Na szczycie listy światowych bankrutów – Japonia. Technologiczny gigant, którego gliniane kończyny obnaża Fukushima – to nie roboty Mitsubishi wykonują czarną robotę w zakładzie Dai-ichi, tylko złożeni na ołtarzu gospodarczego wzrostu ludzie z najniższych warstw społeczeństwa, którzy podczas wywiadów wstydliwie zakrywają usta, bo nie stać ich nawet na sztuczne zęby.
Kilka faktów.
Państwowe zadłużenie Japonii niebawem przekroczy 15 bilionów dolarów – 230% PKB.
Rząd musi pożyczyć 56.2% każdego wydanego przez siebie jena. Kraj odnotował największy w historii deficyt na rachunku bieżącym oraz pierwszy od 31 lat deficyt handlowy.
Kurczy się PKB. Nadchodzi moment, w którym Japonia nie będzie już w stanie siebie sfinansować.
Redukcja zamówień eksportowych, załamanie łańcuchów dostaw – spowodowane tsunami, powodziami w Tajlandii – oraz silny jen ciągną gospodarkę na dno.
Drukowanie setek miliardów jenów przez Bank of Japan nie przynosi rezultatów.
Produkcja samochodów w 2011 zmniejszyła się o blisko 13%.
Przemysł elektroniczny nurkuje: straty roczne koncernu Sharp (największe w historii korporacji) – 3.8 miliarda dolarów, Toshiba – ostatni bilans kwartalny to skurczenie dochodów o 72%; Sony (czwarty rok strat) – 2.9 miliarda dolarów w 2011, Nintendo – straty za ostatnie 9 miesięcy 2011 – 628 milionów dolarów. Upadł sztandarowy producent półprzewodników, jeden z trzech największych światowych wytwórców pamięci DRAM – Elpida (najbardziej spektakularne bankructwo w kraju po II wojnie światowej).
Koncerny redukują swoją obecność w Japonii, sposobią się do ucieczki za granicę (efekt silnego jena; będą kolejne masowe zwolnienia).
W 2011 koszty importu wzrosły o 15% – wpływ konieczności zakupu większej ilości ropy i gazu do elektrociepłowni w związku z wyłączeniem reaktorów.
Katastrofa w Fukushimie to kryzys bez końca.
Obecnie blisko 95% zadłużenia Japonii finansują obywatele (obsługa zadłużenia nie jest więc uzależniona od kaprysów zagranicznych inwestorów), ale ten stan rzeczy ulegnie zmianie. Szeregi pracujących kurczą się. Populacja znajduje się w stanie schyłku – jedno z najbardziej homogenicznych społeczeństw świata starzeje się (na 128 mln Japończyków przypada 2.5 miliona obcokrajowców; 30% obywateli ukończyło już 65 rok życia; szacuje się, że do 2060 populacja kraju zmniejszy się o jedną trzecią). Więcej ludzi będzie pozbywać się obligacji i opuści emerytalną piramidę finansową, a przystępujących ubywa.
Plądrowane są fundusze emerytalne: firma inwestycyjna AIJ Investment Advisors „straciła” ostatnio emerytury 880.000 klientów opiewające na kwotę 2.3 miliarda dolarów.
Wzrasta liczba „zgonów w samotności” (kudokushi), kulturowo zaprogramowany „wstyd” (hajj) powoduje, że pozbawieni środków utrzymania seniorzy wybierają długie umieranie w zupełnej izolacji – ich zwłoki odkrywane są w domach po wielu dniach i miesiącach.
Blisko 30% młodych Japończyków powyżej 20-go roku życia myślało o samobójstwie (w ubiegłym roku 36.2%). Rocznie popełnia je ponad 30.000 obywateli.
Jedna na trzy kobiety wiodące samotne życie (wiek od 20 do 64 lat) egzystuje w ubóstwie. Podobnie jest z połową samotnych matek…
A prognozowana poniżej przyszłość (z)materializuje się nie tylko w Japonii.
Japan Today: Koszmarne scenariusze nadchodzącego finansowego upadku
26 lutego 2012
TOKIO. Po Wielkim Trzęsieniu Ziemi w Kanto roku 1923 – zwraca uwagę na łamach Weekly Playboy (5 marca) profesor ekonomii Uniwersytetu Dokkyo, Takuro Morinaga – Japonia doświadczyła paniki finansowej dwa lata przed krachem na Nowojorskiej Giełdzie Papierów Wartościowych w 1929 roku. Przyspieszyła ona depresję gospodarczą Showa – epoki powojennej, z drastycznym spadkiem cen nieruchomości oraz masowym bezrobociem. Rolnicy niezdolni do pokrycia finansowych zobowiązań sprzedawali swoje córki.
Aktualna recesja Japonii, mówi Morinaga, została zapoczątkowana przez Wielkie Trzęsienie Ziemi w Hanshin w styczniu 1995 roku, w ślad za którym podniesienie podatku konsumpcyjnego z 3% do 5% spowodowało spadek nominalnego produktu krajowego brutto o 40 bilionów jenów.
Następna podwyżka podatku konsumpcyjnego, planowana na kwiecień 2014, ignoruje lekcję z historii i Morinaga prognozuje, iż w ciągu następnego roku może nastąpić panika finansowa.
Magazyn przedstawia dalej ponure scenariusze zrujnowanej gospodarki, w której jeden na czterech pracowników nie ma zatrudnienia, a godzinne wynagrodzenie osób pracujących na pół etatu gwałtownie spadnie. Pracodawcy nie będą w stanie zwracać kosztów transportu.
W związku z wyczerpującymi się dochodami rządu nastąpią także masowe zwolnienia pracowników publicznych. Roboty publiczne staną w miejscu, a zanikający budżet edukacji, kultury i sztuki sprawi, że narodowe skarby Japonii ulegną rozkładowi.
Wiek emerytalny zostanie przesunięty do 75 lat.
W międzyczasie usługi publiczne takie jak straż pożarna, pogotowie ratunkowe i służby oczyszczania znikną, a miasta będą przypominać pole bitwy.
Program państwowego ubezpieczenia zdrowotnego stanie w obliczu upadku, co oznacza, że osobiste wydatki na leczenie wzrosną o minimum 20%.
Co jeszcze? Zagraniczne przedsiębiorstwa wykupią japońskie firmy za grosze. Budżet wojskowy zostanie okrojony i japońska dyplomacja – już teraz niedomagająca – stanie się całkowicie dysfunkcyjna.
Wraz z upadającą wartością jena konsumenci doświadczą hiperinflacji. Wyobraźcie sobie miskę zupy ramen w cenie 2 000 jenów. Podatek konsumpcyjny, który przed 2015 rokiem ma wzrosnąć do 10%, zwiększy się o kolejne 15%.
Będzie jeszcze gorzej: osobiste aktywa, z kontami oszczędnościowymi włącznie, zostaną zamrożone. (Czytelnikom doradza się rozłożenie aktywów na dwie lub trzy instytucje). Sytuacja może osiągnąć punkt, w którym to ludzie będą w ramach barteru pozyskiwać żywność za złotą biżuterię i inne precjoza – jak czyniono po Wojnie na Pacyfiku.
Dotkliwe ograniczenia w dostawach energii sprawią, że standard życia zostanie zredukowany do poziomu Korei Północnej – prąd dostępny przez 12 godzin, stacje telewizyjne kończące emisję przed 10 wieczorem.
Tymczasem policja będzie miała pełne ręce roboty. Przypadki zbrojnych napaści i gwałtów wzrosną niepomiernie. Wskaźnik oczyszczenia z zarzutów, który aktualnie wynosi na terenie całego kraju 31%, spadnie jeszcze niżej. W związku z przepełnionymi zakładami penitencjarnymi, przestępcy z wyrokami za wykroczenia bez użycia przemocy będą zwalniani; odzyskawszy wolność powtórzą swoje wykroczenia.
Liczba policyjnych patroli, pozbawionych budżetu paliwowego, gwałtownie zmaleje, a komisariaty będą demolowane przez tłumy chuliganów. Jako że miejskie posterunki koban nie zapewnią policjantom warunków bezpiecznego bytowania za dnia i w nocy, zostaną porzucone. Doprowadzeni do desperacji, silni będą żerować na słabszych – bezpieczeństwo publiczne pozostanie wspomnieniem. Po zachodzie słońca japońskie metropolie i miasteczka będą przerażającymi miejscami.
Wszystko to brzmi źle, ale może być jeszcze gorzej.
„Jeżeli potkniemy się odrobinę mocniej,” ostrzega Morinaga, „możemy wyobrazić sobie sytuację, w której Japonia obiera kierunek zbliżony do Incydentu 2-26 (krwawej próby zamachu stanu przez frakcję wojskową z 26 lutego 1936 roku).”
W obliczu gospodarki, która nie jest już zdolna utrzymać ludzi, co mogą uczynić Japończycy, aby zapewnić sobie przetrwanie? Profesor sugeruje przedsięwzięcie pięciu środków zaradczych. Po pierwsze, znaleźć sposoby na wprowadzenie na rynek umiejętności, które prawdopodobnie będą popularne wśród obcokrajowców, jak licencja kucharza sushi lub kaiseki ryori. Po drugie, ćwiczyć i poprawić kondycję fizyczną, chociażby poprzez trening sztuk walki, który stworzy większe szanse, kiedy załamie się publiczny porządek. Po trzecie, młodzi ludzie winni utrzymywać bliskie relacje ze swoimi rodzicami, których wsparcie może okazać się niezbędne. Po czwarte, opanować język angielski, chociaż inne języki obce, nawet chiński, mogą być pomocne. I po piąte, postarać się o 100% samowystarczalność poprzez naturalny styl życia. Hodujmy kurczęta, sami łapmy ryby i konsumujmy płody własnej ziemi.
Tłumaczenie: exignorant