Przygotowując dzieci na nieznane

Autorka: Lisa Belkin

Jest wiele powodów, by nie rozpoczynać ofensywy w kierunku zdobycia wyższego wykształcenia zanim dziecko nie zdąży zadomowić się na dobre w szkole podstawowej. Znacie większość z nich, ale istnieje jeden, o którym mogliście nie pomyśleć: nie ma powodu, by pchać dzieci na studia za wszelką cenę, ponieważ zanim maluchy skończą 18 lat, dzisiejsze studia – razem ze światem do egzystowania w którym przygotowują – będą już nosiły znamiona minionego reliktu.

Taki argument wysuwa Jane Roper, która zastanawia się, jak świadomość zachodzących zmian może zmienić sposób w jaki wychowuje swoje córki:

„Nasz świat znajduje się w trakcie ogromnych ekonomicznych, środowiskowych i technologicznych przeobrażeń. Prawdopodobnie za 20-25 lat będziemy żyć w odmiennym społeczeństwie. Kto może zapewnić, że kluczem do sukcesu (a nawet przetrwania) w tym świecie będzie dyplom prestiżowej uczelni? Możliwe, że dzieci, które dorastały w trybie mniejszego zaprogramowania będą de facto lepiej przygotowane, by prosperować. Może zamiast zapisywać je na korepetycje z kilku przedmiotów i zajęcia taneczne, powinniśmy zabierać je za miasto i nauczyć uprawiać żywność.”

Tracy Mayor z magazynu myślących matek „Brain, Child” zgadza się z tym podejściem. Cytuje autorów takich, jak Bill McKibben i Sean Broderick, którzy ostrzegają, różniąc się nieznacznie w stopniu wyrażanej pilności i specyfiki, że dorośli jutra mogą potrzebować umiejętności przetrwania, których nie posiedli w szkole ich rodzice (czyli… my).

„Kiedy w naszym kraju zainaugurowano edukację celem było douczenie ludzi, którzy posiadali już praktyczne umiejętności,” mówi McKibben. „Większość z nich dorastała wiedząc jak uprawia się żywność; znała zdumiewającą liczbę innych umiejętności, o których obecnie nie mamy pojęcia. Do szkoły szedłeś po to, by czytać klasyków i nabrać ogłady, szlifu. (…) Teraz znajdujemy się w sytuacji odmiennej, kiedy to dzieci spędzają sto procent czasu w środowisku poznawanym pośrednio. O świecie uczymy się w tej lub innej placówce edukacyjnej. Dlatego należałoby pomyśleć więcej o wykorzystaniu szkoły do zaznajomienia nas z tymi praktycznymi rzeczami, których już nie znamy.”

Natomiast Broderick wymienia garść umiejętności, które mogą umożliwić funkcjonowanie na wypadek ekonomicznego załamania: „…mechanik rowerowy, ślusarz narzędziowy, szewc, muzyk akustyczny czy piwowar…”

„Nie mówię, żebyś złapał dziecko za rękę i oddał je natychmiast na praktykę do krawca. Po prostu wybierz jakąś umiejętność, którą można realizować bez dostępu do elektryczności, coś co dzieci mogą zrobić ręcznie i w co będą w stanie się wgryźć.” Przykładowo jego własny syn uczęszcza na zajęcia z łucznictwa, a córka jeździ konno. Sam Broderick waży piwo, jak na razie dla przyjemności własnej. Poza chałupniczym piwowarstwem dba o to, by dzieci nauczyły się przynajmniej jednego języka obcego, opanowały zdolność podstawowych pamięciowych obliczeń oraz sztukę negocjacji, dobijania targu – umiejętności, która w jego przekonaniu będzie nieoceniona, kiedy surowce ulegną uszczupleniu.

Ani Mayor, ani Roper nie przysposabiają rodziny do wyjazdu na obóz przetrwania w głuszy. Nie przestały też oszczędzać na edukację pociech. Jednakże dokonały już małych korekt w spojrzeniu na przyszłość swoich dzieci. Mayor pocieszona nieco prognozą McKibbena o społeczeństwie „zredukowanego zasilania”, w którym posiadanie i nabywanie nie są upragnioną metą, i w którym sąsiedzi wzajemnie się wspierają, zdecydowała, że jej zadaniem jest wychować swoje kilkuletnie maleństwo i nastoletnią latorośl tak, by „były w pewien sposób częścią rozwiązania. Nie tylko osobami praktykującymi recycling, przygotowującymi kompost, spędzającymi okazjonalnie czas na kempingu, ale przede wszystkim rozwiązującymi problemy, zdolnymi do współpracy w grupie innowatorami – dobrymi obywatelami świata.” Planuje też nauczyć ich piwowarstwa.

Natomiast Roper uważa, że niepewność zezwala jej na odrzucenie rodzicielstwa z turbo-doładowaniem, jakie dookoła obserwuje, „(…) Proza z rozdziałami… w przedszkolu i zapisy na 10.000 zajęć dodatkowych.”

A Ty? Co Twoim zdaniem najlepiej przygotuje dzieci na nadchodzące zmiany? W jakim stopniu sprawujesz nad tym kontrolę?

Tłumaczenie: exignorant

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.