dlatego nie zostanie przez te osoby przeczytany).
Niniejsze opracowanie rozważa związek między globalną bankowością systemową, kryzysem monetarnym i kryzysem wypłacalności oraz jego konsekwencjami dla przepływu towarów i usług – w czasie rzeczywistym, w gospodarce globalnej. Opisuje, jak zakażenie w systemie finansowym może zainicjować na wpół autonomiczne zakażenie w łańcuchach zaopatrzenia na całym świecie, nawet tam, gdzie kupujący i sprzedający są połączeni wypłacalnością, pewnymi pieniędzmi i bankowym pośrednictwem. Zakażenie między systemem finansowym i sieciami handlu / produkcji wzmacnia się wzajemnie.
Argumentuje się, że aby zrozumieć ryzyko systemowe w gospodarce globalnej należy uwzględnić, w jaki sposób rosnąca złożoność (wzajemne powiązania, współzależności i szybkość procesów), de-lokalizacja produkcji i koncentracja w kluczowych filarach globalnej gospodarki spotęgowała globalną wrażliwość na zagrożenia i otworzyła perspektywę nagłego upadku na dużą skalę. „Upadek” w tym sensie oznacza nieodwracalną utratę złożoności społeczno-gospodarczej, która całkowicie przekształca charakter gospodarki. Te kluczowe kwestie nie są uznawane przez decydentów i nie odzwierciedla ich ani myśl ekonomiczna, ani modelowanie.
W miarę jak zglobalizowana gospodarka staje się coraz bardziej złożona i coraz szybsza (przykładem jest logistyka JIT – ‚dokładnie-na-czas’), zdolność realnej gospodarki do przejęcia i globalnego rozprzestrzenienia załamania łańcucha dostaw, a następnie zakażenia, stała się większa i potencjalnie bardziej katastrofalna w swoim oddziaływaniu. W gospodarce bardziej złożonej i współzależnej przekazanie rozprzestrzeniającego się kaskadowo załamania przez systemy społeczno-ekonomiczne wymaga znacznie mniej defektów. Ponadto znormalizowaliśmy ogromne wzrosty złożonego uwarunkowania, które leży u podstaw nowoczesnych społeczeństw i naszego dobrobytu. Mamy więc problem z dostrzeganiem takich ewentualności – nie mówiąc już o stosownym planowaniu – podczas gdy ryzyko ich wystąpienia wzrosło niepomiernie. Najmocniejszą główną przyczyną takiego zdarzenia byłby szok finansowy na dużą skalę, początkowo skoncentrowany na wybranych, najbardziej złożonych i centralnych dla handlu częściach zglobalizowanej gospodarki.
Argument przemawiający za tym, że zglobalizowany kryzys finansowo-bankowo-walutowy na dużą skalę jest prawdopodobny wynika z dwóch źródeł. Po pierwsze, z rezultatu i zarządzania nadmierną ekspansją kredytu, globalnych fluktuacji oraz wzbierających obciążeń w strefie euro i globalnym systemie bankowym. Po drugie, z oczywistego zagrożenia wynikającego z faktu, iż osiągamy szczyt światowej produkcji ropy naftowej i ta przystępna cenowo, odbywająca się w czasie rzeczywistym produkcja zacznie spadać w ciągu najbliższych kilku lat. W tym drugim przypadku zabezpieczenie kredytowe banków rezerw częściowych, systemów monetarnych oraz aktywów finansowych jest fundamentalnie nie do pogodzenia z ograniczeniami energetycznymi. Liczne są dowody na to, iż w najbliższych latach wyłoni się wiele dróg prowadzących do wielkiego załamania globalnego systemu finansowego, w tym systemowych upadków bankowych, rozpadu systemu monetarnego, wyparowania kredytu i aktywów finansowych. Przebieg tego załamania, bez względu na to kiedy i w jaki sposób nadejdzie, będzie szybki i nieuporządkowany i może sparaliżować zdolność społeczeństwa do reagowania.
Rozważamy jeden scenariusz, aby nadać praktyczny wymiar zrozumieniu zakażenia łańcucha dostaw: rozpad strefy euro oraz powiązany systemowy kryzys bankowości. Prosta argumentacja i modelowanie wskaże na prawdopodobieństwo wystąpienia kryzysu bezpieczeństwa żywnościowego – zaledwie w ciągu kilku dni – w krajach dotkniętych rozpadem bezpośrednio i początkowo wykładnicze rozprzestrzenianie się – w ciągu tygodnia – załamań cyklu produkcji na całym świecie. Wzmocni to i rozprzestrzeni zakażenie systemu finansowego. Argumentuje się również, że im dłużej trwa kryzys, tym większe staje się prawdopodobieństwo jego nieodwracalności. Mogą to być zaledwie trzy tygodnie. Niniejsza analiza czerpie z prostych koncepcji zaczerpniętych z ekologii, dynamiki systemów oraz badania złożonych sieci, aby ująć w ramy dyskusję o zglobalizowanej gospodarce. Odwołania do prawdziwych wydarzeń, takich jak blokady paliwowe w Wielkiej Brytanii (2000) i japońskie tsunami (2011), pozwolą rzucić światło na kruchość współczesnego handlu.
Kolejny znaczący fragment dotyczy wzajemnego zakażenia systemu finansowego i łańcucha dostaw:
Coś wywołuje powiązane kryzysy strefy euro i bankowości – powiedzmy hiszpańska niewypłacalność – które rozprzestrzeniają panikę i strach w innych zagrożonych krajach strefy. To natomiast wywołuje ‚moment Minsky’ego’, gdy nadmiernie obciążeni kredytem spekulanci w uregulowanym i nieuregulowanym systemie bankowym zmuszeni są przenieść swoje pozycje do rynku jednostronnego (wyłącznie sprzedaż). Zakażenie systemu finansowego przekracza punkt krytyczny, w którym rządy i banki centralne zaczynają tracić kontrolę i panika napędza (dodatnie sprzężenie zwrotne) pogłębiające się i rozszerzające konsekwencje globalne. W naszym modelu zglobalizowanej gospodarki podstawowy ośrodek bankowości i systemu monetarnego opuszcza zakres równowagi, przekracza punkt krytyczny i zostaje przeniesiony przez dodatnie sprzężenia zwrotne w nieokreślony, nowy stan.
To bezpośrednio łączy się z innym kluczowym ośrodkiem – przepływami produkcji. Upadające banki, strach przed dodrukiem waluty, strach przed dalszymi niewypłacalnościami, upadek akredytyw i wzbierająca panika doprowadzają bezpośrednio do szybkiego zaprzestania handlu w najbardziej dotkniętych krajach. W ciągu tygodnia zamykane są fabryki, komunikacja zostaje upośledzona, zwiększa się społeczne napięcie i panika rządowa. Po tygodniu niemal wszystkie firmy są już zamknięte, istnieje zwiększające się zagrożenie bezpieczeństwa krytycznej infrastruktury.
W najbardziej dotkniętych krajach niemal natychmiast wygasa handel wewnętrzny i import, warunki ulegają pogorszeniu w coraz większej liczbie innych państw. Handel zostaje upośledzony na całym świecie wskutek utraconego dostępu do kredytu. To z kolei zaburza ciągłość eksportu z niektórych, kluczowych dla handlu krajów z jednymi z najbardziej wydajnych zależności JIT na świecie. To natomiast ucina wkłady produkcyjne i handlowe w krajach, które początkowo były w niewielkim stopniu dotknięte przez bezpośrednie finansowe zakażenie. W skali globalnej rozprzestrzenienie handlowego zakażenia zależy od złożoności, kluczowości i czasu inwentaryzacji, i kiedy przekroczony zostanie próg krytyczny, przebiega wykładniczo do momentu, gdy efekt zostaje wytłumiony przez załamanie globalnej produkcji (co implikuje wytrącenie ze stanu równowagi kolejnego podstawowego ośrodka – ekonomii skali).
Zakażenie handlu i jego implikacje karmią zakażenie systemu finansowego, wzmagając tym samym dalszą dezintegrację. Oddziaływające na siebie i destabilizujące wzajemnie skutki wytrąconych z równowagi, podstawowych ośrodków niszczą równowagę globalnej gospodarki, inicjując upadek systemowy.
Coraz bardziej realne przesunięcie zagrożenia w coraz bardziej nieodpornym systemie zwiększa ryzyko systemowej niewydolności. Kiedy zakażenie sytemu finansowego przekroczy już określony próg, destabilizacja globalnej gospodarki będzie niezmiernie trudna do zatrzymania, ten punkt może zostać osiągnięty w zaledwie dziesięć dni. Kiedy wystąpi poważne załamanie systemu, skala, histereza, entropia, utrata krytycznych funkcji, brak rekurencji i zmiana kierunku przepływu zasobów mogą zagwarantować, że cech kojarzonych z poprzednim dynamicznym stanem zglobalizowanej gospodarki już nigdy nie będzie można przywrócić.
Powyższy fragment wyjaśnia, dlaczego centralni planiści świata – każdy w pełni świadom konsekwencji tego, co właśnie zostało wyłuszczone – będą walczyć do upadłego, aby globalny system nie odzyskał swojego naturalnego, zrównoważonego stanu, od którego odprowadzali go coraz dalej przez 30 lat, aby utrzymać – tak długo jak to możliwe – niestabilne status quo, które przyniosło korzyści nieproporcjonalnie mniejszej liczbie systemowych uczestników i wyprowadziło system daleko poza punkt przechylenia szal. Niestety, system w końcu odzyska swoją równowagę: podyktuje to przyroda. Kiedy to nastąpi, o zachodzących wydarzeniach w politycznie poprawny sposób powie się, że „poprzedni dynamiczny stan globalnej gospodarki nie może zostać przywrócony”, podczas gdy w mniej poprawnym politycznie ujęciu „rozpęta się piekło”.
Zarysowaliśmy, w jaki sposób wzrasta zagrożenie poważnym szokiem, wynikające z wieloletniej ekspansji kredytowej i braku równowagi. Przekonaliśmy się też, że możemy spodziewać się podobnego szoku wywołanego przez wpływ szczytu produkcji ropy naftowej na gospodarkę. Tym, co łączy oba te wstrząsy jest katastrofalny upadek wynikający z utraty zaufania do zadłużenia oraz wypłacalności banków i rządów. Wyjątkowa byłaby skala tego szoku i jego zdolność do uderzenia w samo serce światowego systemu finansowego. Jednakże następstwa nie pozostałyby wyłącznie w obrębie systemu finansowego i walutowego. Wywarłyby natychmiastowy wpływ na wymianę handlową realnych dóbr i usług. Jako że nasze gospodarki stały się bardziej złożone, zatraciły swą lokalność i przyspieszyły, konsekwencje dla łańcucha dostaw mogą być gwałtowne i druzgocące.
Istnieją trzy ogólne punkty, które warto odnotować. Wspólnie wskazują na prawdopodobieństwo, iż w chwili swojego nadejścia kryzys będzie ogromny, a społeczeństwo nieprzygotowane.
Pierwszym jest czasowy paraliż:
W miarę jak systemy finansowy i monetarny stają się coraz bardziej niestabilne, ryzyko związane z podjęciem istotnych działań, aby zmienić kierunek wydarzeń wzrasta. Ponadto zróżnicowanie podmiotów krajowych, opinii publicznych, graczy instytucjonalnych i percepcji działa przeciwko osiągnięciu spójnego konsensusu w kwestii postępowania. Dlatego kuszące staje się przesunięcie bezpośredniego zagrożenia poprzez doraźne działania o minimalnym zakresie, w celu uniknięcia natychmiastowego kryzysu. Zwiększa to ryzyko systemowe. Uporanie się z niektórymi etapami ewoluującego kryzysu może być możliwe, na przykład z niewypłacalnością Grecji. Jednakże każda nowa odsłona kryzysu może być dużo poważniejsza i bardziej złożona niż poprzednia, a tymczasem odporność systemu maleje.
Drugą kwestię można określić mianem pułapki zwrotności:
Działania podjęte w celu zapobieżenia kryzysowi lub przygotowania poczynione z myślą o uporaniu się z jego skutkami mogą pomóc w przyspieszeniu kryzysu. Dlatego, aby uniknąć przyspieszenia, przygotowania muszą przebiegać dyskretne i poza polem widzenia opinii publicznej i rynków. Ogranicza to skalę i zakres przygotowań, zwiększając ryzyko wystąpienia chaotycznej i powolnej reakcji.
Ostatni punkt dotyczy nieprzewidzianych zdarzeń i kruchych systemów:
Wzbierające obciążenia w naszej bardzo złożonej, zglobalizowanej gospodarce oznaczają, że jest ona znacznie mniej odporna. A zatem mały szok lub nieprzewidywalne zdarzenie mogłyby zainicjować łańcuch wydarzeń, które pchnęłyby gospodarkę globalną poza punkt krytyczny, rozpoczynając proces ujemnego sprzężenia zwrotnego i upadku.
Nie sposób przewidzieć, kiedy i w jaki sposób taki finansowy i monetarny upadek nastąpi. Niemniej w tej części rozważamy pewien scenariusz, który w świetle naszej wiedzy o nakreślonych wcześniej gospodarczych warunkach wydaje się być co najmniej uzasadniony. Scenariusz ten należy potraktować jako ostrzeżenie, a także jako bardziej ogólny przewodnik po tym, jak podczas finansowego / monetarnego upadku może przebiegać zakażenie łańcucha dostaw.
Każdy, kto jest ciekaw, jak przebiegać będzie finałowa rozgrywka w Europie, powinien zapoznać się z pełną treścią opracowania (zwłaszcza wszyscy biurokraci w Europejskim Banku Centralnym i Bundesbanku). Obrazek nie jest ładny. Oto jego wycinek:
Globalne systemy monetarne stałyby się coraz bardziej nieprzejrzyste. Spodziewany brak pieniędzy i działających banków, powrót do dawnych walut, inflacja i hiperinflacja stałyby się rzeczywistością w wielu rozwiniętych gospodarkach strefy euro i poza nią. Deflacja długu zaczęłaby umierać w sensie formalnym – nikt nie spłaciłby zadłużenia (nawet jeśli mógłby to uczynić), nie byłoby żadnego kredytu. Produkcja byłaby przerywana w coraz większym zakresie, a złożone społeczeństwa otrzymałyby szybką lekcję ze stopnia uzależnienia od systemu.
Odbiór dalszego rozpadu społeczno-gospodarczego zmieniłby reakcje behawioralne, takie jak promienie zaufania i społeczna stopa dyskontowa.
Wreszcie wzajemne zakażenie systemu finansowego i systemu łańcucha dostaw wzmacnia ujemne sprzężenie zwrotne i prowadzi zglobalizowaną gospodarkę od stanu stabilności do nowego stanu upadku.
Ten najgorszy rezultat jest nieunikniony, chyba że władze przyznają, że jest bardzo prawdopodobny i zaczną aktywnie przygotowywać plan awaryjny – niestety, taki plan sam w sobie jest niejako autodestrukcyjny, ponieważ kryzys strefy euro zademonstrował, że sama wzmianka uznająca realia wystarczy, aby system znalazł się na zupełnie nowym poziomie destabilizacji; i tak sytuacja będzie się powtarzać, aż system przekroczy ostateczny próg, poza którym nie ma już szansy na ocalenie. Przyznaje to sam autor:
Nie lubimy myśleć o sobie jako potencjalnie irracjonalnych zwierzętach stadnych. Poszukujemy narracyjnych ram, które tłumaczą sprzyjający nam los, najlepiej w schlebiający sobie sposób. Reinhardt i Rogoff nazwali to syndromem ‚Tym razem jest inaczej’, ponieważ każda epoka starała się negować ostrzeżenia, argumentując, że teraz jesteśmy mądrzejsi, lepiej zorganizowani lub żyjemy w innym świecie. Podobnie sprzedawcy przecenionego domu zdołają przekonać samych siebie, że to ich kunszt dekoratora wnętrz zapewnił korzystną transakcję, a nie nadmuchana bańka nieruchomości.
Oczywiście ostrzeżenia mogą nadchodzić stale – i niemalże z definicji – z peryferii. Przy ocenie ryzyka, które kwestionuje konsensus ludzie są bardziej skłonni do podporządkowania się władzy, która zazwyczaj postrzega siebie jako przedstawiciela konsensusu. Ponadto jako gatunek o silnym przywiązaniu do akceptacji ze strony grupy wolimy mylić się w konsensusie, to często bezpieczniejsza opcja, niż mieć rację i stanąć w obliczu społecznej dezaprobaty, zwłaszcza jeśli później miałoby się okazać, że byliśmy w błędzie.
Znacznie lepiej jest powiedzieć: „Słuchaj, nie obwiniaj mnie, nikt nie przewidział biegu wypadków, nawet eksperci!”
Ale nawet jeśli uznajemy ostrzeżenie, bezwładność status quo na ogół gwarantuje, że podjęcie działań w związku z podobnymi ostrzeżeniami jest trudne. Zazwyczaj wybieraliśmy najłatwiejszą, krótkoterminową drogę, a najprostszą drogą jest ta, którą znamy i do której jesteśmy przystosowani. Wolelibyśmy teraz odłożyć trudną decyzję o poważnych konsekwencjach, nawet gdyby oznaczało to znacznie poważniejsze konsekwencje w przyszłości. Lecz kiedy każdy krok na drodze najmniejszego oporu oddala nas od miejsca, w którym powinniśmy być, ryzyko związane ze zrobieniem czegokolwiek wzrasta, ponieważ rozbieżność ulega znacznemu poszerzeniu. Czyjś blef ostatecznie może zostać wykryty, ale jeszcze nie teraz i mamy nadzieję, że nie na naszej zmianie.
Nierzadko konsensus może być słuszny, a marginalne głosy mogą się mylić. Zadaniem osoby zarządzającej ryzykiem jest w pierwszej kolejności podjęcie próby rozpoznania kognitywnych i społecznych martwych punktów. Jest to szczególnie ważne w przypadku, kiedy rozpatrywane ryzyko (prawdopodobieństwo przemnożone przez skutki) jest bardzo wysokie.
Niestety, nie ma najmniejszych wątpliwości, że nie nauczyliśmy się właściwie niczego o zarządzaniu ryzykiem jako praktyce społecznej wynikającej z kryzysu finansowego. Zaadoptowaliśmy jedynie nowy konsensus, w wątpliwy sposób uznając, że nie pozwolimy, aby podobny kryzys zdarzył się powtórnie. Jednak niniejszy raport argumentuje, że konfrontujemy się z rosnącymi, rozgrywającymi się w czasie rzeczywistym, dramatycznymi, przeobrażającymi cywilizację zagrożeniami bez jakiegokolwiek zarządzania ryzykiem.
Opracowanie w wersji oryginalnej (PDF), 78 stron
Analiza powyższego badania: Radość narodowego bankructwa
Wpis powiązany tematycznie: Załamanie systemów sieciowych
Pingback: Przetrwanie i Prosperowanie - Przetrwanie dla mieszkańców miast
Pingback: Świat na krawędzi: Ziemia umiera, już teraz, za naszego życia! Rezultaty zmian klimatycznych « Portal Polityczny Jarka Kefira