Kryzys arabski: Żywność, energia, woda, sprawiedliwość

Na całym globie rosną ceny żywności i energii. Stały się już katalizatorem pierwszych rewolucyjnych wystąpień, samospaleń i protestów nie tylko w krajach arabskich.

Autor: Vicken Cheterian (openDemocracy)

26 stycznia 2011

Akt desperacji bezrobotnego absolwenta z tunezyjskiego miasta Sidi Bouzid zapoczątkował falę społecznych niepokojów, które w styczniu 2011 obaliły autorytarny reżim prezydenta Zine El Abidine Ben Ali.

Samospalenie Mohameda Bouazizi odbiło się echem w innych częściach arabskiego świata. W Algierii zamieszki i demonstracje przeciwko gwałtownym skokom cen podstawowych produktów żywnościowych (ceny cukru i oleju wzrosły o 30% już 1 stycznia 2011) zmusiła władze do anulowania podwyżek; protesty trwają nieprzerwanie w Egipcie – nawet w obliczu zagrożenia życia i zdrowia – mają już szerszy wydźwięk sprzeciwu wobec ograniczania obywatelskich swobód.

Wybuchowa kombinacja masowego bezrobocia i rosnących cen żywności grozi społeczną eksplozją w innych częściach arabskiego świata. Jordania także stała się świadkiem przemocy 3 stycznia podczas sporu o zatrudnienie pomiędzy skłóconymi grupami w mieście Maan na południu kraju – zginęły 3 osoby, rany odniosło kilkadziesiąt osób, 90 uczestników zdarzenia aresztowano. Kilka dni później w Karaku miało miejsce kolejne podobne starcie. Władze przedsięwzięły pilne środki (jak chociażby zniesienie podatków), by zredukować rynkowe ceny, a rząd USA przesłał ratunkowy datek w wysokości 100 mln dolarów, by pomóc władzom Jordanii w stabilizacji rynków i rozładowaniu społecznych napięć.

Egipt, gdzie rząd znacząco dofinansowuje importowane produkty żywnościowe i wydaje ok 7% Produktu Krajowego Brutto na subsydia żywnościowe i energetyczne, również jest zagrożony. Nawet Arabia Saudyjska zastosowała środki zaradcze – królestwo dąży do podwojenia swoich zapasów pszenicy do 1.4 miliona ton, co wystarczy, by zaspokoić roczne zapotrzebowanie.

Seria samospaleń, która objęła kraje arabskie – Algierię, Egipt, Mauretanię i Arabię Saudyjską – ukazuje, jak rozpaczliwą staje się sytuacja w całym regionie. W Arabii Saudyjskiej według oficjalnych danych bezrobocie przekroczyło 10% już w 2009 roku: kolejny dowód na to, że bogate złoża ropy nie są wystarczającym zabezpieczeniem przed społecznym rozkładem.

Nexus: żywność-energia-woda

Specjalne środki zastosowane przez arabskie rządy są rozwiązaniem krótkoterminowym – rzeczywisty problem ma charakter strukturalny i ulegnie pogorszeniu. Raport Banku Światowego z 2009 roku podkreśla, że kraje arabskie importują ponad połowę żywności i są największym importerem zboża na świecie. Innymi słowy w materii bezpieczeństwa żywnościowego uzależnione są od innych krajów – równie wrażliwe na powodzie w Australii, wielkie mrozy w Kanadzie, czy plony w Algierii i samym Egipcie.

W 2009 koszt importu żywności zamknął się w kwocie 30 miliardów dolarów. Wzrost cen na globalnych rynkach od połowy 2008 roku wywołał już falę zamieszek w dziesiątkach krajów na całym globie i pozostawił bezrobotne, zubożone miliony arabskich obywateli w bezbronnym położeniu.

Sytuacja demograficzna arabskiego świata potęguje problem. W XX wieku populacja wzrosła pięciokrotnie i jej liczebność zwiększa się nadal średnio 2.3% rocznie. Sto lat temu Egipt miał 20 milionów obywateli; przed rokiem 2007 było ich już 75 milionów; według przewidywań ONZ do roku 2050 Egipcjan będzie 121 milionów. Populacja Algierii wzrośnie z 33 milionów w 2007 do 49 milionów w 2050, natomiast Jemenu z 22 milionów do 58 milionów. Oznacza to konieczność stworzenia nowych miejsc pracy, zwiększenia importu żywności oraz lokalnej zdolności produkcyjnej. Arabski Raport Ludzkiego Rozwoju (2009) szacuje, że przed rokiem 2020 kraje arabskie będą musiały stworzyć 51 milionów nowych miejsc pracy z myślą o nowym pokoleniu.

Ta demograficzna rewolucja minionego stulecia przebiegała równolegle z „zieloną rewolucją” w rolnictwie, która dzięki technologicznym innowacjom i industrializacji zwiększyła produkcję żywności. Dostępność ropy była najistotniejszą składową sukcesu rewolucji. Wiele czynników obecnie sugeruje, iż postęp napotyka ograniczenia. Rosnące ceny ropy były główną przyczyną drastycznego skoku cen żywności w 2008 roku. Raport Światowej Agencji Energetycznej (International Energy Agency – IEA) opublikowany w 2010 roku wykazuje, że osiągnęliśmy już szczyt wydobycia konwencjonalnej ropy. Podczas gdy globalna podaż osiąga swój limit, światowy popyt wzrasta. (…) Przewiduje się, że produkcja ropy i gazu w rozpoczętym dziesięcioleciu nie zwiększy się, a przepaść pomiędzy dostępną produkcją i wzrastającym zapotrzebowaniem będzie się pogłębiać.

Dylemat arabskich gospodarek polega na tym, że są uzależnione od cen ropy (bez względu na to, czy jako producenci, czy jako kraje uzależnione od petrodolarowych inwestycji), a wysokie ceny energii oznaczają drożejącą żywność.

W odniesieniu do ziemi uprawnej i zasobów wodnych, dwóch podstawowych – obok energii – komponentów rolnictwa, sytuacja nie prezentuje się lepiej. Konsekwencją przemysłowego rolnictwa – zastosowania pestycydów na ogromną skalę i utraty górnej, najżyźniejszej warstwy gleb – jest degradacja jakości ziemi uprawnej oraz malejące zbiory. W globalne zasoby wody sporo już zainwestowano: na większości głównych rzek postawiono tamy do celów irygacyjnych oraz hydro-energetycznych, na chwilę obecną jest ich 45 tysięcy, z ograniczoną dodatkową zdolnością wykorzystania rzek.

Wiele arabskich krajów, takich jak Jordania mierząca się ze spadkiem poziomu Morza Martwego, znajduje się w uścisku wodnego deficytu; używają nieodnawialnej wody – i nieodnawialnej energii – w swojej rolniczej produkcji.

Zachodzące zmiany klimatyczne są dodatkowym źródłem niepewności. Będą miały wysoce negatywny wpływ na rolnictwo w świecie arabskim. Międzynarodowy Panel Zmiany Klimatu prognozuje, że jeszcze w tym stuleciu zaburzenie modelu „wędrówek” deszczu doprowadzi do 20% zmniejszenia opadów na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Ponadto wzrost temperatury o 2-4 stopnie oznacza parowanie i dalszą redukcję dostępnej wody. Niektóre modele klimatyczne przewidują całkowity zanik kilku rzek.

Skumulowanym następstwem tych trendów będzie zwiększone zapotrzebowanie na energię, żywność i wodę w czasie, kiedy napędzane energią węglowodorową przemysł i rolnictwo będą miały ograniczoną możliwość rozrostu.

Środowisko i bezpieczeństwo

Jakie znaczenie mają te fakty w kontekście stabilności politycznych systemów arabskiego świata? Problemem jest brak pełnego zrozumienia. Powiązania między degradacją środowiska, wyczerpaniem surowców i systemami politycznymi stanowią nowy obszar dociekań. Na przykład nie jest oczywiste, czy istnieje związek między arabskim wzrostem demograficznym, nowymi środowiskami miejskimi, pojawieniem się zmarginalizowanej lecz gruntownie wykształconej młodzieży i wzmagającą się aktywnością islamskich bojówkarzy. Jednakże za wskazówkę mogą posłużyć nam przykłady z przeszłości.

Wzrost cen żywności i energii wzniecił społeczne demonstracje w Algierii w 1988 roku i Jordanii w 1989 roku. Kiedy władze nie były w stanie opanować sytuacji narzędziami represji i nie mogły obniżyć cen z uwagi na brak stosownych środków, zdecydowały się na otworzenie zamkniętych politycznych systemów: w Algierii rządy jednopartyjne dobiegły końca w 1989 roku, a w Jordanii zniesiono ograniczenia krępujące media i działalność politycznych partii. W żadnym z tych przypadków polityczne otwarcie nie doprowadziło do demokratyzacji i powstania trwałych i zrównoważonych instytucji: Algieria wkrótce pogrążyła się w bratobójczej wojnie, a Jordania wskrzesiła dawne nawyki, kiedy fala kontestacji opadła.

Świeżym przykładem spoza kręgu krajów arabskich jest Kirgistan. Wzrost cen elektryczności i telefonów komórkowych doprowadził do manifestacji w stolicy kraju – Biszkek – w kwietniu 2010. Reżim rozkazał siłom specjalnym otworzyć ogień – zginęło 88 osób, rannych było ponad tysiąc obywateli. Nie powstrzymało to demonstrantów, którzy tego samego dnia obalili rządy Kurmanbeka Bkijewa. Od tamtej pory kraj przechodzi przez nabrzmiały sprzecznościami proces politycznej liberalizacji i etnicznych napięć.

Sygnały jakie docierają są splątane. Ale na poziomie obywatela, czy też wielu obywateli działających wspólnie, panuje znacznie większa przejrzystość. W Tunezji Mohamad Bouazizi nie zbuntował się dlatego, że nie znalazł pracy odpowiadającej jego ambicjom i wykształceniu. Nie spalił się, kiedy policjant pod pretekstem braku pozwolenia skonfiskował owoce i warzywa, które sprzedawał na rogu ulicy. Kiedy szukając sprawiedliwości udał się, by złożyć zażalenie jego żądanie zostało odrzucone. To właśnie uczucie niesprawiedliwości pchnęło Mohameda Bouazizi ku aktowi desperacji.

Tłumaczenie: exignorant

Ten wpis został opublikowany w kategorii Woda i żywność i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.